Tu widzimy przepiękny kilim opoczyński-do Chaty, konfitury z aronii, grzybki , naleweczkę i suszone jabłuszka- prezent od Ewy. Był jeszcze domowo wędzony boczek, ale został pożarty zanim trafił do zdjecia
Oto przepiękna szklana tara , jako dowód że marzenia sie spełniają- dar Ewy i prezent kosmetyczny od Agatki.
A potem było tak.
Rozpakowuję te prezenty i pieję z zachwytu, Dookoła stołu ściele się gąszcz papierków rozmaitych i foremek po ciastkach - bo Mariolka przywiozla swoje babeczki cytrynowe, Pod nogami bagaże ,herbata się robi i powyjmowane co kto na zajęcia ma ....Ewa z Mariolką wyszły do samochodu na chwilę, a ja słyszę naraz , że dzwi sie otwierają, więc wychylam głowe w tamtą stronę i widzę faceta....
Hmmm, mysle sobie... Któraś panna przyjechała z mężem i zapomniała powiedzieć. Ten zamarzł w samochodzie i się przyszedł ogrzać, albo z toalety skorzystać.. i oto jest.
.Ale po chwili spostrzegam ze zdumieniem niemałym, że ten pan ma na sobie takie białe do kolan ubranko z haftem , narzucone na czarne, długie ubranko i stułę na szyi ...
I tak sie okazało, że to był ksiądz ,przez pół wizyty duszpasterskiej zwany proboszczem -co było nie do końca prawdą jak sie pożniej wydało.
Jak się domyślacie -po kolędzie przyszedł .
Przyszedł...no to został i kolęda się odbyła.
Krzyż się znalazł, świeca też, nawet autorska, z pszczelego eko- wosku . Kropidło z lekka zdefasonowane -Agata wypatrzyła w górnej szufladzie kredensu. Tylko z wodą święconą był mały problem, ale Ksieżulo sobie poradził i mam tyle święconej wody, że jak komus z Was zabraknie niech pisze na mój@
Ku mojemu zdziwieniu, mimo totalnego chaosu i rozpierduchy- ksiądz wyglądał na bardzo zadowolonego, pięknie nam mówił o powinnościach artysty , o tym ze zmarnować talent dany od Boga to jest grzech ciężki i tu się dokładnie zgadzamy...
Tyle, że tak miedzy nami - powinien częściej o tym grzmieć z ambony, mówić i kłaść nacisk .Bo ileż to razy słyszałam od okolicznej, mieszkającej tuż obok gawiedzi, plotkującej, chlejącej i trwoniącej czas na puste trzepanie ozorem- żem do niczego matka i żona a na dodatek GOSPODYNI , bo się głupotami zajmuję i beztalencie jestem.A ja tylko, w cichości ducha wykonywałam chrześcijański obowiązek i pielęgnowałam moje boże dary.
I a. propos darów to znowu zostałyśmy obdarowane po a- obrazkiem , po b- cukierkiem / każda po jednym/
Kropidło mam nowofalowe |