Witajcie!
Wierzycie w Anioły? Ja wierzę - zawsze wierzyłam! Wierzę, że mój Anioł Stróż jest tam gdzieś do góry i czuwa nade mną i stawia na mojej drodze wspaniałych ludzi, których nie można nie kochać i którzy kochają mnie :) I przyznam, że ostatnio mój Anioł chyba wyrabiał cały ogrom nadgodzin, bo odwalił kawał dobrej roboty i jestem Mu za to dozgonnie wdzięczna :)))
Odkąd na blogu Ani Krućko zobaczyłam kurs na wspaniałego anioła (TU), wiedziałam, że muszę go wykonać. Zajęło mi to całe długie 4 lata ;) ale w końcu jest!!! Zgodnie z zasadą, że "co się odwlecze, to nie uciecze" - jak to w życiu bywa. Trzeba tylko być cierpliwym i czekać na odpowiedni moment, a dobre rzeczy same przychodzą :))) Czasem (a może nie tylko czasem) zsyłane są przez nasze Anioły :)
Sesja zdjęciowa tym razem "wyjściowa", improwizowana :) Anioła wzięłam ze sobą na rodzinny spacer i zatrzymywałam się tam, gdzie warto było zrobić zdjęcia. Nie mogłam nie zrobić fotek z przepięknym zabytkowym drewnianym kościółkiem pw. św. Marii Magdaleny w moim rodzinnym Krotoszynie.
Dlaczego mój Anioł, a właściwie Anielica nie ma twarzy? Słyszałam to pytanie już kilka razy, choć niewiele osób ją widziało. Nie dałam jej twarzy, bo może mieć każdą twarz, jaka tylko mi się akurat zamarzy, mogę ją sobie wyobrazić...
Poza tym malowanie twarzy nigdy nie było moim "konikiem", więc też nie chciałam mojej Anielicy zepsuć...
Anielica to oczywiście twór 3D - kompozycja przestrzenna
Widzicie tę burzę kasztanowych włosów? To mój wymarzony kolor włosów, ale skoro moje są zbyt oporne, żeby złapać taki kolor, to dostała je moja pierwsza Anielica (bo na pewno nie ostatnia).
Anielica dostała pod opiekę czerwono-złote serce (tak, tak - miłość musi być!) z wytłaczanymi ornamentami.
Serduszko oczywiście też wykonane własnoręcznie z masy lekkiej z KIKa. Malowane farbami akrylowymi.
Najtrudniej było przymocować włosy... :/ Oooooojjjj, dały mi się we znaki. Już nawet nie mówię o palcach poparzonych klejem na gorąco, bo przy dociskaniu wypływał między włosami i... bolało ;) Żeby zamaskować linię przyklejania włosów, Anielica dostała opaskę. Co prawda nie udało się kupić takiej ozdobnej przypaćkałam" srebrną przy pomocy złotej farby - żeby bardziej pasowało.
Jak już wspomniałam, Anielica dostała ode mnie złotą sukienkę, ale myślę, że kolejna będzie srebrna - znacznie bardziej wolę srebro, ale w tym wypadku złoto trochę bardziej pasowało mi do tych kasztanowych włosów :)
Moja Anielica nie jest doskonała - jak ja ;) Ma swoje kompleksy, ale jest piękna na swój sposób :) Dla mnie jest wyjątkowa, tak jak ja mogę być wyjątkowa dla kogoś innego - i wierzę w to :)
To moje pierwsze podejście do tematu tego typu prac, dlatego traktuję ją jako "egzemplarz próbny", taki ćwiczebny. Teraz już wiem, na co muszę zwrócić uwagę następnym razem. A Anielica próbna zostanie najpewniej ze mną :)
Dziękuję Wam za odwiedziny i dziękuję mojemu prywatnemu Aniołowi, który sprawia, że w życiu świeci słońce :)
A na koniec sentencja - jedna z moich ulubionych, taka prawdziwa...