Bardzo długo tu nie zaglądałam i nic nie pisałam, ale każde popołudnie spędzam z Mamcinem albo na kąpielisku, albo na rybach z dziadkiem lub na naszym nowym super wypasionym placu zabaw.
Na robótki przeznaczam przedpołudnia, i tak latam ze ścierką, gotuję obiad a w międzyczasie coś tam tworzę.
Czasu na robótki mam naprawdę niewiele, ale tu krzyżyk, tam koralik i kilka oczek łańcuszka i powstały takie małe zakładki do książek.
Wymyśliłam sobie małe dyndające zakładki, bo po pierwsze zakładek nigdy za wiele, a po drugie moje zakładki mają tendencję do znikania w załóżkowej krainie zbiegłych zakładek! Więc postanowiłam im utrudnić to znikanie!
Pomysł jest prosty i łatwy w wykonaniu. Malutki hafcik lub inne dyndadło przyczepione do sznureczka a to wszystko przywiązane do dużego biurowego spinacza. Spinacz przypinamy do tylnej okładki, sznureczek zaznacza nam czytaną stronę, a dyndadełko zwisa poza książką. I zakładka nie ma prawa zwiać!!
Zakładka z pająkiem powstała w ciągu dwóch godzin i już tego samego wieczora została użyta i sprawdziła się super! Druga zakładka w kształcie serduszka była trochę bardziej pracochłonna. Z jednej strony wzór jest wyhaftowany czerwonymi koralikami, no i zeszycie takiego malucha jest dosyć trudne, ale dałam radę i nawet ma to kształt serca.
Ale to nie wszystko co ostatnio robiłam.
Wyhaftowałam i częściowo uszyłam sobie torbę na plażę, zrobiłam woreczek na wymianę i zaczęłam robić dla siebie tzw. nakomórę czyli etui na telefon komórkowy.