Powered By Blogger
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieloryby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieloryby. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 marca 2024

Operacja Bieługa

 


W grudniu 1984 roku stado 3000 wielorybów bieługi utknęło w lodzie na Morzu Czukockim niedaleko Rosji. Wieloryby były ograniczone do małych jezior otwartych, w niektórych miejscach o średnicy do 3 metrów, otoczone grubym, nieprzenikniętym lodem.

Bez dostępu do większych obszarów oceanu wieloryby miały trudności z oddychaniem i groziła im śmierć. Aby pomóc ich uratować, wprowadzono lodołamacz MS Admirał Makarow, wyposażonego w specjalnie wzmocniony kadłub.




Statek próbował przełamać lody i przeprowadzić wieloryby w bezpieczne miejsce, ale wieloryby bieługi początkowo odmówiły podążania za statkiem. Gdy załoga zaczęła grać muzykę klasyczną Czajkowskiego z głośników statku, wieloryby ostatecznie zaczęły podążać za Makarowem przez wąski kanał otwartego morza.

Pozwoliło to 2000 wielorybów dotrzeć do niezamarzniętego oceanu po prawie 100-milowej podróży. Udana akcja ratunkowa trwała kilka dni, a później została nazwana „Operacją Beluga”.

To było wielkie przedsięwzięcie, w którym uczestniczyło wiele krajów, w tym Związek Radziecki, Stany Zjednoczone, Kanada i Japonia.

 

Tekst: „Disordered World”

Przekład - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz

piątek, 25 września 2020

Tasmańskie grindwale


Ostatnio miłośnikami wielorybów wstrząsnęła wiadomość o wyrzucie na tasmański brzeg niemal pięciuset wielorybów – grindwali (zwanych pilot whale) z wciąż nieznanych przyczyn. A oto, jak opisywały to media:

 

Nie żyje już 380 z 460 grindwali, które utknęły na mieliźnie w zatoce u wybrzeża Tasmanii – poinformowali australijscy ratownicy. Trwa akcja ratunkowa.

Jak poinformował dyrektor tasmańskich parków i dzikiej przyrody, ratownicy ustalili, że mimo ich wysiłków 380 waleni zmarło. 30 wciąż żyje, a 50 zostało uratowanych.

Zwierzęta są w potrzasku od poniedziałku. Grindwale to ssaki z rodziny delfinowatych, mierzące do 7 metrów długości i ważące do trzech ton.

Akcję ok. 60 ratowników w płytkiej zatoce Macquarie Harbour utrudniają pływy morskie; sprawiły, że część z uratowanych waleni ponownie utknęło w płytkich wodach.

W Tasmanii jest teraz zima, temperatura wody to ok. 11 st. Wyciągnięcie jednego grindwala za pomocą specjalnej uprzęży wymaga współpracy co najmniej czterech osób.

Choć utknięcie waleni na plażach i mieliznach nie jest powszechne w Australii, niezwykła jest skala tego zjawiska, nienotowana w historii kraju; w 2017 r. na plażach Nowej Zelandii utknęło za jednym razem 600 grindwali. (TVP)

 


Ratownikom udało się uratować 70 grindwali, waleni z rodziny delfinowatych, które utknęły na mieliźnie w zatoce w Tasmanii – poinformowały australijskie władze. Ocenia się, że kolejnych 20 wciąż czeka na pomoc, a 380 straciło życie.

Dyrektor służby ds. parków i dzikiej przyrody Tasmanii zapowiedział, że ratownicy spróbują wydostać z mielizny 20 pozostałych grindwali; cztery mogą zostać poddane eutanazji.

Jednocześnie ratownicy zaczną zbierać zwłoki 380 zwierząt, które nie przeżyły utknięcia na plaży i mieliznach zatoki Macquarie Harbour na zachodnim wybrzeżu Tasmanii.

Utknięcie aż 470 waleni na mieliźnie jest najtragiczniejszym tego typu wydarzeniem w historii wyspy i całej Australii. Dotychczasowy rekord padł w 1996 r. w Australii Zachodniej, kiedy na plażach ugrzęzło 320 waleni.

Naukowcy nie mają pewności, co jest przyczyną takich zdarzeń. (GW)

 

I tak dalej i temu podobnie. Znacznie większy materiał podaje portal internetowy www.Inews.co.uk, gdzie czytamy:

 

Dlaczego wieloryby wyskakują na plaże? Wyjaśniono teorie naukowe po śmierci prawie 400 wielorybów wyrzuconych na brzeg na Tasmanii

 

Prawie 500 grindwali zostało odkrytych na morzu na wybrzeżu Tasmanii podczas najgorszego masowego plażowania w historii Australii - ale dlaczego tak się dzieje, pozostaje tajemnicą

Prawie 400 grindwali zmarło po wylądowaniu na plaży na Tasmanii na największym masowym wylądowaniu, jakie kiedykolwiek odnotowano w Australii.

Władze pracują nad uratowaniem około 270 wielorybów znalezionych na plaży w pobliżu odległego nadmorskiego miasta Strahan w poniedziałek.

W środę kolejne 200 osieroconych zwierząt zostało zauważonych niecałe 10 km na południe, co zwiększyło łączną liczbę do prawie 500.

 

Co się stało z pilotami na Tasmanii?

 

Późnym popołudniem potwierdzono śmierć wszystkich 200 wielorybów, w tym łącznie 380.

Według Nicka Deka, menadżera Tasmania Parks and Wildlife Service, istnieje kolejnych 30 wielorybów, które żyły, ale pozostały uwięzione, a 50 zostało uratowanych od wtorku.

Powiedział: „Będziemy nadal pracować, aby uwolnić jak najwięcej zwierząt. Będziemy pracować tak długo, jak długo będą żywe zwierzęta ”.

Około 30 wielorybów na pierwotnym brzegu zostało przeniesionych we wtorek na otwarty ocean, ale kilka z nich ponownie utknęło - około jedna trzecia tej pierwszej grupy zmarła w poniedziałek wieczorem.

Biolog Dzikiej Przyrody Programu Ochrony Morskiego Kris Carlyon powiedział, że ostatnie masowe wyrzucenie na brzeg było największe w Australii „pod względem liczby wyrzuconych i zmarłych”.

Największym masowym wylądowaniem Australii było wcześniej 320 pilotów w pobliżu miasta Dunsborough w stanie Australia Zachodnia w 1996 roku.

Tasmania jest jedyną częścią Australii podatną na masowe wyrzucanie na brzeg, chociaż czasami występują one na kontynencie australijskim.

W sąsiedniej Nowej Zelandii ponad 600 grindwali wyrzuciło na Wyspę Południową w Farewell Spit w 2017 roku, a ponad 350 umarło.

 

Dlaczego wieloryby same wyrzucają się na brzeg?

 

Dlaczego wieloryby osiadły na mieliźnie na Tasmanii, pozostaje tajemnicą, a pan Carlyon sugeruje, że wieloryby popłynęły ku brzegowi za pożywieniem lub przez nieszczęście jednego lub dwóch wielorybów, co doprowadziło do reszty.

Powiedział: „Jest bardzo prawdopodobne, że było to jedyne wydarzenie w dużej grupie. To byłaby jedna duża grupa na morzu ”.

Naukowiec morski Vanessa Pirotta powiedziała, że ​​istnieje wiele potencjalnych przyczyn, które mogą wyjaśnić to zjawisko, w tym błędy nawigacyjne.

„Mają bardzo silny system społeczny, te zwierzęta są ze sobą ściśle powiązane i dlatego widzieliśmy tak wiele w tym przypadku, niestety w tej sytuacji” - powiedziała pani Pirotta.

Dodała, że ​​ratowanie ich nie zawsze się udaje, ponieważ chcą wrócić do stada, mogą usłyszeć akustykę dźwięków wydawanych przez innych, albo są po prostu zdezorientowani iw tym przypadku bardzo zestresowani , i prawdopodobnie tak zmęczeni, że w niektórych przypadkach nie wiedzą, gdzie się znajdują ”.

Na tym zdjęciu zrobionym z powietrza widzimy wiele wielorybów wyrzuconych na brzeg we środę, 23.IX.2020 roku, nieopodal miasta Strahan na Zachodnim Wybrzeżu Tasmanii, Australia. Wiele z nich znaleziono wyrzuconych na australijskie plaże także we środę, co zwiększyło ich ilość do prawie 500 w masowym incydencie jaki zarejestrowano w naszym kraju (Australian Broadcastm Corporation, AP)

 


Około 200 wielorybów zmarło po odkryciu w środę w pobliżu początkowej grupy (Zdjęcie: AP)

 


Naukowcy wysunęli różne teorie na temat tego, dlaczego wieloryby masowo wyrzucają na brzeg, ale ostateczna odpowiedź pozostaje nieznana.

 

Według Olafa Meynecke, pracownika naukowego w dziedzinie nauk o morzu z Griffith University, piszącego dla „The Conversation” :

- Niektóre teorie sugerują, że winne są niedobory żywności lub zmiany w polach elektromagnetycznych, które je dezorientują. Mogą też podążać za chorym lub zdenerwowanym przywódcą kapsuły. W niektórych przypadkach wyrzucenie na brzeg było powiązane z aktywnym sonarem ze statków i sonarem morskim, który przerywał ich echolokację.

Dodaje, że doświadczenie to jest „niezwykle niepokojące” dla zwierząt, a stres ten jest głównym czynnikiem powodującym śmierć wielu wielorybów, a także przegrzanie na słońcu i utonięcie, jeśli nie mogą się przedrzeć w płytkiej wodzie. Istnieją różne teorie na temat tego, dlaczego wieloryby pilotażowe same wyrzucają się na brzeg, ale odpowiedź pozostaje tajemnicą.

 

Czy wieloryby próbują „utrzymywać kontakt z chorymi lub rannymi towarzyszami”?

 

Peter Evans, honorowy starszy wykładowca na Uniwersytecie w Bangor, argumentował, że przyczyny mogą być naturalne w innym artykule na temat „The Conversation”, napisanym po wydarzeniach w Nowej Zelandii w 2017 roku.

Napisał:

- Chociaż kuszące jest automatyczne obwinianie wyrzuconych na brzeg wielorybów za działalność człowieka, fakt, że głęboko żyjące gatunki wielorybów najczęściej są osiadane w tych samych miejscach, wskazuje, że w wielu przypadkach bardziej prawdopodobne jest, że winne są przyczyny naturalne. Masowe wyrzucenia na brzeg tych gatunków oceanicznych zwykle znajdują się na bardzo płytkich obszarach z łagodnie nachylonym, często piaszczystym dnem morskim. W takich sytuacjach nie jest zaskoczeniem, że te zwierzęta, które są przyzwyczajone do pływania w głębokich wodach, mogą napotkać trudności i nawet jeśli zostaną ponownie wypchnięte na morze, często wracają na brzeg.

Pan Evans zasugerował, że większość tych wylądowań może być „po prostu spowodowana błędem nawigacyjnym”, wynikającym z tego, że echolokalizacja wielorybów nie funkcjonuje tak dobrze na płytkich wodach, co wprowadza w błąd zwierzęta po podążaniu ofiarą na nieznane wody.

 


Na tym zdjęciu wykonanym z wideo z lotu ptaka widać liczne wyrzucone na brzeg wieloryby wzdłuż wybrzeża w środę, 23 września 2020 r., W pobliżu odległego miasta Strahan na zachodnim wybrzeżu, na wyspie Tasmania w Australii.  W środę na australijskim wybrzeżu znaleziono więcej grindwali wyrzuconych na brzeg, co zwiększyło szacunkową liczbę do prawie 500 w największym masowym wylądowaniu kiedykolwiek zarejestrowanym w kraju.  (Australian Broadcast Corporation przez AP)

Niektóre wieloryby wydają się utknąć po tym, jak zostały zdezorientowane działalnością człowieka. Przyznał jednak również, że na wyrzucone na brzeg ludzie mogą mieć wpływ istoty ludzkie, takie jak działania marynarki wojennej przy użyciu sonaru.

Naukowiec przytoczył również dowody sugerujące, że wieloryby zaangażowane w wyrzucanie się na brzeg niekoniecznie są spokrewnione, a zwierzęta po prostu podążające za innymi w niebezpiecznej trajektorii mogą być wskaźnikami silnych więzi społecznych między nimi.

We wcześniejszym artykule na tej samej stronie internetowej David Lusseau, czytelnik Uniwersytetu w Aberdeen, przedstawił różne wyjaśnienia, takie jak szkodliwe zakwity glonów, wspomniane ćwiczenia morskie i czynniki długoterminowe, takie jak wahania temperatury i kurczące się zapasy żywności.

Zwraca jednak uwagę, że chociaż są to sytuacje, w których chore lub ranne wieloryby zostają uwięzione, nie wyjaśnia, dlaczego pozornie zdrowe zwierzęta są również zaangażowane w „plażowanie”.

Pan Lusseau przedstawił możliwość, że wieloryby mogą celowo wyrządzać sobie krzywdę, ale przyznał również, że „ulubione wyjaśnienie” zjawiska odzwierciedlającego więzi społeczne, że wieloryby „dążą do pozostawania w kontakcie ze swoimi chorymi lub rannymi towarzyszami, czy to krewnymi, czy nie”.

 

I jeszcze jedna informacja:

 

Ratownicy mają nadzieję, że odpływający przypływ pomoże uratować 270 wielorybów, które utknęły na Tasmanii

 

Raffaella Ciccarelli

 

Dziś rano trwa główna misja ratunkowa , mająca na celu uratowanie 270 grindwali wyrzuconych na brzeg zachodniego wybrzeża Tasmanii, a nieznana liczba prawdopodobnie zginie.

Trzy oddzielne stada rozmieszczone w odległości setek metrów od siebie utknęły wczoraj na łachach piasku w Macquarie Harbour.

Co najmniej 25 wielorybów już zginęło, a zespoły ratownicze ścigają się teraz, aby spróbować wykorzystać odpływ, aby uratować resztę.

Około 270 grindwali po ich odkryciu wylądowało na plaży w Macquarie Harbour, niedaleko Strahan w poniedziałek rano. (ABC)

Setki wielorybów utknęły na mieliźnie na zachodnim wybrzeżu Tasmanii. (ABC)

Eksperci morscy twierdzą, że jest to pierwsze tego rodzaju zdarzenie w tym rejonie od około dziesięciu lat.

Dr Vanessa Pirotta, biolog morski i popularyzator nauki, powiedziała:

- Dziś niektóre zwierzęta prawdopodobnie umrą, ponieważ zbyt długo przebywały poza wodą. Niestety niektóre zwierzęta będą nadal umierać prawdopodobnie tylko dlatego, że przebywały na wodzie lub pozostawały na mieliźnie przez długi czas - powiedziała dr Pirotta.

- Pierwsze światło dzienne pokaże, ile jest wielorybów. Na pewno zostaną podjęte działania w celu oceny, które zwierzęta nadal żyją, a które z nich będą wymagały jak najlepszej pomocy, zapewniając ludziom bezpieczeństwo.

Dr Pirotta dodała, że ratownicy będą czekać na przypływ, aby uratować zwierzęta, ponieważ ryzyko obrażeń jest wysokie bez wody.

- Przypływ jest bardzo ważny” - powiedziała. – Mówimy tu o zwierzęciu wielkości twojego samochodu, zasadniczo długości 5 metrów i wadze kilku ton. Jeśli wokół jest dodatkowa woda, będzie lepiej zarówno dla wielorybów, jak i dla ratowników.

 

To jest oczywiste i nie ma co tego komentować. Natomiast wciąż toczą się dyskusje na temat przyczyn tego „plażowania” wielorybów i delfinów. Ze swej strony, w połowie lat 90-tych wysunąłem hipotezę opublikowaną przez „Eko Świat” i „Nieznany Świat”, która sprowadza się do tego, że zwierzęta te kierują się na plaże w oszołomieniu wywołanym przez zatrucie metanem – CH4 – który działa na nie dezorientująco (na ludzi też) i dlatego właśnie zwierzęta te przestają zachowywać się racjonalnie. Ktoś mógłby zapytać, skąd się wziął metan na tamtych akwenach?




Metan może pochodzić z dwóch źródeł: primo – pokładów klatratów metanowych na dnie morskim oraz – secundo - z ekshalacji wulkanicznych. W okolicach Tasmanii występują oba te zjawiska – mamy pokłady klatratów metanowych i zasilający je gorący punkt – pióropusz magmy z głębin Ziemi, znajdujący się pod Cieśniną Bassa. Podobny znajduje się pod Yellowstone N.P., Eifel (Laacher See) czy Campi Flegrei, co grozi erupcją tamecznych superwulkanów.


Druga hipoteza zakłada, że coś przeraziło te stada wielorybów i strwożone szukały ratunku na płyciznach, które stały się dla nich niebezpieczne. Pytanie brzmi: co mogło je aż tak wystraszyć? Sonar okrętu nawodnego czy podwodnego? Owszem, to jest możliwe, ale w tym czasie nie było żadnych ćwiczeń na tym akwenie, a zatem?

Pozostały nieznane zwierzęta morskie – jakieś kryptydy – przybysze z geologicznej Przeszłości naszej planety żyjące w morskich otchłaniach. Osobiście stawiam na dwa z nich. Pierwszym jest gigantyczny głowonóg – czyli Kraken, którego obecność w wodach Wszechoceanu jest coraz bardziej realna w miarę jego poznawania. Zaobserwowano go także na wodach Australii. Polecam:

·        https://wszechocean.blogspot.com/2017/09/antarktyczny-kraken.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2015/04/globalny-kraken.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2020/07/czas-kaamarnic.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2017/09/potwory-i-katastrofy.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2018/10/o-krakenach.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2017/10/kraken-i-kaamarnica-olbrzymia.html

 

Drugą możliwością jest trzeciorzędowy superrekin – Megalodon. Megalodony żywią się waleniami, gdyż tylko one są w stanie zapewnić mu energię do poruszania się, polowania i ogrzewania organizmu. Nie zapominajmy, że Megalodon może mierzyć do 20 m długości, osiągać masę do 20 ton i przemieszczać się w wodach tropików i subtropików. Widziano je także u wybrzeży Australii i nawet sfilmowano! Polecam:

·        https://wszechocean.blogspot.com/2019/10/postrach-wszechoceanu-czy-zyje-do.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2014/10/megalodon-postrach-wszechoceanu-istnieje.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2018/02/5-x-megalodon-na-video.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2012/04/megalodon-postrach-wszechoceanu.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2011/10/czy-istnieje-gigantyczny-rekin.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2016/10/giganty-podwodnego-swiata.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2014/06/godzilla-czy-megalodon.html

·        https://wszechocean.blogspot.com/2013/02/biblijny-park-jurajski-1.html  

No cóż – mój znakomity imieninnik senator Robert Kennedy powiedział tak: Ludzie marzą o zwykłych rzeczach i pytają: dlaczego – ja marzę o rzeczach niezwykłych i pytam: a dlaczegóżby nie? Myślę, że to, co napisałem powyżej może być jakimś wyjaśnieniem i to – dodam – do udowodnienia.

A zatem – dlaczego nie?

 

Źródła:

·        https://www.9news.com.au/national/whales-stranded-in-macquarie-harbour-tasmania/c06a50d0-f39f-4038-a457-f5095bd146e7

·        https://inews.co.uk/news/science/whales-why-beach-themselves-tasmania-stranded-australia-dead-theories-explained-654665

·        https://jozefdarski.pl/7218-zasoby-hydratow-metanu


Epilog

 

Australia: rozpoczyna się utylizacja 350 martwych wielorybów

Władzom i wolontariuszom udało się uratować 94 z 470 wyrzuconych grindwali.

Po wielu dniach brodzenia w chłodnych wodach, otoczeni bolesnymi krzykami setek wyrzuconych na brzeg wielorybów na południowym wybrzeżu Australii, w sobotę ratownicy stanęli przed kolejnym ponurym zadaniem – pozbycia się rozkładających się zwłok.

W „piekielnym wysiłku” załoga złożona z około 100 ekologów i wykwalifikowanych wolontariuszy uratowała 94 z 470 zwierząt, które utknęły na mieliźnie na zachodnim wybrzeżu Tasmanii podczas największego w historii masowego wyrzutu grindwali w Australii – powiedział mediom biolog morski z wydziału ochrony środowiska Tasmanii, Kris Carlyon.

- W tym przypadku mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tego typu zdarzeniem o takiej skali – podkreślił Carlyon, dodając, że uratowanie tak dużej liczby ssaków było szczególnie niezwykłe.

Tasmania Parks and Wildlife obniżyła w piątek szacunkową liczbę ofiar z 380 do 350, ale ratownicy mieli nadzieję, że zdołają uratować kolejne 20 stworzeń.

Teraz władze skupiły się na tym, jak najszybciej pozbyć się martwych zwłok z powodu obaw, że rozkładające się ciała mogą mieć szkodliwy wpływ na środowisko w Macquarie Harbour i przyciągać rekiny.

Testowano kilka metod przenoszenia martwych wielorybów – w tym holowanie ich do morza i zatopienia w głębszych wodach.

- To trudne chwile, kiedy wiesz, że tak wiele jest do zrobienia i po prostu czujesz, że poniosłeś klęskę; wydaje się, że nie ma końca – powiedział wolontariusz z organizacji Wildcare, Josh Gourlay. - Jednak kiedy zobaczysz, jak takie akcje wyglądały wcześniej i jak jest teraz, pomyślisz – poszło nam naprawdę dobrze – dodał.

Wraz z ratownikami stawiającymi czoła nieustannym opadom, silnym wiatrom i zimnym wodom przez wiele godzin dziennie, próbując ratować walczące o życie zwierzęta, przyznał, że wysiłek dał mu się we znaki.

Wieloryby pilotażowe, które mogą dorastać do sześciu metrów długości i ważyć tonę, są zwierzętami bardzo towarzyskimi. Niektóre zwierzęta opierały się ratownikom lub próbowały wrócić do swojej rodziny po uwolnieniu, w związku z czym po raz drugi utknęły na brzegu.

Przyczyny masowych wyrzutów nie są znane, mimo że naukowcy badają to zjawisko od dziesięcioleci. Pomimo pewnych ograniczeń istniały nadzieje, że ocalałe wieloryby odzyskają zdrowie po stresującym wydarzeniu – powiedział Carlyon.

- Idealnie byłoby, gdyby się przegrupowali, zreformowali te więzi i zaczęli sobie radzić – dodał.

Gourlay i jego narzeczona, Corey Young, podkreślili, że załogi są nadal nastawione pozytywne pomimo fizycznego i emocjonalnego ciężaru akcji ratunkowej.

- Nie możemy ich wszystkich uratować, to na pewno … byliśmy tego pewni – dodał.

 

Marzena Rabczewska

 

Źródło: AFP, Reuters


niedziela, 25 lutego 2018

Megalodony, metan i wieloryby



Kilka lat temu na łamach magazynu ekologicznego „Eko Świat” zamieściłem artykuł traktujący o możliwych przyczynach wyrzucania się na brzegi przez waleniowate – głównie wieloryby i delfiny. Wedle niego, przyczyną tego dziwnego zachowania tych zwierząt jest metan, o czym pisałem na łamach także „Czasu UFO” – zob. http://wszechocean.blogspot.com/2017/03/co-sie-dzieje-w-gebinach.html oraz  http://wszechocean.blogspot.com/2013/01/rozwiazana-zagadka-samobojstw-delfinow.html, który depozytowany na dnie morskim w postaci złóż klatratów metanowych od czasu do czasu uwalnia do wody chmury pęcherzyków tego gazu, który przedostając się do atmosfery powoduje różne efekty na ludziach i zwierzętach oddychających płucami.

Czy istnieją megalodony? Megalodony pojawiają się od czasu do czasu ludziom, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, co widzą i na co patrzą. A oto niektóre historyczne obserwacje tych gigantycznych ryb:

Istnieje wiele wiarygodnych dokumentów zawierających świadectwa sugerujące to, że Megalodony są wciąż żywe. A oto kilka takich historii:
·        Wielkie Zęby zostały znalezione przez HMSChallenger”: W 1875 roku, dwa zęby megalodona zostały wyciągnięte z głębiny w czasie ekspedycji badawczej głębin morskich okrętu HMS Challenger, zęby te datowano na 10.000-15.000 lat. jeżeli metody pomiarowe były akuratne, to oznaczałoby, że wyginęły one o wiele później, niż to się wcześniej wydawało, i był on współczesny dzisiejszemu człowiekowi. Dziesięć tysięcy lat to jest tylko mrugnięcie oka w skali geologicznej i paleontologicznej. I nie trzeba wielkiej wyobraźni, by Megalodon mógł przeżyć te 10.000 lat niezauważony gdzieś w głębinach.
·        Rybacy wystraszeni przez Wielkiego Rekina: W 1918 roku, australijski przyrodnik David Stead odnotował wydarzenie, po którym lokalni rybacy bali się wypływać w morze po tym, jak wielki i masywny rekin zdemolował  ich urządzenie wyciągające sieci i zabrał ich połów. Byli oni doświadczonymi rybakami i ludźmi morza, znający doskonale wieloryby i rekiny, ale ten, którego widzieli wystraszył ich tak, że nie chcieli wrócić do pracy. Wedle Steada, oni opisali go jako długiego na 35-90 m i zupełnie białego potwora. Te wielkości są niewiarygodne. Czy rekin mógłby dorosnąć do takich rozmiarów? Czy ci ludzie przesadzali? A może byli po prostu skonfundowani?
·        Wielki rekin wystraszył załogę 55-stopowego kutra: W latach 60-tych, kapitan 16,5-metrowego kutra rybackiego zameldował o tym, że wielki biały rekin tak długi jak jego kuter, przepłynął obok niego, po tym jak rzucono kotwicę. Załoga nie chciała mówić na ten temat, ale kapitan sporządził meldunek. Jako doświadczony marynarz, kapitan mógł z łatwością rozpoznać wieloryba, gdyby takowy się mu napatoczył, czy gigantycznego rekina. Czy takie historie, jak powyższa, miały u swej podstawy prawdziwe spotkania albo czy były one produktem imaginacji marynarzy i żeglarzy, którzy byli zbyt długo w morzu?
A teraz o ostatnich spotkaniach i anegdotycznej obserwacji Megalodona. Niestety, kiedy dochodzimy do najświeższych relacji o obserwacjach, to badacze napotykają na stek bredni i nonsensów, które nie powiększają wiarygodności tychże. YouTube jest pełen takich filmów i nagrań ze spotkań z Megalodonami – oczywiście wszystkie fałszywe.
Megalodon mocno umocował się w ramach kryptozoologii i kilku biologów morskich i badaczy rekinków biorą to zwierzę na serio we współczesnych czasach. Od czasu do czasu ktoś donosi o wyrzuconym na brzeg większym niż zazwyczaj rekinie widzianym gdzieś tam.  Ale, dajmy na to, że Wielkie Białe mogą teoretycznie doróść do 20 ft/~6,7 m, istnieje możliwość, że chodziło o jakieś  niezidentyfikowane zwierzęta. Większość biologów morskich mogłaby mieć dreszcze przy odkryciu dwudziestostopowego Wielkiego Białego!
Ale teraz mamy tutaj kilka interesujących ciekawostek do rozważenia:
·        Epizod z Megalodonem w Monsterquest TV: W 2009 roku, w programie TV Monsterquest na kanale History Channel odwiedzono Morze Corteza (Zatoka Kalifornijska), gdzie od lat widuje się wielkie rekiny. Te bestie są ponoć trzykrotnie większe niż największe Wielkie Białe Rekiny na tym akwenie i wiadomo, że dziesiątkują one miejscowe populacje ssaków morskich. Ekipa Monsterquesta nie znalazła Megalodona, ale wielu ludzi czuło, że ten gigantyczny rekin krąży gdzieś w pobliżu akwenu na którym go poszukiwano.
·        Potwór z Bird Island: W 2012 roku, w odcinku program „Shark Wranglers” zatytułowanym „Potwór z Wyspy Ptaków”, badacze rekinów przeprowadzili wywiad z grupą rybaków z Południowej Afryki, którzy twierdzili, że na tym akwenie znajduje się rekin tak wielki jak ich kuter. Kuter ten ma jakieś 30-40 ft/10-13 m długości. Czy to mógłby być prawdziwy Megalodon? Później w tym programie wypowiedział się jeden z badaczy, który widział 10-metrowego rekina, którego widział, kiedy był młodszym.      

No właśnie, zatem istnieje czy nie istnieje? - zdania są podzielone i póki nie złapiemy żywego przedstawiciela tego gatunku, to możemy sobie co najwyżej pogadać o nich przy kawce. W nauce liczą się bowiem dowody, a nie relacje, choćby najprawdziwsze, jednakże poważnym błędem jest nie wzięcie ich pod uwagę!

Z drugiej strony złowienie w 1938 roku słynnej Latimerii, której przodkowie wymarli rzekomo jakieś 60 MA temu dowodzi, że wcale nie jest powiedziane, że Megalodony nie mogły przeżyć zmian klimatycznych we Wszechoceanie. Znamy zwierzęta, które nie zmieniły się od kilkuset milionów lat – np. skrzypłocze czy meduzy – i przeżyły wszystkie Wielkie Wymierania. Dlatego osobiście nie przekreślam możliwości istnienia Megalodonów we współczesnym Wszechoceanie, jak i dinozaurów morskich, które po prostu mogły się ukryć w zapadłych kątach i największych głębiach Oceanu Światowego i tylko od czasu do czasu pojawiają się na jego powierzchni…

A teraz ad rem, to znaczy co mają gigantyczne rekiny do morskich ssaków? I co ma do tego metan?

Metan, to była tylko hipoteza, która może być po części prawdziwa, bowiem być może zdarza się, że trafiając w chmurę pomieszanego z powietrzem metanu morskie ptaki i ssaki ulegają zatruciu i tracą orientację. Metan w niewielkich stężeniach tak właśnie działa na mózg człowieka – objawami zatrucia są początkowo bóle głowy, później kołatania serca, nieregularne bicie serca. Następnie pojawiają się problemy z orientacją i utratą pamięci. Kolejnym objawem jest brak koordynacji ruchowej. W większych stężeniach może dojść do śmierci wskutek uduszenia. Ale warunkiem powstania takiej chmury niebezpiecznego gazu jest zupełny sztil – cisza morska, która zdarza się na niektórych akwenach Wszechoceanu. W każdym innym przypadku chmura taka jest szybko rozwiewana lub nawet zapalana ostrymi promieniami tropikalnego słońca… Metan być może odpowiada za te wszystkie dziwne i niewyjaśnione wypadki znane z akwenów Trójkąta Bermudzkiego i innych Mórz Diabelskich.

A teraz jak to może objawiać się u ssaków? Właśnie brakiem orientacji i koordynacji ruchowej. Zwierzę przytrute metanem płynie na oślep i wpada na płyciznę, z której porażone mięśnie płetw i ogona nie są w stanie zepchnąć je z powrotem do wody. Zwierzę się dusi i umiera na plaży lub płyciźnie.

Ale czy tak właśnie jest na pewno? O ile mi wiadomo, to nikt nie podejmował się takich badań. Posądzano o te wypadki trzęsienia ziemi i tsunami, skażenie środowiska chemią i dźwiękami, infra- i ultradźwiękami, podwodne eksplozje naturalne i sztuczne… To wszystko może być prawdą. Ale…

No właśnie – do tych zagrożeń można dodać Megalodona. Ogromnego rekina żywiącego się przede wszystkim wielorybami! Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, by walenie dawały się tak łatwo pożerać i być może usiłują się salwować ucieczką w jedyne bezpieczne miejsce – na płyciznę, gdzie dwudziestometrowy potwór nie może się dostać. Problem jednak stanowi powrót na głębinę, bowiem w grę wchodzą pływy morskie. W czasie przypływu walenie wpływają na bezpieczne wody, które w czasie odpływu stają się śmiertelną pułapką. Stado waleni przegonione przez Megalodony na płyciznę ginie, a my dziwimy się dlaczego i zastanawiamy się nad przyczynami.

Myślę, że istnienie Megalodonów można łatwo dowieść obserwując zachowanie się wielorybów i delfinów. W przypadku pojawienia się w stadzie waleni czy fok nieuzasadnionej paniki można przypuszczać, że mamy właśnie do czynienia z atakiem jednego czy kilku Megalodonów. A to już się da łatwo wykryć – najlepiej z powietrza. Sądzę, że jest to jakaś konkretna propozycja dla oceanologów i ichtiologów, no i oczywiście kryptozoologów!


Opracował – ©R.K.F. Leśniakiewicz  

środa, 29 marca 2017

Eksplodujące wieloryby





W dniu 26.III.2017 roku, media przekazały następującą informację, która zabrzmiała niepokojąco:


Kilkumetrowy potwór na plaży w Chile


Turyści nie mogli uwierzyć własnym oczom, gdy w piątek udali się na chilijskie wybrzeże i ujrzeli martwego wieloryba. Mimo ostrzeżeń, że ssak może w każdej chwili eksplodować zbliżają się do niej, by zrobić selfie, zdjęcia i filmy – donosi dailymail.co.uk.
Potężna tusza została wyrzucona na plaże w Pelluhue, w środkowym chilijskim regionie Maule. Choć wieloryb ma ok. 15 metrów długości, to na zdjęciach bardziej rzuca się w oczy gigantyczny przypominający balon obrzęk, który obejmuje głowę ssaka.
Prezes Vets of Wild Fauna Association Betsy Pincheira na początku myślał, że mógł to być płetwal antarktyczny; tusza przyciągnęła turystów i naukowców, ale są obawy, że ssak w każdej chwili może wybuchnąć. „Wypukłość jest częścią procesu rozkładu. Jest to gromadzenie się gazu, na ogół metanu. Prosiłbym, aby ludzie nie podchodzili, bo może wybuchnąć” – dodaje.
Według weterynarza, który nie odwiedził miejsca, obrzęk może być również odzwierciedleniem żołądka, który przedarł się do głowy, gdy gazy wewnętrzne zdeformowały wnętrze zwierzęcia.
Mauricio Ulloa, szef Jednostki Ochrony i Ratownictwa Krajowej Służby Rybackiej i Akwakultury, powiedział, że wieloryb mógł umrzeć dwa tygodnie temu. „Słońce powoduje wzrost temperatury i gazów wewnątrz wieloryba, co sprawia, że niektóre części jego siała pęcznieją, np. język i jelita” – dodaje.
Jednak nie wszyscy zgadzają się z tą hipotezą. Niektórzy twierdzą, że obrzęk może być wynikiem zderzenia wieloryba z łodzią lub skałą albo uległ innemu wypadkowi, który ostatecznie doprowadził do jego śmierci.
Władze są aktualnie na miejscu w celu zbadania tuszy i odkrycia przyczyn śmierci.


I jak uważam, powinny to zrobić bardzo dokładnie.
 
Zazwyczaj zwłoki rozkładając się są rozdymane przez gazy rozkładu: metan – CH4, siarkowodór – H2S i gazy fosforowodorowe: fosfan – PH3 i difosfinę – P2H4. Wszystkie one są trujące, niektóre są tak toksyczne jak związki cyjanu… Metan działa na układ nerwowy, siarkowodór na oddechowy. Gazy fosforowodorowe powodują utratę świadomości i śmierć z powodu obrzęku płuc i porażenia nerek. 

Nawiasem mówiąc zastanawiające jest to, że oddychające powietrzem atmosferycznym walenie mogą zatruć się tymi gazami z rozkładu materii organicznej i wskutek tego po utracie orientacji – wyrzucać się na ląd. Zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2013/01/rozwiazana-zagadka-samobojstw-delfinow.html



 
Nas natomiast zainteresował jeszcze jeden fakt – otóż wieloryb z Chile ma nie tyle opuchliznę od gazów rozkładu, ale potężnego guza przypominającego narośle nowotworowe. Zastanawiamy się, czy  nie jest to jakiś efekt po katastrofie nuklearnej w Fukushimie? Na zachodnim wybrzeżu USA i Kanady odnotowano przypadki zachorowań zwierząt na choroby związane z porażeniem promienistym, więc taki wieloryb też mógłby zachorować wskutek spożycia kryla czy śledzi zawierających silnie promieniujące nuklidy, np. 137Cs*, 60Co* czy 90Sr* oraz wodorotlenki uranu-235 czy plutonu-239 będące paliwem używanym w tego rodzaju elektrowniach. Dla porównania pokazujemy zdjęcia normalnie wzdętych zwłok wielorybów z Atlantyku.


Opracowali: Robert K. F. Leśniakiewicz, Stanisław Bednarz