Witajcie!
Uszyłam ciałko. Wypchałam. Uszyłam sukienkę. Ubrałam.
Uszyłam fartuszek. Zawiązałam na kokardę. I stop. Lalka siedzi i patrzy na mnie
i czeka … jedna głowa- odpruta, druga głowa- odpruta i tak jeszcze dwie.
I siedzi sobie ta lalka bez głowy i już nie patrzy. Nie ma
głowy. A ja mam kryzys. Lalkowy kryzys.
Czasem tak bywa, że człowiek chce już. Ale się nie da.
Trzeba poczekać. Aż lalka zawoła o głowę i w wyobraźni pokarze twarz. Wtedy
wezmę ołówek, pędzle i tchnę w nią życie, nadam jej wyrazu.
Póki co musi poczekać, na rozruch mojej wyobraźni, na
wybudzenie z przesilenia.
Czuję, że to już niedługo, bo mnóstwo myśli w mojej głowie,
tylko muszą się poukładać .
*****
Poznałam niedawno fantastyczną osobę…
Wszystko zaczęło się od stempelka, który dla mnie zrobiła.
Jakoś tak fajnie nam się „gadało” i postanowiłyśmy się
spotkać. Tym bardziej, że mieszkamy niedaleko.
Iwona jest niesamowicie wszechstronną osobą, ciepłą i bardzo
dynamiczną.
Nasze dzieci od razu złapały nić porozumienia i zajęte
zabawa pozwoliły nam nacieszyć się sobą.
Planujemy kolejne spotkanie, bo jedno popołudnie to za mało ;)
A to ja- Handmade by mama we własnej osobie według
Iwony :
Iwonko dziękuję Ci za cudowne chwile ! Czekam z
niecierpliwością na kolejne spotkanie !
*****
Pokażę Wam jeszcze laleczkę, która pojechała do Ewy.
Maluda z filcowanymi w głowę włoskami. Bardzo skromniutka.
Malutka.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, za to, ze jesteście i
mnie odwiedzacie !!!
Ściskam i pozdrawiam !!!
Agnieszka