,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA

BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą STYL ZYCIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą STYL ZYCIA. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 stycznia 2013

KURS BARWIENIA NA ZIMNO CZYLI HEJ KOLĘDA, KOLĘDA

Zawsze miałam szczęście do ludzi ,  ze szczególnym akcentem na kursantki  i tu chciałam pozdrowić serdecznie silną grupę giżycką. Ale ostatni , sobotnio- niedzielny kurs - barwienia i druku eksperymentalnego był doprawdy wyjątkowy.Dziewczyny przyjechały z daleka bo z Rzeszowa , Katowic  i Opoczna. Nawiozły darów rozmaitych. Broń Boże nie jest to niezbędny element kursów , ale było bardzo miło.
Tu widzimy przepiękny kilim opoczyński-do Chaty, konfitury z aronii, grzybki , naleweczkę i suszone jabłuszka- prezent od Ewy. Był jeszcze domowo wędzony boczek, ale został pożarty zanim trafił do zdjecia
Oto przepiękna szklana tara , jako dowód że marzenia sie spełniają- dar Ewy i prezent kosmetyczny od Agatki.
A potem było tak.
 Rozpakowuję te prezenty i  pieję z zachwytu, Dookoła stołu ściele się gąszcz papierków rozmaitych i foremek po ciastkach - bo Mariolka przywiozla swoje babeczki cytrynowe, Pod nogami bagaże ,herbata się robi i powyjmowane  co kto na zajęcia ma ....Ewa z Mariolką wyszły do samochodu na chwilę, a ja słyszę  naraz , że dzwi sie otwierają, więc wychylam głowe w tamtą stronę i widzę faceta....
Hmmm, mysle sobie... Któraś panna przyjechała z mężem i zapomniała powiedzieć. Ten   zamarzł w samochodzie i się przyszedł ogrzać, albo z toalety skorzystać.. i oto jest.  
.Ale po chwili spostrzegam ze zdumieniem niemałym, że ten pan ma  na sobie  takie  białe do kolan ubranko z haftem , narzucone na czarne, długie ubranko i stułę na szyi ...
 I tak sie okazało, że to był ksiądz ,przez pół wizyty duszpasterskiej  zwany proboszczem -co było nie do końca prawdą jak sie pożniej wydało.
Jak się domyślacie -po kolędzie przyszedł .
Przyszedł...no to został i kolęda się odbyła.
Krzyż się znalazł, świeca też, nawet autorska, z pszczelego eko- wosku  . Kropidło z lekka zdefasonowane -Agata wypatrzyła w górnej szufladzie kredensu. Tylko z wodą święconą był mały problem, ale  Ksieżulo sobie poradził i mam tyle święconej wody, że jak komus z Was zabraknie niech pisze na mój@
Ku mojemu zdziwieniu, mimo totalnego chaosu i rozpierduchy- ksiądz wyglądał na bardzo zadowolonego, pięknie nam mówił o powinnościach artysty , o tym ze zmarnować talent dany od Boga to jest grzech ciężki i tu się dokładnie  zgadzamy...
Tyle, że tak miedzy nami -  powinien częściej o tym grzmieć z ambony, mówić i kłaść nacisk .Bo ileż to razy słyszałam od okolicznej, mieszkającej tuż obok  gawiedzi, plotkującej, chlejącej i  trwoniącej czas na puste  trzepanie ozorem- żem do niczego  matka i żona a na dodatek GOSPODYNI , bo się głupotami zajmuję i beztalencie jestem.A ja tylko, w cichości ducha wykonywałam chrześcijański obowiązek i  pielęgnowałam moje boże dary.

I a. propos darów to znowu zostałyśmy obdarowane po a- obrazkiem , po b- cukierkiem / każda po jednym/
Kropidło mam nowofalowe

środa, 2 stycznia 2013

FILCOWE MITENKI DLA ANNY I CYTRYNY W RUMIE

CZYLI SPORTOWY ZESTAW ZIMOWY....

Oto Anna i Jej nowe mitenki. Z filcu , wykonane techniką NUNO,w całosci pokryte jedwabnym szyfonem z intarsją z  brokatów i weluru jedwabnego. Długie, ciepłe i bardzo zgrabne, ale akurat mała w tym moja zasługa, bo na śliczne, szczuplutkie raczki Anny to nie jest sztuka wielka zrobić zgrabnie.Tu widzimy granatowe...
A poniżej - stalowe.
 Ten hańbiący, spaw,,który widać na fotce, powstał na skutek wyprasowania na blaszkę i rozejdzie się w noszeniu.
Jako metalowe ćwieki użyłam naklejanych nitów od Swarowskiego. Dekor z jedwabnego ,haftowanego sari. Ania bardzo zadowolona i o to chodzi.

A teraz podam infantylnie prosty przepis na delikates, ktory  rokrocznie pomaga mi przetrwać zimę . Oto banalne  cytryny w rumie.
Kilka zdrowych cytryn i jedna pomarańcza pokrojona w plastry. Słoik i rum/ nie musi byc drogi./ Pokroić, zalac i odstawić na 2 dni . A potem herbatka  i do lózka....
Uwielbiam ...
Zimą zapadam w sen zimowy. Inne zwierzęta tez tak mają, wiec się pewnie jakies fizjologiczne wytłumaczenia  znajdzie.
Nie traktuję tego w kategoriach negatywnych i nie mam wyrzutów sumienia...Wręcz przeciwnie - to jest czas podarowany . Dużo wtedy czytam, spotykam się z przyjaciółmi/ Uściski serdeczne Haneczko-  już się nie mogę doczekać naszego spotkania ,pogaduch  i turkusowego kocyka.
Zdarza mi się pomyśleć i zastanowić  nad sobą ,bywa tez że  reperuję  to co w moim ciele sie zepsuło.... mam czas i przestrzeń na takie działania.
Poza tym - świat zewnętrzny niewiele mnie obchodzi. Jakieś śniegi padają, rzeki zamarzają i odmarzają  a ja śpię, śpię ,śpię ,śpiąca królewna normalnie jest ćwiczona.
Dobrze ze mam nienormowany czas pracy....
ALE ZA TO JAK PRZYCHODZI MARZEC TO SIĘ BUDZĘ...
I WTEDY WSTAJĘ
I WIDZĘ....
Te koty co po kątach leżą,  kurze co maja 2 miesiące  i  okna przez ktore nic nie widać....
Wtedy  zaraz , z rozpędu wzywam na pomoc zaprzyjażnioną panią co to jest od kotów , kurzy i okien....
Taka jestem ambitna dziewczyna...
A  na poważnie- to od jakiegoś czasu borykam się z alergią. Kiedyś było sezonowo, teraz się robi całorocznie .Nie daj Boże kurz- puchnę, kaszlę itp itd. Jutro mam testy  i się wyjaśni co poza kurzem i roztoczami jeszcze,bo to nie wszystko z całą pewnoscia.   No i skoro zima ,czas ochronny- to sie trzeba bedzie zastanowic co dalej ... piguly czy szczepionki....czy moze tez chelatacje jakies i magnetoterapia.
Bo jako postanowienie noworoczne - mam swoje zobowiazanie do zrobienia małego ale kompleksowego auto- remonciku...
Ale to dopiero od jutra .
A tymczasem pozdrawiam Was serdecznie z łózeczka z herbatką plus cytrynki w rumie
Uściski
Wasz Gaja
/pseudonim artystyczny- Śpiąca Królewna/

środa, 24 października 2012

KRUCHY DOM DUSZY - CZYLI TWÓRCZOŚĆ SUE DOVE

Post ten będzie pamfletem na temat twórczości i osoby Sue Dove- artystki , którą miałam szczęśliwą okazję  spotkać w tym roku na londyńskich targach.
Celowo napisałam ,, spotkać,, a nie,, poznać,, - a to z powodu, że ja Jej twórczość znam i od dłuższego czasu obserwuję.
Sztuka włókna od wielu lat stanowiła i stanowi moje hobby i marzenie . Dyplom  kończacy studia- robiłam z tkaniny  na naszym wydziale malarstwa i  ciesze sie ze  utworzono dla mnie taki precedens. Pochwalę się tu - że za ów  akt twórczy otrzymałam wyróznienie. Ale koniec dygresji . Do rzeczy.
Obserwujac, śledząc i czytajac  co mi w łapy wpadnie  na ulubiony temat, co i raz  natykałam sie na prace Sue Dove.
Nie sposób było przejść koło nich obojetnie.Nieco przekorne , niejednoznaczne , jednocześnie swojskie i egzotyczne zarazem- były niezwykle wciągające. Wibrujace kolory , dynamiczny rysunek , plamy , postacie , ornament    sprowadzone do roli znaku plastycznego - to wszystko robiło na mnie duże wrazenie. A jesli dodać do tego  niezwykłą warstwę podskórną, przekaz symboliczny- wręcz archetypowy... tę wyczuwalną każdym nerwem,, rio abajo rio,,... czyli rzekę pod rzeką o której tak pieknie opowiada nam Clarissa Pinkola....
Wracałam często do tych prac i zwykle długo, długo się w nie wpatrywałam czując ,jak  w  głębi serca rodzi się śpiew    starej , mądrej , kobiety we mnie, tej  ,,  zbierającej kości,, od której się moja kultowa i ukochana  ,, Biegnąca Z Wilkami ,, zaczyna.
Poważnie.
A potem spotkałam Sue na targach.
Czy to nie cudowne??
I mogłam z Nią chwilę pogadać , choćby po to żeby się ukłonić i powiedzieć ze Jej dziękuję i ze mnie zachwyca to co robi...
I mogłam chwile się pogrzać w blasku tego swiatła którym świeci...
Bo Sue ma światło....Piękne , mocne światło, które mają Ci Wybrańcy, których Bóg w swej dobroci  dotknął palcem przy urodzeniu.
Jej jest wyjątkowo jasne.

Kupiłam Jej książkę, którą zarówno ogląda się jak i czyta z wielką przyjemnością. Jest pięknie napisana .Czystym klarownym językiem, prostym i zrozumiałym . Dostałam autograf. Nabyłam drogą kupna jedną z prac Sue- lalkę wykonaną techniką kolażu. Zasili moją kolekcję lalek.
Zostałam wprowadzona na stoisko i nawet się zdarzyło tak ,że Sue wyjęła ,,spod lady,,- uważacie- swoje szkicowniki z projektami , po czym zostały mi one okazane.
Jednym słowem- mogłam przyjrzeć się  procesowi twórczemu .I tu -zwrot,, jednym słowem,, okazuje się bardzo adekwatny bo przez kilka minut mogłam tylko z siebie wydusić..,, amazing,,na zmianę z,,o jezu.,,
Gdyby wypadało spędziła bym tam cały czas poświęcony na targi. Ale nie wypadało- a poza tym oglądających było więcej a i miejsca nie za wiele . Tak więc wychodziłam i wracałam kilka razy żeby znów i znów się gapić. Ciągle mi było mało.

Jedno małe spotkanie... i akumulatory naładowane
Sue - jeszcze raz dziękuję ze mogłam choć przez chwilę czerpać z Twoich zasobów.

A czytelników tego bloga zachęcam do wpisania w wyszukiwarkę hasła Sue Dove i obejrzenia prac. Nie  chciałam kopiować na bloga cudzych zdjeć a sporo tego jest.
Usciski
Gaja

wtorek, 15 marca 2011

ILE ???WŁAŚCIWIE ??

Kilka druków z kolekcji wrzucę dzisiaj , żeby mi nie było, ze się nic nie robi... bo się robi.
Tyle ze nie bardzo wiadomo  po co , bo jak się okazało w sprawie POLAND FASHION WEEK i  Alei Projektantów - do udziału w której zostałam zaproszona-więc w sprawie składu projektanckiego  nie ma jeszcze decyzji. Rada Programowa obraduje  i  oznacza  to ze  nadal nie wiadomo  kto weżmie udział i czy na pewno ja też.
Jakby mnie ktoś pytał to trzeba było taki werdykt ogłosić w listopadzie ubiegłego roku ,bo teraz do pokazu zostało 52 dni  i   nie czas na  obrady- tylko na działanie. Mimo najszczerszych chęci nie umiem kolekcji stworzyć  w 2 tygodnie ,choć przez cale lata obiecywałyśmy sobie z Anką Kantorysińską  ze w końcu taką zrobimy i ze się nam do reklamówki zmieści. Pamiętasz   Andzia????
I co?
D.... nic z tego. Zawsze  cały samochód trzeba załadować.
Tak wiec wracając do P.F.W.- lekko nerwowa się zrobiłam ..Do  Łodzi  bowiem-trzeba zrobić 30 wyjść , bo takie są wymogi organizacyjne . Normalna sezonowa prezentacja wynosi około 12 sylwetek . Czyli należy przygotować 2,5 razy tyle co normalnie. Jakie to są koszty i JAKI WYSIŁEK to nie muszę nikomu mówić.Chciałabym wiedzieć czy mam drukować  30 ubrań czy tylko 12. Jest róznica prawda?
Jacek ,Irmina, Sylwia... Jakaś decyzja plis... szybciutko.
A druki wrzucam ku pamięci i żeby radośniej i wiośniano sie zrobiło- bo ekspresyjne nad podziw są



niedziela, 13 marca 2011

ZACZYNA SIĘ


Przed-pokazowy młyn ruszył. I oprócz projektowania kolekcji, krojenia , składania do kupy a przede wszystkim drukowania, odbarwiania, drukowania , utrwalania itp,itd etc. / To nie filc , niestety , tu się nie da ubrania w 1 dzień zrobić./ Wiec oprócz zwykłej projektanckiej harówy , mamy jeszcze trochę PR  do  wykonania , typu wizualizacja pokazu , muzyczka, makijaże, choreografia czy nieskończone wysyłanie info.
Olga Stachwiuk zrobiła zdjęcia , które posłużą do opisania kolekcji.Kilka podejść już miałyśmy ,ale ta ostatnia seria - zachwyciła mnie jako, ze bardzo dobrze widać co autor miał na myśli. Chciałam tu wstawić animację, ale chyba za duży rozmiar dałam i  system nie chce przyjąć , więc jeszcze  raz tradycyjne fotografie.



niedziela, 13 lutego 2011

JEDEN DZIEŃ Z ZYCIA PROJEKTANTKI MODY - ODCINEK 2

Była u mnie ostatnio pewna pani. Żona bardzo znanego muzyka,legendy z gigantycznym dorobkiem. Pani tez jest artystką... zajmuje się muzyka alternatywną i jako żywo - alternatywną medycyną. Piękna , szczupła kobieta z burzą rudych włosów , subtelna, wysoka - ideał jednym słowem.
2 LATA TEMU wymarzyła sobie suknię z obrazem ,, Narodziny Wenus ,,. Pomysł zdawał się być nie do zrealizowania ,ale jakoś tak z tydzień po tym kiedy wypowiedziała swoje życzenie -przyjechał z Włoch Pan Janusz - nieoceniony dostawca tkanin. Kiedy otworzył auto i pokazał mi przepiękny , mięsisty welur z obrazem BOTICELLEGO- właśnie ,natychmiast zatelefonowałam do klientki z radosną nowiną...
Zamówiła płaszcz i suknię , ja odcięłam stosowne kupony - a jako ze materiał wykwintny był i luksusowy - zapłaciłam tez niemało.
Pni przyjechała na 2 przymiarki . Wybór elementów dodatkowych i sposobu szycia sukni zajmował jej długie godziny . Niekończące się dyskusje... czy dekolt obniżyć o centymetr, a rozporki podnieść o 2 - zajmowały mnóstwo czasu i energii. Cóz - myslam -taką mam pracę.
Na 3 przymiarke pani zapomniala przyjechać...
Lata mijały, czas płynął.....Objawiła się ponownie  teraz , we wtorek . Ze słodkim pytaniem na ustach ,, co słychać z jej suknią i dlaczego płaszcz nie gotowy bo ona ma w sobote koncert?? ,,Nie odpowiedziala ani slowem na moje uwagi ze zamówienie bylo sprzed 2 lat .
Poprosiła o wykończenie sukni. Sciagnęłam krawcową z urlopu i zrobiłyśmy ostatnie niewielkie
 poprawki. Zapytana o cenę wymieniłam sumę będącą połową normalnej projektanckiej stawki jako ze jestem zdania ze święty spokój bywa czasem ważniejszy niż forsa....
A na to pani, ujmująć się niezwykle subtelnie za skronie i poetycko patrząc w przestrzeń nad drzwiami wejściowymi powiedziała...,, NO NAPRAWDE ,,, NIE WIEM SKAD JA WEZME TE PIENIADZE,,Jakaż lekkość była w tym gescie , i jaki wdzięk....
A piszę o tym bo się może  niektórym wydaje ,że projektant mody to musi mieć klawe zycie .Te wyjazdy, te bankiety . eventy , ci celebryci.....
Ja na eventy nie chodzę bo mam dosyć oglądania  ciągle tych samych twarzy . A co zaś celebrytów się tyczy - to na sylwestra tegorocznego piłam naprawdę szczególnego szampana
Albowiem inna baaaardzo , baaardzo znana aktorka, gwiazda i skadinąd też piekna kobieta -przysłała  go w rewanżu za jedwabny płaszcz z ręcznie robionym haftem i dekorami - za który równiez zapomniała zapłacić. Drogi był to szampan....wyszukany... nie powiem.
Ja wiem, że inni koledzy maja dużo gorzej.-bo częściej. Wspólczuję serdecznie. Te tzw sukcesy medialne ... jakim to sie kosztem musi odbywać . Nic dziwnego ze większość jedzie na koksie..Dla mnie cena jest za wysoka , może dlatego że zbyt siebie lubię i wiem ze zawód mam wprawdzie usługowy ale nie służebny.
A jak jeszcze pomyślę o tym co mi ostatnio powiedziała koleźanka z agencji reklamowej, która robi duże pokazy, więc wie co mówi.
Ze niektórzy celebryci każą sobie słono płacić za udział w takim pokazie i tu nie mówię o byciu modelem, ale o BYCIU WIDZEM. Zdziwili byście się jaki nazwiska padły w tym kontekście. Ja też się zdziwiłam
Wiec jak sobie o tym myslę to mi sie chce dłuuuuugieeeeego urlopu.
.PS. Pani od sukienki z Boticellim oczywiscie nie pojawiła sie i nie odebrała sukni - naturalnie tez nie zapłaciła .... i to by było na tyle....

poniedziałek, 31 stycznia 2011

,,Ć,, JAK ĆWOKI???

Tytuł jest nieco przewrotny bo zasadniczo będzie to post o dobrych chęciach...
Jest u nas w Otwocku tygodnik z tzw ambicjami. Ma wypasioną nową siedzibę, można poczytać w nim  o kulturze- nie tylko o politycznych awanturach i budowach  w mieście. A nazywa się ów periodyk ,, Linia Otwocka
Z tytułu wykonywanego mego zajęcia zdarzało się drzewiej , ze  pisali też o modzie, ale mimo ogólnie przyjemnego tirli tirli - zawsze były jakieś schody.A to napisali o mnie ,, duet Jarmołowska- Olejniczak uświetnił wieczorową część imprezy,, - i  do dziś znajomi ze śmiechem mawiają,, pani z tego duetu???... Przy następnym artykule zamieszczono zdjęcie obrazu przyjaciela mojego - przedstawiającym nagą kobietę A obraz podpisano nazwiskiem  pewnej młodej mieszkanki Otwocka -co nie było prawdą ,bo nie ona do tego obrazu pozowała.  Był skandal i  wszyscy  się po obrażali..
Ostatnio nowy  materiał się ukazał. W ubiegłym tygodniu. Piękny , duży artykuł. Ilustrowany zdjęciami , przyzwoicie napisany. Zacytowałam w nim mój ulubiony kawałek z Agnieszki Osieckiej
Kurna chata owinięta w dym
Trędowata przy łóżeczku mym
Nie poradzisz nic
Ja kocham PIC
A komuś się C    - zamieniło na Ć .  I co mamy ??
Że ja kocham   PIĆ.?????
I teraz cześć ludzi w mieście ma nareszcie  jasność co do pochodzenia moich niektórych zachowań.Dobrze że dzieci chodzą do szkoły w Anglii - bo by opieka społeczna przyleciała w 5 minut.
Cała historia jest o tyle kuriozalna ,że  jestem całkowitą abstynentką.I generalnie przykro jest że mają w tej Linii ambicje ,  dobre chęci a jak napiszą to zawsze tak jakoś wychodzi.
Nie ma co ,tam to umieją człowiekowi zrobić dobry PR,
Ale mogło być gorzej... Mogli napisać np ze kocham ĆPAĆ. Tam jest dwa razy Ć.

niedziela, 26 grudnia 2010

ŚWIĘTA OD KUCHNI

Kinga / Rzecz Gustu / podała przepis na przepysznego łososia w sosie koperkowym , który to pozwoliła mi zacytować tutaj . Łosoś smakuje wybornie i tak wygląda . Dzieki Kinia - wypróbowałam i mogę polecić każdemu.Wiem , wiem ... powinnam polać tężejącą galaretą ale  należało się udać w podróż jako ze święta  w tym roku zabierałam ze sobą - i nie było czasu czekać.Poniżej przepis KINGI

Składniki na 10 porcji:
2,8 kg sprawionego łososia (filet)
sól
ziarnisty pieprz
4 listki laurowe
1 cebula
4 łyżki octu winnego
słoiczek majonezu
3 łyżki koperku
2 dag żelatyny
1 ogórek wężowy

Przygotowanie:

Do garnka wlać zimną wodę, dodać 2 łyżki soli, 12 ziaren pieprzu, listki laurowe, talarki cebuli i ocet. Łososia włożyć do garnka. Gdy wywar się zagotuje, zmniejszyć ogień, podgrzewać minutę. Zdjąć z ognia, przykryć i odstawić aż ryba będzie tylko trochę ciepła. Rybę osączyć i schłodzić.
Majonez wymieszać z posiekanym koperkiem. Łososia ułożyć na półmisku, posmarować majonezem wymieszanym z koperkiem. Żelatynę rozprowadzić w wywarze z gotowania ryby i schłodzić. Na łososiu ułożyć półplasterki ogórka w formie rybiej łuski. Polać zastygającą żelatyną. Gdy zastygnie polać ponownie.


Tyle mój wyszedł lekko tropikalny ze względu na dekoracjęi szuwary dookoła...

poniedziałek, 20 grudnia 2010

FESTIWAL ŚWIATŁA- MEDIOLAN

Weekend spędziłam w Mediolanie. Jedna z europejskich stolic mody jest niezwykle zurbanizowanym i tętnniącym życiem miejscem. Święta za pasem ,więc miałam szczęście bo obserwowałam przepiękne , bogate dekoracje i była okazja by w tłumie  ludzi z całego świata - zrobić przedświąteczne zakupy. Na dodatek odbywał się DRUGI MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL ŚWIATŁA -wydarzenie zaiste niezwykle z rozmachem , zadęciem ... że tak powiem - pełny wypas. Oto fotografie świetlnych dzieł sztuki , które bez wątpienia - z tego powodu ze zmrok zapadał o 16 -,, miały okazję zalśnić pełnym blaskiem,,.





A teraz kilka zdjęć z mediolańskiej katedry - gotyckiego potwora z 1610 roku. Coś niezwykłego . Robi wrażenie. Naprawdę. Az się popłakałam ze wzruszenia- co mi się zdarza czasem gdy widzę dzieło sztuki które mnie głęboko porusza.

POSADZKA KATEDRY - GOTOWY PATERN NA PATCHWORK

MONUMENTALNE PODSTAWY KOLUMN





niedziela, 14 listopada 2010

Korzenie

Byłam wczoraj u siebie   w pewnej wiosce nieopodal Żelechowa, w miejscu gdzie czas i życie płyną  sobie banalnym tik- tak- jak się z pozoru wydaje. Zwykle / niezwykle się tam wyciszam i jak nigdzie na świecie mam słodkie poczucie ze jestem W DOMU.Noszę to miejsce głęboko w sercu, ukształtowało mnie, stworzyło- co bez wątpienia widać słychać i czuć w moich artystycznych działaniach.
Ostatnio zaproponowano mi  udział w  wystawie tkaniny artystycznej  która odbywać sie ma poza granicami kraju. I tak jakos przyszlo mi na mysl żeby , opowiadając swoją historię, nawiązać do historii
regionu , miejsca które jest mi szczególnie bliskie .Szczerze mówiac zainspirowal mnie stary , dziurawy , wsiowy fartuch w paski  , sprany i przepięknie spłowiały , który lezał sobie ,zapomniany, u Ciotki w sionce ,w kącie/ tak, tak - artysto-  nie znasz dnia ani godziny/
Pomyślałam sobie ze pozszywane kawałki starych ludowych tkanin, po -uszkadzane i połatane to znakomita baza do dalszych działań twórczych. Poszłam wiec do rodziny i oto co dostałam w darze. Niektóre rzeczy  pójdą w ramki... ale popatrzcie na  te pasiaki .... A ta cudowna lniana ściereczka  tkana z lnu i haftowana przez stryjenkę Teodozję / dzis 84 lata/ - kiedy była jeszcze panienką szykujacą się do zamązpojscia. ?.  Piękne dary, kochane .  Z historią, Z pamięcią .DZIEKUJĘ.

poniedziałek, 1 listopada 2010

ŁADNY GEST

No i znowu mamy powtórkę z rozrywki. Oto sesja zdjeciowa OLI STACHWIUK  i mojej kolekcji ,, ,,Gdy blondynka szła do wojska,,zrealizowana w marcu tego roku.A ponizej skan z najnowszego  numeru,, Elle,,.Olcia ? chyba potraktujemy to jako komplement???




wtorek, 28 września 2010

SECOND HAND TREND

,, GALA,,
RUDY 102
PAULINA
Magda
Parę miesięcy temu bo na początku marca  z  OLĄ STACHWIUK / która była zresztą pomysłodawczynią/ przy współudziale Bogusi Stachurskiej zrobiłyśmy sesję zdjęciową do kolekcji ,, Gdy Blondynka Szla Do Wojska.... Zdjęcia robione były w podwarszawskiej Wesołej w Jednostce Wojskowej.. A teraz mamy podzwonne. W ostatnim numerze ,, Gali,, - tym z panią Katarzyną Figurą na okładce  widzimy zdjęcia z nagrania programu  zrobione gdzie??? . Jak wystylizowane....?/? I jakie są rekwizyty i biżuteria?. No Olcia ... ale my trendy jesteśmy widzisz ?/ nawet telewizja , styliści  ,  and co. - to się obudzili  dopiero  pól roku po nas..Szkoda tylko że prowadząca przebrana w  mundur ... bo myślę ze można się było o jakieś sensowne ubranie pokusić , skoro ambicje są  wielkie- modelowo- modowe - wręcz światowe .. A... potem się po najmniejszej linii oporu idzie. I tak miedzy nami ... czyj to jest program ?
Ps.Moje autorskie niesmiertelniki/ bizuteria / zamieszczę dla porównania - jak tylko zdjęcia z  Poland Fashion Week odkopię. ....