Domowa i "leniwa" wersja ulicznego, smażonego deseru, znanego w wielu krajach azjatyckich. "Leniwa" dlatego, że... Ale może od początku: na czym to polega? Bazą jest cienkie ciasto. Może to być chiński naleśnik jajeczny, taki, smażony na okrągłej blasze przez ulicznego sprzedawcę, zazwyczaj Chińczyka, choć akcja absolutnie nie musi rozgrywać się w Chinach, ani nawet na Tajwanie! Może być to delikatne, przeźroczyste ciasto roti, zwane też paratha, pochodzące z Indii, ale rozpowszechnione w Tajlandii, Sri Lance, Malezji i wielu innych cudnych miejscach Azji. Oglądanie (na YT), jak robi się to fascynujące ciasto może wprowadzić w hipnotyczny wręcz trans! Najbliższym odpowiednikiem europejskim ciasta paratha wydaje mi się ciasto na prawdziwy strudel (rozwałkowywane i rozciągane do grubości batystowej chusteczki). Natomiast wyobrażenie o chińskim naleśniku mogą dać francuskie cr
êpes - cieniutkie i zrumienione.
Moja wersja jest z ciasta filo, zakupionego w hipermarkecie - bo wreszcie się u nas pojawiło i odtąd wszelkie strudle oraz baklawy czekają w mojej głowie na dzikie eksperymenty.
składniki na 1 porcję:
(Jeśli ktoś myśli, że poprzestanie na jednej porcji, to powodzenia! Zrobicie tego tyle, na ile składników będziecie mieć kupionych, a nie da się kupić mniej niż całą paczkę filo; banana też się raczej nie kupuje jednego, a skondensowanego mleka też na łyżki nie sprzedają... Buhahahaha!!!)
1 płat ciasta filo
1 banan
2 Łyżki masła
1/2 rozbełtanego jajka
2 Ł skondensowanego mleka słodzonego (lub niesłodzone i trochę cukru pudru)
wykonanie:
Połowę masła rozgrzewamy na patelni, na niezbyt silnym ogniu i kładziemy na nią złożony na pół płat ciasta filo. Na ciasto dajemy resztę masła i czekamy chwilę, aż się rozpuści.
Kroimy banana w plasterki, wrzucając na ciasto.
Wlewamy jajko.
Zawijamy brzegi ciasta w zgrabny, ale niekoniecznie symetryczny pakunek i przewracamy na drugą stronę.
Niezbyt szybko smażymy ciastko po tej stronie, gdzie ciasto ma kilka warstw. Musi nasiąknąć masłem i zrumienić się. Warstwa u góry, gdzie prześwitują banany, nie będzie wymagała tyle czasu.
Kiedy grubsza warstwa jest zrumieniona dosmażamy, z wyczuciem, tę cieńszą.
Przekładamy na talerz i polewamy słodzonym mlekiem.
Kroimy na kwadraciki i jemy.
Jeśli coś jest niejasne, to proszę pytać, bo dawno nie pisałam i może nie jestem tak komunikatywna, jak bym chciała :)