Witaj miły Gościu! Bardzo się cieszę, ze odwiedzasz mojego skromnego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Proszę podpisz się lub nawet zostaw adres e-mail do siebie :) Miłego oglądania!

niedziela, 1 lutego 2015

Metryczka i "Prosiaczek" ;)

Witajcie!

Dzisiaj chciałam Wam pokazać ukończoną w zeszły weekend pracę - metryczkę. Zamówienie na nią dostałam jeszcze przed moimi zdrowotnymi zawirowaniami, niestety z ich powodu nie mogłam się za nią wziąć. Za to potem wzięłam się do roboty pełną parą i metryczka powstała w miesiąc :) Co prawda na narodziny dzieciątka nie zdążyłam, bo się nieco pospieszyło na ten świat, ale zamawiająca i tak była bardzo zadowolona z efektu :)



W tak zwanym "międzyczasie" koleżanka z pracy poprosiła mnie o wykonanie przebrania dla jej córeczki na występ z okazji Dnia Babci i Dziadka. Dziewczynka miała wystąpić w przebraniu Prosiaczka z "Kubusia Puchatka" i potrzebowała prosiaczkowych uszu i ogonka (chociaż oryginalny Prosiaczek był bezogoniasty). 
W sumie nigdy nie wykonywałam żadnych przebrań dla dzieci, ale że lubię nowe wyzwania, to podjęłam się zadania. Powstał taki oto komplecik:


 Do sesji zdjęciowej, z braku dziecka-modela, wykorzystałam mojego misiaczka ;) Okazało się, że i głowa i pupa były idealnych rozmiarów ;)



 A tak prezentuje się model od tyłu :)


Dziękuję wszystkim za odwiedziny i każde pozostawione słowo :)
Życzę Wam miłej niedzieli i udanego kolejnego tygodnia!

sobota, 31 stycznia 2015

Po długiej przerwie... i serduszka

Witajcie po długiej przerwie!


Strasznie dawno mnie tu nie było... :( Okazuje się, że to już trzy miesiące od mojego ostatniego posta. Tym razem powodem nie był brak czasu, a sprawy zdrowotne. Prawie dwa miesiące byłam "wyłączona" z normalnego życia, brakowało nawet siły i ochoty, żeby dotknąć komputera... A potem na dodatek komputer padł totalnie, z dysku nie było co ratować... Niestety wiele rzeczy i zdjęć utraciłam bezpowrotnie :(


Od jakiegoś czasu czuję się już jednak lepiej i zabrałam się  (w miarę możliwości) do nadrabiania zaległości robótkowych. Niestety wiele zamówień musiałam odrzucić, za co bardzo przepraszam - nie przychodziło mi to łatwo... Wiecie jak to jest - chciałoby się zadowolić wszystkich, ale bez "zajechania się" na śmierć się nie da... No więc musiałam nauczyć się mówić "nie".


Dziś na szybko chciałabym pokazać Wam dwa zdecoupażowane serduszka.
Jedno powstało już latem (było ze mną na moim pierwszym pokazie) i miało trafić do mojej przyjaciółki na urodziny, ale... oczywiście coś poszło nie tak i nie udało się na czas... Ale "co ma wisieć - nie utonie" i serduszko zostało częścią gwiazdkowego prezentu :)



Drugie serduszko zamówiła moja mama i mimo zaczynających się rewolucji z samopoczuciem, udało mi się je jakoś skończyć :) Miało ono być prezentem na 18. urodziny, a więc sentencja musiała być mądra. Padło na słowa Jana Pawła II.
Szczerze powiem, że postanowiłam wypróbować tu transfer na zmywacz do paznokci, ale jak to zawsze bywa, gdy się staramy - nie wyszedł najlepiej... :(  Z braku czasu musiałam się ratować mazakiem :/ dlatego nie jestem z tej pracy do końca zadowolona. Ale i mamie i obdarowanej się podobało, więc to chyba ważne.
 

  A tak wyglądało zapakowane i gotowe do drogi :)


Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny u mnie mimo mojej przydługawej nieobecności. Postaram się teraz częściej tu bywać i do Was zaglądać.

wtorek, 28 października 2014

Łazienkowy kosz na szczotki

Witajcie...
... w ten zimny dzień. U Was też tak nieprzyjemnie? Rano, gdy szłam do pracy, termometr wskazywał -1 st. Ja to jednak jestem stworzenie ciepłolubne i gdy widzę coś takiego, najchętniej wkulnęłabym się z powrotem pod kołderkę i zapadła w sen zimowy ;)
Póki co jednak pokażę Wam moją ostatnią pracę, która wczoraj trafiła do nowego właściciela, a właściwie właścicielki. Pani Kasia była zadowolona, więc mogę pokazać szerszej publiczności.
Kosz jest dość spory (oczywiście zapomniałam wymierzyć), z łatwością mieści kilka ryz papieru do drukarki ;) Ma służyć jako pojemnik na szczotki do włosów i inne przybory.
Kosz wykonany z papierowej wikliny, pokryty kilkoma warstwami bezbarwnego lakieru, ozdobiony wzorami postarzanych róż.  Cały jest w kolorze delikatnego beżu, z brązowym paskiem u dołu.
Na zdjęciach słabo widać ten beż, ale może na tym zdjęciu będzie widoczna różnica, bo środek kosza wymalowałam na biało.
Wieczko wyplotłam dwoma splotami i ozdobiłam różami po przeciwległych stronach.
Do tego wieczko otrzymało wstążkę i kokardę z pięknym czekoladowym kolorze.
A skoro mowa o przyborach do włosach to pokażę Wam, co stało się w moim obiektem czesania ;) Ups, to już miesiąc, gdy przyniosłam moje włosy do domu w torebce ;)
Trafią w dobre ręce, do jakiejś fundacji, która będzie wiedziała kogo i jak obdarzyć nową fryzurą...
Dziękuję Wam, że ze mną jesteście i zaglądacie tu od czasu do czasu.
Trzymajcie się ciepło w te chłodne jesienne dni i wieczory!

sobota, 18 października 2014

Obiecane - wykonane :)

Witajcie!
 
Na liście z zamówieniami  pozycji nie ubywa, ale powoli staram się je realizować. Przeszkodą jest jak zawsze - wszechobecny brak czasu.... :( No ale cóż, bywa. Nic tylko zacisnąć zęby i brać się do roboty :)
 
Dziś chciałabym Wam pokazać ostatnią wakacyjną zaległość. Obiecałam ją wykonać już w zeszłym roku, i z końcem wakacji wzięłam się ostro do roboty. Ale po kolei...
Moja Matka Chrzestna miała w kuchni 3 stare krzesła. W sumie to na nich siedziała moja mama i karmiła maleńką Asiunię :) więc stosunek do nich mam dość sentymentalny. Krzesła mają już ok 50 lat i upływ czasu zrobił swoje. Postanowiłam dać im drugie życie :)
Nigdy wcześniej nie pracowałam nad meblami, ale w sumie co za różnica - drewniane, płaskie powierzchnie, tyle tylko że "trochę" większe  niż te, na których znęcałam się do tej pory ;) Hmmm, bardzo "trochę".
 
No ale koniec gadania.
Krzesła po metamorfozie wyglądają tak:
 
 
Powstały trzy identyczne (jeśli w rękodziele można mówić o identyczności) sztuki.
Kwiatki, zarówno na siedzisku, jak i na oparciu, pochodzą z dwóch różnych serwetek, natomiast czarne ornamenty wydrukowałam na serwetce sama :)
 
Poniżej trzy zestawienia przed i po metamorfozie. Oczywiście moja kieszonkowa skleroza nie pozwoliła mi zrobić zdjęcia krzesła przed dotknięciem go farbą, stąd na pierwszym zdjęciu widać krzesło już z pomalowanym rantem siedziska... No cóż, zdarza się ;)
 
 
Na oparciu znalazła się śliczna postarzana róża oraz drobne zawijaski, które pojawiły się także na tylnej stronie.
 
 
Z siedziskiem było najwięcej zabawy, bo NIGDY nie przyklejałam tak dużej serwetki na raz! Ale wyszło w miarę (no dobrze, trochę papieru ściernego i lakier i jest do przyjęcia) ;)
 
 
Żeby zachować charakter krzesełek i uwidocznić ich wiek, zrobiłam przetarcia na brzegach, które zresztą zażyczyła sobie Ciocia :) Myślę, że wyszło dość "staro" ;)
 
 
 
Najważniejsze, że Cioci się podobają. Śmiałyśmy się, że w przyszłym roku w moje łapki może trafić jeszcze stół do kompletu ;) Zobaczymy... :)
 
Postanowiłam zgłosić krzesełka na II wyzwanie w DECU Style u Zuzy.
Myślę, że łapią się w szeroko rozumiany styl vintage, choć jest to bardziej kolorowy vintage niż standardowy.
 
 
 

wtorek, 14 października 2014

Kolejna urodzinowa filiżanka XXL

Witajcie!
 
Muszę się Wam do czegoś przyznać - mam problem... Tak, tak, problem. Po prostu nie umiem odmawiać! :) To się chyba nazywa brak asertywności :)
Nie tak dawno napisała  do mnie Pani Jagoda, pytając o filiżankę na urodziny swojego ojca. Które? Oczywiście 80-te :) Moim przeznaczeniem chyba są filiżanki na 80-te urodziny ;) Dostałam bardzo krótki termin realizacji i biorąc pod uwagę pozostałe projekty zaczęte lub czekające na zaczęcie... oj, miałam dylemat. Rozsądek nakazywał odmówić, ale serce nie umiało...
No i zgodziłam się :)
Pani Jagoda otrzymała przesyłkę wczoraj i wiem, że była zadowolona :) Jak komuś podoba się coś, co robię, to jest chyba największa przyjemność :)
 
Pani Jagoda pozostawiła mi dużo swobody w doborze kompozycji. Postanowiłam użyć krepy w kolorze, jakiego jeszcze nie stosowałam.
Wyszło tak:
 
 
Wrzosowe różyczki stanowiły niezłe tło dla kremowej liczby 80.
Do tego ciemno-fioletowa, podwójna kokarda.
 
 
Nigdy nie pamiętam, żeby wymierzyć filiżanki przed pakowaniem, żeby Wam podać mniej więcej wymiary. Tym razem było inaczej - Huuurrraa, pamiętałam! I teraz powinno nastąpić podanie wymiarów, ale... w wirze sprzątania wyrzuciłam notatki... :(
O ile dobrze pamiętam obwód filiżanki wynosił ok 75cm, natomiast po liczeniu różyczek ze zdjęcia wyszło mi ok 100 ogółem.
 
 
Jutro, czyli w środę, filiżanka trafi do Szanownego Jubilata. Mam nadzieję, że będzie mu się podobać.
Pani Jagodo, dziękuję za zaufanie i powierzone mi zadanie i zapraszam do dalszych odwiedzin na moim blogu.
Reszcie dziękuję, że są ze mną i pozdrawiam serdecznie!

sobota, 11 października 2014

WYNIKI CANDY !!!

Witajcie!!!
 
Przepraszam, że kazałam Wam tyle czekać na wyniki mojej urodzinowej zabawy!
 
Przede wszystkim dziękuję osobom, które zechciały wziąć w niej udział - było Was 10 :)
Jak na pierwsze Candy i krótki staż mojego bloga, uważam, że to całkiem nieźle.
 
A więc -  "nadejszla wiekopomna chwila" ;)
 
Właśnie przed chwilą dokonałam losowania. Nie zatrudniałam komisji losujące, bo właśnie jedyny kandydat wyszedł z domu :) Postawiłam na internetową stronę losującą.
 
Najpierw przygotowałam listę Dziewczyn, które wzięły udział w zabawie:
 
 
Każda jak widać otrzymała swój numerek, zgodnie z kolejnością zgłoszenia.
Było Was - jak już wspomniałam 10 - więc taki przedział wpisałam w "maszynę losującą".
 
 
A oto zwyciężczyni !!! :)
 
 
Zwyciężczynią mojego pierwszego urodzinowego Candy zostaje Sutasz Agi :)
Gratuluję, Kochana, i czekam na adres na maila!
Cóż, chyba to znaczy, że jednak Twoim przeznaczeniem jest zaczęcie prac w technice decoupage! :)
Życzę odwagi i satysfakcji z pierwszych prób :)
Reszcie Pań serdecznie dziękuję jeszcze raz, nie tylko za udział w zabawie, ale również za opinie o moich pracach :)
 
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!
 

piątek, 3 października 2014

Bezpańskie koszyczki

Witajcie!!
 
Znowu mnie tu nie było jakiś czas... :( Powód? Mnóstwo pracy. Zawsze tak jest - jak nie mam zamówień, to siedzę i wymyślam sobie zajęcia, a jak zamówienia zaczną się sypać, to nie wiem, gdzie ręce wsadzić ;)
Ale dobrze jest tak, jak jest i cieszę się, że parę osób zechciało przygarnąć moje prace.
 
Dziś króciutko - chciałabym Wam pokazać dwa koszyczki, które również  poszły ze mną na mój publiczny debiut.
Zrobione zostały już jakiś czas temu (chyba w okolicach Wielkanocy), nawet je pomalowałam na piękny niebieski kolor i... no właśnie, zabrakło pomysłów, chęci i przeznaczenia, żeby je wykończyć... I tak sobie stały, wetknięte w kąt, żeby nikomu w miarę możliwości nie zawadzały.
Mój wzrok padł na nie przy okazji mojej prezentacji na Biesiadzie Sąsiedzkiej. Czasu miałam mało na wykonywanie nowych prac, więc postanowiłam zrobić użytek z tych bezpańskich koszyczków :)
Szczerze powiem, że wykończenie trwało tak krótko, że aż wstyd, że wcześniej tego nie zrobiłam.
 
A efekt? Dla mnie zadowalające, ale oceńcie sami :)
 
 
Prostokątny koszyczek, polakierowany i z delikatną ozdobą w postaci serduszka
 
 
Serduszko zrobiłam z glinki samoutwardzalnej (moja pierwsza próba z glinką).
Kształt wycięłam przy pomocy prowizorycznego wykrawacza w puszki po piwie :) Największym problemem okazało się zrobienie struktury na serduszku - nic nie chciało się odbić wystarczająco wyraźnie. Aż w końcu - EUREKA!!! Przed zeszłym Bożym Narodzeniem kupiłam w Pepco śliczne ażurowe serce, ozdobę,której nigdy nie użyłam. Więc odcisnęłam te zawijaski,  a potem pomalowałam złotą farbą :)
 
 
W tym koszyczku zrobiłam dno kartonowe, żeby zachować kształt.
 
 
Drugi koszyczek jest okrągły. Jako dekorację wybrałam delikatną koronkę
 
 
Dodatkowo, żeby koszyczek nie wyglądał tak, jak poprzedni i żeby zaprezentować inne możliwości, zrobiłam bardzo delikatnie jasne przetarcia.
 
 
W tym przypadku dno wyplotłam :)
 
 
Przypominam i zapraszam do wzięcia udziału w moim urodzinowym CANDY - zapisy jeszcze do wtorku do północy. Nie ma wiele chętnych, więc szansa wygrania spora :)
 
Pozdrawiam i życzę Wam miłego weekendu!