Jakoś tak mnie wzięło tydzień temu na trójkąty. Jedno malutkie trójkątne zamówienie na sztyfty przerodziło się w cały wieczór z trójkątami. I tak powstały:
- serek, czyli większe wiszące
trójkąty - pojedyncza figura składa się z trzech części (dwie skrajne z
miedzi i środkowa z mosiądzu) połączonych miedzianymi ogniwkami. Zawieszone są na miedzianych biglach z łezką; zaoksydowane
(przyciemnione), przetarte włókniną ścierną i wypolerowane - dodało im
to trochę takiej surowości -"brudu", który to efekt osobiście bardzo
lubię :)
- trójkąty w trójkątach (albo trójkąty do kwadratu) - małe mosiężne trójkąciki (bok ma 1,5cm długości) ze srebrnymi sztyftami -centralna część jest wypolerowana, a narożniki zmatowione, co powinno inaczej załamywać światło na powierzchni kolczyka (ale jak widać muszę jeszcze nad tym popracować;))
- latawce - tym razem po dwa trójkąty: mniejszy równoboczny z mosiądzu i większy równoramienny z miedzi. Zaoksydowane na dość ciemny kolor i tylko lekko wypolerowane. (Te są moje :))
To tyle trójkątów na dziś. Miłego weekendu! :)