Wydawnictwo Agora
data wydania 2020
stron 240
ISBN 978-83-2683-047-1
Gdy marzenie stało się tragedią
Oni - dwoje ludzi zakochanych w górze, naturze i wolności. Ona - góra, jedna z najwyższych na świecie, mająca status góry mordercy. I marzenie, wielkie marzenie, które okazało się takim, które się spełnia, ale za to spełnienie przyszło zapłacić najwyższą cenę.
Literatura górska nie jest mi obca. Od lat zaczytuję się w niej namiętnie. To dla mnie inny rodzaj książek. Przy nim doznaję czegoś więcej niż przy innych gatunkach. To przepustka do świata, który mnie ogromnie fascynuje, który w taki sposób, dzięki relacjom wspinaczy mogę eksplorować. Ten tytuł odbiega od standardów, które znajdziemy na półkach księgarni czy bibliotek. To niezwykle osobista książka, która jest niczym spowiedź, która opowiada bolesne przeżycia, bo i takich dostarczają góry. Ale to też książka o pokonaniu trudności, powrocie nie tylko z bezlitosnej góry, ale i powrocie do normalności i opowieść o radzeniu sobie z traumą oraz ze stratą, która miała miejsce dzięki podążeniu za marzeniem.
Czytając słowa Autorki poczułam wobec Jej osoby ogromną więź, zrozumienie, współczucie. Elizabeth stała mi się bliska, w pełni docierało do mnie to, co czuła. Góra okazała się zaborcza i bezlitosna, bo zabrała nie tylko ludzkie istnienie, ale i spokój. Dociekliwi mogą szukać w tej sytuacji winnych, mogą oskarżać o poddanie się gorączce szczytu, zdobycia go za wszelką cenę. Czy to coś zmieni?
Eli godzina po godzinie relacjonuje przebieg ataku szczytowego. Ten czas dzieli się na trud wspinania, tragedię, która zaczęła się na szczycie i walkę o przeżycie. Autorka pokazuje jasno i wyraziście jak wspaniałą jest kobietą, jak dobrą była partnerką w górach dla Tomka Mackiewicza. Jak bardzo przeżyła dramat, który miał miejsce gdzieś tam, wysoko, gdzie jest kraina uboga w tlen.
Rzadko zdarza mi się czytać książkę i jej nie oceniać w kategoriach dobra czy zła. W tym wypadku jakakolwiek ocena jest nie na miejscu. Bo w tym tytule chodzi o wyrzucenie z siebie przeżyć, emocji, oczyszczenie się. Myślę, że spisanie tych faktów pomogło himalaistce w powrocie do normalności, było ulgą i rodzajem terapii. My czytelnicy jesteśmy jej świadkami. A spisane słowa są tym cenne, że płyną z serca i są bardzo, bardzo szczere. Revol nie chodzi o rozgrzeszenie, ale wyznanie prawdy. Pokazanie jak bywa naprawdę w górach wysokich, gdzie romantyzm miesza się ze sportem, walką o każdy oddech i przeżycie. Dopiero zrozumienie świata o którym mowa pozwala na zrozumienie ludzi, którzy go eksplorują.
Lekturę czytałam z wielką uwagą, wzruszeniem, szacunkiem dla wszystkich wymienionych w niej osób. Na swój osobisty sposób przeżywałam to, co miały uzmysłowić słowa. To było dla mnie wyjątkowe doświadczenie. Jestem pod ogromnym wrażeniem, w pełni rozumiem zachowanie Elizabeth, podziwiam ją za charakter i każdą decyzję.
Jeśli chcecie zrozumieć co czują ludzie gór sięgnijcie po ten tytuł. Nigdy go nie zapomnę.