Poszewka na jasieczek już ukończona. Ozdobnej rameczki jednak nie zrobiłam, bo nie mogłam się zdecydować. Tak wygląda gotowa poszewka. W jednym wzorku się pomyliłam, ale już tak zostanie.
Ponieważ nie mam maszyny do szycia i nie bardzo sobie radzę z szyciem maszynowym, więc poszewka jest porządnie zszyta ręcznie. Szycie ręczne idzie mi zdecydowanie lepiej niz na maszynie.
Szybko kończyłam poszewkę bo już mnie pchało do tego:
Na blogu Robótki na radości i smutki http://krzysia-s.blogspot.com/
znalazłam instrukcje jak samodzielnie zrobić sobie kartonowe pudełko i doszłam do jedynego słusznego wniosku : JA MUSZĘ MIEĆ TAKIE PUDEŁKO!! Ale nie porywałam się z motyką na słońce i nie zrobiłam go od A do Z samodzielnie, bo na to nie jestem jeszcze gotowa.
Oglądałam, podziwiałam i coraz bardziej mnie pchało, nie wytrzymałam i kupiłam tubkę kleju stolarskiego, znalazłam pędzel, przygotowałam materiały i pudełko po butach.
Prace nad pudełkiem zaczęłam natychmiast po obiedzie od wyjścia z Mamcinem na dłuuugi i intensywny spacer, żeby go wymęczyć i żeby szybko zasnął wieczorem. Jak już miałam Mamcina z głowy, to rozłożyłam warsztat na stole w kuchni i zaczęłam zabawę.
Boki pudełka i pokrywki okleiłam czerwonym wzorzystym materiałem, a na wierzch nakleiłam kartonik oklejony czerwonym materiałem i ozdobiony "kwiatkiem" wzorowanym na igielniku jaki dostałam od Jasmin.
Pudełko nie jest idealne, ma kilka niedociągnięć, ale szalenie mi się podoba! Od razu schowałam tam różne robótkowe przydasie.
Ponieważ w domu poniewierają się jeszcze dwa pudełka po butach, to w najbliższej przyszłości pewnie je też obkleję i ozdobię. Jak już nabiorę większej wprawy, to może pokuszę się o zrobienie pudełka od początku do końca.
28 września 2009
26 września 2009
Na jasieczek 2
Druga odsłona haftowanej poszewki na jasieczek.
Pojawiły się małe motywy, które uzupełniły element środkowy i dalej wydaje mi się, że tego haftu jest jeszcze za mało. Jutro jak skończę ten zaczęty element, to pomyślę nad jakąś rameczką.
Dzisiaj miałam bardzo pracowity dzień. Po południu wybraliśmy się na nową, potwornie zapuszczoną działkę mojej siostry. Żeby cokolwiek tam zacząć, to najpierw trzeba było wyciąć prawie wszystko do gołej ziemi, odnaleźć wodę, ścieżkę i poprzycinać krzewy. Ale zebrała się silna drużyna i dzisiaj już można było zacząć przekopywanie, co też we dwie na zmianę czyniłyśmy. Jutro ciąg dalszy kopania i sprzątania. Niestety wyszłam już z wprawy w kopaniu i mój kręgosłup krzyczy " chce mi się leżeć, leeżeeć!" co też niezwłocznie uczynię.
Pojawiły się małe motywy, które uzupełniły element środkowy i dalej wydaje mi się, że tego haftu jest jeszcze za mało. Jutro jak skończę ten zaczęty element, to pomyślę nad jakąś rameczką.
Dzisiaj miałam bardzo pracowity dzień. Po południu wybraliśmy się na nową, potwornie zapuszczoną działkę mojej siostry. Żeby cokolwiek tam zacząć, to najpierw trzeba było wyciąć prawie wszystko do gołej ziemi, odnaleźć wodę, ścieżkę i poprzycinać krzewy. Ale zebrała się silna drużyna i dzisiaj już można było zacząć przekopywanie, co też we dwie na zmianę czyniłyśmy. Jutro ciąg dalszy kopania i sprzątania. Niestety wyszłam już z wprawy w kopaniu i mój kręgosłup krzyczy " chce mi się leżeć, leeżeeć!" co też niezwłocznie uczynię.
23 września 2009
Skrzynia ze skarbami
Oto moja skrzynia ze skarbami!
Zabytkowy, szalenie pojemny kufer po przodkach.
Od zawsze stał w domu mojej babci, a po jej śmierci i śmierci jej siostry, trafił do mnie.
I od zawsze krył w sobie różne skarby, prezenty na święta, rzadko używane świąteczne obrusy, zachomikowane towary deficytowe, słodycze, błyskotki i pamiątki rodzinne.
Czasami dzieci mogły go otworzyć (pod czujnym okiem babci) i pooglądać zawartość.
I tak sobie stał w pokoju i służył za stolik nocny lub siedzisko przy większych imprezach rodzinnych, po prostu zawsze był.
Niestety nie znam jego historii i nie ma się już kogo spytać, ale z tego co pamiętam przyjechał razem z dziadkami z kresów.
Po śmierci babcinej siostry, kufer trafił do mojego domu, w środku była książka, wzór na makatkę i kilka starych zdjęć. Wszystko to dalej leży w kufrze a ja zapełniłam go nowymi skarbami i przydasiami.
Jak byłam dzieckiem, to zaglądnięcie do kufra stanowiło szczyt szczęścia, tak obecnie dla Mamcina też to jest szczyt szczęścia, chociaż trzymam tam tak prozaiczne rzeczy jak zapasowa pościel, ręczniki i kawałki materiałów, ale dla Mamcina to jest skrzynia pełna skarbów i zawsze coś wyciągnie.
Mam nadzieję, że kufer pozostanie w naszej rodzinie jeszcze wiele lat, zapełniany nowymi skarbami.
Zabytkowy, szalenie pojemny kufer po przodkach.
Od zawsze stał w domu mojej babci, a po jej śmierci i śmierci jej siostry, trafił do mnie.
I od zawsze krył w sobie różne skarby, prezenty na święta, rzadko używane świąteczne obrusy, zachomikowane towary deficytowe, słodycze, błyskotki i pamiątki rodzinne.
Czasami dzieci mogły go otworzyć (pod czujnym okiem babci) i pooglądać zawartość.
I tak sobie stał w pokoju i służył za stolik nocny lub siedzisko przy większych imprezach rodzinnych, po prostu zawsze był.
Niestety nie znam jego historii i nie ma się już kogo spytać, ale z tego co pamiętam przyjechał razem z dziadkami z kresów.
Po śmierci babcinej siostry, kufer trafił do mojego domu, w środku była książka, wzór na makatkę i kilka starych zdjęć. Wszystko to dalej leży w kufrze a ja zapełniłam go nowymi skarbami i przydasiami.
Jak byłam dzieckiem, to zaglądnięcie do kufra stanowiło szczyt szczęścia, tak obecnie dla Mamcina też to jest szczyt szczęścia, chociaż trzymam tam tak prozaiczne rzeczy jak zapasowa pościel, ręczniki i kawałki materiałów, ale dla Mamcina to jest skrzynia pełna skarbów i zawsze coś wyciągnie.
Mam nadzieję, że kufer pozostanie w naszej rodzinie jeszcze wiele lat, zapełniany nowymi skarbami.
22 września 2009
Nowa zabawa blogowa
Agnieszka MD zaprasza do nowej zabawy blogowej.
Szczegóły na jej blogu http://agnieszkamd.blogspot.com/2009/09/zapraszam-do-zabawy.html?showComment=1253618199531#c1809992360893737577
Oczywiście się zapisałam, ba jak już wcześniej pisałam szalenie lubię takie zabawy wymiankowe.
Szczegóły na jej blogu http://agnieszkamd.blogspot.com/2009/09/zapraszam-do-zabawy.html?showComment=1253618199531#c1809992360893737577
Oczywiście się zapisałam, ba jak już wcześniej pisałam szalenie lubię takie zabawy wymiankowe.
Na jasieczek
Z mojej przepastnej skrzyni ze skarbami wyciągnęłam zachomikowany kawałek białego lnu. Poprzyglądałam mu się kilka chwil i doznałam olśnienia! zrobię sobie haftowaną poszewkę na jasieczek. Wykroiłam odpowiedni kawałek, wybrałam wzór, nitkę i zasiadłam do żmudnej roboty. Haftuję jedna nitką muliny Puppets 7246, biorąc po 2 nitki tkaniny.
Muszę powiedzieć, że najgorzej to było zacząć, ale jak już zaczęłam, to haftuje się bardzo fajnie i dosyć szybko.
Ponieważ środkowy wzorek wyszedł trochę mały, a chciałam, żeby haft zajmował prawie cały wierzch poszewki, więc nie pozostało mi nic innego jak wyhaftowanie jeszcze kilku małych wzorków.
Jeszcze nie skończyłam, ale już mi się to szalenie podoba. Taki babciny styl.
Muszę powiedzieć, że najgorzej to było zacząć, ale jak już zaczęłam, to haftuje się bardzo fajnie i dosyć szybko.
Ponieważ środkowy wzorek wyszedł trochę mały, a chciałam, żeby haft zajmował prawie cały wierzch poszewki, więc nie pozostało mi nic innego jak wyhaftowanie jeszcze kilku małych wzorków.
Jeszcze nie skończyłam, ale już mi się to szalenie podoba. Taki babciny styl.
13 września 2009
I jeszcze jedna kartka
Wczoraj wieczorem powstała kolejna kartka świąteczna.
Bardzo skromna i według mnie elegancka.
Zrobiona z białego obrusa plamoodpornego, złotej tasiemki i złotych cekinów. Na czubku ma przyklejoną złotą gwiazdkę.
Muszę poczekać, aż w pasmanteriach pojawi się więcej świątecznych ozdóbek i wtedy zrobię jeszcze kilka kartek. Na razie skończyły mi się pomysły i materiały.
Bardzo skromna i według mnie elegancka.
Zrobiona z białego obrusa plamoodpornego, złotej tasiemki i złotych cekinów. Na czubku ma przyklejoną złotą gwiazdkę.
Muszę poczekać, aż w pasmanteriach pojawi się więcej świątecznych ozdóbek i wtedy zrobię jeszcze kilka kartek. Na razie skończyły mi się pomysły i materiały.
12 września 2009
Kolejna kartka
Powstała kolejna kartka świąteczna, tym razem bałwanek.
Przy tej kartce było dużo zabawy i była dosyć pracochłonna, ale wydaje mi się, że wyszła całkiem, całkiem...
Kartka jeszcze nie jest skończona, bałwankowi brakuje uśmiechu, i nie wiem jak go zrobić, bo długopis lub mazak rozpłyną się po tkaninie. Nie ma też napisu wesołych świąt i padającego śniegu, ale to powstanie później.
Bałwanek jest zrobiony z tej tkaniny, która miała być podszewką w mojej torbie i jest fajnie błyszczący!
Żeby bałwanek był prawdziwym bałwankiem musi mieć ciepły szalik i czapkę zrobione na szydełku, czarne oczy zrobione z kamyków, czerwony nos oraz koniecznie musi mieć miotłę z wykałaczki i czarno-złotego kordonka. I mój to wszystko ma!
Przy tej kartce było dużo zabawy i była dosyć pracochłonna, ale wydaje mi się, że wyszła całkiem, całkiem...
Kartka jeszcze nie jest skończona, bałwankowi brakuje uśmiechu, i nie wiem jak go zrobić, bo długopis lub mazak rozpłyną się po tkaninie. Nie ma też napisu wesołych świąt i padającego śniegu, ale to powstanie później.
Bałwanek jest zrobiony z tej tkaniny, która miała być podszewką w mojej torbie i jest fajnie błyszczący!
Żeby bałwanek był prawdziwym bałwankiem musi mieć ciepły szalik i czapkę zrobione na szydełku, czarne oczy zrobione z kamyków, czerwony nos oraz koniecznie musi mieć miotłę z wykałaczki i czarno-złotego kordonka. I mój to wszystko ma!
10 września 2009
Czas by rozpocząć...
prace nad kartkami świątecznymi!
Dwa dni temu zrobiłam pierwszą bożonarodzeniową kartkę. Z różnych zakamarków wygrzebałam zachomikowane skarby i ruszyłam pełną parą! Kuchenny stół zasypałam ścinkami materiałów, koronek, szkiełkami, cekinami i innymi przydasiami skrzętnie gromadzonymi w pudełku po butach.
I przy czynnym współudziale synka Mamcinka powstała pierwsza świąteczna kartka ( na zdjęciu na dole po lewej). Zrobiłam ją z zielono-złotego kawałka materiału wyciętego od ręki w kształt choinki. Na choinkę nakleiłam "rubinową" gwiazdkę, własnoręcznie zrobiony sznureczek ze złotej nitki oraz pasmanteryjne czerwone kropeczki. Całość przykleiłam do kartki taśmą dwustronnie klejącą. Na dole choinki przykleiłam kawałek włóczki "MIRA", która udaje śnieg.
Kolejna kartka powstała chwilę później na fali tworzenia (na zdjęciu prawa na dole). Zrobiona z tego samego materiału, ale wycięta w poprzek. Zrezygnowałam z tradycyjnego kształtu choinki, na rzecz wydłużonego trójkąta. Na czubek nakleiłam białego aniołka, a choinkę ozdobiłam koronką i srebrnymi cekinami.
Nad dwiema kolejnymi karkami praca trwała trochę dłużej, bo trzeba było się zdecydować na wzór, a potem to wyhaftować.
Kartka ze świeczką zabrała mi trochę czasu, dlatego jeszcze nie jest wykończona, a i tak poszłam trochę na łatwiznę, bo nie wyhaftowałam pracowicie 4 kolorami nici bombek, ani nie wyhaftowałam blasku świecy! Bombki uzupełniłam naszywając czerwone koraliki, a blask świecy zrobiłam klejem ze złotym brokatem!
Kartka z haftowaną choinką nie była bardzo pracochłonna i powstała sobie ot, tak! Na czubek choinki nakleiłam złota gwiazdkę, a brzeg kanwy zamaskowałam czerwona satynową wstążeczką i przykleiłam napis Wesołych Świąt.
Dzisiaj dokupiłam trochę materiałów na kolejne kartki, i zrobiłam jeszcze jedna kartkę oraz zaczęłam haftować kolejny motyw świąteczny.
Być może jutro wieczorem znajdę trochę czasu i zrobię kolejną kartkę.
Dwa dni temu zrobiłam pierwszą bożonarodzeniową kartkę. Z różnych zakamarków wygrzebałam zachomikowane skarby i ruszyłam pełną parą! Kuchenny stół zasypałam ścinkami materiałów, koronek, szkiełkami, cekinami i innymi przydasiami skrzętnie gromadzonymi w pudełku po butach.
I przy czynnym współudziale synka Mamcinka powstała pierwsza świąteczna kartka ( na zdjęciu na dole po lewej). Zrobiłam ją z zielono-złotego kawałka materiału wyciętego od ręki w kształt choinki. Na choinkę nakleiłam "rubinową" gwiazdkę, własnoręcznie zrobiony sznureczek ze złotej nitki oraz pasmanteryjne czerwone kropeczki. Całość przykleiłam do kartki taśmą dwustronnie klejącą. Na dole choinki przykleiłam kawałek włóczki "MIRA", która udaje śnieg.
Kolejna kartka powstała chwilę później na fali tworzenia (na zdjęciu prawa na dole). Zrobiona z tego samego materiału, ale wycięta w poprzek. Zrezygnowałam z tradycyjnego kształtu choinki, na rzecz wydłużonego trójkąta. Na czubek nakleiłam białego aniołka, a choinkę ozdobiłam koronką i srebrnymi cekinami.
Nad dwiema kolejnymi karkami praca trwała trochę dłużej, bo trzeba było się zdecydować na wzór, a potem to wyhaftować.
Kartka ze świeczką zabrała mi trochę czasu, dlatego jeszcze nie jest wykończona, a i tak poszłam trochę na łatwiznę, bo nie wyhaftowałam pracowicie 4 kolorami nici bombek, ani nie wyhaftowałam blasku świecy! Bombki uzupełniłam naszywając czerwone koraliki, a blask świecy zrobiłam klejem ze złotym brokatem!
Kartka z haftowaną choinką nie była bardzo pracochłonna i powstała sobie ot, tak! Na czubek choinki nakleiłam złota gwiazdkę, a brzeg kanwy zamaskowałam czerwona satynową wstążeczką i przykleiłam napis Wesołych Świąt.
Dzisiaj dokupiłam trochę materiałów na kolejne kartki, i zrobiłam jeszcze jedna kartkę oraz zaczęłam haftować kolejny motyw świąteczny.
Być może jutro wieczorem znajdę trochę czasu i zrobię kolejną kartkę.
8 września 2009
To nie tak miało wyglądać
Wstyd się przyznać, ale całe lato na kąpielisko jeździłam z papierową torbą z Billi. Jedynym usprawiedliwieniem jest to, że ta torba jest szalenie pakowna i wytrzymała, ale szyku to się z nią nie zadaje!
Postanowiłam sobie uszyć specjalną elegancką torbę na letnie wypady.
Kupiłam kanwę, nici i dodatki, wybrałam sobie wzory i dosyć szybko wyhaftowałam oba motywy. Trochę dłużej trwało pozszywanie torby tak, żeby się nie rozleciała pod ciężarem kąpieliskowego ekwipunku.
A potem wymyśliłam sobie wszycie podszewki, żeby całość trzymała fason. Ale nie takiej zwykłej podszewki, bo to by było zbyt proste! Kupiłam lekko podgumowany obrus plamoodporny i dzieło rąk własnych zaniosłam do wykwalifikowanej krawcowej. Zapłaciłam 10 zł, czekałam tydzień i.... krawcowa ( zawodowa) spieprzyła mi to tak, że nawet ja tak bym nie potrafiła!! Nie dość, że wszyła krzywo, to jeszcze tę "podszewkę" zrobiła krótszą o 5 cm od wierzchu torby!! Jak to obejrzałam w domu, to szlag mnie trafił jasny i chciało mi się płakać! A tak mi zależało, żeby środek był pozszywany i wszyty porządnie na maszynie! Rzuciłam torbę w kąt i dalej jeździłam na kąpielisko z torbą z Billi.
Ale po jakimś czasie złość mi przeszła, wycięłam tę podszewkę , dorobiłam ucho i tekturowe denko.
I tak się prezentuje to moje wymęczone dzieło z drugiej strony.
Do zrobienia torby użyłam kanwy, wzory wyhaftowałam czarnym kordonkiem, ucho zrobiłam na drutach z białego kordonka i wzmocniłam je przewlekając czarną aksamitkę a tekturowe denko okleiłam folią meblową.
W planach było zrobienie jeszcze zapięcia i nakomórki, ale straciłam serce dla tej torby. Nawet jej po robocie nie wyprałam ani nie wyprasowałam. Być może polubię ją w przyszłym roku i dorobię jej te brakujące elementy.
Postanowiłam sobie uszyć specjalną elegancką torbę na letnie wypady.
Kupiłam kanwę, nici i dodatki, wybrałam sobie wzory i dosyć szybko wyhaftowałam oba motywy. Trochę dłużej trwało pozszywanie torby tak, żeby się nie rozleciała pod ciężarem kąpieliskowego ekwipunku.
A potem wymyśliłam sobie wszycie podszewki, żeby całość trzymała fason. Ale nie takiej zwykłej podszewki, bo to by było zbyt proste! Kupiłam lekko podgumowany obrus plamoodporny i dzieło rąk własnych zaniosłam do wykwalifikowanej krawcowej. Zapłaciłam 10 zł, czekałam tydzień i.... krawcowa ( zawodowa) spieprzyła mi to tak, że nawet ja tak bym nie potrafiła!! Nie dość, że wszyła krzywo, to jeszcze tę "podszewkę" zrobiła krótszą o 5 cm od wierzchu torby!! Jak to obejrzałam w domu, to szlag mnie trafił jasny i chciało mi się płakać! A tak mi zależało, żeby środek był pozszywany i wszyty porządnie na maszynie! Rzuciłam torbę w kąt i dalej jeździłam na kąpielisko z torbą z Billi.
Ale po jakimś czasie złość mi przeszła, wycięłam tę podszewkę , dorobiłam ucho i tekturowe denko.
I tak się prezentuje to moje wymęczone dzieło z drugiej strony.
Do zrobienia torby użyłam kanwy, wzory wyhaftowałam czarnym kordonkiem, ucho zrobiłam na drutach z białego kordonka i wzmocniłam je przewlekając czarną aksamitkę a tekturowe denko okleiłam folią meblową.
W planach było zrobienie jeszcze zapięcia i nakomórki, ale straciłam serce dla tej torby. Nawet jej po robocie nie wyprałam ani nie wyprasowałam. Być może polubię ją w przyszłym roku i dorobię jej te brakujące elementy.
7 września 2009
Woreczek na wymianę
Już mogę pokazać woreczek jaki przygotowałam na wymianę dla Agnieszki http://agnieszkamd.blogspot.com/ . W jej ulubionych kolorach, żółtym i brązowym.
Środkowa część woreczka jest z płótna i ozdobiłam ją motywem róży wykonanym haftem richelieu. Dół i góra są zrobione z brązowego kordonka na cieniutkich drutach. Początkowo miałam zamiar płótno wykończyć szydełkiem, ale wychodził mi wór na kartofle, a nie woreczek. Sprułam wszystko co zrobiłam, wzięłam druty i zrobiłam ozdobną górną "koronkę". Potem trochę kombinowałam z dołem, ale w końcu zdecydowałam się na wykończenie go również na drutach, tym razem ściegiem gładkim. Po praniu, krochmaleniu i prasowaniu powycinałam zbędny materiał przy wzorze, wyprasowałam jeszcze raz a na koniec przez dziurki przy "koronce" przewlekłam żółtą satynową wstążeczkę do wiązania.
Jak już miałam gotowy woreczek to zabrałam się za drobiazgi czyli malutką serduszkową zakładkę i biscornu oraz za gromadzenie przydasi.
W szale tworzenia, gromadzenia i pakowania nie zrobiłam zdjęcia! wcześniej pokazałam zakładkę i biscornu, a resztę mozna obejrzeć na blogu Agnieszki.
Bardzo się cieszę, że Agnieszce to wszystko się spodobało
Środkowa część woreczka jest z płótna i ozdobiłam ją motywem róży wykonanym haftem richelieu. Dół i góra są zrobione z brązowego kordonka na cieniutkich drutach. Początkowo miałam zamiar płótno wykończyć szydełkiem, ale wychodził mi wór na kartofle, a nie woreczek. Sprułam wszystko co zrobiłam, wzięłam druty i zrobiłam ozdobną górną "koronkę". Potem trochę kombinowałam z dołem, ale w końcu zdecydowałam się na wykończenie go również na drutach, tym razem ściegiem gładkim. Po praniu, krochmaleniu i prasowaniu powycinałam zbędny materiał przy wzorze, wyprasowałam jeszcze raz a na koniec przez dziurki przy "koronce" przewlekłam żółtą satynową wstążeczkę do wiązania.
Jak już miałam gotowy woreczek to zabrałam się za drobiazgi czyli malutką serduszkową zakładkę i biscornu oraz za gromadzenie przydasi.
W szale tworzenia, gromadzenia i pakowania nie zrobiłam zdjęcia! wcześniej pokazałam zakładkę i biscornu, a resztę mozna obejrzeć na blogu Agnieszki.
Bardzo się cieszę, że Agnieszce to wszystko się spodobało
5 września 2009
Biskornu od Anek-73
Przedwczoraj odebrałam z poczty paczkę z nagrodami od Ani.
Oprócz tego co Ania pokazała na swoim blogu w przesyłce znalazło się takie oto śliczne biscornu,
własnoręcznie przez Anię zrobione.
Biscornu zostało wyhaftowane na jasno brzoskwiniowej kanwie cieniowaną muliną i ozdobione idealnie dobranym guziczkiem. Bardzo mi się podoba i ciągle je sobie oglądam.
Jeszcze raz dziękuję Ani za wspaniały konkurs.
W czwartek wysłałam również przesyłkę do Agnieszki MD z woreczkiem, mam nadzieję, że dojdzie szybko.
Oprócz tego co Ania pokazała na swoim blogu w przesyłce znalazło się takie oto śliczne biscornu,
własnoręcznie przez Anię zrobione.
Biscornu zostało wyhaftowane na jasno brzoskwiniowej kanwie cieniowaną muliną i ozdobione idealnie dobranym guziczkiem. Bardzo mi się podoba i ciągle je sobie oglądam.
Jeszcze raz dziękuję Ani za wspaniały konkurs.
W czwartek wysłałam również przesyłkę do Agnieszki MD z woreczkiem, mam nadzieję, że dojdzie szybko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)