Maluchy są już w swoim domu :), nie pisałam, bo jakoś się zagapiłam, na fb te wiadomości na bieżąco ;). Dziś kastracja obu kotków i to właściwie koniec poważniejszych zabiegów - na rok, aż do kolejnego szczepienia...
Domek mają najlepszy! Cudowni ludzie, bardzo prozwierzęcy, kochani, wrażliwi, mądrzy :). Balkon zabezpieczony, okna też :D... W domu wysoki, świetny drapak:
Maluchy szaleją:
a zmęczone przychodzą się przytulić:
Chyba lepszego domu nie mogłabym sobie wymarzyć... :). A! i mają fajne nowe imiona: Luna i Kuba :D...
Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy pomogli mi pokryć koszty leczenia :)! (nie będę z imienia, ale mam zapisane i bardzo, bardzo jestem wdzięczna), a także Stowarzyszeniu Humanitarno-Ekologicznemu Dla Braci Mniejszych, lekarzom z przychodni weterynaryjnej AS (doktor Wątroba) i wszystkim, którzy trzymali kciuki i słali dobrą energię w naszą stronę! Opłacało się :)!...
Ach! I bardzo dziękuję, Wam, owej dwójce szczęśliwców, którzy adoptowali kocięta! :*....
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Otto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Otto. Pokaż wszystkie posty
środa, 25 października 2017
czwartek, 21 września 2017
Szukamy domu!
Kocięta są już po pierwszym szczepieniu i po 26 września mogą iść do swojego domu... (ewentualnie do domów).
Zrobiłam im ogłoszenie na olx: TUTAJ - udostępnijcie proszę, bo mnóstwo odsłon strony, a raptem 3 telefony z czego jeden świra... :/...
Maluchy są cudowne absolutnie!...
Zrobiłam im ogłoszenie na olx: TUTAJ - udostępnijcie proszę, bo mnóstwo odsłon strony, a raptem 3 telefony z czego jeden świra... :/...
Maluchy są cudowne absolutnie!...
czwartek, 7 września 2017
Uff!
Nie wiem jak zacząć, bo zataiłam to co było najważniejsze i najtrudniejsze...
Kotki do nas trafiły: Otto z soboty na niedzielę 19/20 sierpnia, Ofelia 20 sierpnia po 20...
Otto był odrobaczany wieczorem 20 sierpnia, Ofelia rano w poniedziałek 21 sierpnia. Oba koty miały glizdy. We wtorek Otto zrobił luźniejszą kupę, więc się zaniepokoiłam, a ponieważ Ofelia miała przepuklinę, która mnie niepokoiła poprosiłam Michała by jeszcze raz pojechał do wet z obydwoma kotami: zapytał o tę przepuklinę i, w związku z tym, że nie dostały dotąd surowicy by powiedział, że było podejrzenie panleukopeni. Fakty są takie, że panleukopeni nie mogło u mnie być, bo miałam w międzyczasie dwa inne, zdrowiutkie koty, ale coś mnie tchnęło...
Koty dostały surowicę we środę i oba metronidazol na lamblie. Ottusiowi ta kupa tak różnie, źle nie było, bo to nie taka jak przy panleukopeni. Oba kociaki wesołe, z apetytem, jak kociaki ;).
W niedzielę popołudniu wróciłam do domu i zobaczyłam, że Ottuś jest osowiały. Ponieważ koty oba miały zaplanowaną surowicę na poniedziałek, rano z nimi pojechaliśmy. Pani Doktor zmierzyła Ottowi temp: 41 stopni. Kotek dostał zastrzyk przeciwgorączkowy, surowicę i coś jeszcze. Wróciliśmy do domu, po południu Ottuś zachowywał się już całkiem zwyczajnie. Zbój kochany :)
We wtorek wróciłam po urodzinach mamy do domu i zastałam osowiałą Ofelię. Zapakowałam we środę oba koty i do wet. Pani doktor zmierzyła Ofelci temp. 40 stopni. Zrobiła też małej test na panleukopenię. Wyszedł ujemny. Mała dostała leki przeciwgorączkowe, surowicę na wszelki wypadek i jeszcze coś, dokładnie nie wiem. Wróciłam do domu, rozpakowałam koty i zadzwonił telefon. To Pani doktor: czy przeczytałam smsa (nie), bo gdy wyszłam w teście pojawiła się wyraźna, druga różowa kreska. Nie jakaś bardzo ciemna, ale była. Ofelia jest chora. I żebym koniecznie przyjechała z Ottem. Przyjechałam. Otto też miał zrobiony test, druga kreska wyszła mniej ostra niż u Ofelii, ale wyszła. Dostał surowicę, leki jak Ofelia.
Od tego dnia, jeździliśmy z kotkami codziennie. Surowica - oba koty, zastrzyki - Ofelia, kroplówka pod skórę - oba koty.
Z mojego Dziennika zdrowienia kotów:
Wtorek 29.08 - Ofelia pieniste wymioty z nasionami trawy - jednorazowo, przed południem, od popołudnia apatia, nie je. Otto w porządku.
Środa 30.08 - wizyta u wet (opisana wyżej), Ofelia nie je, apatyczna, wymioty: mała plama o 3 w nocy, o 7 i próba wymiotów o 21; kupy zero. Otto w porządku.
Czwartek 31.08 - wizyta u wet - oba koty surowica i kroplówka pod skórę, Ofelia zestaw zastrzyków (przeciwwymiotne, antybiotyk i jeszcze dwa inne), wymioty: o 3 w nocy, o 7.30, o 12 mlaskała; kupa: o 11 dobra z odrobiną czegoś żółtego, żółta śmierdząca jak przy panleukopeni o 13.50 i o 23; Ofelia nie je. Otto w porządku.
Piątek 01.09 - wizyta u wet - oba koty jak wyżej plus Ofelia dostaje kroplówkę dożylną; wymiotów brak, kupa ok. 3, o 7 i o 20, ta ostatnia ze śluzem. Ofelia jest bardziej aktywna, chce się bawić, podaję jej Nutribound, domaga się jedzenia. Otto w porządku, podaję mu fortiflorę (probiotyk).
Sobota 02.09 - wizyta u wet - jak wyżej. Przed wyjściem czmychnęła do miski z chrupkami, zjadła może 5... U wet dostaliśmy saszetkę z delikatnym jedzeniem dla kociąt. Po powrocie dałam Ofelli troszkę - jadła, a spod niej zaczęło się lać... Natychmiast zabrałam jedzenie, wytarłam kota i podłogę, zamknęłam kotkę w pokoju. Poszłam się położyć, bo jak się łatwo domyślić, każdej nocy czuwałam, budząc się na dźwięki kuwetowe i inne... Ofelia zaszyła się w szafie:
O 14, gdy po dwóch godzinach wstałam, wszystko w pokoju było żółte :(... Michał poszedł do apteki po podkłady (które później okazały się zbędne). Poza tym Ofelia chciała się bawić i cały czas domagała się jedzenia. Otto miał u wet temp. 39.2. Ofelia 38.2. Pan Doktor powiedział, że przy końcu choroby na jeden, dwa dni podnosi się jeszcze kotom temperatura.
Niedziela, 03.09 - Ofelia zestaw zastrzyków, surowica plus obie kroplówki, Otto surowica plus kroplówka pod skórę - temp. 39.2. Ofelia 38.2. Pilnujemy diety zero. Podaję Ofelii Nutribound. Kupy od soboty nie ma, więc i odrobinę Convalescenca (proszek do rozpuszczania). Otto cały czas dostaje probiotyk. Kociętami opiekuje się Mirmiś :)
Poniedziałek 04.09 - Ofelia zestaw, surowica i obie kroplówki, Otto surowica. Ofelia dostaje Nutribound, a także łyżeczkę gotowanego kurczaka z Convalescence - nic się nie dzieję, później dwie łyżeczki z chrupkami - nic się nie dzieje. U wet ma podwyższoną temp 39.2. Otto super.
We wtorek wyjeżdżam na konferencję z kotami zostaje Michał. Rano ma Ofelia wyjęty wenflon. Nie będzie już potrzebny. Je coraz normalniejsze jedzenie. Jest zdrowa.
Jeszcze nie oddycham spokojnie, bo zdaję sobie sprawę, że może im się coś przyplątać przy spadku odporności..., ale odpukuję i zaklinam. Mnie jeszcze w domu nie ma, jutro Michał pojedzie z nimi na kolejną surowicę. Kotki dostają probiotyk, jedzą normalnie. Są wesołe.
Co było kluczowe? Podanie surowicy przed wystąpieniem objawów, właściwe leczenie i głodówka.
A teraz prośba do Was. Płaciłam za kotki do czwartku, w sumie 450 zł, plus jedzenie i suplementy (co najmniej drugie tyle, ale do oddania będę miała scanomune i nutribound). Od piątku koty leczone są "na krechę" dzięki życzliwości Stowarzyszenia dla Braci Mniejszych i przychodni weterynaryjnej AS dr. Arkadiusza Wątroba. Dokładną kwotę poznam, gdy zakończone będzie ich leczenie i szczepienie, ale ponieważ każda wizyta to koszt średnio 70 zł, no załóżmy, że teraz już 50, to do zapłacenie mam co najmniej 300 zł plus koszty, które dopiero nadejdą - szczepienie kociaków.
Jeśli ktoś chciałby pomóc, proszę o wpłatę na konto Stowarzyszenia Humanitarno-Ekologicznego "Dla Braci Mniejszych" z tytułem: Koty u Abigail:
mBank 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220
lub na moje konto, kontakt przez e-mail lub fb: abigail090@gmail.com.
Będę wdzięczna za każdą pomoc :).
I bardzo proszę o trzymanie kciuków, żeby kociaki nie odchorowały już dodatkowo tej choroby...
Kotki do nas trafiły: Otto z soboty na niedzielę 19/20 sierpnia, Ofelia 20 sierpnia po 20...
Otto był odrobaczany wieczorem 20 sierpnia, Ofelia rano w poniedziałek 21 sierpnia. Oba koty miały glizdy. We wtorek Otto zrobił luźniejszą kupę, więc się zaniepokoiłam, a ponieważ Ofelia miała przepuklinę, która mnie niepokoiła poprosiłam Michała by jeszcze raz pojechał do wet z obydwoma kotami: zapytał o tę przepuklinę i, w związku z tym, że nie dostały dotąd surowicy by powiedział, że było podejrzenie panleukopeni. Fakty są takie, że panleukopeni nie mogło u mnie być, bo miałam w międzyczasie dwa inne, zdrowiutkie koty, ale coś mnie tchnęło...
Koty dostały surowicę we środę i oba metronidazol na lamblie. Ottusiowi ta kupa tak różnie, źle nie było, bo to nie taka jak przy panleukopeni. Oba kociaki wesołe, z apetytem, jak kociaki ;).
W niedzielę popołudniu wróciłam do domu i zobaczyłam, że Ottuś jest osowiały. Ponieważ koty oba miały zaplanowaną surowicę na poniedziałek, rano z nimi pojechaliśmy. Pani Doktor zmierzyła Ottowi temp: 41 stopni. Kotek dostał zastrzyk przeciwgorączkowy, surowicę i coś jeszcze. Wróciliśmy do domu, po południu Ottuś zachowywał się już całkiem zwyczajnie. Zbój kochany :)
We wtorek wróciłam po urodzinach mamy do domu i zastałam osowiałą Ofelię. Zapakowałam we środę oba koty i do wet. Pani doktor zmierzyła Ofelci temp. 40 stopni. Zrobiła też małej test na panleukopenię. Wyszedł ujemny. Mała dostała leki przeciwgorączkowe, surowicę na wszelki wypadek i jeszcze coś, dokładnie nie wiem. Wróciłam do domu, rozpakowałam koty i zadzwonił telefon. To Pani doktor: czy przeczytałam smsa (nie), bo gdy wyszłam w teście pojawiła się wyraźna, druga różowa kreska. Nie jakaś bardzo ciemna, ale była. Ofelia jest chora. I żebym koniecznie przyjechała z Ottem. Przyjechałam. Otto też miał zrobiony test, druga kreska wyszła mniej ostra niż u Ofelii, ale wyszła. Dostał surowicę, leki jak Ofelia.
Od tego dnia, jeździliśmy z kotkami codziennie. Surowica - oba koty, zastrzyki - Ofelia, kroplówka pod skórę - oba koty.
Z mojego Dziennika zdrowienia kotów:
Wtorek 29.08 - Ofelia pieniste wymioty z nasionami trawy - jednorazowo, przed południem, od popołudnia apatia, nie je. Otto w porządku.
Środa 30.08 - wizyta u wet (opisana wyżej), Ofelia nie je, apatyczna, wymioty: mała plama o 3 w nocy, o 7 i próba wymiotów o 21; kupy zero. Otto w porządku.
Czwartek 31.08 - wizyta u wet - oba koty surowica i kroplówka pod skórę, Ofelia zestaw zastrzyków (przeciwwymiotne, antybiotyk i jeszcze dwa inne), wymioty: o 3 w nocy, o 7.30, o 12 mlaskała; kupa: o 11 dobra z odrobiną czegoś żółtego, żółta śmierdząca jak przy panleukopeni o 13.50 i o 23; Ofelia nie je. Otto w porządku.
Piątek 01.09 - wizyta u wet - oba koty jak wyżej plus Ofelia dostaje kroplówkę dożylną; wymiotów brak, kupa ok. 3, o 7 i o 20, ta ostatnia ze śluzem. Ofelia jest bardziej aktywna, chce się bawić, podaję jej Nutribound, domaga się jedzenia. Otto w porządku, podaję mu fortiflorę (probiotyk).
Sobota 02.09 - wizyta u wet - jak wyżej. Przed wyjściem czmychnęła do miski z chrupkami, zjadła może 5... U wet dostaliśmy saszetkę z delikatnym jedzeniem dla kociąt. Po powrocie dałam Ofelli troszkę - jadła, a spod niej zaczęło się lać... Natychmiast zabrałam jedzenie, wytarłam kota i podłogę, zamknęłam kotkę w pokoju. Poszłam się położyć, bo jak się łatwo domyślić, każdej nocy czuwałam, budząc się na dźwięki kuwetowe i inne... Ofelia zaszyła się w szafie:
O 14, gdy po dwóch godzinach wstałam, wszystko w pokoju było żółte :(... Michał poszedł do apteki po podkłady (które później okazały się zbędne). Poza tym Ofelia chciała się bawić i cały czas domagała się jedzenia. Otto miał u wet temp. 39.2. Ofelia 38.2. Pan Doktor powiedział, że przy końcu choroby na jeden, dwa dni podnosi się jeszcze kotom temperatura.
Niedziela, 03.09 - Ofelia zestaw zastrzyków, surowica plus obie kroplówki, Otto surowica plus kroplówka pod skórę - temp. 39.2. Ofelia 38.2. Pilnujemy diety zero. Podaję Ofelii Nutribound. Kupy od soboty nie ma, więc i odrobinę Convalescenca (proszek do rozpuszczania). Otto cały czas dostaje probiotyk. Kociętami opiekuje się Mirmiś :)
Poniedziałek 04.09 - Ofelia zestaw, surowica i obie kroplówki, Otto surowica. Ofelia dostaje Nutribound, a także łyżeczkę gotowanego kurczaka z Convalescence - nic się nie dzieję, później dwie łyżeczki z chrupkami - nic się nie dzieje. U wet ma podwyższoną temp 39.2. Otto super.
We wtorek wyjeżdżam na konferencję z kotami zostaje Michał. Rano ma Ofelia wyjęty wenflon. Nie będzie już potrzebny. Je coraz normalniejsze jedzenie. Jest zdrowa.
Jeszcze nie oddycham spokojnie, bo zdaję sobie sprawę, że może im się coś przyplątać przy spadku odporności..., ale odpukuję i zaklinam. Mnie jeszcze w domu nie ma, jutro Michał pojedzie z nimi na kolejną surowicę. Kotki dostają probiotyk, jedzą normalnie. Są wesołe.
Co było kluczowe? Podanie surowicy przed wystąpieniem objawów, właściwe leczenie i głodówka.
A teraz prośba do Was. Płaciłam za kotki do czwartku, w sumie 450 zł, plus jedzenie i suplementy (co najmniej drugie tyle, ale do oddania będę miała scanomune i nutribound). Od piątku koty leczone są "na krechę" dzięki życzliwości Stowarzyszenia dla Braci Mniejszych i przychodni weterynaryjnej AS dr. Arkadiusza Wątroba. Dokładną kwotę poznam, gdy zakończone będzie ich leczenie i szczepienie, ale ponieważ każda wizyta to koszt średnio 70 zł, no załóżmy, że teraz już 50, to do zapłacenie mam co najmniej 300 zł plus koszty, które dopiero nadejdą - szczepienie kociaków.
Jeśli ktoś chciałby pomóc, proszę o wpłatę na konto Stowarzyszenia Humanitarno-Ekologicznego "Dla Braci Mniejszych" z tytułem: Koty u Abigail:
mBank 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220
lub na moje konto, kontakt przez e-mail lub fb: abigail090@gmail.com.
Będę wdzięczna za każdą pomoc :).
I bardzo proszę o trzymanie kciuków, żeby kociaki nie odchorowały już dodatkowo tej choroby...
poniedziałek, 4 września 2017
Otto
Otto imieniny obchodzi
16 stycznia, 19 czerwca, 1 lipca, 4 lipca i 18 listopada
Najbardziej popularną datą obchodzenia imienin Otta jest 1 lipca.
Zdrobnienia imienia Otto
Najpopularniejszymi zdrobnieniami są: Otton, Ottonek, Ottoś, Ottoni, Ottonuś, Ottonio, Toni, Tonek, Tono, Tonuś
Pochodzenie i znaczenie imienia Otto
Jest to imię pochodzenia starosaksońskiego, od słowa od - "majątek". Oznacza: "zamożny".
Numerologia imienia Otto
Liczba imienia Otto wynosi 7.
Znaczenie liczby imienia Otto
Główne cechy charakteru liczby imienia 7
Numerologiczna Siódemka jest romantyczna. Typowa dla liczby imienia 7 jest wiara w cuda, które Siódemce często się zdarzają*.
Zawody preferowane dla liczby imienia 7
wykorzystujące unikalną umiejętność wyrażenia archetypów i czerpania natchnienia z pokładów nieświadomości np. misjonarz, poeta, artysta - hmmm, dla naszego Otta coś zdecydowanie bardziej dynamicznego, ale może to go stonuje ;)
Żywioły liczby imienia 7
Natura numerologicznej Siódemki odpowiada sile połączonych żywiołów wody i ognia. Woda podgrzewana jest przez ogień, osiągając stan wrzenia - zwłaszcza w zabawie ;). Woda symbolizuje intuicję i wrażliwość – cechy charakterystyczne dla tej wibracji. Woda potrafi też stłumić ogień odpowiedzialny za konkretne i szybkie działanie.
---
*
pod koniec tygodnia opowiem dlaczego :)
16 stycznia, 19 czerwca, 1 lipca, 4 lipca i 18 listopada
Najbardziej popularną datą obchodzenia imienin Otta jest 1 lipca.
Zdrobnienia imienia Otto
Najpopularniejszymi zdrobnieniami są: Otton, Ottonek, Ottoś, Ottoni, Ottonuś, Ottonio, Toni, Tonek, Tono, Tonuś
Pochodzenie i znaczenie imienia Otto
Jest to imię pochodzenia starosaksońskiego, od słowa od - "majątek". Oznacza: "zamożny".
Numerologia imienia Otto
Liczba imienia Otto wynosi 7.
Znaczenie liczby imienia Otto
Główne cechy charakteru liczby imienia 7
Numerologiczna Siódemka jest romantyczna. Typowa dla liczby imienia 7 jest wiara w cuda, które Siódemce często się zdarzają*.
Zawody preferowane dla liczby imienia 7
wykorzystujące unikalną umiejętność wyrażenia archetypów i czerpania natchnienia z pokładów nieświadomości np. misjonarz, poeta, artysta - hmmm, dla naszego Otta coś zdecydowanie bardziej dynamicznego, ale może to go stonuje ;)
Żywioły liczby imienia 7
Natura numerologicznej Siódemki odpowiada sile połączonych żywiołów wody i ognia. Woda podgrzewana jest przez ogień, osiągając stan wrzenia - zwłaszcza w zabawie ;). Woda symbolizuje intuicję i wrażliwość – cechy charakterystyczne dla tej wibracji. Woda potrafi też stłumić ogień odpowiedzialny za konkretne i szybkie działanie.
---
*
pod koniec tygodnia opowiem dlaczego :)
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
Jak to się znów DT zapełnił ;)
W sobotę byłam poza domem i była już 24 gdy zadzwonił mój syn, który jak się okazało wracał w tym czasie z wypadu na Słowację. Zadzwonił, że zatrzymali się z kolegami na przerwę w Korbielowie tuż za granicą na małym, dzikim parkingu. Miejsce mało ciekawe.
Zadzwonił zapytać, co ma zrobić, bo podszedł do nich mały, zapłakany kociak..., wziąć, czy zostawić...
Trudno mi było radzić, bo mnie tam przecież nie było, mogło być tak, że a) został wyrzucony, b) został opuszczony przez mamę, c) wyszedł z któregoś z domów... Michał twierdził, że raczej to trzecie mało prawdopodobne, bo zabudowania daleko, z jednej strony rzeka z drugiej droga, a przy parkingu jedynie budynek transformatora i bardzo wysokie chaszcze, schodzące stromym brzegiem do rzeki... Lało i środek nocy, ale kociak zadbany i na oko zdrowy. Nie można było jednak i tej wersji, że kotek wyszedł i wróci, wykluczyć. Powiedziałam więc, żeby zrobił tak, by nie mieć później żalu do siebie i że jeśli weźmie kota, to pomogę... Trochę się naradzali, bo to przecież ogromna odpowiedzialność i bardzo trudna decyzja. Koniec końców wzięli kociaka.
Takiego mmsa dostałam przed pierwszą w nocy :).
Kociak wydawał mi się na tym zdjęciu całkiem duży...
W niedzielę wróciłam do domu wcześniej :) i okazało się, że maluch jest mały :D
Słodki i pieszczoch :)
Koło 11 Michał pojechał do Korbielowa wywiesić kartkę z ogłoszeniem o znalezieniu kota, ale tak naprawdę, to pojechał sprawdzić, czy to miauczenia z oddali, które wydawało im się, że słyszą w nocy, nadal będą słyszeć. Pojechał z kolegą. Miauczenie było. Kotek też był. Próbowali go złapać i to był chyba błąd, bo maluch zaczął uciekać... nie udało się... W chaszczach po pachy i zimnym deszczu, próbowali półtorej godziny. Kupili trochę jedzenia, ale nawet tak nie dało się zwabić maluszka...
Po konsultacjach podjęli decyzję, że wracają, Michał pożyczy klatkę łapkę i wróci z klatką spróbować raz jeszcze.
Pomyślałam, że pojadę z nim i spróbuję małego zawołać, niektóre koty boją się mężczyzn (Mirmiś się bał i do tej pory jest ostrożny), ale do kobiet przychodzą.
Misiek na 19 pojechał z kotkiem do wet (zdrowy, jedynie zapalenie spojówek), a koło 20, ubraliśmy się ciepło i pojechaliśmy razem na polowanie. Wzięliśmy jedzenie, kontener i tę klatkę łapkę. Było ciemno i zimno, ale deszcz nie padał. Rzeka bardzo głośno szumiała, bałam się, że nie usłyszę kota, jeśli jeszcze tam jest... W końcu usłyszałam nikłe miau... Wyraźnie odpowiadał na moje kicianie. Początkowo jednak nie mogłam go zlokalizować.
Z boków budynku transformatora były wejścia, pod nimi, jakby schód - betonowa płyta. To właśnie pod nią schował się malec. Bardziej to poczułam (siódmym zmysłem) niż usłyszałam ;).
Wyjęłam jedzenie, troszkę podrzuciłam w głąb, kotek miauczał, ale nie podchodził. Michał szykował klatkę, a ja próbowałam. Wiedziałam, że trzeba być cierpliwym. Zaczęłam stukać łyżeczką, najpierw w puszkę, później w kamyk, zmieniłam też kierunek światła. Kociątko się ruszyło!.... W międzyczasie przygotowaliśmy także kontener. Nie byłam pewna, czy bezpieczniej próbować malucha złapać gdy podejdzie, czy podstawić klatkę łapkę lub kontener pod wyjście (by uniknąć ryzyka, że czmychnie na bok)... Ale kociątko było już blisko, wyciągnęłam dłoń... Nie uciekł. Dotknęłam, nie uciekł... Opanowałam emocje, wyluzowałam się i czekałam. Wreszcie podszedł na tyle blisko, że szybkim ruchem złapałam go i raz dwa włożyłam do kontenera, który Michał już trzymał w pogotowiu. Uff! Co to była za radość! Możecie sobie wyobrazić :D...
A gdy się kotki zobaczyły?... Długo się "noskowały" i widać było, że się poznają i cieszą, że są razem :). Mogę zostawiać je teraz zamknięte w kocim pokoju, bo kocurek sam bardzo płakał...
Oba kotki są już po pierwszej wizycie u weterynarza, drugi maluch (tak jak się spodziewałam) okazał się dziewczynką i otrzymał imię Ofelia, są odrobaczone i czekamy, aż Otto (takie imię ma pierwszy kociak) wyleczy zapalenie spojówek by je oba zaszczepić. A później kociątka będą szukały nowych domów!!!
W tym miejscu w swoim i syna imieniu dziękuję Darkowi ze stowarzyszenia Dla Braci Mniejszych, który nam służył pomocą i konsultacjami w telefonicznym pogotowiu ;)... Kotki są objęte częściową opieką Stowarzyszenia.
Zadzwonił zapytać, co ma zrobić, bo podszedł do nich mały, zapłakany kociak..., wziąć, czy zostawić...
Trudno mi było radzić, bo mnie tam przecież nie było, mogło być tak, że a) został wyrzucony, b) został opuszczony przez mamę, c) wyszedł z któregoś z domów... Michał twierdził, że raczej to trzecie mało prawdopodobne, bo zabudowania daleko, z jednej strony rzeka z drugiej droga, a przy parkingu jedynie budynek transformatora i bardzo wysokie chaszcze, schodzące stromym brzegiem do rzeki... Lało i środek nocy, ale kociak zadbany i na oko zdrowy. Nie można było jednak i tej wersji, że kotek wyszedł i wróci, wykluczyć. Powiedziałam więc, żeby zrobił tak, by nie mieć później żalu do siebie i że jeśli weźmie kota, to pomogę... Trochę się naradzali, bo to przecież ogromna odpowiedzialność i bardzo trudna decyzja. Koniec końców wzięli kociaka.
Takiego mmsa dostałam przed pierwszą w nocy :).
Kociak wydawał mi się na tym zdjęciu całkiem duży...
W niedzielę wróciłam do domu wcześniej :) i okazało się, że maluch jest mały :D
Słodki i pieszczoch :)
Koło 11 Michał pojechał do Korbielowa wywiesić kartkę z ogłoszeniem o znalezieniu kota, ale tak naprawdę, to pojechał sprawdzić, czy to miauczenia z oddali, które wydawało im się, że słyszą w nocy, nadal będą słyszeć. Pojechał z kolegą. Miauczenie było. Kotek też był. Próbowali go złapać i to był chyba błąd, bo maluch zaczął uciekać... nie udało się... W chaszczach po pachy i zimnym deszczu, próbowali półtorej godziny. Kupili trochę jedzenia, ale nawet tak nie dało się zwabić maluszka...
Po konsultacjach podjęli decyzję, że wracają, Michał pożyczy klatkę łapkę i wróci z klatką spróbować raz jeszcze.
Pomyślałam, że pojadę z nim i spróbuję małego zawołać, niektóre koty boją się mężczyzn (Mirmiś się bał i do tej pory jest ostrożny), ale do kobiet przychodzą.
Misiek na 19 pojechał z kotkiem do wet (zdrowy, jedynie zapalenie spojówek), a koło 20, ubraliśmy się ciepło i pojechaliśmy razem na polowanie. Wzięliśmy jedzenie, kontener i tę klatkę łapkę. Było ciemno i zimno, ale deszcz nie padał. Rzeka bardzo głośno szumiała, bałam się, że nie usłyszę kota, jeśli jeszcze tam jest... W końcu usłyszałam nikłe miau... Wyraźnie odpowiadał na moje kicianie. Początkowo jednak nie mogłam go zlokalizować.
Z boków budynku transformatora były wejścia, pod nimi, jakby schód - betonowa płyta. To właśnie pod nią schował się malec. Bardziej to poczułam (siódmym zmysłem) niż usłyszałam ;).
Wyjęłam jedzenie, troszkę podrzuciłam w głąb, kotek miauczał, ale nie podchodził. Michał szykował klatkę, a ja próbowałam. Wiedziałam, że trzeba być cierpliwym. Zaczęłam stukać łyżeczką, najpierw w puszkę, później w kamyk, zmieniłam też kierunek światła. Kociątko się ruszyło!.... W międzyczasie przygotowaliśmy także kontener. Nie byłam pewna, czy bezpieczniej próbować malucha złapać gdy podejdzie, czy podstawić klatkę łapkę lub kontener pod wyjście (by uniknąć ryzyka, że czmychnie na bok)... Ale kociątko było już blisko, wyciągnęłam dłoń... Nie uciekł. Dotknęłam, nie uciekł... Opanowałam emocje, wyluzowałam się i czekałam. Wreszcie podszedł na tyle blisko, że szybkim ruchem złapałam go i raz dwa włożyłam do kontenera, który Michał już trzymał w pogotowiu. Uff! Co to była za radość! Możecie sobie wyobrazić :D...
A gdy się kotki zobaczyły?... Długo się "noskowały" i widać było, że się poznają i cieszą, że są razem :). Mogę zostawiać je teraz zamknięte w kocim pokoju, bo kocurek sam bardzo płakał...
Oba kotki są już po pierwszej wizycie u weterynarza, drugi maluch (tak jak się spodziewałam) okazał się dziewczynką i otrzymał imię Ofelia, są odrobaczone i czekamy, aż Otto (takie imię ma pierwszy kociak) wyleczy zapalenie spojówek by je oba zaszczepić. A później kociątka będą szukały nowych domów!!!
W tym miejscu w swoim i syna imieniu dziękuję Darkowi ze stowarzyszenia Dla Braci Mniejszych, który nam służył pomocą i konsultacjami w telefonicznym pogotowiu ;)... Kotki są objęte częściową opieką Stowarzyszenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kot z Orłowej
Skrócona historia Kota z Gór (kliknij, aby powiększyć):
Stowarzyszenie Humanitarno – Ekologiczne „Dla Braci Mniejszych” Bielsko-Biała, nr konta: MultiBank - 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220 www: http://www.braciamniejsi.com.pl/ fb: https://www.facebook.com/dlabracimniejszych Rozliczenia |
U Portiera: Pomóżmy kotu z Orłowej (8.05.2015) Kot z Orłowej nowe wieści (14.05.2015) Kot z Orłowej po raz trzeci (15.05.2015) Posty na temat: 1. Kot z Orłowej (15.05.2015) 2. Akcja Orłowik (16.05.2015) 3. Misio-Orłowik w lecznicy (16.05.2015) 4. Orłowik - nowe wieści (18.05.2015) 5. Przytulacz (19.05.2015) 6. Banery, teksty i wieści (20.05.2015) 7. Szukamy domu dla Orłowika (22.05.2015) 8. Orłowik (23.05.2015) 9. Za i przeciw (24.05.2015) 10. Orłowik w DT (28.05.2015) 11. Rysio Orłowik (31.05.2015) 12. Orłowik - garść informacji (10.06.2015) 13. Dwa tygodnie w DT (11.06.2015) 14. Sesja zdjęciowa Rysia ;) (12.06.2015) |