Cześć!
Ślad atramentu to trzecia kronika Hugh z Singleton - średniowiecznego chirurga i rządcy we włościach lorda Talbota. O pierwszych dwóch pisałam
tu oraz
tu.
Tym razem stajemy przed zagadką skradzionych ksiąg mistrza Johna Wycliff'a - uczonego i mentora Hugh z czasów studiów w kolegium. Na polecenie lorda Gilberta Hugh podejmuje się zdania odszukania owych cennych dzieł (pamiętajmy, że rzecz dzieje się w XIV wieku). Im dalej nasz bohater zagłębia się w poszukiwania, tym bardziej sprawa zdaje się skomplikowana i niebezpieczna. Hugh po raz kolejny cudem uniknie śmierci. Okazuje się, że oprócz tego będzie musiał rywalizować o względy pięknej Kate, która skradła jego serce. Na szczęście to ostatnie zakończy się nad wyraz pomyślnie, a ukochana będzie bardzo pomocna w rozwiązywaniu zagadki, podobnie jak wierny druh Hugh - Arthur.
Musze przyznać, że pomimo pewnych niedociągnięć (według mnie było trochę dużo powtórzeń dotyczących wydarzeń z przeszłości - choć dla nieznających poprzednich tomów może to być duże ułatwienie - oraz zachwyty nad Kate - ale cóż, chyba nasz Hugh naprawdę się zakochał :D Albo przypominanie za każdym razem, gdy gdzieś wyruszał konno, że nie jest wytrawnym jeźdźcem) bardzo podobała mi się ta powieść. W ogóle lubię wieki średnie, nie wiem czemu. Jakoś pociągają mnie czasy rycerzy, pięknych dam, zamków obronnych itp. Klimatyczne to jest. Melvin Starr według mnie nieźle sobie poradził z oddaniem czternastowiecznych realiów. Aż chciałoby się przenieść w czasie :)
Zagadka sama w sobie jest intrygująca - nie miałam zielonego pojęcia jak Hugh poradzi sobie z jej rozwikłaniem. Choć mając takich pomocników wiadomo, że wszystko musi skończyć się dobrze :) Bardzo lubię postać samego Hugh. Jest skromny, stara się swoje zadanie wykonać jak najlepiej, choć czasem (często w zasadzie) wątpi we własne siły. Poza tym uczy się na błędach i jest po prostu prawym człowiekiem.
Jak ktoś ma okazję to zachęcam, zwłaszcza, że wydanie wszystkich tomów jest bardzo ładne - wiadomo, tak się lepiej czyta :)
A na koniec pochwalę się jeszcze prezentem od
Elenki, za który jeszcze raz bardzo dziękuję :)