czwartek, 26 marca 2015

Odnalezione dzieci i super fajny serial sf

Witajcie Kochani! Strasznie byłam zadziergana ostatnimi czasy i oto wyniki tego szaleństwa:) ...Ręka boli, ale za to od razu zrobiło się kolorowo...
Wyszydełkowałam malutkie ubranka dla malutkich, od niedawna zamieszkujących Niewielki Wymiar, laleczek typu Kelly i Kelly, a teraz już oficjalnie oswobodzonych z rąk Wodolan sierotek:)

Wzory ubranek dla Kelly trafiły do sklepiku i na sklepowej stronie znajdziecie jeszcze więcej zdjęć.


Powstało 6 fryzur i 6 kreacji i nadanych zostało 6 imion :D

Ciekawe, czy zgadniecie, której lali włosy, uzupełniłam włosami ze szczotki mego lubego?:)))
...opłacało się nie czyścić szczotki i hodować chomika w łazience:)

.................................................................................................................................................................

Laleczki przybyły do mnie w wielkiej paczce i to z pewnością jeszcze nie koniec tak malutkiego dziergania, bo w kolejce stoją już simbowe Evi Love, a sporo lal jeszcze wcale nie opuściło kartonowych pieleszy.

Tą wielką radochę sprawiła mi Kasia i gdyby tylko nasze galaktyki były bliżej siebie, to bez wątpienia lale wskoczyłyby w statek kosmiczny i przeleciały się z wizytą do kasinego sklepu zielarskiego. Przy herbatce uspokajającej opowiedziałyby, jak to zostały porwane przez Wodolan i trafiły na nową planetę.

...ja Wam to wszystko wyjaśnię już za chwilkę, a póki co, chciałam powiedzieć jeszcze słów kilka odnośnie sklepu Kasi.

Otóż sklep nazywa się Laboratorium, ale chemii w nim nie znajdziecie. Kasia stawia na naturę i chętnie każdemu poradzi, jak zdrowo o siebie zadbać i jak się rozpieścić bez sztuczności. Kontakt do Laboratorium znajdziecie na fejsbukowej stronie. Warto polubić i poczytać ciekawe wieści. Sklep polecam, bo naprawdę jest prowadzony z sercem, Kasia dokładnie wybiera asortyment i pomoże Wam się poczuć wyjątkowo.
.................................................................................................................................................................

A teraz czas na lalkową historię.

Wodolanie porwali już w przeszłości Arit. Tym razem jednak ich ofiarą padło kilkanaście sierotek z różnych galaktycznych zakątków.
Występek udałoby się może ukryć, ponieważ Wodolanie wysadzili w powietrze wszystkie planety, z których uprowadzali maluchy. Jednakże, podczas wizyty wodolańskich szpiegów w supermarkecie królików w Niewielkim Wymiarze, szóstce odważnych dzieci udało się wymknąć z niewoli.
Poki, Moki, Laika, Bela, Ghaja i Bip były najmniejsze ze wszystkich sierotek i wydostały się z wodolańskiego statku przez wąską rurę kanalizacyjną.
Uratowane przez Lucy, zamieszkały na statku kosmicznym Kapitana Snapa. Otrzymały wspólny pokój i zapewnienie, że ich koleżanki zostaną odbite z macek międzygalaktycznych opryszków.
Nad bezpieczeństwem nowych niewielkowymiarowych dzieci czuwała Glenda. Kapitan Snap planował atak na Wodolan. Choć radosne okrzyki dzieci rozpraszały go nieco, to nie mógł się doczekać niebezpiecznej misji i obmyślał strategię z ogromnym zapałem.


Odgłosy zabawy zaciekawiły małą Zenobię i Lisię o kasztanowych włosach. Choć obie były dość nieśmiałe, to siedzenie na stryszku w tak wyjątkowych okolicznościach było bardzo trudne.
Dziewczynki jednomyślnie postanowiły dołączyć do reszty. Nigdy jeszcze nie widziały innych dzieci i były bardzo ciekawe, jak inne dzieci mogą wyglądać? Czy będą podobnego wzrostu? Czy będą mieć cienkie głosiki? Czy będą czytać bajeczki i grać w gry?
Decyzja okazała się być bardzo trafną i maluchy od razu przypadły sobie do gustu. Tańcom, uściskom i chichotom nie było końca. Okazało się, że wszystkie dzieci lubią bajeczki i gry i chętnie bawią się ze sobą.





Jeśli macie ochotę poczytać i popatrzeć na więcej to zapraszam do Laleczkowa, gdzie napisałam, jak usuwać klej z lalkowych włosów, jak lalki oczyścić i jak uzupełnić lalkom ubytki we włosach.

.................................................................................................................................................................
Podczas lalkowych ewolucji zdążyłam po raz kolejny obejrzeć wszystkie cztery sezony serialu Lexx. Znacie? Jak nie, to bardzo polecam, szczególnie jeśli lubicie sf.
Będziecie śmiać się, wzruszać i na pewno w przyszłości zatęsknicie i znów wrócicie do żywego statku kosmicznego i jego super załogi.



UWAGA SPOILER ( intro do drugiego odcinka):


Kto będzie Waszym ulubionym głównym bohaterem? Stanley Tweedle, Zev, Kai, a może 790?

Drugiego takiego serialu nie ma. Bez wątpienia dojdziecie do tego właśnie wniosku już po obejrzeniu pierwszego odcinka:)
.................................................................................................................................................................

PEACE

poniedziałek, 16 marca 2015

Strój godny maga + bardzo specjalny kufel do piwa Duvel

Nimarfe jest magiem Niewielkiego Wymiaru i choć często zakłada ciuszki codzienne, to jednak od czasu do czasu lubi ubrać się w strój godny potężnej istoty, znającej wiele niesamowitych zaklęć i potrafiącej miotać kulami energii przy użyciu zaledwie koniuszków palców.
Na szydełkowy strój maga składa się przepaska na biodra i top. Nimarfe ma również laskę zrobioną z pałeczki po chińskim jedzeniu i kawałka pomalowanego kartonika. W jej uchu dynda kolczyk z piórka, które wypadło  mi z poduszki.
Przepaskę ozdabiają koraliki i kordonkowe linie w kontrastującym kolorze. Top jest skromniejszy.
Jak podoba się Wam to umagicznione oblicze Nimarfe? Ja myślę, że czarowanie w tym stroju to podwójna frajda:)
Kiedy szydełkowałam magiczne ubranko dla lalki, to myślami byłam w Niewielkim Wymiarze i przy kolejnych przygodach jego mieszkańców.

Oprócz tego zerkałam nieśmiało na strasznego klauno stwora, skończonego już, ale nie obfotografowanego. Muszę nadrobić zaległości:)

Póki co zrobiłam zdjęcia nowej kreacji Nimarfe i spisałam wzór na ubiór maga, który to wzór można już znaleźć w sklepiku.




Sama nie wiem, dlaczego wcześniej nie podarowałam Nimarfe stroju maga? Być może pomysł musiał dojrzeć w moim umyśle:)
W każdym razie, jeśli chodzi o treści magiczne, to udało mi się ostatnio jakimś cudem napić piwa w niedzielę. Cudem, bo nie byłam na rynku niestety i obecnie żywię się jedzeniem z supermarketu, które nie tylko drogie jest, ale też nie smakuje tak dobrze, jak to z rynku. Bu:((( W każdym razie, nie o jedzeniu chciałam opowiedzieć, a o piwie....

Wyobraźcie sobie, że belgijskie piwo Duvel nie tylko ma moc 8,5%, ale również tkwi w w nim niezwykłą moc bąbelkowa, która uwalnia się pod wpływem sprytnego kufla.

Kufel do piwa Duvel charakteryzuje się  pięknym, złotym napisem i również specyficznym, wydrapanym znaczkiem.
Ten znaczek ma kształt litery D (jak Duvel:)) i umiejscowiony jest na samym dnie kufla. Dzięki niemu piwo pieni się lepiej. Widziałam na własne oczy, jak z dna kufla podrywa się bąbelkowy wir.
Zrobiłam dla Was zdjęcie...
Oto i piwo Duvel i magiczny kufel Duvel:)
Zwróćcie uwagę na bąbelki, które widać pośrodku....

... i na rozmiar i puszystość pianki:)

Pychotka i oczywiście polecam Wam skosztowanie piwa Duvel w oryginalnym kufelku, bo to ciekawostka:)



Piwo Duvel pochodzi z Belgii i jak większość belgijskich piw bardzo mi smakuje.
Picie piwa w odpowiednio dobranym do piwa kuflu, to we Francji i w Belgii po prostu tradycja. Zazwyczaj dostaniemy w pubie piwo w kuflu danej marki i wraz z piwem otrzymamy gwarancję nierozwodnienia:D

...Co kraj to obyczaj...










O ciekawych belgijskich piwach i o kuflach już kiedyś pisałam. Możecie poczytać tutaj:



La Cuvée des Trolls piwo magiczne

Kwak - piwo kwaczące w specjalnym kuflu

Ciekawe kufle do piwa .... istny zawrót głowy


...i jeszcze raz kufel Duvel, ale tym razem od środka, tak aby było trochę widać magiczny znaczek:)


Znaczek jest bardzo delikatny, a robi takie sztuczki:)
Znacie piwo Duvel? Lubicie? Pijacie piwo w kuflach odpowiadającej mu marki, czy raczej jest Wam wszystko jedno? Ja szczerze mówiąc nie przykładam jakiejś wielkiej wagi, chyba że kufel jest bardzo charakterystyczny, urokliwy itp.:)

Na sam koniec chciałam powrócić z Wami do lat mojego dzieciństwa i do dwuczęściowego filmu, który miałam na kasecie wideo i który oglądałam raz za razem. W końcu taśma zaczęła skakać niemiłosiernie, ale mnie to nie przeszkadzało. Teraz film można bez trudu znaleźć w internecie i często do niego powracam. Zarówno pierwsza część jak i druga są niesamowite.
Alicja w Krainie Czarów" i "Alicja w po drugiej stronie lustra" z 1985 roku ("Alice in Wonderland / Alice Through the Looking Glass") to prawdziwa uczta dla oczu, odprężenie dla umysłu i podróż do krainy wyobraźni. Ringo Starr gra w filmie Zółwiciela, a Sammy Davis Jr. wciela się w Pana Gąsienicę i śpiewa i stepuje:) Oczywiście jako dziecko nie miałam pojęcia, kim jest Ringo Starr i tym bardziej nie wiedziałam nic o Sammym Davisie Juniorze. Upajałam się cudowną scenerią, niesamowitymi kostiumami, rekwizytami, piosenkami i przepięknie skomponowaną historią.

Dzisiaj polecam Wam ten film za wszystkie jego walory i jeśli jeszcze nie widzieliście, to zarezerwujcie sobie kilka godzin, a na pewno nie pożałujecie.
Mogę śmiało stwierdzić, że "Alicja w Krainie Czarów" i "Alicja po drugiej stronie lustra" wpłynęły na moją miłość do  niecodzienności i  rozwinęły wyobraźnię. Dla mnie to jeden z filmów kultowych. Ciekawa jestem, czy i Wam się spodoba?:)


Teraz już ślę Wam same serdeczności, ściskam bajecznie mocno i uciekam:)

PEACE