Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My rodzice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My rodzice. Pokaż wszystkie posty

środa, 14 lutego 2018

Płacz przy mnie



Mery siedzi na blacie, ja stoję obok i coś gotuję. Wtem moja 4,5-latka wyciąga rączki, wtula się we mnie i mówi:
- przytul mnie, a ja będę tak sobie przy tobie płakać.
Rozczulam się, ale o nic nie pytam. Przytulam ją i tak sobie stoimy przez chwilę. Nie płacze.

poniedziałek, 11 września 2017

Najlepsze, co mogę powiedzieć o sobie




























[Zanim zaczniesz czytać, włącz muzykę do słuchania w tle :) 

Zagadujesz mnie "co słychać? jak leci?", mówię że super, oddycham, bo dzieci w przedszkolu zadowolone, bez problemu zostają, śniadania jedzą, uczą się - o, piosenek na przykład. Jak one się uczą piosenek! A później mi je wyśpiewują całymi dniami. Pamiętam jak Mery miała 2,5 roku i się nauczyła piosenki o przedszkolakach. Tam był taki fragment o bioderkach i ona swoimi bioderkami tak wywijała w lewo i w prawo, a mi się normalnie serce roztapiało, bo to było tak urocze, że do tej pory kiedy patrzę na film z tym jej śpiewaniem i bioderkami to mi się serce dalej roztapia jak szalone!

wtorek, 18 lipca 2017

Ludzie z balastami



Spotkasz ich wszędzie: na ulicach, w poczekalniach, w autobusach, na wakacjach i w przydomowych podwórkach. Jedni są przygarbieni, a na szarych twarzach mają wymalowane zmęczenie rutyną i obowiązkami. Drudzy kipią stresem i adrenaliną, przebywają w ciągłym pędzie i wyróżnia ich brak rachuby czasu. Trzeci są postępowi, ogarniają trendy technologiczne i są zaprogramowani na instalowanie ich w głowach młodszych pokoleń.

Każdy z nich zawsze ma ze sobą balasty, które najchętniej podrzucałby komuś jak kukułcze jajo, a przyjmował z powrotem tylko w dogodnych momentach. W niektórych dniach - wcale. Ale nie jest to realne, więc chodzą z nimi wszędzie. A one ciągle męczą: "mamo,  a długo jeszcze?", "tato, nudzę się" albo ciągle się kręcą i wygłupiają.

Tak, ci ludzie to RODZICE, a balasty to ich DZIECI.

czwartek, 29 czerwca 2017

Nie podcinajmy dzieciom skrzydeł, pomagajmy im je rozwijać! (+ KONKURS)


Każdy rodzic czy nauczyciel chce, żeby dzieci były zaradne, asertywne, pewne siebie, otwarte na ludzi, umiały rozwijać swój potencjał. Niestety działania, które podejmujemy względem dzieci tu i teraz mogą przynieść odwrotne skutki w przyszłości. Zamiast doceniać wyjątkowość i niepowtarzalność tych małych ludzi, my toczymy boje o bałagan w pokoju, wymagamy ślepego podporządkowania i realizowania naszych oczekiwań, każemy im być grzecznymi, a najważniejsze dla nas są oceny i osiągnięcia.

piątek, 16 czerwca 2017

Czy musimy czuć się gorsze?


Anna Lewandowska po porodzie błyskawicznie zgubiła brzuch i wróciła do pracy.

Taki news bombarduje mnie od kilku dni, mimo że nie oglądam tv, nie czytam żadnych portali mniej lub bardziej plotkarskich ani nie śledzę ich na Facebooku. Ta informacja jest jednak tak popularna, że przebija się nawet przez moją skrzętnie pielęgnowaną ignorancję wobec różnego rodzaju dzieje się w świecie show biznesu, polityki, szczepionek i innych gorących tematów.

piątek, 9 czerwca 2017

Czy to, co nasze dzieci publikują na swoich vlogach zawsze jest okej?



Czy macie świadomość, że dzieci też prowadzą swoje vlogi? Ale nie takie wirtualne, tylko w 100% prawdziwe, prowadzone na żywo. Czym się wyróżniają? Otóż autorzy ich nie kontrolują, nie analizują ani nie prowadzą statystyk, zatem nie wymagają żadnej domeny, hostingu ani nawet profilu na Facebooku. Są zawsze w wersji live i uruchamiają się automatycznie przy każdym napotkanym podczas spaceru odbiorcy, dlatego też nie potrzebują przycisków do szerowania. Pamięć wirtualną zastępuje im dysk o nieograniczonej pojemności, zwany mózgiem, a zamiast przycisku "replay" autor kanału repetuje swoją kwestię po każdej prośbie o powtórzenie odcinka. To są vlogi przyszłości, bo mamy autora w wersji 7D, możemy odtwarzać sobie odcinki w różnych wersjach i na bieżąco komentować, dostając w międzyczasie [mniej lub bardziej logiczną] odpowiedź.

środa, 31 maja 2017

Dzień Dziecka oryginalnie i artystycznie, czyli po naszemu



Kilka tygodni temu kupiliśmy skarbonki na dziecięce marzenia. M&M od razu wiedziały, że te marzenia nazywają się rolki [dla Meli] i Księżniczka Celestia ze świecącymi skrzydłami [dla Mery]. Marzenia dzieciństwa są takie cudowne, a ich spełnienie zostaje we wspomnieniach na długie lata. Pamiętam jak z siostrami zbierałyśmy drobniaki, żeby kupić sobie wieżę stereo. Odkładałyśmy drobne, które zostawały rodzicom z zakupów, odkładałyśmy grubsze pieniądze, które dostawałyśmy na urodziny i chociaż składanie grosza do grosza szło mozolnie to byłyśmy wytrwałe i konsekwentne. A wszystko po to, żeby w naszym pokoju nareszcie wybrzmiała muzyka. Rodzice nigdy nie powiedzieli nam, że może lepiej kupić coś praktycznego: może nowe buty, może plecak, może coś do szkoły. Wtedy z kasą było krucho, ale pozwolili nam na to nasze marzenie, a na koniec, kiedy poszliśmy do sklepu i okazało się, że brakuje jeszcze kilkudziesięciu złotych - nie kazali nam czekać i oszczędzać jeszcze dalej, tylko dołożyli nam do pełnej sumy. Dlatego od początku wiedzieliśmy, że cokolwiek sobie wybiorą M&M, my nie będziemy się mieszać ani przekonywać ich do czegoś innego.

piątek, 26 maja 2017

Jaką jesteś mamą? - rozwiąż psychotest z okazji Dnia Matki



Zostałaś mamą, a zatem znalazłaś się w grupie ryzyka kobiet narażonych na nieustanną krytykę otoczenia i prześwietlanie twoich poczynań: od ilości wizyt w toalecie zaczynając, na kompetencjach w zakresie macierzyństwa idealnego kończąc. I czasami pewnie już sama nie wiesz czy się obrażać czy zignorować te wszystkie przygany i złote rady i zadajesz sobie pytanie co z tym $(^@%** zrobić. A może w to uwierzyć? W końcu oceniają Cię mamy dłuższe stażem - to prawie jak recenzentki pracy habilitacyjnej. Dlatego właśnie dziś mam dla Ciebie jedyny psychotest, który powie Ci całą prawdę o Tobie i Twoim macierzyństwie. Dowiesz się jaką w rzeczywistości matką jesteś i od teraz swoim wynikiem testu będziesz mogła odpierać wszelkie ataki i tak zwane konstruktywne krytyki - nawet rodziców dyplomowanych. Gotowa? No to do dzieła! Odpowiedz na 7 ultraprostych, szybkich pytań i sprawdź co Ci wyszło. Aha, nie zapomnij podzielić się swoim wynikiem w komentarzu :) Powodzenia!

poniedziałek, 22 maja 2017

Nie urodziłam cię po to, żeby cię bić



Kochana, pamiętam nasze pierwsze spotkanie, pierwszy krzyk, dotyk i wzruszenie. Pamiętam jak płakałaś, łykając powietrze, odczuwając chłód, światło i głos. Wszystko to było dla mnie czymś naturalnym i pięknym, ale dla ciebie zupełnie nowym, szokującym, bolącym. Przytuliłam cię wtedy, nakarmiłam i pierwszy raz w życiu poskromiłam krzyk i ból.

piątek, 7 kwietnia 2017

Zdarte buty



Z nas byli tacy weseli marzyciele. Wynajmowaliśmy mieszkanie we Wrocławiu, a zapuszczenie korzeni we własnym domku na peryferiach mieściło się w naszych planach dopiero za jakieś 10-15 lat. Do tego czasu chcieliśmy zmieniać kod pocztowy przynajmniej kilka razy, a następne po Wrocławiu miało być Lazurowe Wybrzeże. Wyobraźnia podsuwała mi egzotyczne myśli o ciepłych plażach i przejrzystych wodach, wśród których mieliśmy wychowywać nasze wymarzone potomstwo. Amelka miała być szczęśliwym dzieckiem wiecznie uśmiechniętych rodziców. Rodzina pozbawiona klątwy problemów, nieskalana kłótnią. Imaginowałam też sobie odwiedziny w naszych domach rodzinnych. Mela w tych wyobrażeniach jawiła mi się jako urocza malutka panienka w śnieżnobiałych rajtuzkach, płaszczyku w pepitkę, błyszczących balerinkach i czerwonym bereciku z antenką. Mini arystokratka. Urocza Franzuzeczka. Bystra, cwana, o nienagannych manierach, grzeczna i czyściutka. Chluba dla rodziców, duma dla dziadków.

Ciekawe jak wyglądałoby nasze życie, gdyby te absurdalne wizje stały się rzeczywistością.

czwartek, 15 grudnia 2016

Tymczasem ktoś spuścił pierwszy tego dnia łomot swoim dzieciom...


Mery obudziła nas serią buziaków pomieszanych z kopniakami. Nie interesowało jej przeglądanie książek ani nawet zabawa najnowszym fantem od Mikołaja. Chciała nas. Bezwzględnie, teraz. Stanowczo odrzucała propozycję pospania jeszcze 5 minut. Mela pokręciła się jeszcze i zwinęła w kokon pod moją pachą, a Mery kicała nad nami w ferworze poranka. Była tak naelektryzowana jak ja byłabym po trzech kawach z Gerogem Clooneyem. Otwielamy pacuskę! - zawołała, popędziwszy odcinać kolejny kawałek kalendarza adwentowego. Wnętrze paczuszki, wypełnione wizją oglądania bajek świątecznych wybudziło Melę i teraz już we dwie cuciły nasze rodzicielskie dętki. Wstaliśmy poczochrani, zachrypnięci, ale zakochani w tych dwóch wulkanach, rozlewających na nas lawy energii, która nie wiadomo skąd się brała.

W tym czasie ktoś inny, gdzieś kilometry od nas spuścił pierwszy tego dnia łomot swoim dzieciom.

niedziela, 20 listopada 2016

Szacunek do dziecka to taka prosta sprawa



W czasach mojego dzieciństwa zwykło się mawiać: "dzieci i ryby głosu nie mają". Mały człowiek miał się bezwzględnie podporządkować i dopasować. Nie było że "nie ma dzieci - są ludzie, ale o innej skali pojęć". Nie było że "dzieci nie są głupsze, tylko mają mniej doświadczenia". Nie było, choć autor tych słów, Janusz Korczak żył i działał kilka dekad wcześniej. Nie było szacunku. Istniała Konwencja Praw Dziecka, ale widać była mało ceniona wśród rodziców i nauczycieli.

czwartek, 17 listopada 2016

Co mówią rodzice i jak słyszą to dzieci - czyli o rodzicielskim feedbacku



Mówisz, prosisz, namawiasz, a one i tak robią coś całkowicie odwrotnego. Jak to jest? Posługujecie się Wspólną Mową, znacie się jak nikt od łysego bobasa, a twój - wydawałoby się - jasny, prosty i klarowny przekaz i tak ląduje w Świątyni Opaczności. Zupełnie jakby w eterze między twoimi ustami a jego uszami następowała jakaś nadprzyrodzona filtracja, jakby niewidzialne fale całkowicie zmieniały kształty i sens twoich komunikatów werbalnych. Zwykle takimi niesłychanymi zjawiskami zajmują się znani i lubiani amerykańscy naukowcy, ale dziś odbiorę im nieco chleba i podejmę próbę objaśnienia tego słownego dysonansu. Otóż ... nie wiadomo dlaczego tak się dzieje, ale możemy stworzyć sobie mini słowniczek rozmówek polsko-dziecięcych. Co prawda nic to nie zmieni w feedbacku, ale przynajmniej będziemy mogli śmiechnąć i wyluzować, kiedy kolejny raz natrafimy na mur w postaci tego fenomenu w mowie ludzkiej. Oto kilka przykładów zdań, które my, rodzice wygłaszamy do dzieci oraz ich niekonwencjonalna interpretacja:

piątek, 4 listopada 2016

Nie rozumiem rodziców, którzy przechwalają się swoimi dziećmi



Dziecko to takie osiągnięcie! Efekt naszych niezmierzonych zasług, mądrość wyssana z mlekiem matki, zdolności zakotwiczone w genach. Duma milion, rodzicielski zen, satysfakcja gwarantowana. Rodzice urobieni po łokcie, a te ich dzieci takie wypacykowane, wyuczone, wymądrzone jedno bardziej od drugiego. Które bardziejsze? Które lepsiejsze? Które bardziej "już umiejące"? Nachwalić się nie można, że one takie idealne i błyszczące. Jak to wychuchane, wypielęgnowane, pozapisywane na zajęcia dodatkowe. Od pierwszego zęba skazane na najlepszość!

A ja tylko tak bardzo nadziwić się nie mogę. Tym gloryfikacjom, tym przechwałkom ostentacyjnym, tym wychowawczym zapieprzem. Że te rodzicielki takie pękające z dumy, wkładające tyle energii w konkurs boskości dziecka. Po co to wszystko?

poniedziałek, 18 lipca 2016

Co łączy tragedię w Nicei i reklamę paraolimpiady - czyli dokąd zmierzasz świecie?



Piątek.

Ranek obudził mnie widokiem skąpanego w słońcu ogrodu. Powiew ciepłego wiatru przywodził na myśl beztroskie dzieciństwo, najpiękniejsze wakacyjne piosenki i zwiewne letnie sukienki w grochy. Wstałam z łóżka ostrożnie, żeby nie obudzić dzieci. Przyjemnie tak przed wyjściem na poligon dnia posnuć się jeszcze leniwie po domu, odsłonić rolety, wpuszczając do środka złoty kawałek nieba, skorzystać z kruchej ciszy poranka. Usiadłam do komputera, żeby choć chwilę popracować. Przy okazji jak zawsze rzut okiem na fejsa, foty pięknych koleżanek, których aż grzech nie polajkować i jeszcze szybki zwiad co tam na FP. Oraz wieści ze świata. A tam ... zamach w Nicei. Druzgocąca liczba ofiar i rannych. Znów!

czwartek, 7 lipca 2016

Nowy rozdział w historii Świata: Mery



Był piękny lipcowy dzień. Nawet zbyt piękny. Lato 2013 jak na złość zaczęło się wcześnie i intensywnie, co ciężarnej u progu rozwiązania nie sprawia specjalnej przyjemności. Co więcej został jeszcze tydzień do rozładowania nas z dwupaku, czyli realnie rzecz biorąc jakieś 561563462748 dni. Dla poprawy nastroju wybrałam się do fryzjera. Niestety mojemu nastrojowi nic nie było w stanie pomóc. Moje nieżaroodporne wcielenie sunęło w pocie czoła pędem ślimaka i niewybrednie przeklinało swój los.

Właśnie wtedy, turlając się ulicą, a następnie siedząc w fotelu poczułam TO, choć wówczas nie utożsamiałam tego uczucia z TYM. Jakiś tam niewinny skurcz - niby jeden z wielu. A okazał się zaraniem nowej ery!

wtorek, 14 czerwca 2016

Cieszę się, że mam to już za sobą



Na przestrzeni ostatniego roku obserwowałam w blogosferze piękne zjawisko narodzin nowych dzieci. Na początku co rusz natrafiałam na Fan Page'ach na radosne nowiny o znamiennych dwóch kreskach, a następnie z wypiekami na twarzy "witałam" kruszynę na świecie. Przy czym chodzi o blogerów, spodziewających się drugiego dziecka.

No i zaczęło się! Wpisy o konfrontacji starszaka i niemowlaka, podziale matczynej uwagi, łagodzeniu konfliktów między rodzeństwem. Wyprawki, recenzje, porady, cudawianki. A wszystko to okraszone masą uroczych zdjęć i opowieści ze świeżo rozmnożonych rodzin.

wtorek, 7 czerwca 2016

Dzieciństwo jest jak kurs nauki jazdy samochodem


Siadasz pierwszy raz na miejscu kierowcy auta. Czy masz lat 18, 30 czy 50 - nieważne, istotne jest to, że bez żadnej wiedzy i umiejętności zasiadasz za sterem czterokołowej maszyny. Instruktor palcem wskazuje co gdzie w samochodzie się znajduje, odczytuje z tabeli wszystkie znaki drogowe i rozszyfrowuje ich tajemnicę, objaśnia podstawowe zasady panujące na drodze i ... ruszacie w trasę. Odpalasz wóz, zapuszczasz muzę, manewr po placu - raz i szus na miasto. Zgrabnie zmieniasz biegi, gładko ogarniasz koordynację noga-ręka-oko, grzecznie przepuszczasz pieszych, koty, a nawet rowerzystów. Auto nie gaśnie ci nigdy, nie przysmażasz sprzęgła, a wycieraczki nie uruchamiają się "samoistnie". Jedziesz na luziku, instruktor siedzi tylko pro forma i wydaje komunikaty: "w lewo", "w prawo", "pod mcdonald". Parkowanie i tankowanie możecie sobie darować, bo przecież taka pojętność nie wymaga dokształcania.

czwartek, 26 maja 2016

Nic dwa razy się nie zdarza


Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.


A jednak zdarzyło się dwa razy. Czy byłam uczniem najtępszym w szkole świata, skoro mogę repetować i zimy, i lata?

Zdarzyłam się drugi raz. Ja. Taka sama. Niebieskooka, blondwłosa, charakterna.
Znów rozbijam kolana o te same kamienie. Ponownie złoszczę się, kiedy coś mi nie wyjdzie. Identycznie zjada mnie ambicja i tak samo kocham rysunek i śpiew. Znowu grymaszę przy pomidorach i gardzę surówkami. Stroję się przed lustrem i najbardziej lubię warkocze.

środa, 25 maja 2016

Surowo zabronione: SWOBODA



Domek - zjeżdżalnia. Plastikowa, mała taka, że większe dziecko nie zdąży zbytnio pupy zsunąć ze ślizgu, a już nogi ma na ziemi. Trójka nieletnich: ośmiolatek, czterolatka, dwulatka. Nieopodal stolik z gromadką dorosłych - wszyscy zwróceni ku oddanym zabawie dzieciakom. Jest przyjemne, ciepłe popołudnie. Początek wesela. Spokój i beztroskę burzy jednak kaskaderski popis czterolatki: brawurowy zjazd ... na brzuchu.