Dzisiaj nadszedł czas na moje trzy grosze na temat kremu BB Bourjois,
który jakiś czas temu wygrałam w rozdaniu organizowanym przez
mysieuszkę wraz z serwisem
bangla.pl.
Jest to mój pierwszy krem BB, który miałam okazję testować, dlatego też bardzo ucieszyłam się z wygranej:) Dlaczego nigdy nie skusiłam się na tego typu produkt? Ponieważ BBki zawsze kojarzyły mi się z płynnymi, mało kryjącymi podkładami, które właściwie nie robią nic (
a niby mają być cud-miód-malinkowe).
Jakież było moje zdziwienie, jak ujrzałam BB Bourjois.
Już samo
opakowanie skradło moje serducho. Piękne, eleganckie, kobiece. Świetnie pasuje do każdej torebki:) Dodatkowo wyposażone jest w praktyczne
lusterko oraz
gąbeczkę.
Jednak osobiście jestem zwolenniczką nakładania wszystkiego paluchami,
więc dołączona gąbka nie sprawdziła się u mnie w ogóle. Mam wrażenia (z
resztą, jak w przypadku każdego podkładu/pudru wyposażonego w gąbkę), że
wpija ona
większość nakładanego
kosmetyku.
Obietnice producenta dotyczące tego kremo-podkładu są bardzo zachęcające. A ile w tym prawdy? Zobaczmy...:)
8 korzyści podkładu BB Cream :
1- Ujednolica aż do 16 h
Może niekoniecznie 16, ale do 8 jest super:) Kolor skóry faktycznie jest wyrównany, wszelkie przebarwienia (w moim przypadku pojedyncze piegi, które jeszcze pozostały po letnim słoneczku) wyrównane. Jednak po dłuższym czasie (czyli po ok. 10-11 godzinach)
mogą tworzyć się smugi. Ale wiadomo, że jest to zależne od naszego
trybu dnia. Jeśli nie będziemy się specjalnie przemęczały, wytrzyma na
prawdę długo:)
2- Wygładza skórę
O taaak!!!:) Skóra jest bardzo gładka, wręcz satynowo miękka:)
3- Miejscowo tuszuje niedoskonałości
Tak, tak, tak:) Bardzo fajnie tuszuje pojedyncze "niedoskonałości" (czyli po normalnemu- pryszcze :D)
4- Usuwa oznaki zmęczenia
Dość
sceptycznie podeszłam do tego punktu, bo niespecjalnie chciało mi się
wierzyć, że jak wstanę po 4 godzinach snu, to będę wyglądała, jakbym
przespała co najmniej 8. A tu...niespodzianka:) Świetnie maskuje "worki
pod oczami" po nieprzespanej nocy:)
5- Matuje
No
tutaj to bym się czepiała. Jak dla mnie, to on prawie w ogóle nie
matuje. Zapewne jest to sprawka dość tłustej konsystencji. Ale odrobina
pudru załatwia sprawę i dodatkowo utrwala całość.
6 -Zachowuje młodość skóry
Yyy...no
tutaj to się raczej nie wypowiem:) Zdecydowanie za krótko go używam.
Ale sądząc po efekcie, jaki możemy uzyskać po jednorazowym użyciu,
wszystko jest możliwe:)
7- Nawilża
Taaak:) Cudownie nawilża:)
8 - Chroni dzięki SPF 20
No i super, że dodatkowo posiada filtr:)
Dodatkowo producent obiecuje:
"Jego
kremowa formuła łatwo wtapia się w skórę zmieniając się w delikatny
ultra lekki puder, dla uzyskania "Efektu drugiej skóry" perfekcyjnie
wygładzonej i ujednoliconej! Dzięki zawartym w nim składnikom i
pigmentom mineralnym , podkład BB Cream zapewania tuszowanie
niedoskonałości na miarę, , pozostawiając makijaż bardzo naturalny"
Tak,
jak już wcześniej pisałam, nie jest to typowy, lekki krem BB. Jego
konsystencja jest dość ciężka, jakby tłusta, ale kremowa. Od razu
przypadła mi do gustu, chociaż przyznam, że nawet dla mnie, zwolenniczki
"treściwych" podkładów jest troszkę za ciężka. Przypomina mus, który
okazuje się dość trudny do rozprowadzenia. Ale praktyka czyni mistrza:)
Makijaż faktycznie wygląda na naturalny (
oczywiście jeśli dobierzemy odpowiedni odcień:)). W moim przypadku, odcień
24 Hale Clair,
okazał się za ciemny. Ale znalazłam na to sposób i mieszam go z innym,
jaśniejszym podkładem, co dodatkowo nadaje mu bardziej "płynnej"
konsystencji.
A do wyboru mamy cztery odcienie: 21 Vanille, 22 Beige Dore, 23 Beige Rose no i 24 Hale Clair.
Cena tego cudaka jest dość wysoka, jak na tak małą gramaturę. Jednak wydaje mi się, że warto zainwestować ok. 60 zł za 6 g (No może lepiej polować na promocje:)), ponieważ mimo dość "ciężkiej" konsystencji jest wydajny.
Podsumowując: Jako
nowicjuszka w temacie kremów BB, mogę z czystym sumieniam polecić go
każdej dziewczynie:) Jestem z niego bardzo zadowolona i myślę, że
zdecyduje się na kolejne opakowanie. Zawsze dość sceptycznie
podchodziłam do kosmetyków, które mają zrobić wszystko, a tu proszę:)
obietnice producenta sprawdziły się w 90%:)
Dla zainteresowanych skład:
C12-15 Alkyl Benzoate,
Polymethylsilsesquioxane, Isononyl Isononanoate, Cera Microcristallina
(Microcrystalline Wax), Titanium Dioxide, Ethylhexyl Methoxycinnamate,
Dimethicone, Synthetic Wax, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Alumina,
Quaternium-90 Bentonite, Hydrogenated Palm Kernel Glycerides,
Polyethylene, Polysilicone-11, Hydrogenated Palm Glycerides, Parfum
(Fragrance), Butyl Acrylate/Hydroxypropyl Dimethicone Acrylate
Copolymer, Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate,
Isomalt, Alpha-Isomethyl Ionone, Aqua (Water), Lecithin, Rhododendron
Ferrugineum Leaf Cell Culture Extract, Lactic Acid, Sodium Benzoate [+/-
(May Contain) : Ci 77007 (Ultramarines), CI 77019 (Mica), CI 77491, CI
77492, CI 77499 (Iron Oxides), CI 77891 (Titanium Dioxide)]
............................................................................................
Jeszcze raz bardzo dziękuję
mysieuszce oraz serwisowi
bangla.pl za możliwość przetestowania kremu. Jednocześnie zapewniam, że fakt, iż otrzymałam produkt nieodpłatnie, w żadnym stopniu nie wpłynął na obiektywność mojej oceny
.............................................................................................
A
na koniec słowo wyjaśnienia. Ostatnio jestem dość rzadkim gościem na
Waszych blogach. Jest to spowodowane nową (i właściwie pierwszą:))
pracą, która wymaga ode mnie dość dużego zaangażowania. Dodatkowo czas
na dojazd (niby na miejscu, bo Wrocław, a jednak 8 km robi swoje:) ). I tak to wygląda:)
Życzę Wam udanego weekendu, który zbliża się wieeelkimi krokami:)