***
Witam dzisiaj po krótkiej nieobecności:) ..witam na kocio;) hi hi:)
gdzie chętnie dołączyłam do zabawy/konkursu o tematyce kotów właśnie:)
Zatem prezentuję tutaj u siebie zdjęcia moich trzech futrzastych kocich Towarzyszy:)
***
Zacznę od Mili, którą już poznaliście wcześniej, a której mnogość zdjęć sprawia, iż wręcz nie mogę się zdecydować które jest naj:))) hi hi:) ..ale wybrałam takie oto właśnie:
..gdzie pewnego wieczoru jak posąg dumnie siedziała na szafce i ani nie myślała stamtąd schodzić, widać dobrze jej tam było;) ...albo też energia, jaką wytworzyły pewne drobne elementy (o których kieeedyś napiszę;) przytrzymała ją tam na dłużej (koty przecież wyczuwają takie miejsca:)
..tak wiem, troszkę to tajemniczo brzmi;) hi hi:)
Lubię jak koty są takie pełne zamyślenia...jakby coś sobie wyobrażały, gdzieś w innej przestrzeni podróżowały....w sumie to takie właśnie tajemnicze zachowania mają:) Lubię też gdy Milka przydeptuje sobie swoją końcówkę ogonka przednimi łapkami:)) (właśnie tak jak na zdjęciu) jakby chciała mieć miękko pod swoimi królewskimi podusiami:)) hi hi:) Jest dość wyjątkową kotką, z długą historią, gdzie goszczą różne wydarzenia - i te dobre i te mniej dobre;) Zatem została jej przyklejona ksywka "Przygodowy Kot":) ..chyba lubi po prostu doświadczać życia w różny sposób;))
:)
***
Kolejny portret przedstawia Czarka (inaczej Czarusia, Czarkozjego, Czarosława, Czarego...:)
Oto On:
Pojawił się u nas w ogrodzie dwa lata temu (a może to będą już trzy..?) niewiadomo skąd, ot tak po prostu sobie szedł dróżką z naszymi ówczesnymi dwoma kotami (Milką i Dandim - Dandi to brat Milki, którego niestety już z nami nie ma, a był to Król kotów z wszelkimi królewskimi atrybutami, ale o nim zrobię kiedyś osobny wpis;)
Więc przybył do nas taki mały bury kotek, troszkę wystraszony, ale jakby mieszkał sobie tu już od dawna:) Nawet nasz pies przeszedł koło niego nie zwróciwszy uwagi, że to inny kot (wszystkie trzy były dość do siebie podobne:) Pamiętam, jak szliśmy wtedy na ogród na ognisko i sama z początku byłam zdziwiona, czy to aby mi się nie mieni w oczach...czy ja dobrze widzę..?? ..były dwa a są trzy ..koty..???
Zamieszkał najpierw w ogrodzie przy altanie, potem powoli oswajawszy się z nami i z otoczeniem (kotami i wówczas jednym psem) podchodził bliżej domu i...teraz jest już "właścicielem" jednego z pokoi, a konkretniej stołu w tym pokoju, gdzie ma swoje ulubione miejsce do drzemek:)
Też miał jedną przygodę z psem, ale uzdrowił się sam (był jeszcze trochę dziki i nijak nie dało się go do weterynarza zawieźć) ..no może nie tak całkiem sam;) bo bardzo mu w tym pomagałam ziołowymi okładami, np z rumianku (którego też sporo popijał;) ...i po dziurze w gardle nie ma już śladu:)
Taki to jest ten nasz Czaruś:)
***
W październiku ubiegłego roku, pewnego pięknego słonecznego przedpołudnia usłyszałam bardzo intrygujące dźwięki dobiegające z ogródka tuż przy domu, od strony ulicy. Moje zaskoczenie było ogromne, gdy ujrzałam małego rudego kotka wspinającego się po drewnianym ogrodzeniu - kombinował, chciał jakimś sposobem wskoczyć na balkon;) Więc wzięłam go do domku - był bardzo ufny w stosunku do ludzi, gdy tylko znalazł się u kogoś na rękach od razu zaczął głośno mruczeć i miętolić ubranie bardzo przy tym śliniąc:)))
Po kilku intensywnych dniach poszukiwań dla niego dobrego domu, postanowiliśmy że zostanie z nami - jakby nie było sam (lub z czyjąś pomocą;) wybrał sobie to miejsce z jakichś powodów;)
Więc został ten mały rozrabiaka i po dziś dzień towarzyszy nam na każdym kroku:))
Oto Kokos:
...rudy rozrabiaka:)
Gdy się pojawił w naszym otoczeniu, Mili zareagowała po macoszemu...była obrażona, przyglądała mu się z lekką pogardą, no nie pałała zbytnio sympatią do niego (delikatnie rzecz ujmując;) Natomiast Czarek ucieszył się od pierwszego zwąchania:)) i właściwie od samego początku bawili się szaleńczo-radośnie:) ..a może mając podobne doświadczenia (obydwoje przecież się pojawili "znienacka" tylko w różnym czasie;) wiedzieli "jak to w życiu z ludźmi bywa";) ..to mieli takie swoje tematy do obgadania;)
Milka po dziś dzień jest do niego lekko zdystansowana, ale bywa że gonią się po całym domu a nawet i po drzewach w ogrodzie, przy czym Mira parska i fuczy nieraz baaaardzo głośno na tego rudego futrzaka;) (niekiedy także "trzaskając" go po tym rudym pyszczku;) ...więc te różne zachowania Królowej Mirosławy;) są zapewne spowodowane jej nastrojami w danej chwili:))
***
Oj, no to się rozpisałam o tych moich Towarzyszach:) ..no ale miłośnicy czterech futrzastych łapek dobrze znają ten stan, gdy się zaczyna opowiadać o tych różnych kocich psikusach - przygodach - zachowaniach:)
Zatem Drogie Czytelniczki (bo chyba jeszcze nie ma tutaj żadnego Pana...a może jest..?) bądźcie wyrozumiałe dla moich wypracowań dotyczących zwierzęcych Przyjaciół:)
Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony u mnie komentarz, to wielce przyjemne poznać Wasze myśli, uczucia, opinie. Cieszę się, że chociaż wirtualnie możemy się tutaj spotkać
i w ten specyficzny sposób "porozmawiać":)
Dziękuję!:)