Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Domowe receptury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Domowe receptury. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 października 2015

Domowa przyprawa warzywna

Cześć!

Czasem przeraża mnie fakt ile śmieci zjadamy. Dawniej żywność była mało przetworzona, nie używano sztucznych barwników i konserwantów i ludzie nie truli się chemią. A jest ona wszędzie, nawet w zwykłej "sklepowej" przyprawie warzywnej. W czeluściach internetu znalazłam kilka przepisów na domową przyprawę. Moja wersja jest taka:

- 200 g mieszanki suszonych warzyw (można zrobić samodzielnie taką mieszankę, ale dla mnie to na razie wersja hard)
- 2 łyżeczki suszonego lubczyku
- 1-2 łyżeczki czosnku granulowanego
- 2 łyżeczki sproszkowanej słodkiej papryki (ostatnio mi zabrakło i pominęłam ten składnik)
- 2 łyżeczki suszonej natki pietruszki
- 2 łyżeczki soli
Wszystko razem mieszamy i blendujemy (nie robiłam tego jakoś bardzo dokładnie, zostało trochę "większych kawałków") i przesypujemy do słoiczka. Gotowe :)

czwartek, 14 marca 2013

Kilka słów o peelingach



Cześć!

Skoro już jesteśmy w tematyce peelingów do ciala, chciałabym podzielić się z Wami moimi ulubieńcami w tym zakresie. 

Z drogeryjnych peelingów, używałam peeling pod prysznic Isany, o którym pisałam w poprzednim poście, peeling myjący z Joanny o różnych wersjach zapachowych (te malutkie) oraz peeling gruboziarnisty z tej samej firmy o zapachu ananasa. Najbardziej przypadły mi do gustu peelingi myjące, choć ten gruboziarnisty też nie był zły (i pachniał :)).

Czasem jednak robię sobie domowy peeling. Jakiś czas temu używałam legendarnego już peelingu kawowego. Brałam mieloną kawę, czasem dodawałam cynamon i imbir, mieszałam z oliwką/balsamem do ciała i gotowe! Można się szorować:) Jeśli chodzi o działanie to chyba najlepszy zdzierak jaki miałam. Ma jednak jeden minus – łazienka jest zmasakrowana:) W związku z powyższym przerzuciłam się na peeling z cukru, który –choć jest słabszym zdzierakiem – ma tę zaletę, że się rozpuszcza, więc nie trzeba go za bardzo sprzątać :D Cukier mieszam zwykle z szamponem, ostatnio z „peelingiem” Isany, można też z oliwką. O ile sobie przypominam próbowałam też peelingu z solą, ale wydaje mi się ona zbyt podrażniająca.

P.S. Cukru używam także do peelingu ust – w tej roli sprawdza się świetnie!

niedziela, 24 lutego 2013

Odżywka Alverde z aloesem i hibiskusem oraz żel lniany



Cześć!

Dziś chciałabym Wam przedstawić odżywkę do włosów firmy Alverde z aloesem i hibiskusem dla suchych i zniszczonych włosów. Odżywka ma pojemność 200 ml i można ją nabyć w sieci drogerii DM za jakieś 2,25 euro. Szkoda, że w Polsce jest dostępna tylko w sklepach internetowych lub na allegro, gdyż tam można ją nabyć sporo drożej. Odżywka ma dość treściwą konsystencję, biały kolor oraz zapach, hmmm… dość specyficzny, choć nie powiedziałabym, że jest nieprzyjemny. Kwestia gustu. Jest to produkt wegański.
 

Dla zainteresowanych skład:
Moje włoski kręcą się (czyt. sterczą na wszystkie strony) i są trochę sianowate, więc potrzebują porządnego nawilżenia. I ta odżywka całkiem nieźle sobie z tym radzi, wydobywa skręt, włosy są miękkie i miłe w dotyku. Przy okazji pomaga także w rozczesywaniu, a z tym mam zawsze problem. Szkoda tylko, że efekt nawilżenia nie utrzymuje się długo, ale na to nie znalazłam jeszcze skutecznego sposobu. Lubię łączyć odżywki z żelem z siemienia lnianego.

Siemię lniane jest generalnie moim wielkim odkryciem. Dowiedziałam się o nim bodajże z forum na Wizażu i postanowiłam wypróbować. Nie wygląda to może zbyt zachęcająco, ale działa świetnie. Łyżeczkę siemienia lnianego (ja mam w ziarenkach) należy zalać niewielką ilością wody i gotować kilka minut. Po ostygnięciu odrobinę tej – przepraszam za wyrażenie – glutowatej masy nakładamy na włosy. Szczególnie polecane dla kręconowłosych, bo działa jak żel, a przy tym wydobywa skręt, nawilża i jest w 100% naturalny.