Ostatniej soboty miało miejsce coś niezwykłego - otóż po raz pierwszy od dawna miałem prawdziwie wolny dzień. Żadnych zaległych prac, projektów, straszących terminów. Nawet regularne sprzątanie zostało odrobione przed weekendem! Jedyne co tak naprawdę musiałem zrobić, to opublikować na blogu raport z piątku. W takim niezwykle przyjemnym charakterze minął nam z Beatą dzień - spędziliśmy trochę czasu na świeżym powietrzu, każde sobie coś poczytało, wszystko spokojnie, bez pośpiechu - ogólnie błoga sielanka. Do szczęścia brakowało tylko zagrania w coś, co idealnie wpasowałoby się w charakter dnia - nic więc dziwnego, że popołudniu na stole znalazły się dwie bardzo przyjemne gry familijne.
wtorek, 27 marca 2012
poniedziałek, 26 marca 2012
Wiosenny piątek - cz. 2: delikatne fantasy, pociągi i robale
Poniższy wpis stanowi drugą część relacji z piątku 23.03.2012 - pierwszą cześć opisu znajdziecie TUTAJ.
niedziela, 25 marca 2012
Wiosenny piątek - cz. 1: Logicznie i nie tylko
Dziś sobota, czyli wczoraj był piątek (tak, udało mi się to - genialne odkrycie rodem z piosenki Rebecci Black...). Jak każdego piątego dnia tygodnia, przyszedł czas na wieczorne granie. Zgodnie z tradycją umówiliśmy się na ten dzień z Mateuszem spędzić czas przy planszy, kartach i kaflach. Spotkanie rozpoczęliśmy od trzyosobowej partii w 7 Cudów Świata przyniesionych przez Meffa (swojego egzemplarza z Beatą nie posiadamy, ponieważ cały czas nie możemy przełamać się i zakupić grę; wszystko przez jej cenę). Później Beata zostawiła nas dwóch w związku z czym na stole wylądowała bateria gier logicznych - przynajmniej do czasu przybycia Uli...
środa, 21 marca 2012
Nurkowanie na szybko
Wczoraj wieczorem wyskoczyłem do Bernatki i Janka na jedną szybką partyjkę w Key Largo - grę, którą mieliśmy odłożoną od jednego z naszych poprzednich spotkań, kiedy to zabrakło na nią czasu. Serdecznie pozdrowienia dla Pirata, za sprawą którego wówczas wybrałem właśnie tę grę (nawiązując do jego prośby obiecuję, że do końca roku tematy marinistyczne jeszcze nie raz zagoszczą w moich wpisach).
niedziela, 18 marca 2012
Tradycyjne piątkowe granie
Naszym osobistym zwyczajem jest, że początek weekendu inaugurujemy spotkaniem przy grach. Mogliście o tym przeczytać już niejednokrotnie na moim blogu, także dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że w miniony piątek nie było inaczej. Tym razem spotkaliśmy się we czwórkę - poza Beatą i mną dołączyli do nas dobrze Wam znani Ula i Mateusz. Jednym z głównych powodów wyboru takiego składu było to, że Bett, po lekturze opublikowanego niedawno tekstu z recenzją/poradnikiem do Tichu, miała straszną ochotę zagrać w "chińskiego brydża". Udało jej się mnie przekonać i to miał być jeden z głównych punktów wieczoru.
Planowa rozgrywka się odbyła, jednak to nie ona będzie tematem mojego dzisiejszego wpisu.Tichu już doczekało się stosownego miejsca na moim blogu, czas więc skupić się na innych tytułach, w końcu jeszcze ich niemało mi zostało.
sobota, 17 marca 2012
Patronat Świata Gier Planszowych
Z przyjemnością informuję, że patronat nad moimi poczynaniami objął magazyn Świat Gier Planszowych. ŚGP to w chwili obecnej jedyne w naszym kraju wydawnictwo w całości poświęcone tematyce planszówek i karcianek, stopniowo zamieniające się w platformę informacyjną w kompleksowy sposób traktującą o naszym hobby.
Mam nadzieję, że w ten sposób o moim noworocznym postanowieniu dowie się jeszcze więcej osób, a liczba odwiedzin na pewno będzie działała na mnie jeszcze bardziej motywująco.
Jeśli nie znacie Świata Gier Planszowych (w co aż trudno uwierzyć) to gorąco zachęcam do odwiedzenia oficjalnej strony magazynu.
Mam nadzieję, że w ten sposób o moim noworocznym postanowieniu dowie się jeszcze więcej osób, a liczba odwiedzin na pewno będzie działała na mnie jeszcze bardziej motywująco.
Jeśli nie znacie Świata Gier Planszowych (w co aż trudno uwierzyć) to gorąco zachęcam do odwiedzenia oficjalnej strony magazynu.
piątek, 16 marca 2012
Z odwiedzinami na Strychu
Dzisiaj kroki doprowadziły mnie do krakowskiego klubu Strych, w którym od lat regularnie spotykają się planszówkowicze, miłośnicy gier bitewnych, erpegowcy, mangowcy oraz inni miłośnicy szeroko pojętej fantastyki. W trakcie studiów byłem stałym bywalcem tamtejszych spotkań, odbywających się w super miejscu (duże stoły ustawione w jasnej i przestronnej sali) w niezwykle przyjemnej atmosferze. Gdy po zakończeniu edukacji wyjechałem na kilka miesięcy z rodzinnego Krakowa z oczywistych względów przestałem nawiedzać spotkania. Po ponownej przeprowadzce okazało się, że o wiele trudniej jest mi skierować tam swe kroki, niż w czasach studenckich. Obecnie udaje mi się tam dotrzeć raz na kilka miesięcy aby zagrać w to i owo. Co prawda w stałym gronie nie ma już tak wiele ze starych, znajomych twarzy. Choć zmieniła się częściowo ekipa do grania, to nie zmieniła się atmosfera towarzysząca klubowi. Dlatego jeśli będziecie kiedyś w Krakowie, polecam zainteresować się Strychem.
środa, 14 marca 2012
Spotkanie w większym gronie - cz. 2
Zgodnie ze złożoną wczoraj obietnicą, dziś prezentuję drugą część opisu gier, które na stole wylądowały w miniony piątek. Bez zbędnych wstępów przejdźmy więc od razu do rzeczy.
Pierwszą część relacji z minionego wieczoru znajdziecie TUTAJ.
poniedziałek, 12 marca 2012
Spotkanie w większym gronie - cz. 1
Uważni czytelnicy mojego bloga na pewno zauważyli prawidłowość, która dotyczy większości moich ostatnich wpisów - cały tydzień nic, a potem piątkowe granie (czasami "na potęgę"). Co tydzień powtarzam sobie, że postaram się grać regularnie, a nie w odstępach tygodniowych. Jednak z tygodnia na tydzień przegrywam z dopadającą mnie rzeczywistością, która rzuca mi kłody pod nogi. Raz trzeba zwyczajnie oporządzić mieszkanie, innym razem wykonać różnorakie sprawunki, odwiedzić kogoś z rodziny (i to tej nie grającej części), popracować nad zaległymi projektami (a to potrafi pożreć nawet kilka całych popołudni/wieczorów/nocy w tygodniu), nie mówiąc o tym, że czasami po całym dniu biegania w te i nazad człowiek po prostu chce się walnąć spać przed dobranocką (i nawet jakby były Smerfy, to by nie wytrzymał!). Do tego dochodzi udręka każdego z graczy - brak chętnych do grania w momencie kiedy mamy tę upragnioną wolną chwilę.
Dziś jest poniedziałek kolejnego tygodnia 2012 roku - znów łudzę się, że w tym tygodniu będzie inaczej. Pogram nie w jeden, a w 2-3 dni, w różnym gronie, w różne gry. Co z tego wyjdzie? - oby jak najlepiej.
Tymczasem pora spełnić kronikarski obowiązek i opisać planszowe boje z ubiegłego piątku. Uczynię to jednak w dwóch partiach - tak więc dziś opis tylko 3 pierwszych gier.
niedziela, 4 marca 2012
Dwuosobowy piątek
Normalną rzeczą jest, że w oczekiwaniu na upragniony weekend snuje się plany odnośnie tego, co się będzie robić. Założenia te nie zawsze dochodzą do skutku, gdyż zostają zmienione na inne albo ulegają zmianie z powodu innych czynników. Nie inaczej jest z moim planowaniem wieczorów growych, choć zastanawia mnie skąd taka mała skuteczność.
Owe przemyślenia biorą się stąd, że z piątkowych planów na wieczór nie wyszło praktycznie nic :o)
Nie chodzi mi o to, że uważam to za coś złego, po prostu zaczynam wątpić momentami w sens planowania w co będziemy grać, ponieważ na koniec i tak okazuje się, że na stole ląduje coś innego. Ma to swoje pozytywne strony, ponieważ udaje się odkurzyć z półki gry, które w innych okolicznościach by mogły nie doczekać się użycia, ale z drugiej strony - po co robić sobie nadzieję przez kilka wcześniejszych dni, aby potem przekonać się, że jednak wszystko potoczy się innym torem.
Zobaczymy czy w przyszłości ta tendencja ulegnie jakiejkolwiek zmianie, a tymczasem dość gadania - czas opisać tytuły, które zagościły na stole w miniony piątek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)