Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DM. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DM. Pokaż wszystkie posty

Kosmetyczne nowości na rozpoczęcie 2015

Witajcie po raz pierwszy w 2015 roku:)
Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tej daty, bo wszędzie, gdzie tylko mogę piszę 2014...
Wspominałam Wam ostatnio (niejednokrotnie z resztą), że moje kosmetyczne zapasy przekraczają już dopuszczalne normy, co za tym idzie nie kupuję NIC (no oczywiście poza rzeczami niezbędnymi, takimi jak pomadka Carmex czy lakier Wibo Glamour :D). Ale co innego, jak kosmetyki SAME do nas przyjeżdżają:)
Kolejna porcja DMowych dobroci dodarła do mnie za sprawą mojej Mamy (tym razem nie przekazywałam żadnej listy życzeń. Na prawdę :D)
I w taki oto sposób moje zapasy powiększyły się o:


Zapas mojego ulubionego zestawu do włosów- Balea Professional. Pisałam już o nich TUTAJ i TUTAJ.  Uwielbiam:)



I trzy inne szampony Balea. Truskawkowy z tej serii bardzo lubię, więc mam nadzieję, że te sprawdzą się podobnie


Nie mogło zabraknąć również przepięknie pachnących żeli pod prysznic Balea (mam ich już chyba z 20:)). Uwielbiam je przede wszystkim za zapach:)


Kremy do rąk Balea i Hand San to dla mnie nowość.
Wszystkie okazały się strzałem w dziesiątkę:) Nawilżają bardzo dobrze, a dodatkowo pięknie pachną (no ba!:)). 


O balsamie do ciała Balea Hawaii Pineapple pisałam jakiś czas temu TUTAJ. Tym razem trafiły do mnie dwa smarowidła z limitowanych edycji. Pierwszy z nich to pięknie pachnący lotion z połyskującymi drobinkami Golden Shine (idealnie sprawdził się w sylwestrową noc:)). Drugi to popularny w blogosferze, naładowany owocami Mango Mambo. Brązujący krem do twarzy to bardziej kosmetyczny gadżet (nie wiadomo, kiedy może się przydać. Lepiej mieć pod ręką:)) niż niezbędnik. Oczywiście sprawdziłam go już:) Dobrze się rozprowadza, przez co łatwiej uniknąć smug.
A to mój ostatni ulubieniec. Przepiękny, piaskowy, BŁYSZCZĄCY lakier z szafy Wibo- numer 5. Jeszcze niedawno nie przepadałam za takimi błyskotkami. Teraz mogłabym cały czas nosić je na pazurkach:)
...................................................................
A jak rozpoczął się Wasz rok?
Macie jakieś postanowienia noworoczne czy raczej ich nie robicie (tak jak ja)?

Buziaki:)
Astoria

Zapach lata zamknięty w tubce- Balea Hawaii Pineapple


Jak tylko poczułam ten zapach, od razu widziałam, że będzie to mój hit:)
O tym, jak kosmetyki Belae potrafią rozpieścić nasze nosy chyba wspominać nie muszę. A że jestem uzależniona od kokosu, też nie ma co ukrywać. Jak tylko widzę go na opakowaniu kosmetyku, od razu wiem, że musi być mój!:) A żeby nie przejadły mi się te słodkości (nie ma co ukrywać. Kokosowe zapachy są mega słodkie) , tym razem  postanowiłam sięgnąć po mix.
I w taki oto sposób zostałam szczęśliwą właścicielką balsamu do ciała z  limitowanej edycji Balea Hawaii Pineapple.


Ogólnie nie spodziewałam się po nim cudownego nawilżenia. Nie ma co ukrywać. W edycjach limitowanych producenci zazwyczaj skupiają uwagę na jednej, określonej cesze, która przyciągnie uwagę i spowoduje WIELKIE BOOM. Tutaj myślałam, że będzie to oczywiście zapach...
Fakt. Jest cudowny!:) Mieszanka słodkiego kokosa przełamana kwaśnymi nutami ananasa(który jest chyba najbardziej wyczuwalny) z odrobiną cytryny:) Nie za słodki, nie za kwaśny. Czy może być coś lepszego, gdy za oknem 35 stopni (no dobra. Od kilku dni nie jest już aż tak kolorowo:))
Trudno mu się oprzeć, bo już samo opakowanie przyciąga wzrok:) Zielona tubka z letnim, kolorowym nadrukiem aż świeci na pułkach DMu:) Jest wykonana z miękkiego plastiku, co zdecydowanie ułatwia dozowanie odpowiedniej ilości balsamu.
Konsystencja tego cudeńka jest dość płynna. Bardzo dobrze się rozprowadza, szybko wchłania.


Latem nie chcemy, aby nasze ciałko było klejące, tłuste. W przypadku tego balsamu nie ma o tym mowy!:) Nie pozostawia żadnego filmu, a skóra po jego użyciu jest pachnąca i mięciutka:)
Jest bardzo delikatny. Nie podrażnia, nie uczula, dlatego idealnie sprawdzi w pielęgnacji skóry wrażliwej.

Z nawilżeniem mojej skóry poradził sobie bardzo dobrze. Jednak w chwili obecnej nie jest ona wymagająca i nie potrzebuje extra nawilżenia. Wydaje mi się, że nie dałby rady ze skórą suchą.
Ale czy to ważne?:) Wydaje mi się, że latem nasze ciałka, przez to, że są zdecydowanie częściej wystawiane na "światło dzienne:)", są wypielęgnowane i nawilżone na cacy:)  A ten balsam z pewnością pomoże podtrzymać i przedłużyć nam ten efekt.
Pokochałam go od pierwszego użycia, więc nie będę owijała w bawełnę. Po prostu musicie go wypróbować!!:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...