Jak było do przewidzenia, czasu na blogowanie i przeglądanie
zaprzyjaźnionych witryn brak. Jeśli już
posadzimy tyłki na 5 minut przy komputerze, to po to, by sprawdzić dostępność
specjalistów różnych dziedzin i zrobić zakupy internetowe, tudzież uzupełnić
informację na ważne tematy. A obecnie palącą sprawą jest założenie paneli
fotowoltaicznych i wymiana pieca gazowego na jakiś normalny. Widząc wir, jaki
tworzy się na liczniku gazu kiedy włączamy ogrzewanie i podgrzewamy bojler,
ogarnia nas zbiorowa trwoga na myśl o rachunku za gaz.
Przez te 7 dni udało się nam naprawdę wiele zrobić. Przede
wszystkim ułożone zostały na swoje miejsce meble, które przywieźliśmy ze sobą.
Było ich wprawdzie niewiele, ale salonik jest prawie gotowy.
Wyrobiłam się nawet ze świętami,
to chyba nie jest z nami tak źle :-)
Trzeba tylko dokupić
dywan, firany i dokończyć renowację dużego stołu oraz małego stolika. Cała
reszta, obrazy, bibeloty zostanie zamontowana w późniejszym czasie. Musimy
jeszcze zamknąć ścianę pomiędzy salonikiem- przestrzenią na wpół publiczną, bo
reprezentacyjną, a naszą przyszłą sypialnią, obecnie pokojem telewizyjnym.
Poszukuję w związku z tym stolarza artysty, który zrobi ścianę imitującą i
nawiązującą stylem do stojących w saloniku kredensów.
Na miejsce, czyli w pomieszczeniu, które przeznaczyliśmy na
gabinet, zostały ułożone również biurka oraz biblioteczka. Salonik jest już
pusty, nie ma żadnych zbędnych pudeł, natomiast salon, gabinet i trochę jeszcze
korytarz jest zawalony nierozpakowanymi pudłami. Do końca tygodnia planuję
ostateczne rozprawienie się z pudłami w przestrzeni reprezentacyjnej.
stól do saloniku jeszcze nie wygląda :-)
W tydzień
udało się jako tako zagospodarować dwa pokoje. Zostały nam jeszcze chyba 24
plus kuchnia wielka na 1/8 całego domu. Ufff…
Staram się nie myśleć, że mamy do ogarnięcia jakieś 500 m2. To
jeszcze byłoby pół biedy. Najgorsze jest to, że czego się Chłop nie dotknie,
zaczyna się sypać. Dotyczy to przede wszystkim 16-tu łazienek. Namówiłam
Krzysia do zrobienia kontrolnej dziurki w tynku w gabinecie. Ku naszemu
przerażeniu, z wnętrza posypało się próchno. To, że w belkach żyje kołatka,
niestety słychać. Jeżeli ten dom trzyma się tylko na tynkach, to biada nam.
Czym prędzej nawiązaliśmy w tej sprawie kontakt z
rzeczoznawcą. Oględziny fachowca ostatecznie obnażą całą prawdę o stanie
technicznym Dworu.
O matko, nie mów takich rzeczy. Na kołatka są sposoby. Tylko jak daleko się posunął? Tfu! Niech sczeźnie kołatek!
OdpowiedzUsuńPoza tym jest pięknie, chociaż powierzchnia, o jakiej piszesz, robi piorunujące wrażenie.
Powierzchnia domu, a jest jeszcze powierzchnia działki dookoła dworu 1 ha (słownie: jeden hektar) i musi wyglądać reprezentacyjnie :-)
UsuńPowierzchnia domu mnie z lekka przestrasza, natomiast hektar nic a nic. Obrabiam 6 tys. metrów. Jakieś 6 lat i z górki. Tylko liście będziesz grabić:)
UsuńNo coś Ty, a koszenie? Chłop ma alergię na trawy, to niech sobie sam liście grabi, ja koszę. A pielenie??? To chyba najgorsze.
UsuńTak naprawdę to mamy tam 5,5 ha, ale całą resztę mam w nosie! :-)
UsuńE tam, koszenie! Trzy dni i skoszone - to ulubiona odzywka Mojego. Jeśli podejdziesz do ogrodu z głową, to za 3 lata, albo wcześniej będzie bezobsługowy. Albo obsługowy w minimalnym stopniu. Okrywowe sadź.
UsuńPodziwiam za determinację, siłę, pracowitość. Już widać, że zdziałacie tam wiele.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci jednak, że jak przeczytałam 500m to lekko mi się słabo zrobiło. Mam trochę ponad 100, na jednym poziomie i odkurzanie zajmuje ponad godzinę, wymycie dwóch łazienek to kolejna godzina, wytarcie kurzu (a naprawdę ograniczyłam ilość bibelotów do minimum) też sporo. Uff, aż się zmęczyłam od myślenia o takim pucowaniu raz w tygodniu.
A trzeba to było w ścianach dłubać, trzeba? I masz babo placek, próchno znaczy:)
Trochę powiało grozą od tego próchna rzeczonego. Trzymam kciuki, aby to była tylko zmyłka.
Czekam na dalsze relacje i fotki oczywiście. Idzie ciepełko, to ogrzejecie się w słonku:) Po co Wam piec ha ha ha - żartowałam. Wiem, ze to duże wydatki i poważne decyzje, zatem życzę trafnych i dobrych.
Buziaki:)
Podzielę sobie chałupę na kilka części i codziennie będę obrabiała jedną. A po tygodniu, od nowa :-) Na razie mam z tego ubaw, a pajęczyny jeszcze wiszą w miejscach, które nie zagospodarowaliśmy, ale pewnie z czasem przestanie mi być wesoło. Trudno, Chłop będzie biegał po pokojach z piórkiem do kurzu :-)
UsuńOjej, aż się boję, co powie ten rzeczoznawca od kołatek. Piszcie koniecznie.
OdpowiedzUsuńRzeczoznawca powiedział, że tak do końca się nie zna na robakach, ale z tego co wie, nie da się tego pozbyć definitywnie. Trzeba polubić. I mieć wiarę, że za naszego życia chałupa nie spadnie nam na głowę.
UsuńKołatka można załatwić formaliną. Strzykawką do dziurek...
UsuńWnuki Riannon będą jeszcze chodzić ze strzykawką. Przestań. Ten dwór jest cały z drewna.
UsuńHana, Chłop chodził ze strzykawką ostatnio i sam się zatruł!
UsuńAgniecha, jakie wnuki, jak my bezdzietni :-)
Ojtam, tak się mówi... i o wnukach, i o strzykawce. Dyć wiem, że dwór drewniany.
UsuńKołatka zagazować. Mam nadzieję, że zjadł niedużo.
OdpowiedzUsuńSąsiad nas dzis tak zagazował, bo coś palił na podwórku, że omal my nie umarliśmy. To może kołatkowi też zrobiło się niedobrze :-) to małe, to dużo nie żre, ale jeśli jest ich cała cywilizacja?
UsuńZ kulturą i sztuką, i eposem rycerskim. A Wy ich tak będziecie eksterminować....
UsuńJak mi skrobie koło ucha (a właśnie tę cywilizacje słyszę w tej chwili) to nie mam litościwych uczuć. Niech sobie tę kulturę i sztukę uprawiają po cichu, to będziemy udawać, że ich tam nie ma.
UsuńKołatek-won. Bosz, pamiętam, jak mi żarły po nocach taka piękną , ramę drewnianą, spać nie mogłam. A co dopiero-chałupę.
OdpowiedzUsuń16 łazienek...Będzie, jak znalazł dla Kur;)
Pięknie się meble wpasowały, jakby tam były od zawsze.
Jaka jest wysokość tych pomieszczeń? Chciałabyś klockowe firanki?
Dzięki Kasia za pomysł! Genialny! 16 łazienek powinno wystarczyć - będziemy używać rotacyjnie.
UsuńKasiu, na dole mamy wysokość 3,1 metra, a na górze 2,5 m. Okna są ogromne, firany musiałyby mieć ponad 2 metry dlugości. Jeśli mieszczą się w parametrach, to podeślij fotki na maila.
UsuńHana, najpierw trzeba je rotacynie wyremontować :-)
Wpadniemy Kurnikiem i obrobimy co potrza:)
UsuńHana, o to, to! Ja sie zglaszam:)
UsuńTrzymetrowe trudne do zdobycia, ale takie na 2,50 mozna znalezc.
UsuńTrzymam kciuki za zwycięskie walki na frontach wielu. Pudła wydają się być najmniejszym problemem...
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam, B
Masz rację, pudła to detal, znikają systematycznie i już wkrótce ich nie będzie. A kołatek będzie :-)
UsuńRiannon, salonik wygląda uroczo. Ten podły kołatek to zaraza wredna, mam nadzieję, że rzeczoznawca coś wymyśli. Jak sobie pomyślę, ile rzeczy macie do ogarnięcia to aż strach bierze. Ale wy sobie dacie radę ze wszystkim! Jak wam minęły pierwsze Święta na nowym miejscu??? Uściski!
OdpowiedzUsuńMoże nie powinnam o tym pisać, ale święta minęły nam pracowicie. Głupio tak siedzieć bez ruchu przy stole otoczonym bambetlami, pudłami i torbami. Rozpakowywaliśmy się. A w poniedziałek wielkanocny zostaliśmy zaproszeni na urodziny do sąsiadów. Bardzo było fajnie, trochę odpoczęliśmy. Jak usiadłam, to już nie mogłam wstać ;-)
UsuńTo znaczy, że macie fajnych sąsiadów? Bezcenne.
OdpowiedzUsuńMamy już grono zaprzyjaźnionych sąsiadów- wszyscy są osiedleńcami. To ważne, bo to podobna mentalność, poglądy na życie i podobne oczekiwania co do tegoż życia.
UsuńWiadomosc mnie porazila... ale wierze w Wasze mozliwosci, Opatrznosc nad Wami czuwajaca i wiem, ze znajdzie sie rozwiazanie dot. szkodnikow!
OdpowiedzUsuńPieknie tam macie i niecierpliwie czekam na kolejne posty:)
Przy okazji sie witam, bo czytam Waszego bloga (wczesniej Tuskulum) juz od dawna...
Kibicuje Wam i mocno trzymam kciuki:)
K
O, bardzo się cieszę, że się ujawniłaś/niłeś :-) To fajnie, że czytelnicy Magii w Tuskulum są ciekawi naszej nowej rzeczywistości :-)
Usuń