W dzisiejszym wpisie przeczytacie o wizycie u norweskiego lekarza rodzinnego, którego miałam okazję ostatnio odwiedzić w gabinecie.
Po otrzymaniu norweskiego numeru personalnego fødselsnummer macie 2 miesiące na wybór swojego lekarza rodzinnego fastlege. Jeśli nie zdecydujecie sami, to po dwóch miesiącach system automatycznie przydzieli Wam miejsce u najbliższego lekarza rodzinnego i przyjdzie zawiadomienie pocztą.
Wybór lekarza odbywa się poprzez zalogowanie do portalu MinFastlege, By to zrobić potrzebne jest narzędzie do elektronicznej autoryzacji: MinID, BankID, Buypass lub Commfides. Po zalogowaniu wybieracie lekarza, który ma wolne miejsce i pod różnymi względami Wam odpowiada.
Lekarza możecie zmieniać dwa razy w roku na tej samej stronie internetowej MinFastlege. Jednak należy pamiętać, że każda zmiana zaczyna działać od 1 dnia następnego miesiąca. Jeśli zmienicie lekarza 10 lutego, to dopiero 1 marca stanie się waszym lekarzem rodzinnym. W Bergen i okolicy przyjmują dwie polskie lekarki: Alicja Alda i Margareta Hagala. Ja lubię mieć pod górkę, więc wybrałam norweską lekarkę ;)
Dodatkowo w Norwegii musicie pamiętać, że wizyty u lekarza są płatne (chyba, że jest się w ciąży) do kwoty 2105 Kr w ciągu roku. Płaci się też za każde badanie i materiały wykorzystane do badania. Tutaj możecie zobaczyć aktualny cennik. Napiszę tylko, że ja za wizytę z przepisaniem recepty, cytologią i podstawowym badaniem ginekologicznym zapłaciłam 301 Kr (około 150 PLN). Płatne przy wyjściu w specjalnej maszynie, w której należy wpisać swoją datę urodzenia i od razu wyświetla się kwota do zapłacenia. Do wyboru płatność gotówką lub kartą.
Cytologię wykonuje się tutaj co 3 lata u swojego lekarza rodzinnego. Oni są przeszkoleni w tym zakresie i nie ma konieczności odbycia kolejnej wizyty u lekarza ginekologa. Uzgadniacie w jaki sposób chcecie otrzymać informację o wyniku badania: telefonicznie, smsem czy listem. Oczywiście jeśli wyniki wyjdą nieprawidłowe, to zawsze dzwoni lekarz.
Moja przychodnia mieście się w kamienicy w centrum Bergen i na każdym piętrze przyjmują lekarze różnych specjalności. Sama rejestracja znajduje się na ostatnim piętrze. Budynek przystosowany jest oczywiście dla osób niepełnosprawnych. Jednak pierwsze wrażenie nie było najlepsze, ponieważ spodziewałam się nowoczesnej przychodni, znanej mi z Wrocławia, jak Medicover czy Luxmed. Tymczasem moja norweska poczekalnia urządzona jest w stylu lat 50, z sufitu sterczą kable i gołe rury. Są tam jednak krzesła, kącik dla dzieci i czasopisma kobiece. Po przyjściu czekałam na zawołanie przez lekarza, który się ze mną przywitał i prosił, bym mówiła do niej po imieniu. Następnie z moją lekarką udałam się zamkniętym drzwiami z szyfrem korytarzem do gabinetu, który na szczęście okazał się w pełni nowoczesny.
Rejestracja odbywa się poprzez zadzwonienie do przychodni, podanie swojej daty urodzenia i nazwiska, poprzez sms, formularz dostępny na stronie internetowej przychodni lub osobiście. Przy rejestracji trzeba też poinformować w jakich dniach chcecie odwiedzić lekarza i jakie godziny wizyty preferujecie. Jeśli nie znacie norweskiego, możecie dogadać się z lekarzem po angielsku albo zamówić darmowego tłumacza.
Standardowy czas oczekiwania, to około 2 tygodni, jednak jeśli potrzebujecie pilnej konsultacji, to oczywiście nie będzie problemu i znajdą dla was miejsce w ten sam dzień.
Tabletki antykoncepcyjne wypisuje również fastlege (lekarz rodzinny) i są przyznawane na rok. Recepty nie otrzymuje się w formie papierowej, tylko zostaje zapisana w systemie. Później trzeba pójść do dowolnej norweskiej apteki, podać swoje dane i wykupić receptę. W przypadku tabletek antykoncepcyjnych niektóre pakowane są w 3-paki, po 21 sztuk tabletek, więc do apteki należy się po nie wybrać 4 razy w roku (co kwartał).
Komu jagodową babeczkę w norweskich papilotkach?
Oczywiście osoby, które mogą podzielić się doświadczeniem z służbą zdrowia, nie tylko w Norwegii, zachęcam do podzielenia się swoimi przemyśleniami.
Edit: W związku z pytaniami informuję, że tabletki antykoncepcyjne w Norwegii kosztują podobnie jak w Polsce, na przykład Yasminelle kosztuje 86 Koron.
Jedna z uliczek w Bergen |
Wybór lekarza odbywa się poprzez zalogowanie do portalu MinFastlege, By to zrobić potrzebne jest narzędzie do elektronicznej autoryzacji: MinID, BankID, Buypass lub Commfides. Po zalogowaniu wybieracie lekarza, który ma wolne miejsce i pod różnymi względami Wam odpowiada.
Lekarza możecie zmieniać dwa razy w roku na tej samej stronie internetowej MinFastlege. Jednak należy pamiętać, że każda zmiana zaczyna działać od 1 dnia następnego miesiąca. Jeśli zmienicie lekarza 10 lutego, to dopiero 1 marca stanie się waszym lekarzem rodzinnym. W Bergen i okolicy przyjmują dwie polskie lekarki: Alicja Alda i Margareta Hagala. Ja lubię mieć pod górkę, więc wybrałam norweską lekarkę ;)
Dodatkowo w Norwegii musicie pamiętać, że wizyty u lekarza są płatne (chyba, że jest się w ciąży) do kwoty 2105 Kr w ciągu roku. Płaci się też za każde badanie i materiały wykorzystane do badania. Tutaj możecie zobaczyć aktualny cennik. Napiszę tylko, że ja za wizytę z przepisaniem recepty, cytologią i podstawowym badaniem ginekologicznym zapłaciłam 301 Kr (około 150 PLN). Płatne przy wyjściu w specjalnej maszynie, w której należy wpisać swoją datę urodzenia i od razu wyświetla się kwota do zapłacenia. Do wyboru płatność gotówką lub kartą.
Cytologię wykonuje się tutaj co 3 lata u swojego lekarza rodzinnego. Oni są przeszkoleni w tym zakresie i nie ma konieczności odbycia kolejnej wizyty u lekarza ginekologa. Uzgadniacie w jaki sposób chcecie otrzymać informację o wyniku badania: telefonicznie, smsem czy listem. Oczywiście jeśli wyniki wyjdą nieprawidłowe, to zawsze dzwoni lekarz.
Moja przychodnia mieście się w kamienicy w centrum Bergen i na każdym piętrze przyjmują lekarze różnych specjalności. Sama rejestracja znajduje się na ostatnim piętrze. Budynek przystosowany jest oczywiście dla osób niepełnosprawnych. Jednak pierwsze wrażenie nie było najlepsze, ponieważ spodziewałam się nowoczesnej przychodni, znanej mi z Wrocławia, jak Medicover czy Luxmed. Tymczasem moja norweska poczekalnia urządzona jest w stylu lat 50, z sufitu sterczą kable i gołe rury. Są tam jednak krzesła, kącik dla dzieci i czasopisma kobiece. Po przyjściu czekałam na zawołanie przez lekarza, który się ze mną przywitał i prosił, bym mówiła do niej po imieniu. Następnie z moją lekarką udałam się zamkniętym drzwiami z szyfrem korytarzem do gabinetu, który na szczęście okazał się w pełni nowoczesny.
Widok na Urliken z mostu |
Standardowy czas oczekiwania, to około 2 tygodni, jednak jeśli potrzebujecie pilnej konsultacji, to oczywiście nie będzie problemu i znajdą dla was miejsce w ten sam dzień.
Tabletki antykoncepcyjne wypisuje również fastlege (lekarz rodzinny) i są przyznawane na rok. Recepty nie otrzymuje się w formie papierowej, tylko zostaje zapisana w systemie. Później trzeba pójść do dowolnej norweskiej apteki, podać swoje dane i wykupić receptę. W przypadku tabletek antykoncepcyjnych niektóre pakowane są w 3-paki, po 21 sztuk tabletek, więc do apteki należy się po nie wybrać 4 razy w roku (co kwartał).
Komu jagodową babeczkę w norweskich papilotkach?
Oczywiście osoby, które mogą podzielić się doświadczeniem z służbą zdrowia, nie tylko w Norwegii, zachęcam do podzielenia się swoimi przemyśleniami.
Edit: W związku z pytaniami informuję, że tabletki antykoncepcyjne w Norwegii kosztują podobnie jak w Polsce, na przykład Yasminelle kosztuje 86 Koron.
Z tego co wiem, to pierwsza pomoc jest udzielana każdemu, bez względu na to czy ma ubezpieczenie, czy nie..
OdpowiedzUsuńBEZPŁATNIE*
UsuńDobrze wiedzieć! Pewnie na pogotowie trzeba się wtedy zgłosić.
UsuńFajnie wiedzieć. :) Oddałabym tą nowoczesną poczekalnię za lepszą opiekę. :D U nas inwestuje się w nowoczesność a opieka ciągle ma dużo do życzenia. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak tu jest faktycznie z opieką jak się ma poważne problemy.
UsuńZazdroszczę mieszkania w tak pięknym zakątku :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, pięknie tu jest, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach lub pod miastem, choć Bergen ma też swój urok, który staram się doceniać każdego dnia.
UsuńMoje doswiadczenie nie beda obiektywne,bo tkwie w tej branzy 20 lat.Zawsze bawi mnie panika ciezarnych Polek.Ja swoje dzieci urodzilam bez ginekologow,znieczulen i USG co 2 tygodnie.Oba zyja i sa zdrowe:)Nie taki diabel straszny jak go maluja.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi pogratulować zdrowych dzieci.
UsuńMyślę, że ta panika może wynikać z nieznajomości tutejszych realiów. Poprzez wypowiedzi na forach wzajemnie się nakręcają. No i w Polsce zapanowała moda na cesarki i wystarczy teraz mieć pieniądze, by dostać oksyctocynę, własną położną i cesarkę na życzenie.
kurcze, za każdą wizytę trzeba płacić? i to takie sumy? chyba przegięcie..
OdpowiedzUsuńSama wizyta kosztuje 140 Kr. Jeśli w ciągu roku wydasz na lekarza 2105 Kr, to już nie płacisz. To rozwiązanie nie jest takie złe. Przynajmniej ludzie nie blokują niepotrzebnie przychodni z błahostkami.
UsuńMoim zdaniem ta współpłatność jest dobra, bo to ma odciążyć przewlekłych chorych, czy osoby starsze, które potrzebują więcej wizyt i lekarstw, więc momentalnie przekraczają te 2000 koron i są leczeni za darmo. Do tego wiem, że część lekarstw wchodzi też w ta kwotę.
UsuńCiekawe jak to jest płatnościami za lekarstwa. Gdyby ktoś wiedział dokładnie jak to wygląda, to chętnie przeczytam.
UsuńJa niestety nie korzystałam, więc nie wiem dokładnie, nie poznałam systemu na własnej skórze. Wiem tylko, że syn naszych znajomych w trakcie leczenia miał zdejmowane z tej kwoty własnej również to, co płacił za lekarstwa. Być może jest tak tylko w określonych przypadkach? Albo dotyczy to czegoś innego?
UsuńTeż chętnie dowiem się czegoś więcej, jeśli ktos posiada takie informacje
W tamtym roku mialam frikort i nie placilam za leki przeciwmigrenowe.
UsuńDo mojego fastlege dodzwonić się do recepcji to dopiero był wyczyn! I nie mam szans, żeby wybrać lekarza polskojęzycznego, bo w okolicy jest tylko jeden i oczywiście brak do niego miejsc, więc nawet nie próbowałam i jak Ty wybrałam norwesko języcznego. Ostatnio zmieniłam go na innego, może będzie lepiej, choć się nie wybieram, bo nie ma potrzeby.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie wizyta przebiegła pomyślnie i przyjemnie :)
Ojej! Przychodnię mam po drodze, więc umawiałam się osobiście, ale sekretarka wyjaśniała mi też te inne opcje rejestracji.
UsuńNie mam do czego się przyczepić, ale ja nie szłam tam z poważnymi problemami.
Do tych lekarzy polskojęzycznych w Bergen co jakieś dwa miesiące pojawiają się miejsca. Jeden z nich informuje o tym nawet na FB.
Ja niestety nie mam po drodze przychodni, ta w pobliżu jest oblężona i nijak nie mogę tam upolować wolnego miejsca :) W tej poprzedniej przychodni działał tylko system umawiania się przez telefon albo osobiście. Może w tej będzie działał przez internet lub sms. Choć z kolei w przychodni mojego męża niby działa system przez internet, ale w sumie to nie działa ;) Na szczęście nic poważnego się nam nie działo, więc nie było kłopotu :)
UsuńSłyszałam też, że niektóre przychodnie oferują automaty do rejestracji, ale akurat moja takiego nie ma.
UsuńPewnie różnie to bywa :)
UsuńPodoba mi się ten system z receptami, po co ich tyle drukować ;)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej nie trzeba pamiętać, by zabrać receptę ze sobą i może jeszcze jakieś drzewo będzie wdzięczne za oszczędzenie.
UsuńWszystko wygląda na bardzo uporządkowane i niezajmujące tyle czasu co u nas w PL. Zaskoczyła mnie możliwość zamówienia darmowego tłumacza. Dobrze, że gabinet okazał się dobrze wyposażony i nowoczesny, bo się troszkę przestraszyłam jak napisałaś o z sufitu wystających kablach. :)
OdpowiedzUsuńTeraz jak sobie o tym myślę, to możliwe, że tam remont robią i dlatego ta poczekalnia taka była. Wtedy jednak miałam ochotę szukać innej przychodni.
UsuńW Anglii nie płaci sie za lekarza rodzinnego, ale rzeczywiście troszke podobnie jest. Wiem sama, bo mam teraz sytuacje kiedy jestem w domu. Ciąże prowadzi w Anglii położna i wszystkie a raczej większość badań zleca właśnie ona, ale nie może np. wypisać zwolnienia to robi lekarz rodzinny. Jeśli chodzi o cytologię to robią to pielęgniarki i nie do końca jestem z tego zadowolona chyba wolałabym żeby robił to lekarz. Co kraj to obyczaj nawet medyczny obyczaj jest troszke inny.
OdpowiedzUsuńW każdym kraju są jakieś plusy i minusy. Pamiętam, że lekarz rodzinny mówił, że w Norwegii jest za mało ginekologów. Może w Anglii jest podobnie, dlatego ta umiejętność spadła na położne.
UsuńNie wiem jak jest z ginekologami bo chodzę prywatnie do polskiego ginekologa w UK, ale położna w sumie prowadzi ciąże jak cos jest nie tak odsyła do lekarza, a przy porodzie to właśnie jest położna i ona pomaga we wszystkim dziewczyny które rodziły bardzo sobie chwaliły położne miejmy nadzieje ze na jakis fajny zespół i ja trafię bo troszke jak myśle o tym to sie przepraszam nie ukrywam ;(
UsuńŚwietne informacje :) Bardzo lubię czytać jak działa służba zdrowia w innych krajach :) Najbardziej podoba mi się to, że tabletki antykoncepcyjne przepisuje lekarz rodzinny i nie musisz iść do receptę tylko od razu do apteki, wygodne :) Ja jednak chyba wybrałabym polskiego lekarza z obawy, że się nie dogadam :D
OdpowiedzUsuńpowiem Ci,że cena za wizytę bardzo przyzwoita, ja płacę więcej :/ a rozwiązanie z receptami świetne, też bym wolała w kompie napisać i puścić w świat, może kiedyś się doczekamy :) coraz bardziej mi się to Twoje miejsce na Ziemi podoba :) nie szukają polskich dentystów może?:)
OdpowiedzUsuńU nas, jak juz Monika Ch napisala, jest podobnie tylko nie placisz za wizyte i wiele lekow (min antykoncepcje). Co do ginekologa to ponoc odsylaja Cie do niego jesli np cos jest nie tak z plodem lub jakies masz powazniejsze problemy, a tak to zazwyczaj polozna sie wszystkim zajmuje, albo lekarz rodzinny.
OdpowiedzUsuńszkoda, że w Polsce nie jest tak miło
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie wpisy, można się dowiedzieć jak to w innym kraju wszystko funkcjonuje.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposob z receptami, super wygodne.
Ja ostatnio miałam trochę "przygód"... oczywiście jest rejestracja telefoniczna ale bardziej teoretycznie bo małe szanse połączenia. Nawet w jednej z przychodni widziałam że miały poodkładane słuchawki i robiły swoje.
OdpowiedzUsuńWczoraj w szpitalu przy badaniu brzucha ok zamknęła jedne drzwi ale co z tego skoro drugie oszklone były otwarte toteż wchodzili inni nie mówiąc o starszym panu który mnie podglądał - trochę jak z filmu "dzień świra".
Ciekawe, że w Norwegii mówi się do lekarza po imieniu.
pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny wpis.
super myk z tym, że recepta jest zapisywana w systemie i wystarczy pójść do apteki! świetnie to sobie Norwedzy wymyślili :)
OdpowiedzUsuńja, choć w ILR jestem już ponad 7 lat, nie mam chyba swojego lekarza i póki co nie miałam potrzeby z żadnym się umawiać :)
Marti, normalnie straszysz;)
Usuńa dlaczemu? :P
UsuńPomyślałam o tym samym - taki system dużo ułatwia. W końcu żyjemy w XXI wieku i dla wielu leków można by było wypisywać recepty w ten sposób.
UsuńPS. Babeczki prezentują się świetnie ;)
hm, faktycznie,zapisywanie recept w systemie, na stałe leki - genialne:) Jednak nie podoba mi się płacenie za każdorazową wizytę, czy z dzieckiem także? Kurcze toż, to można stracić majątek:(
OdpowiedzUsuńW UK, pewnie wiesz GP (lekarz rodzinny) jest darmowy, także leki dla dzieci - wypisane na recepcie, podobnie okulista i stomatolog...
pozdrawiam
Ps. Zabieram jedną tak pysznie wyglądającą norweską;) babeczkę:D
Dzieci mają podobno wszystko za darmo, ale sama nie mam, więc szczegółów nie znam.
UsuńWizyta u lekarza jest bezplatna ale za leki np. antybiotyk czy syrop na kaszel trzeba zaplacic.
UsuńSzkoda, że w Polsce nie można rejestrować się za pomocą formularza dostępnego na stronie internetowej. Niekiedy dodzwonienie się do przychodzi graniczy z cudem...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł z tymi receptami, po co marnować papier?
OdpowiedzUsuńCzasami się denerwujemy na służbę zdrowia a nie doceniamy tego co mamy - mam na myśli na przykład opiekę nad kobietami w ciąży, w wielu krajach jest znacznie bardziej ograniczona. Ciekawy artykuł.
OdpowiedzUsuńAle piękne widoki! A Polska, krajem zacofanym jest niestety.
OdpowiedzUsuńooo dobrze wiedzieć jak jest poza Polską;)
OdpowiedzUsuńmmmmmmmm babeczki :)
co 3 lata cytologia? Masakra
OdpowiedzUsuńPrywatnie za wizytę u ginekologa u siebie płacę (w Polsce) 130zł z cytologią i on zaleca robić co roku. Na NFZ wiadomo za darmo, ale tu zalecenia co 3 lata.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej stwierdzam, że Polska to dziki kraj a Polak nawet po szkodzie nie zmądrzeje.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest:)
UsuńPomysł z receptami fajny :)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają te babeczki chyba się skuszę :)
Ciekawie tam działa służba zdrowia :-)
OdpowiedzUsuńA babeczkę ja poproszę :-D
Czyli niemal wszystko ( wizyty, recepty, wybór lekarza ) odbywa się " elektronicznie :) Fajna sprawa, u nas nieraz trzeba sporo naczekać się, zanim ktoś z przychodni odbierze telefon :) Płatna służba zdrowia do wskazanej kwoty, to też niezłe rozwiązanie, co z tego że u nas jest " bezpłatna " gdy terminy oczekiwań są strasznie długie, zwłaszcza do specjalistów, u was 2 tygodnie, a tu na termin trzeba nieraz czekać latami! Więc i tak częściej korzystam z usług prywatnych przychodni, za które " słono " trzeba zapłacić :)
OdpowiedzUsuńDopiero do Ciebie zajrzałam:-(
OdpowiedzUsuńCo widzę? Norwegia! Kochana cudna Norwegia! Masz nową czytelniczkę;-)
Byłem dzisiaj pierwszy raz u norweskiego lekarza i nie mogę nic dobrego powiedzieć. Wcale się nie dziwie, że lekarze w norwegii nie mają najlepszych opinii, a przepisywanie tabletek przeciwbólowych w poważnych stanach to standard, jednym słowem masakra. Od nie jednej osoby słyszałem że przepisują leki przeciwbólowe i każą wrócić za 2-3 tygodnie, tak tez bylo w moim przypadku. A mysle ze informacja o tym że od dwóch tygodni 24 na dobe towarzyszy mi ból, nie mogę chodzić, przez tydzien właściwie nie mogłem spać i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić...powinna dać lekarzowi do myślenia.... a on przepisuje mi tabletki przeciwbólowe i każe wrócić za jakis czas. Czy tak właśnie wygląda leczenie w norwegii ??
OdpowiedzUsuńpodepne sie pod temat, w Anglii gdzie obecnie mieszkam rowniez cytologia jest co 3 lata :D
OdpowiedzUsuńWizyta u rodzinnego za 2 tygodnie?
OdpowiedzUsuńCzyli jeśli ja mam receptę na 3 opakowaniA, to teraz przy drugim opakowaniu po prostu udaję sie do apteki podając tylko swój D-number tak ? :-)-
OdpowiedzUsuńJak wszystko zautoryzowane, można sobie przez Internet wybrać własnego lekarza - dla nas coś nie do pomyślenia. Ja pewnie też bym wolała poeksperymentować i wybrać norweskiego lekarza, a co tam... :D
OdpowiedzUsuńmasakra to a propos czego?
OdpowiedzUsuńW Polsce też jest zalecana co 3 lata.