Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haft krzyżykowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haft krzyżykowy. Pokaż wszystkie posty

31 grudnia 2009

Makatka na szczęście

Jakiś czas temu zrobiłam dla mojej przyjaciółki na kolejne 18 urodziny taką makatkę.
Z jednej strony wyhaftowałam smoka:



A z drugiej strony chińskie znaki wyobrażające równowagę, miłość i szczęście:



Całość jest zawieszona na bambusowym drążku, a ku ozdobie ma zamocowane frędzle.

Mam nadzieję, że ten banerek będzie chronił i wysyłał dobre fluidy i przyniesie jej wszystko to, co ma sobą przekazywać. 







24 listopada 2009

Poduszka - czarna róża

Dzisiaj po kolejnych trzech dniach skończyłam drugą poduszkę z haftem z torby.
Ta poduszka też jest uszyta sposobem Gazyni, ale trochę ułatwiłam sobie szycie dając zamiast ociepliny, watolinę. Ponieważ prawdziwą watolinę dostać trudniej niż ocieplinę, to kupiłam białą, tradycyjną ścierkę do podłogi, i sprawdziła się super. A i cena jest bardzo przyzwoita, tylko złotówka za kawał ścierki.



I tym sposobem moja nieudana torba przekształciła się we dwie udane poduszki.
Produkcja poduszek spodobała mi się bardzo, ale szycie tych wszystkich warstw już znacznie mniej! 
Chyba przydałaby mi się maszyna do szycia.  
Jutro zacznę pracować nad zawieszką na wymiankową zabawę u Sebastiana. Mam już ugruntowany pomysł, zebrane materiały i najwyższy czas brać się do roboty!

19 listopada 2009

Pamiętasz była...

torba.
Jakiś czas temu zrobiłam sobie taką torbę  na lato , do noszenia różnych kąpieliskowych przydasiów, ale okazała się być kompletną porażką. Długo wisiała sobie w przedpokoju denerwując mnie swoim widokiem.
Pewnego dnia spojrzałam na nią łaskawszym okiem i w moim umyśle zrodził się pewien pomysł. Zebrałam się w sobie, wzięłam nożyczki i wycięłam z torby haft, zrobiłam przegląd garderoby i pod nożyczki poszły dwie koszule, jedna biała, a druga w czarno - białą  krateczkę. Z materiałów wycięłam odpowiednie elementy i zaczęłam żmudne ręczne zszywanie.
A co z tego wszystkiego wyszło?
Ano wyszła taka poszewka na poduszkę.




 Pomysł wzięty z doskonałego kursu szycia poszewek Gazyni. Z takim kursem szycie jest łatwizną!
Szycie ręczne zajęło mi trzy dni, ale efekt zadowala mnie w 100%!


Na moją poszewkę zużyłam haft z torby, dwa przody z kraciastej koszuli, tył z białej koszuli i ocieplinę, a tył poszewki uszyłam z grafitowo - czarnej zasłony pasującej kolorystycznie do całości i mojego pokoju. Ta poszewka to taki trochę domowy recykling.
Zaczęłam szyć drugą tego typu poszewkę, z drugim haftem z torby.

22 października 2009

Szalona Mućka

Serwetka na konkurs "PORCELANOWE INSPIRACJE" już jest gotowa.
Trochę długo się zastanawiałam nad wyborem filiżanki, ale w końcu stanęło na mojej ukochanej filiżance z krówką, z której codziennie piję kawę.


Serwetka jest wariacją na temat filiżanki i małej kolekcji krowich przydasi, kubków, miseczek i figurek. Na zdjęciach to tylko część mojej kolekcji, mam jeszcze ręczniki, ścierki, solniczki, talerze, słoiki, podkładki pod talerze i jeden garnek.


A sama serwetka jest wyhaftowana na kanwie 3 nitkami czarnej muliny. Na jednym rogu z włóczki zrobiłam ogonek, a do drugiego rogu przyszyłam krowią główkę odprutą ze skarpetki Mamcinka.


Szaloną Mućkę obsiadły trzy gzy.

Teraz nie pozostało mi nic innego, jak tylko zapakować wszystko do koperty, wysłać i czekać na wyniki konkursu.
Uprzejmie proszę o trzymanie kciuków i słanie dobrych fluidów, żeby choć jedna osoba stwierdziła "ale odjazdowa serwetka!"

28 września 2009

Na jasieczek 3 i ...

Poszewka na jasieczek już ukończona. Ozdobnej rameczki jednak nie zrobiłam, bo nie mogłam się zdecydować. Tak wygląda gotowa poszewka. W jednym wzorku się pomyliłam, ale już tak zostanie.



Ponieważ nie mam maszyny do szycia i nie bardzo sobie radzę z szyciem maszynowym, więc poszewka jest porządnie zszyta ręcznie. Szycie ręczne idzie mi zdecydowanie lepiej niz na maszynie.

Szybko kończyłam poszewkę bo już mnie pchało do tego:

Na blogu Robótki na radości i smutki http://krzysia-s.blogspot.com/
znalazłam instrukcje jak samodzielnie zrobić sobie kartonowe pudełko i doszłam do jedynego słusznego wniosku : JA MUSZĘ MIEĆ TAKIE PUDEŁKO!! Ale nie porywałam się z motyką na słońce i nie zrobiłam go od A do Z samodzielnie, bo na to nie jestem jeszcze gotowa.
Oglądałam, podziwiałam i coraz bardziej mnie pchało, nie wytrzymałam i kupiłam tubkę kleju stolarskiego, znalazłam pędzel, przygotowałam materiały i pudełko po butach.
Prace nad pudełkiem zaczęłam natychmiast po obiedzie od wyjścia z Mamcinem na dłuuugi i intensywny spacer, żeby go wymęczyć i żeby szybko zasnął wieczorem. Jak już miałam Mamcina z głowy, to rozłożyłam warsztat na stole w kuchni i zaczęłam zabawę.
Boki pudełka i pokrywki okleiłam czerwonym wzorzystym materiałem, a na wierzch nakleiłam kartonik oklejony czerwonym materiałem i ozdobiony "kwiatkiem" wzorowanym na igielniku jaki dostałam od Jasmin.
Pudełko nie jest idealne, ma kilka niedociągnięć, ale szalenie mi się podoba! Od razu schowałam tam różne robótkowe przydasie.
Ponieważ w domu poniewierają się jeszcze dwa pudełka po butach, to w najbliższej przyszłości pewnie je też obkleję i ozdobię. Jak już nabiorę większej wprawy, to może pokuszę się o zrobienie pudełka od początku do końca.


26 września 2009

Na jasieczek 2

Druga odsłona haftowanej poszewki na jasieczek.

Pojawiły się małe motywy, które uzupełniły element środkowy i dalej wydaje mi się, że tego haftu jest jeszcze za mało. Jutro jak skończę ten zaczęty element, to pomyślę nad jakąś rameczką.
Dzisiaj miałam bardzo pracowity dzień. Po południu wybraliśmy się na nową, potwornie zapuszczoną działkę mojej siostry. Żeby cokolwiek tam zacząć, to najpierw trzeba było wyciąć prawie wszystko do gołej ziemi, odnaleźć wodę, ścieżkę i poprzycinać krzewy. Ale zebrała się silna drużyna i dzisiaj już można było zacząć przekopywanie, co też we dwie na zmianę czyniłyśmy. Jutro ciąg dalszy kopania i sprzątania. Niestety wyszłam już z wprawy w kopaniu i mój kręgosłup krzyczy " chce mi się leżeć, leeżeeć!" co też niezwłocznie uczynię.



22 września 2009

Na jasieczek

Z mojej przepastnej skrzyni ze skarbami wyciągnęłam zachomikowany kawałek białego lnu. Poprzyglądałam mu się kilka chwil i doznałam olśnienia! zrobię sobie haftowaną poszewkę na jasieczek. Wykroiłam odpowiedni kawałek, wybrałam wzór, nitkę i zasiadłam do żmudnej roboty. Haftuję jedna nitką muliny Puppets 7246, biorąc po 2 nitki tkaniny.
Muszę powiedzieć, że najgorzej to było zacząć, ale jak już zaczęłam, to haftuje się bardzo fajnie i dosyć szybko.
Ponieważ środkowy wzorek wyszedł trochę mały, a chciałam, żeby haft zajmował prawie cały wierzch poszewki, więc nie pozostało mi nic innego jak wyhaftowanie jeszcze kilku małych wzorków.
Jeszcze nie skończyłam, ale już mi się to szalenie podoba. Taki babciny styl.

10 września 2009

Czas by rozpocząć...

prace nad kartkami świątecznymi!
Dwa dni temu zrobiłam pierwszą bożonarodzeniową kartkę. Z różnych zakamarków wygrzebałam zachomikowane skarby i ruszyłam pełną parą! Kuchenny stół zasypałam ścinkami materiałów, koronek, szkiełkami, cekinami i innymi przydasiami skrzętnie gromadzonymi w pudełku po butach.

I przy czynnym współudziale synka Mamcinka powstała pierwsza świąteczna kartka ( na zdjęciu na dole po lewej). Zrobiłam ją z zielono-złotego kawałka materiału wyciętego od ręki w kształt choinki. Na choinkę nakleiłam "rubinową" gwiazdkę, własnoręcznie zrobiony sznureczek ze złotej nitki oraz pasmanteryjne czerwone kropeczki. Całość przykleiłam do kartki taśmą dwustronnie klejącą. Na dole choinki przykleiłam kawałek włóczki "MIRA", która udaje śnieg.
Kolejna kartka powstała chwilę później na fali tworzenia (na zdjęciu prawa na dole). Zrobiona z tego samego materiału, ale wycięta w poprzek. Zrezygnowałam z tradycyjnego kształtu choinki, na rzecz wydłużonego trójkąta. Na czubek nakleiłam białego aniołka, a choinkę ozdobiłam koronką i srebrnymi cekinami.

Nad dwiema kolejnymi karkami praca trwała trochę dłużej, bo trzeba było się zdecydować na wzór, a potem to wyhaftować.
Kartka ze świeczką zabrała mi trochę czasu, dlatego jeszcze nie jest wykończona, a i tak poszłam trochę na łatwiznę, bo nie wyhaftowałam pracowicie 4 kolorami nici bombek, ani nie wyhaftowałam blasku świecy! Bombki uzupełniłam naszywając czerwone koraliki, a blask świecy zrobiłam klejem ze złotym brokatem!
Kartka z haftowaną choinką nie była bardzo pracochłonna i powstała sobie ot, tak! Na czubek choinki nakleiłam złota gwiazdkę, a brzeg kanwy zamaskowałam czerwona satynową wstążeczką i przykleiłam napis Wesołych Świąt.
Dzisiaj dokupiłam trochę materiałów na kolejne kartki, i zrobiłam jeszcze jedna kartkę oraz zaczęłam haftować kolejny motyw świąteczny.
Być może jutro wieczorem znajdę trochę czasu i zrobię kolejną kartkę.

8 września 2009

To nie tak miało wyglądać

Wstyd się przyznać, ale całe lato na kąpielisko jeździłam z papierową torbą z Billi. Jedynym usprawiedliwieniem jest to, że ta torba jest szalenie pakowna i wytrzymała, ale szyku to się z nią nie zadaje!

Postanowiłam sobie uszyć specjalną elegancką torbę na letnie wypady.
Kupiłam kanwę, nici i dodatki, wybrałam sobie wzory i dosyć szybko wyhaftowałam oba motywy. Trochę dłużej trwało pozszywanie torby tak, żeby się nie rozleciała pod ciężarem kąpieliskowego ekwipunku.

A potem wymyśliłam sobie wszycie podszewki, żeby całość trzymała fason. Ale nie takiej zwykłej podszewki, bo to by było zbyt proste! Kupiłam lekko podgumowany obrus plamoodporny i dzieło rąk własnych zaniosłam do wykwalifikowanej krawcowej. Zapłaciłam 10 zł, czekałam tydzień i.... krawcowa ( zawodowa) spieprzyła mi to tak, że nawet ja tak bym nie potrafiła!! Nie dość, że wszyła krzywo, to jeszcze tę "podszewkę" zrobiła krótszą o 5 cm od wierzchu torby!! Jak to obejrzałam w domu, to szlag mnie trafił jasny i chciało mi się płakać! A tak mi zależało, żeby środek był pozszywany i wszyty porządnie na maszynie! Rzuciłam torbę w kąt i dalej jeździłam na kąpielisko z torbą z Billi.
Ale po jakimś czasie złość mi przeszła, wycięłam tę podszewkę , dorobiłam ucho i tekturowe denko.
I tak się prezentuje to moje wymęczone dzieło z drugiej strony.

Do zrobienia torby użyłam kanwy, wzory wyhaftowałam czarnym kordonkiem, ucho zrobiłam na drutach z białego kordonka i wzmocniłam je przewlekając czarną aksamitkę a tekturowe denko okleiłam folią meblową.
W planach było zrobienie jeszcze zapięcia i nakomórki, ale straciłam serce dla tej torby. Nawet jej po robocie nie wyprałam ani nie wyprasowałam. Być może polubię ją w przyszłym roku i dorobię jej te brakujące elementy.


30 sierpnia 2009

Moje pierwsze biscornu

Zanim o biscornu, to muszę się pochwalić, że w konkursie u Ani jestem jedną z wyróżnionych osób.
Cieszę się ogromnie!!
Ania myśli już nad kolejnym konkursem, więc czekam na niego i z pewnością wezmę w nim udział!

Na fali tworzenia małych zakładek, zrobiłam sobie malutkie biscornu. Jeszcze nie wiem do czego mi posłuży, może stanie się igielnikiem - podróżnikiem? albo zakładką do książki? albo ozdobą choinkową? Biscornu brakuje jeszcze zawieszki, którą zrobię, jak tylko wymyślę dla niego przeznaczenie.


Wykorzystałam resztki kanwy, czerwony kordonek i czerwone koraliki.
Dlaczego te zdjęcia wyszły tak paskudnie??!!

Ale to nie wszystko, co zrobiłam ostatnio.
Skończyłam woreczek na wymianę i zrobiłam jeszcze trzy malutkie zakładki.
Po wakacjach będę miała więcej czasu, to zabiorę się za jakieś większe prace i skończę swoją torbę!

16 sierpnia 2009

Zakładki


Bardzo długo tu nie zaglądałam i nic nie pisałam, ale każde popołudnie spędzam z Mamcinem albo na kąpielisku, albo na rybach z dziadkiem lub na naszym nowym super wypasionym placu zabaw.
Na robótki przeznaczam przedpołudnia, i tak latam ze ścierką, gotuję obiad a w międzyczasie coś tam tworzę.
Czasu na robótki mam naprawdę niewiele, ale tu krzyżyk, tam koralik i kilka oczek łańcuszka i powstały takie małe zakładki do książek.


Wymyśliłam sobie małe dyndające zakładki, bo po pierwsze zakładek nigdy za wiele, a po drugie moje zakładki mają tendencję do znikania w załóżkowej krainie zbiegłych zakładek! Więc postanowiłam im utrudnić to znikanie!

Pomysł jest prosty i łatwy w wykonaniu. Malutki hafcik lub inne dyndadło przyczepione do sznureczka a to wszystko przywiązane do dużego biurowego spinacza. Spinacz przypinamy do tylnej okładki, sznureczek zaznacza nam czytaną stronę, a dyndadełko zwisa poza książką. I zakładka nie ma prawa zwiać!!

Zakładka z pająkiem powstała w ciągu dwóch godzin i już tego samego wieczora została użyta i sprawdziła się super! Druga zakładka w kształcie serduszka była trochę bardziej pracochłonna. Z jednej strony wzór jest wyhaftowany czerwonymi koralikami, no i zeszycie takiego malucha jest dosyć trudne, ale dałam radę i nawet ma to kształt serca.

Ale to nie wszystko co ostatnio robiłam.
Wyhaftowałam i częściowo uszyłam sobie torbę na plażę, zrobiłam woreczek na wymianę i zaczęłam robić dla siebie tzw. nakomórę czyli etui na telefon komórkowy.

28 lipca 2009

Obrazek skończony

Ostatnio mam mało czasu na robótki, ale w końcu udało mi się skończyć drugi zielono - biały obrazek do kuchni.
Jeszcze nie wisi, bo nie kupiłam ramki i nie wiem kiedy ją kupię.

11 lipca 2009

Zielony obrazek

Jednokolorowy obrazek już skończony i wisi sobie na wcześniej upatrzonym kawałku ściany.

Wzorek bardzo wdzięczny i prosty w haftowaniu. W stosunku do oryginalnego schematu wprowadziłam trochę zmian, wazę zrobiłam symetryczną i zmieniłam wiszący listek.
Nie mam pojęcia co w tej wazie sobie rośnie, ja widzę tam listki, jabłuszko i chyba paprykę. Ale obrazek szalenie mi się podoba i pasuje do mojej zielono-białej kuchni. Przy najbliższej wizycie w pasmanterii kupię kawałek ładnej koronki i ozdobię dół i górę obrazka, bo tak jakoś łyso wygląda.

Będąc ostatnio u taty, zrobiłam przegląd szafek w poszukiwaniu moich starych robótek. Znalazłam moją pierwszą krzyżykową pracę z myszką, komplet do kuchni z jabłuszkami, serwetkę świąteczną, obrus i obrusik na stół kuchenny. Wszystkie te rzeczy pokażę w najbliższym czasie, bo część wymaga naprawienia, a wszystkie marzą o praniu i prasowaniu!
Znalazłam też kilka prac szydełkowych wykonanych przez ciotko-babcię i trzy bardzo stare koronkowe serwetki.
I o tych koronkach będzie następny wpis na blogu.

7 lipca 2009

Zielony obrazek do kuchni.

Dzień bez robótki jest dniem straconym!
I żeby nie marnować robótkowo kolejnego dnia, dzisiaj zaczęłam niewielki haft z przeznaczeniem na obrazek do kuchni.


Haftuję na zielonej kanwie białym kordonkiem. Wzór zaczerpnięty z włoskiego pisma z wzorami filetowymi. A takie wzory doskonale nadają się na haft jednokolorowy.
Bardzo mi się spodobał ten wzorek, a że miałam odpowiedni kawałek kanwy w ciemnozielonym kolorze, więc nie zastanawiałam się długo. Nawet mam odpowiedni kawałeczek ściany, na której zawiśnie gotowy obrazek.

Ostatnio każde popołudnie spędzamy na Kąpielisku Leśnym, więc czasu na robótki mam trochę mniej.
http://www.tur.gliwice.pl/galeria-zdjec-lesne.html
Mamcin szaleje i biega jak nakręcony. Jest go wszędzie pełno! jak nie w brodziku, to w baseniku albo "rzeczce". A ja wyrabiam kondycję latając za nim. Jedyny czas kiedy mogę sobie popływać, to ten kiedy Mamcina na placu zabaw pilnuje dziadek.


5 lipca 2009

Skończona poduszka

Poduszka dla Mamcina jest już gotowa i tak się prezentuje:

Pewnie byłaby gotowa już wczoraj, ale mnóstwo czasu zabrało mi obszywanie konturów czarna nitką, a bez obszycia haft był zupełnie bez wyrazu.
Haft został przyszyty do kawałka polaru w ulubionym przez Mamcina żółtym kolorze. I sama nie wiem jak ja to zrobiłam, ale pomimo spięcia (gęsto!) szpilkami, haft jest potwornie krzywo przyszyty! Na swoje usprawiedliwienie mam to, że szyłam ręcznie.
Miałam jeszcze wszyć zamek, ale niestety nie potrafię, tak więc w poszewce wylądowała podusia i ostatni bok został elegancko zaszyty.
Pomysł miałam świetny, ale wykonanie to kuleje, że hej!!
Ale najważniejsze jest to, że Mamcinowi bardzo się podoba!

Szukam pomysłu na kolejną robótkę i sama nie wiem na co mam ochotę!


1 lipca 2009

Poduszka dla Mamcina

Tak dzisiaj wygląda wierzch poduszki dla Mamcinka . Do wyhaftowania została tylko buźka i kontury. Narysowany wzór jest nieźle "kopnięty" i musiałam bardzo uważać przy haftowaniu, żeby całość była symetryczna. Okienka dla maszynisty, tak jak bufory, zrobiłam na szydełku. Oczy też tak zrobię, bo nie wychodzi mi haftowanie ładnych kółek.

29 czerwca 2009

Poduszka

Mamcin jest wielkim miłośnikiem pociągów. Ma książeczki, ubranka i zabawki związane z pociągami, ale poduszki jeszcze nie ma.
A krótką podróż pociągiem do Zabrza wspomina bardzo często! Było to dla niego bardzo dużym przeżyciem.

Kiedyś kupiłam mu koszulkę z dużym rysunkiem "TOMKA", która od razu stała się ukochaną koszulką!
Koszulka, jak koszulka nic specjalnego, ale od razu pomyślałam, że ten rysunek świetnie nadaje się do wyhaftowania. Pomysł odwlekł się trochę w czasie, bo to przecież ukochana koszulka. Ale jak już się opatrzyła, to zabrałam się do roboty.
Przerysowałam Tomka na papier do pieczenia, poprawiłam trochę proporcje i za pomocą kalki przeniosłam wzór na kanwę. W dalszym ciągu wzór nie jest symetryczny, ale to koryguję już w trakcie haftowania.

Haftowanie zaczęłam w niedzielę rano a dzisiaj w południe było już tyle. Kolory dobrałam na podstawie książeczki o Tomku. Bufory zrobiłam na szydełku, bo haftowane nijak nie chciały być okrągłe.
Jak skończę, to uszyję z tego poszewkę na podusię. Intesywnie poszukuję "pociągowego" materiału.

27 czerwca 2009

Zielony futerał


Zrobiłam drugi futerał na aparat. Nie jest idealny, ale i tak o niebo lepszy niż poprzedni!
Ten zrobiłam trochę inaczej, chociaż pomysł, wzór i wykonanie są podobne. W tym futerale, żeby mieć pewność, że aparat się zmieści doszyłam boczki.


Świeżutki, prosto z pod igły zielony futerał.


Użyłam zielonej kanwy, białej muliny, perłowego guziczka i kawałeczka gumki kapeluszowej. Do części otulającej aparat wsadziłam gąbkę zdobytą w pobliskim warzywniaku, a klapka jest usztywniona kawałkiem plastikowej okładki.
Jeden z moich pomysłów doczekał się realizacji. Nabrałam doświadczenia i pewnie niedługo zabiorę się za zrobienie torebki, bo ten pomysł chodzi za mną jak pies.

25 czerwca 2009

To nie tak miało wyjść!

Postanowiłam sobie zrobić futerał na aparat.
Szybko wymierzyłam i przycięłam kanwę, w ciągu godziny zdecydowałam się na wzór i kolor nici i zabrałam się do pracy. Wieczorem wierzch futerału był gotowy, nic tylko pozszywać i mieć! Ale wymyśliłam sobie, że do środka wsadzę gąbkę, żeby aparat miał wygodnie.

Ze skrzyni pełnej skarbów wyciągnęłam gąbkę, odpowiednio ją dopasowałam i wszystko ładnie zeszyłam. I w tym momencie doszłam do wniosku, że to chyba jest coś takie kuse. Ale jak już zaczęłam to trzeba skończyć. Doszyłam jeszcze złoty guzik i kawałek gumki.

I oto mam coś, co nie wiadomo czym jest i do czego się przyda. Aparat się nie mieści, telefon też nie, a etui na klucze nie jest mi potrzebne. Mam więc typowego przydasia!

A ponieważ jestem trochę uparciuchem, więc od razu zaczęłam robić nowy. Tym razem z zielonej kanwy i trochę większy. Jak mi znowu nie wyjdzie, to przynajmniej będę miała futerał na fajki i zapalniczkę !

2 czerwca 2009

Igielnik


Już mogę się pochwalić igielnikiem, który zrobiłam dla Eweliny z blogu
ROBÓTKI EWCI
Większa poduszeczka jest wyhaftowana na zielonej kanwie bardzo jasnoszarą muliną i ozdobiona perełkami i zielonymi koralikami. Do większej poduszeczki jest doczepiona mniejsza, w której umieściłam magnesik do zbierania rozsypanych igieł lub szpilek.
Z tym igielnikiem miałam trochę zabawy, bo najpierw nie mogłam się zdecydować na wzór, jak już go wyhaftowałam w dwa dni, to się zastanawiałam czym go wypchać, żeby było trwałe (najlepsza okazała się pocięta gąbka), a potem trzy dni szłam na pocztę i ciągle coś mi stało na przeszkodzie! Jak już wysłałam, to poczta też się nie spieszyła i w efekcie igielnik doszedł do adresatki po pięciu dniach.
Spodobała mi się ta zabawa i chętnie wezmę udział w następnej, bo sprawiło mi to szaloną frajdę!
A na swój igielnik jeszcze czekam.