Wczoraj znów mieliśmy w Krakowie piękny zachód słońca :-) i oczywiście mój aparat w telefonie znów nie do końca potrafił sobie z nim poradzić. Wczoraj też mój W. zajechał jak istny Rycerz na białym koniu i pomógł mi w opresji ;-D nie powiem o co chodzi, bo zdarzyło się to już po raz trzeci i jeszcze się niczego nie nauczyłam. Jakbym normalnie była jakąś blondynką...
Na wieczór zdjęcie numer 98 :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz