Jestem chyba ostatnią blogerką, która dodaje kwietniowy projekt Denko:) I to na dodatek dwumiesięczne:) Ale wszystko to spowodowane jest, oczywiście, maturą. I teraz trochę samochwalstwa:) Otóż wczoraj miałam ustny egzamin z polskiego, który
zdałam na 100%:):):):):):)
Został mi jeszcze nimiecki. Pisemny i ustny. I koniec.
A teraz przejdźmy do
Denka marzec-kwiecień.
WŁOSY:
1 i 2- Hmm... Aż dwa?:) Na swoje usprawiedliwienie dodam, że lakierów używam sporadycznie, a te miałam od bardzo dawna. Nie ukrywam, że jeśli chodzi o produkty do stylizacji włosów to Taft jest moim zdecydowanym faworytem. Zwłaszcza czarny.
3. Szampon Schwarzkopf-Schauma do włosów farbowanych- wspominałam o nim przy okazji recenzji Schaumy z olejkiem. O tu:
KLIK. Nie mam włosów farbowanych, ale mimo to sprawdził się rewelacyjnie. Na dłuższą metę mógłby wysuszać, ale ja używałam go sporadycznie. Dzięki nimu przypomniałam sobie o szamponach Schwarzkopf:)
4. Szampon Schwarzkopf- Schauma Krem i Olejek- link do recenzji powyżej. Dodam tylko, że moje włosy bardzo go polubiły:)
ANTYPERSPIRANTY:
W marcu postanowiłam przetestować kilka antyperspirantów. Dzięki tym zdenkowanym produktom po raz kolejny przekonałam się, że Rexona jest jak dla mnie numerem 1.
1. Isana- jedynym plusem tego antyperspirantu jest to, że na prawdę nie pozostawia białych ani żółtych śladów na ubraniach. No i dość ładnie pachnie. A poza tym. W ogóle nie chroni. Panu więc dziękujemy.
2. Balea- zdecydowanie najlepsza z całej trójki. Bardzo ładnie pachnie. Dobrze chroni(nie żeby aż 48 godzin, jak producent chwali się na opakowaniu:)). Idealna alternatywa dla Rexony:)
3. Isae- czyli Biedronkowy zwyklaczek. No nie jest aż tak źle...No dobra. Jest źle. Dziękuję, do widzenia.
CIAŁO:
1. Oriflame- balsam po goleniu spowalniający odrastanie włosków- taaaa jasne. Jak on coś spowolnił... Jedyne, co mi się w nim podobało to przyjemny efekt chłodzenia, a co a tym idzie bardzo fajny, mentolowy zapach. Dość dobrze nawilżał, no ale jeśli jego głównym zadaniem jest spowolnienie odrastania włosków, a on nic w tym kierunku nie robi to o co chodzi.
2. Oriflame- żel pod prysznic Discover- zapach przypominał mi szampon do mycia samochodów. Dosłownie!;(
3. Nivea- próbka balsamu do ciała- no z próbki to niewiele można powiedzieć. Moją uwagę przykuła konsystencja. Dość specyficzna, dość płynna, jakby oleista. Nie spodobała mi się. Ale miałam wrażenie, że moja skóra (po tak małej dawce) była bardzo mięciutka, nawilżona. Więc chyba kupię pełnowymiarowy produkt:)
4. Isana- mydło do rąk w wersji zimowej- piękny zapach:) Nie wysuszało dłoni, więc było ok.
TWARZ:
1. Oriflame- matujący tonik Optimals- bardzo dobrze oczyszcza, nawet troszkę matowi. polubiłam go:) Buteleczka przydała się na moje eksperymenty z olejkiem pichtowym:)
2. Może tego nie widać, ale była to pomadka Lip Smacker w wersji arbuzowej:) Zawsze miałam ją w piórniku. Świetnie nawilżała, bardzo długo utrzymywała się na ustach. Idealna:) Zapach tak obłędny, że niejednokrotnie chciałam ją zjeść:)
3. Nivea- miód i mleko- pisałam o niej
TUTAJ.
4. Oriflame- preparat miejscowy na wypryski pure nature- Na początku faktycznie przyspieszał ich gojenie. Jednak później już nie za bardzo. Nie wiem czy moja skóra uodporniła się na jego działanie czy może po prostu nie radził sobie z większymi problemami.
5. Ingrid Cosmetics- podkład idealnie kryjący. Pisałam o nim
TU. Mój numer jeden:) Drugie opakowanie oczywiście jest:)
6. Perfecta- antybakteryjna maseczka na twarz- bardzo dobra. Skóra po jej użyciu jest miękka, wygładzona, idealnie matowa. Super.
7. Avon- pudem matujący. Nawet dobry. Nie zapycha, matuje na jakiś czas. Pudełko z lusterkiem, więc idealny o torebki. Ale raczej nie kupię ponownie, bo rossmanowski Synergen nie ma sobie równych:)
U Was też jest dzisiaj tak piękna pogoda?:) Mam zamiar w 100% ją wykorzystać:) Miłego dnia!:):*