Ostatni post zakupowy pojawił się na początku marca, więc pora nadrobić zaległości. Generalnie wszystkie kosmetyki trafiły do mnie na przełomie marca i kwietnia, natomiast w maju nic nie kupiłam. Kusiły mnie oferty Rossmanna, Sephory, Douglasa itd, ale nie miałam czasu z nich skorzystać. Jak widać mam co zużywać, więc nawet dobrze się złożyło. Część kosmetyków kupiłam sama, a niektóre otrzymałam w ramach współpracy. W ten sposób trafił do mnie mój ulubiony płyn micelarny Sensibio marki Bioderma oraz antycellulitowy olejek Nuxe.
Od marki Rossmann otrzymałam świąteczną paczkę z kosmetykami Alterra oraz Isana. Żadnego do tej pory nie miałam, więc cieszę się że kolejny raz będę mogła poznać coś nowego z ich oferty. Zaczęłam już używać mydła do rąk z ekstraktem z limonki i bardzo polubiłam jego zapach! Idealnie wiosenny oraz orzeźwiający. Pozostałe kosmetyki, czyli malinowy żel pod prysznic, balsam do rąk i krem do ciała jeszcze czekają na swoją kolej. Tak samo jest z kremem nawilżającym do twarzy i kremem pod oczy marki Alterra.
Kolejną przesyłkę otrzymałam od marki Rimmel. Wprowadzili nowe, wiosenne kolory lakierów 60 Seconds sygnowanych przez Ritę Ora. Posiadam już kilka ze stałej kolekcji i jestem z nich bardzo zadowolona, o czym nieraz pisałam na blogu. Tutaj muszę jeszcze nadmienić, że firma przeznacza procent z ich sprzedaży na wsparcie Fundacji DKMS. Fajnie! Poza tym do testów dostałam bazę pod makijaż i podkład Lasting Finish. Jak zwykle kolor jest dla mnie trochę za ciemny, ale wykończenie niezmiernie mi się podoba.
Przejdźmy teraz do moich zakupów. W Douglasie kupiłam
serum pod oczy Yonelle /recenzja/ i już zdążyłam pochwalić je w poście z ulubieńcami miesiąca. Gratis otrzymałam serum Clinique oraz krem Dr Irena Eris. W MACu natomiast skusiłam się na
rozświetlacz Prep + Prime w odcieniu Radiant Rose. Z niego również jestem ogromnie zadowolona i używam go głównie pod oczy. Do paznokci kupiłam
bazę pod lakier marki Essie oraz
dwa lakiery Zoya z nowej kolekcji Satin. Szczerze mówiąc totalnie mnie rozczarowały i nawet kolory wypadły średnio.
Na stronie Lookfantastic wypatrzyłam fajny
zestaw marki First Aid Beauty. Najbardziej zależało mi na płatkach złuszczających, które polecała
Iwona /klik/. Skończył mi się tonik z kwasem Alpha-H Liquid Gold, więc pomyślałam że to może być ciekawa alternatywa. W zestawie znalazł się jeszcze krem do twarzy oraz preparat do demakijażu.
I na koniec moje zamówienie zza oceanu, czyli z amerykańskiej Sephory. Oczywiście głównym celem była
marka Tarte. Tym razem wybrałam jaśniejszy odcień podkładu mineralnego, którego recenzja pojawiła się już na blogu
/klik/ oraz fluid. Poza tym wybrałam
cień marki Josie Maran w pięknym fioletowym odcieniu. Jest cudowny i już wiem skąd tyle zachwytów na zagranicznych kanałach You Tube! Skreśliłam też kolejny punkt z mojej tegorocznej
wish listy /klik/, ponieważ nareszcie kupiłam
puder do twarzy Hourglass. W realizacji pomogła mi Marta z bloga
Hunger for Beauty /klik/ za co jestem jej bardzo wdzięczna i to właśnie od niej otrzymałam błyszczyk Maybelline :)
Dajcie znać czy mieliście któryś z kosmetyków i jak się u Was sprawdził :)