15 maja 2013 roku, decyzją NSA, po blisko 25-letnich staraniach i walkach w sądach, bezprawnie zrabowany w 1945 roku Dwór na Woli Zręczyckiej pod Krakowem, został przekazany z powrotem rodzinie-spadkobiercom jego budowniczych i dawnych właścicieli.
Tego dnia postanowiliśmy porzucić całe swoje dotychczasowe życie i poświęcić się przywróceniu i zachowaniu pamięci o tym niezwykłym miejscu. Dwór i należace do niego obiekty przez dziesiątki lat rządów PRL zostały doszczętnie rozrabowane oraz zniszczone przebudową i rozbiórką. Mozolnie dokonujemy rewitalizacji tego miejsca, by uczynić go lokalnym centrum kulturotwórczym i turystycznym. Na terenie obiektu działa już Muzeum Dwór Feillów oraz agroturystyka. Klikając w zakładki, zapoznacie się z naszą ofertą.
Jest to opowieść o czasach dawnych i tych współczesnych, o naszych zmaganiach z materią, zarówno zabytkową, jak i tą żywą, o stosunkach z urzędami i sąsiadami. Jest to blog o życiu, do którego serdecznie Was zapraszamy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą panele fotowoltaiczne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą panele fotowoltaiczne. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 listopada 2015

Nowoczesność w domu i zagrodzie.

Nie jest tajemnicą, że lubimy otaczać się starymi przedmiotami z duszą. Czas jednak zdradzić Wam inną tajemnicę. Fascynują nas nowe technologie. Wreszcie mamy możliwość i przede wszystkim potrzebę, aby niektóre z nich wdrożyć. Nasz dom dzięki temu stał się wygodny, oszczędny w eksploatacji i ekologiczny. Wiem, że słowo „ekologia”  jest już dosyć wyświechtane, ale ja naprawdę uległam tej magii. Chcę być eko, chcę korzystać z możliwości jakie daje nam współczesna cywilizacja, jeżeli wpłynie to na jakość naszego życia i oczywiście na wysokość rachunków. W znaczeniu „niskość” :-)

We wpisach sprzed kilku miesięcy wspominałam Wam o koszmarnym piecu c.o, jaki zastaliśmy przejmując obiekt. Był to twór, który ział ogniem niczym smok wawelski, a karmił się gazem. Jak go włączaliśmy, by wyprodukować ciepłą wodę, licznik gazu tak wirował, że była obawa, iż odleci.
Pierwszą naszą inwestycją było zrobienie na nowo kotłowni. Z tej racji, że na posesję jest dociągnięty gazociąg, a inne formy ogrzewania wymagałyby zbyt dużych inwestycji, postanowiliśmy przy ogrzewaniu gazowym pozostać. Wybraliśmy nowoczesny piec gazowy kondensacyjny Viessmanna. Był to spory wydatek, ale liczymy na spore oszczędności na rachunkach. Piec kondensacyjny wykorzystuje w maksymalny sposób nie tylko paliwo, ale również skraplanie pary wodnej, dlatego, może niezbyt poprawnie logicznie, ale w sposób działający na wyobraźnię, mówi się, że takie piece mają ponad 100 proc wydajności.




Wspomniałam też wcześniej, że na posesji zastaliśmy zniszczone, zapadnięte i cieknące szambo. Konstrukcja betonowa powinna wytrzymać wieki, ale widocznie jego twórca spartaczył robotę. Długo myśleliśmy, jak rozwiązać ten śmierdzący problem. Nie mogliśmy przecież pozwolić, by nieczystości wylewały się na drogę, jak to miało miejsce podczas użytkowania go przez poprzednich mieszkańców. Tuż po przeprowadzce wysłuchałam wiadomości od mieszkańców wsi, że jak we dworku byli goście, szambo płynęło środkiem drogi. Cała wieś nie tylko widziała, ale przede wszystkim czuła hotelowych gości. To są rzeczy absolutnie niedopuszczalne. Drugą zatem większą inwestycją było zrobienie szamba na nowo. Po długich rozmyślaniach postanowiliśmy nie odbudowywać starego szamba, tylko postawić oczyszczalnię ścieków. Nasz wybór znów padł na nowoczesną, ale również niestety bardzo kosztowną, biologiczną oczyszczalnię BioDisc. Wysoką cenę również ma zamortyzować niski koszt jej eksploatacji. BioDisc jest przystosowany do zróżnicowanego zrzutu ścieków, co ma dla nas duże znaczenie. Dziś we dworku przebywamy tylko we dwójkę, ale w przyszłości może użytkować go nawet 20 osób. Turbiny dysku zasiedlone są bakteriami, które rozkładają nieczystości. System komór daje pewność, że z oczyszczalni wypływa czysta woda. 





„Rybki możecie sobie hodować w basenie”- rzekł wykonawca. 
Lekko się wzdrygnęłam. Oczyszczalnia ma wszystkie ekologiczne atesty i rzeczywiście, można tę wodę wykorzystywać, jak zupełnie czystą. Jednak sama świadomość, że to jest woda z naszych ścieków, raczej nie zachęca do hodowli ryb, chyba że ozdobnych. Wiem, że woda z wodociągu, którą używamy do picia, pochodzi z równie zanieczyszczonych cieków wodnych, ale czego oczy nie widzą…

Naszą największą inwestycją i spełnieniem marzenia są panele fotowoltaiczne. O pozyskiwaniu własnej energii ze słońca myśleliśmy od kilkunastu lat. Początkowo miały to być solary, ale nigdy nie było nas na nie stać. Lata mijały, technologia poszła do przodu, pojawiła się fotowoltaika. Czas też jakby zaczął sprzyjać tej inwestycji. Aby mieć jak najmniejsze w przyszłości rachunki za prąd, lub nie mieć ich wcale i nawet sprzedawać nadwyżkę do sieci, postawiliśmy panele o maksymalnej mocy, na jaką mogliśmy pozyskać kredyt.



10 kilowatów to moc naszej małej elektrowni. Dla porównania gospodarstwo domowe zużywa co miesiąc ok. 150 kWh prądu. Nasze gospodarstwo jest duże i będą momenty, kiedy ta wartość będzie znacznie większa. Mimo wszystko żywię nadzieję, że nie przekroczy ona wydajności naszej elektrowni i pozyskamy ze sprzedaży energii do sieci fundusze na pokrycie kosztów ogrzewania gazowego.

Niestety, nowoczesność jest cenna. Własna elektrownia to tak kosztowna inwestycja, że musieliśmy się zadłużyć. Liczymy jednak, że w przyszłości rachunek ekonomiczny będzie po naszej stronie. Wszak ludowe przysłowie i wszelkie święte księgi rzeczą, iż aby wyjąć, trzeba najpierw włożyć.
I tego się trzymamy!