Niedawno zwrócił się do mnie
słynny warszawski ufolog Krzysztof
Piechota, który podrzucił mi taki oto problem związany z historią
obserwacji komet. W swym liście ze stycznia 2024 r. pisze on:
…hasło otwarcia: [kometa] C/1811
F1 nie jest wprawdzie ICBM na owe czasy roku Pańskiego 1811, ale
nieoczekiwanie pojawia się obok jakowego ciała niebieskiego astronomom znanego
(?) C/1807 R1, i ten powinien być Ci
dobrze znany, w przeciwieństwie do tego późniejszego, który stał się
„ogólnoświatowym fenomenem kulturowym” – jak czytamy w załączonym artykule,
który dotyczy samego Jana hr. Potockiego,
którym zostałem totalnie zauroczony i mam już sporo literatury, by móc cokolwiek
sensownego rzec, a nawet spłodzić pełen zagadkowych „terminów”, z jakimi hrabia
JP miał w życiu do czynienia, dając odpowiedź pełną odniesień do znanych nam,
skądinąd… UFO/UAP!
Krótko rzecz ujmując, z artykułu zda się wynikać, że ten drugi
byłby „intruzem” co się zowie (!) na pogodnym niebie okresu Oświecenia w
Europie, o czym pisałem był w „Nieznanym Świecie” (nr 8/2007) pt. „Oko Udżat” –
rzecz działa się w USA i Kanadzie, gdzieś w tym samym, czasie (?) – czy zatem
byłby to ów „intruz” zza Oceanu widoczny także w Europie – a może i na całym
świecie, na wzór „tunguskiego dziwa”?
Warto by się temu przyjrzeć dokładniej […]
Ja widzę to tak: skoro – jak pisałem to w ks. 1 i 4 monografii
„UFO w dziejach Ludzkości” – to co 104 lata tj. cyklicznie w ramach cyklu 52 +
52 = 104 zdarzają się wizyty „intruzów” na miarę „tunguskiego dziwa” z 1908
roku, zaś 1908 – 104 = 1804 byłby w rytmie „104” niewiele odbiegając od normy -
„intruz” C/1811 F1 byłby odpowiednikiem … tunguskiej eksplozji?! 1811 – 1804 =
7 lat ledwie, ale może „intruzem” był C/1807 R1 – tego też wykluczyć nie można.
(1807 – 1804 = 3 lata ponad miarę cyklu = „104”; zważywszy iż gwoli wyciszenia
sprawy media z I dekady XIX wieku mogły
za sprawą poprawności politycznej -
zmylić opinię publiczną nagłaśniając właśnie C/1811 F1 i wyciszając casus
komety C/1807 R1 – pytanie tylko, który z tych obiektów był kometą a który
„intruzem”!?
Zgodnie z prośbą zawartą w
liście sprawdziłem oba te obiekty astronomiczne i oto, co mi wyszło:
C/1807 R1 (również Wielka Kometa z roku 1807) – kometa długookresowa,
którą można było obserwować gołym okiem w 1807 roku. Prawdopodobnie wróci w
okolice Słońca.
Kometę zaobserwował po raz
pierwszy 9.IX.1807 roku mnich zakonu augustianów o imieniu Parisi w mieście Castrogiovanni (obecnie Enna) we Włoszech. 19
września tegoż roku przeszła ona przez peryhelium swej orbity. Kometa określana
była jako „wielka” ze względu na dużą jasność wizualną. C/1807 R1 porusza się
po orbicie w kształcie bardzo wydłużonej elipsy o mimośrodzie 0,995. Peryhelium
znajdowało się w odległości 0,65 AU od Słońca. Nachylenie jej orbity do
ekliptyki wynosi 63,2˚.
Metryczka komety:
Odkrywca: mnich Parisi
Data odkrycia: 9.IX.1807
Nazwy alternatywne: Wielka
Kometa z 1807
Elementy orbity
Półoś wielka: 143,2012 AU
Mimośród: 0,9955
Peryhelium: 0,6461 AU
Aphelium: 285,7564 AU
Okres orbitalny: nie
wiadomo
Nachylenie orbity względem
ekliptyki: 63,1762°
Długość węzła
wstępującego: 269,4837°
Argument peryhelium: 4,0970°
Moment przejścia przez
peryhelium: 19.IX.1807
Charakterystyka zewnętrzna jądra
Nieznana
To była polska Wikipedia, a
teraz…
…z brytyjskiej Wikipedii:
C/1807 R1, znana również jako Wielka Kometa z 1807 roku, jest kometą o
długim okresie orbitalnym. Była widoczna dla obserwatorów na półkuli północnej od
początku września 1807 roku do końca grudnia i jest zaliczana do wielkich komet
ze względu na wyjątkową jasność.
Artystyczna wizja zachodniego nieba nieco po zachodzie słońca
9 września 1807 roku na Sycylii (widok dla patrzących na zachód nad Morzem Śródziemnym)
Jej odkrycie jest często
przypisywane augustianinowi Reggente
Parisi z Castrogiovanni na Sycylii. Zarejestrował obserwację komety bardzo
blisko horyzontu we wczesnym zmierzchu 9.IX.1807 roku, niedaleko równie jasnej
gwiazdy Spica (α Vir) w tym czasie planety Wenus, Mars i Saturn również znajdowały
się w pobliżu komety. Światło księżyca zakłócało obserwacje przez następny
tydzień, a dzięki jego korzystnemu południowej lokalizacji, Parisi mógł być w
stanie dokonać odkrycia kilka dni przed tym, jak wielu innych obserwatorów w Europie
niezależnie odkryło kometę.
Orbitalne punkty danych
sugerują, że kometa powinna być po raz pierwszy odkryta przez oko bez pomocy na
półkuli południowej kilka tygodni przed tym, jak stała się widoczna na półkuli
północnej; jednak nie ma takich historycznych raportów. W Australii kometa
powinna być widoczna przez cały sierpień we wczesnym wieczornym zmierzchu na
zachodnim horyzoncie z jasnością zbliżającą się do wielkości +1 mag.
Jean-Louis Pons, w Marsylii, zobaczył kometę w wieczornym
zmierzchu 21 września; wkrótce potem jego kolega Jacques-Joseph Thulis (1768-1810) dokonał pierwszej determinacji
pozycyjnej dla komety pod względem niebiańskiego układu współrzędnych. Dunbar w Ameryce zauważył, że kometa
była tam po raz pierwszy widziana "około 20 września" i skomentował,
że geodeta Seth Pease (1764-1819)
rozpoczął w dniu 19 września.
W ciągu następnych 10 dni
kometa została niezależnie odkryta przez Jacquesa
Vidala i Honore Flaugerguesa we
Francji, Edwarda Pigotta w Anglii, Johanna Zygmunta Gottfrieda Hutha i Johanna Friedricha Eule w Niemczech
oraz Gonzaleza w Hiszpanii. Kometa
została również zaobserwowana 26 września przez Francisco Jose de Caldasa w Nowej Granadzie (Kolumbia). Vidal
oszacował długość ogona komety na długość od 7 do 8 stopni.
Pod koniec września, w
podróży od Słońca, kometa zbliżyła się najbliżej Ziemi; była widoczna gołym
okiem przez cały październik. 1 października Johann Elert Bode poinformował o długości ogona 5°. 4 października
Huth poinformował, że jej ogon podzielił się na prosty, sześciostopniowy ogon i
krótszy, zakrzywiony ogon. Oba warkocze zaobserwowano również 20 października,
kiedy Heinrich Wilhelm Olbers
zauważył, że oba warkocze były oddzielone o 1,5 stopnia; bardziej wysunięty na
północ ogon był bardzo wąski, cienki i prosty i około 10° długości, podczas gdy
bardziej południowy ogon był szeroki, krótki i około 4,5°.
Kilka dni później oba
ogony nie można było od siebie odróżnić; w Natchez, Mississippi, Dunbar
zobaczył 24 października tylko jeden ogon, który miał długość 2,7°. Na
Uniwersytecie w Getyndze Johann
Hieronymus Schroeter dokonał dokładnych pomiarów obserwacyjnych komety od
4.X.1807 do 18.II.1808 roku. Kometa została zaobserwowana z HMS Buffalo
przez kapitana Philipa Gidleya Kinga
na szerokości 15 stopni 4 minuty N, długości 28 stopni 52 minut W.
- Poniedziałek, 5 października. Niezwykła gwiazda widziana po
raz drugi. Pojawiła się z zachodu i miała jasny, świetlisty ogon i znaczną
wielkość
– zapisał on.
W listopadzie i grudniu
kometa była nadal widoczna gołym okiem, ale jej jasność stale się zmniejszała i
pod koniec listopada ogon był trudny do rozpoznania. 20 listopada William Herschel oszacował długość
ogona na 2,5°, ale na początku grudnia mógł zidentyfikować krótki ogon tylko w
dużym refraktorze.
Wśród obserwatorów komet
był starszy Charles Messier, który
zauważył, że Kometa stała się bardzo
piękna i pozostała piękna przez dużą liczbę dni [...] została oznaczona na
niebie przez jądro wielkiej jasności, którą ogarnęła i z której wyszedł bardzo
wyraźny, bardzo rozszerzony ogon. Pomimo słabego wzroku, Messier był w
stanie wykonać kilka teleskopowych obserwacji komety.
Od stycznia 1808 r. nie
było dalszych obserwacji gołym okiem. Teleskopowe obserwacje komety zostały
wykonane 19 lutego przez Olbersa, 24
lutego przez Friedricha Wilhelma Bessela,
a 28 lutego, po długich poszukiwaniach, przez Dunbara. Ostatnią obserwację
teleskopową wykonał Wincenty Wiśniewski
w Sankt Petersburgu 27.III.1808 roku.
Korzystając z obserwacji w
ciągu 187 dni, Bessel obliczył wydłużoną orbitę, która skróciła się do ekliptyki.
W peryhelium, które miało miejsce 19.IX.1807 roku, kometa znajdowała się około
0,646 AU od Słońca. 11 września kometa znajdowała się około 0,775 AU od Wenus,
a 15.IX około 0,836 AU od Marsa. 26 września kometa zbliżyła się do Ziemi w
odległości około 1,15 AU; ponieważ jak na wielką kometę ta odległość jest
niezwykle duża – tylko dwie znane wielkie komety nie zbliżyły się do 1 AU do
Ziemi – a mianowicie Wielka Kometa z 1811 roku i kometa Hale-Boppa.
W momencie odkrycia C/1881
K1, Wielkiej Komety z 1881 roku, jej odkrywca John Tebbutt początkowo rozważał możliwość powrotu komety z 1807
roku ze względu na pozorne podobieństwa orbitalne między nimi.
John Bull i obserwacja komety. Napis w dymku głosi: „Tak, tak,
panie kometo – możesz spróbować swoich peryheliów lub swoich diabelskich-heliów,
o co mi chodzi, ale uwierz mi na słowo starego człowieka, nigdy nie dotrzesz do
Słońca, broniąc się na nim.” (Thomas Rowlandson)
W październiku 1807 Bode, Johann Karl Burckhardt i Francis Triesnecker obliczyli szacunki
orbity parabolicznej dla komety. Początkowo Bessel obliczył również orbitę
paraboliczną, ale dodatkowe obserwacje umożliwiły mu obliczenie orbity
eliptycznej. Ponieważ te oszacowanie orbity eliptycznej nadal nie zgadzało się
z obserwacjami Bessela, opracował on nową metodę obliczania danych orbitalnych.
Metoda Bessela uwzględniała zmieniające się wpływy grawitacyjne Słońca i
planety w pobliżu komety i lepiej wykorzystała dane obserwacyjne za pomocą
techniki oszacowania najdokładniej kwadratowego opracowanego kilka lat
wcześniej przez Carla Friedricha Gaussa.
O tej komecie od ponad
sześć miesięcy istniały dane obserwacyjne, a zatem w znacznej części orbity
kometarnej obliczonych przez Bessela można było porównać do obserwacji. Wielka
Kometa z 1807 roku jest pierwszą kometą długookresową (inną niż kometa Halleya,
o której wiadomo, że jest okresowa), dla której istnieje empiryczna
weryfikacja, że porusza się w eliptycznej, a nie parabolicznej, orbicie.
Wielka kometa z 1811 roku – zwana Kometą Napoleońską
C/1811 F1 lub Wielka Kometa z 1811 roku – kometa długookresowa, którą
można było obserwować gołym okiem w 1811 roku. Kometa została odkryta 25.III.1811
roku przez Honoré’a Flaugerguesa.
Znajdowała się ona wtedy w odległości 2,7 AU od Słońca. 12.IX.1811 roku kometa
przeszła przez peryhelium. W październiku osiągnęła maksymalną jasność
wynoszącą ok. 0 mag. Gołym okiem widoczna była przez 260 dni. O komecie tej
wspomina Adam Mickiewicz w „Panu
Tadeuszu” (Był to kometa pierwszej
wielkości i mocy). Wielka Kometa z 1811 roku porusza się po orbicie w
kształcie bardzo wydłużonej elipsy o mimośrodzie 0,995. Peryhelium znajduje się
w odległości 1,035 AU od Słońca, aphelium zaś aż 423,75 AU od niego. Na jeden
obieg wokół Słońca potrzebuje ok. 3096 lat, nachylenie jej orbity do ekliptyki
wynosi 106,93°. Kometa wykształciła w czasie maksymalnej aktywności łatwo
dostrzegalną komę, dwa warkocze, których długość na firmamencie dochodziła do
60º. Wielkość jądra szacowano na 30-40 km. Było ono wydłużone i
charakteryzowało się niezwykle dużą aktywnością; wydzielało duże ilości gazów i
pyłów. Pod wieloma względami kometa z 1811 roku przypomina kometę Hale’a-Boppa.
Metryczka komety
Odkrywca: Honoré Flaugergues
Data odkrycia: 25.III.1811
Nazwy alternatywne: Wielka
Kometa z 1811 roku, Kometa Napoleońska
Elementy orbity
Półoś wielka: 212,3922 AU
Mimośród: 0,9951
Peryhelium: 1,0354 AU
Aphelium: 423,7490 AU
Okres orbitalny: ok. 3096 lat
Nachylenie orbity względem
ekliptyki: 106,9342°
Długość węzła
wstępującego: 143,0497°
Argument peryhelium: 65,4097°
Moment przejścia przez peryhelium:
12.IX.1811
Charakterystyka fizyczna jądra
Średnica: 30-40 km
To praktycznie wszystko na
temat tych dwóch obiektów. Idąc śladem cyklu „104” należałoby przejrzeć
kroniki, gazety i inne źródła pisane pod kątem występowania w nich relacji o
niezwykłych fenomenach niebieskich i tak – biorąc za podstawę rok 1908 byłoby
przejrzeć te materiały z lat: 36, 140, 244, 348, 452, 556, 660, 764, 868, 972,
1076, 1180, 1284, 1388, 1492, 1596, 1700, 1804, 1908 i 2012 n.e. Problem polega na tym, że im głębiej w Przeszłość,
tym bardziej skąpe są źródła i pogmatwane relacje…
W ogóle cała ta sprawa – dwóch
jasnych komet przemierzających nieboskłon przypomina mi niedawne przeloty dwóch
bardzo jasnych komet w latach 90. ubiegłego stulecia: C/1996 B2 Hayakutake i
C/1995 O1 Hale-Boppa. Kometa Hale’a-Boppa lub C/1995 O1 – kometa długookresowa,
którą można było obserwować gołym okiem od maja 1996 do grudnia 1997 roku, dwa razy dłużej niż poprzednią
rekordzistkę, Wielką Kometę z 1811 r. Kometę Hayakutake obserwowano w 1996
roku. Przeloty par jasnych komet zdarzały się także wcześniej, w XVII wieku, co
upamiętniono na dzwonie w katedrze św. Stefana w słowackich Košycach. Dzisiaj
obserwacje komet i planetoid są poważnie utrudnione ze względu na
zanieczyszczenie atmosfery światłem na większych połaciach naszej planety.
Dlaczego dzisiaj mówi się i
pisze więcej o Komecie Napoleońskiej niż o Wielkiej Komecie z 1807 roku.
Osobiście uważam, że z tamtą kometą wiąże się cała mitologia wojen
napoleońskich, co właśnie opisał Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”:
Dziś oczy i myśl wszystkich pociąga do siebie
Nowy gość, dostrzeżony niedawno na niebie:
Był to kometa pierwszej wielkości i mocy,
Zjawił się na zachodzie, leciał ku północy;
Krwawym okiem z ukosa na rydwan spoziera
Jakby chciał zająć puste miejsce Lucypera,
Warkocz długi w tył rzucił i część nieba trzecią
Obwinął nim, gwiazd krocie zagarnął jak siecią
I ciągnie je za sobą, a sam wyżej głową
Mierzy, na północ, prosto w gwiazdę biegunową. [VIII
107-116]
Komentarz Mickiewicza
do wiersza 109: „Pamiętny kometa roku 1811” (s. 575). Jak można wnioskować z innych
danych w tekście, akcja musiała rozgrywać się późnym latem 1811. Kometa była
wtedy widoczna słabo i znajdowała się nisko nad północno-zachodnim horyzontem w
gwiazdozbiorze Lwa Małego (Leo Minor).
Poruszała się istotnie w kierunku zaznaczonym przez Mickiewicza (VIII 116). Stanisław Turowski podaje źródłowe
informacje o obserwacjach poczynionych w końcu sierpnia przez wybitnych
niemieckich uczonych: Olbersa, Gaussa, Bessela i Bodego. Wynika z nich, że
kometa wynurzyła się wtedy spoza Słońca, miała krótki ogon i widoczna była
wprawdzie gołym okiem, ale nie stanowiła obiektu tak efektownego, jak można by
wnioskować na podstawie opisu w poemacie. Jaśniej błyszczeć zaczęła dopiero we
wrześniu i październiku. Obraz przedstawiony w Panu Tadeuszu byłby odpowiedni
dla komety obserwowanej późną jesienią 1811. Kometa była dostrzegana jeszcze
latem 1812 i traktowano ją jako zwiastuna najazdu Napoleona na Rosję.
I to właśnie ta właśnie kometa
wryła się bardziej w pamięć ludzką niż Wielka Kometa z 1807 roku. Ta pierwsza
zwiastowała zwycięskie wojny 1799-1812, zaś ta druga – klęskę Wielkiej Armii w
Rosji i upadek Napoleona. Takie
wydarzenie wryło się w ludzką pamięć i jest teraz kojarzone z tą kometą.
I tak należałoby na to patrzeć,
jak mniemam.
A teraz literackie parantele. W
moim archiwum znalazłem bardzo ciekawy tekst autorstwa Siergieja Michajłowa pt.: TAJEMNICA
HRABIEGO POTOCKIEGO. Artykuł ten mówi o jednej z najciekawszych postaci w
polskiej i światowej literaturze. Został on zamieszczony na łamach rosyjskiego
tygodnika „NLO” nr 15/2005 i dotyczy on...
Zagadkowe 66 dni
... ekscentrycznego
polskiego hrabiego, znanego jako autora jednego z najbardziej zagadkowego
literackiego przedsięwzięcia XIX wieku – powieści pt. „Manuscript trouvé a
Saragossa” - „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Jest to nieprawdopodobna
mieszanka historii o najniezwyklejszych wydarzeniach zbudowana na tej samej
zasadzie, co arabskie „Opowieści z tysiąca i jednej nocy”. Bohater powieści,
młody belgijski oficer, kapitan gwardii walońskiej señor Alfons van Worden opowiada o swych fantastycznych i zadziwiających
przygodach, które przeżył w czasie 66 dni, a które były związane z kabalistami,
demonami, ożywionymi trupami (zombies!), astrologami i tajnymi
stowarzyszeniami.
Poszukiwania rękopisu
Jan hr. Potocki – bo o nim mowa – urodził się w 1761 roku w
rodzinie bogatych polskich arystokratów. Odbył on wiele podróży do egzotycznych
krajów, brał udział w rozgrywkach politycznych i interesował się mistycyzmem.
Młody hrabia otrzymał staranne, klasyczne wykształcenie w Genewie i Lozannie,
opanował on biegle osiem języków obcych – w tym także arabski. Ukończywszy w
Wiedniu akademię wojskową, arystokrata wstąpił do służby u Kawalerów
Maltańskich, w czasie której przyszło mu walczyć ze śródziemnomorskimi piratami
i korsarzami. Następnie odbył podróże do Turcji, Maroka, Tunisu (Tunezji) i
Egiptu. Celem tego wojażu było odnalezienie arabskiego oryginału rękopisu
„Tysiąca i jednej nocy”, z którego w XVII wieku wykonano przekłady na języki
europejskie. W Konstatynopolu (Istambule) najął tureckiego służącego imieniem Osman, i człowiek ten nie opuścił swego
pana do końca jego życia. Od tego czasu Jan hr. Potocki zaczął nosić wschodnie
ubiory, a na zachowanych konterfektach można go widzieć w burnusie i fezie na
głowie.
Uniwersalne Bractwo
W latach 80. XVIII
wieku hrabia przybył do Paryża, gdzie spotykał się z takimi zagadkowymi
postaciami historycznymi, jak m.in. Giuseppe
Balsamo vel hrabia [Alessandro] Cagliostro (1743-1795), abbé Barrouele – który twierdził, że to
dzięki rozpętaniu przezeń magicznych sił doszło do rewolucji we Francji w 1789
roku, a także z francuskim filozofem-mistykiem Louisem Claude de St. Martinem (1743-1803).
Najprawdopodobniej
właśnie w tym okresie, hrabia Potocki wstąpił do tajnego stowarzyszenia
politycznego, którego celem było zniesienie w Europie monarchii i ustanowienie
jednego państwa, zorganizowanego na modłę Uniwersalnego Bractwa, założonego na
bazie wolności, równości i demokracji.
Legenda o Agharcie
W roku 1788, hrabia
Potocki powrócił do Polski. W roku 1790 mieszkańcy polskiej stolicy mogli
obserwować unikalny lot balonu montgolfiera
nad dachami miasta. W jego koszu znajdowali się: francuski aeronauta Jean Pierre François Blanchard
(1753-1809), hrabia Potocki, jego nieodstępny służący Osman i pies Lou-Lou.
(Na stronie
internetowej „Nowej Gazety Praskiej” – http://www.ngp.pl/str/tekst536.html można znaleźć
następujący opis tego eksperymentu: W
okresie Sejmu Czteroletniego, w maju 1790 r. J.P. Blanchard, Jan Potocki, jego
turecki służący Ibrahim oraz biały pudel wystartowali balonem z ogrodu przy
pałacu Mniszchów przy ul. Senatorskiej. Lot trwał pół godziny na wysokości ok.
2,5 km. Lądowanie nastąpiło w odległości 1 km na Woli. Podróż trwała krótko,
ponieważ Potocki chciał jeszcze zdążyć na posiedzenie Sejmu. – przyp.
tłum.)
W warszawskim okresie
swej twórczości literackiej, hrabia Potocki napisał kilka swych znaczących prac
z zakresu światowej historii. Ale żądza wiedzy i przygody nie pozwoliła mu na
długotrwałe zagrzanie miejsca w Polsce.
W 1805 roku przybył on
do Petersburga, aby wziąć udział w ekspedycji wyprawionej do Chin i Mongolii
przez cara Wszechrosji Aleksandra I
(1777-1825). To właśnie w Mongolii Polak usłyszał legendę o podziemnym mieście
Agharta (Agharti – przyp. tłum.), gdzie w ogromnych pieczarach i przepastnych
jaskiniach ukryto gigantyczne skarby. Później hr. Potocki opisał ów mityczny
gród w swej powieści „Rękopis znaleziony w Saragossie” (1804-1805). Jego
bohater don Alfons wchodzi do podziemnej jaskini, którą „rozjaśniają tysiące
świateł”. Znajduje on tam narzędzia do wydobywania złota, przy pomocy których w
czasie jednego tylko dnia wydobywa tyle drogocennego metalu, ile sam waży...
(J. Potocki – „Rękopis... – Dzień sześćdziesiąty” i następne – uwaga tłum.)
Tajemne praktyki sekty Oświeconych
W czasie swej podróży
po krajach Orientu, Potocki zapoznał się z tzw. kultem Oświeconych, który
narodził się w XVI wieku w górach Afganistanu. Ten nurt religijny wywodzi się
jakoby od współtowarzyszy proroka Mahometa
(570-632), którzy potem odeszli od niego. Kult Oświeconych ma jawne związki z
egipską sektą Dom Mądrości istniejącą w czasie pobytu Potockiego w Kairze.
W trakcie ezoterycznych
praktyk, hrabia Potocki oddawał się medytacjom, postom, itd., które powodują
zwielokrotnienie naturalnych możliwości człowieka – w tym widzenie rzeczy
przyszłych i wpływanie na losy ludzi. Był on całkowicie owładnięty przez te
praktyki.
Zaszyfrowany rękopis
Powróciwszy do Polski,
hrabia opublikował pierwszą część „Rękopisu...” w języku francuskim. Książka
ukazała się w niewielkim nakładzie i wydrukowano ją w prywatnej drukarni
należącej do autora. Podarował on tą książkę swym przyjaciołom, ale wkrótce
uzyskała ona niewiarygodną popularność, zwłaszcza w kręgach europejskiej
arystokracji. Druga część „Rękopisu...” wyszła w Paryżu w 1813 roku. (Tak pisze
o tym dr Marek Adamiec: Powieść „Manuscrit trouvé a Saragosse”
powstawała w latach 1804-1805, przełożona została na język polski przez Edmunda Chojeckiego [1822-1899] z
później zaginionego autografu w roku 1847; doczekała się licznych przekładów na
języki obce, w 1964 została sfilmowana przez Wojciecha J. Hasa [1925-2000] (ze Zbigniewem Cybulskim [1927-1967] w roli głównej). Nawiązując
kompozycją szkatułkową do opowieści „Tysiąca i jednej nocy”, jest nie tylko
atrakcyjnym utworem literackim, ale także wykładem światopoglądu
racjonalistycznego. Zob. Internet - http://univ.gda.pl/~literat/autors/index.htm - przyp. tłum.)
„Rękopis...” zawiera wszystkie romantyczne elementy orientalnej fantastyki,
opisane są magiczne zaklęcia, recepty na czarodziejskie mikstury, przy pomocy
których można zamienić się w zwierzę lub ptaka i przeniknąć do podziemnego
świata. Jednakże zdecydowana większość tychże zaklęć i recept jest zaszyfrowana
lub podana w alegorycznej formie. W książce tej znajduje się również cały
szereg zaszyfrowanych zdarzeń historycznych, przypominających proroctwa
wygłaszane przez Cagliostra.
Zemsta magów Orientu?
Ostatnie lata życia hr.
Potockiego otacza mgła tajemnicy. Powrócił na swe rodzinne Podole i tam oddawał
się melancholijnym nastrojom, aż wreszcie postradał zmysły. Mówiono, że obawiał
się on prześladowania ze strony magów Wschodu. Magowie ci mieli rzucić
przekleństwo na tego Europejczyka za to, że zdradził ich największe sekrety.
Sąsiedzi-ziemianie i
miejscowi chłopi bali się Potockiego. Twierdzili, że jest on odmieńcem, który
zamienia się w wilka i grasuje w okolicznych lasach. Jak wiadomo, wilkołaka
można zabić tylko przy pomocy srebrnej kuli. Legenda głosi, że Potocki zabił
się sam – odlał kulę z uchwytu cukiernicy, nabił nią pistolet, włożył lufę w
usta i nacisnął na spust. Padł wystrzał i hrabia Potocki zakończył swe życie w
dniu 20 listopada 1815 roku... (Trochę inaczej opisuje to wspomniany już tutaj
dr Adamiec: 2 XII 1815 w Uładówce koło
Winnicy [Ukraina] odebrał sobie życie wystrzałem z pistoletu w usta, używszy
jako kuli srebrnej gałki od cukiernicy, którą systematycznie wypiłowywał
codziennie przez lata – różnica w datach tego wydarzenia wynika z
odmiennego kalendarza stosowanego w Europie [kalendarz gregoriański] i w
Imperium Rosyjskim [kalendarz juliański czyli tzw. stary styl] - przyp. tłum.)
Co zmusiło hrabiego do
popełnienia tego czynu – nie wiadomo. Być może do samobójstwa zmusił go
emisariusz przybyły z Mongolii lub Egiptu. W pokoju, gdzie znaleziono ciało
hrabiego, znajdowały się także porozrzucane bezładnie jego papiery, a część z
nich była spalona w kominku.
Pierwsze polskie
wydanie „Rękopisu...” ukazało się w 1847 roku, już po śmierci autora. Francuski
oryginał powieści został gdzieś zagubiony, (być może w nim właśnie znajdowały
się zaszyfrowane informacje stanowiące sekrety Orientu??? – uwaga tłum.) tak
więc wydanie paryskie tej powieści z 1989 roku jest retranslacją z języka
polskiego. Spowodowało on powrót zainteresowania tak barwną postacią, jaką był
Jan hr. Potocki.
Drugą postacią związaną z
rzeczonym tematem jest Józef Julian
Sękowski vel Сенковский Осип Иванович (1800-1858),
rosyjski pisarz polskiego pochodzenia, który był pierwszym Polakiem, który zrobił wielką,
wręcz zawrotną literacką karierę w Rosji. Jej ceną miało być odium renegata i
zdrajcy - tak przynajmniej widzieli go Polacy. Powszechnie nielubiany, w sposób
ostentacyjny antypatyczny, w kręgach rosyjskich oskarżany był o cynizm. Ale to
nieważne. Był orientalistą i naukowcem. Pisał pod 39 pseudonimami, z których
najbardziej znanym jest baron Brambeus.
I pod tym pseudonimem wydał on w roku 1833 opowiadanie pt. „Podróż uczona na
Wyspę Niedźwiedzią” (po rosyjsku), w której wraz z niemieckim profesorem
archeologii udał się do ujścia Leny, by tam zbadać „pisannoju komnat’” –
budynek, na którego ścianach znajdowała się – pisana egipskimi hieroglifami
(!!!) historia zagłady cywilizacji barabińskiej spowodowana upadkiem ogromnej …
komety! Bodaj czy to nie on pierwszy wpadł na taki pomysł w literaturze i
nauce. Tak czy owak – być może była to inspiracja obserwacjami jasnych komet na
początku XIX wieku. W polskim przekładzie Witalisa
Olechowskiego całość ukazała się drukiem w roku 1840. Aktualnie panuje
jednoznaczne przekonanie, iż twórczość Sękowskiego, w tym szczególnie „Podróż
uczona na Wyspę Niedźwiedzią”, stanowi ważne ogniwo w dziejach literatury
science-fiction. Przed kilku laty ukazały się tłumaczenia „Podróży uczonej…” na
języki francuski i angielski, włączono ją także do antologii polskiej noweli
fantastycznej.
I trzecia literacka parantela,
to powieść niemieckiego autora Phillippa
Vandenberga pt. „Der Flucht des Kopernikus” (Przekleństwo Kopernika)
oczywiście nie wydanej u nas, w Polsce (bo i po co?). Ja znam ją ze słowackiego
przekładu pt. „Kopernikova kliatba” (2001). Chodzi w niej o wyjaśnienie tego,
dlaczego doszło do zmiany kalendarza juliańskiego na gregoriański.
W 1582 papież Grzegorz XIII wprowadził zmianę w
kalendarzu, w wyniku której bezpośrednio po 4 października nastąpił 15
października. W ten sposób weszła w życie reforma kalendarza, który od imienia
Ojca Świętego nazywano odtąd gregoriańskim.
Celem wprowadzonych zmian było
zgranie roku kalendarzowego z rokiem zwrotnikowym. Obowiązujący od 45 r. p.n.e.
kalendarz juliański powodował, że pojawiała się między nimi rozbieżność jednego
dnia na 128 lat. Kumulujący się wraz z upływem czasu błąd stanowił duży problem
przy wyznaczaniu daty Świąt Wielkanocnych. Różnicę usunięto poprzez wykreślenie
dziesięciu dni z 1582 roku. Aby w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji, określono,
że przestępne będą - jak dotychczas - lata podzielne przez 4, jednak nie te,
które dzielą się przez 100 - z wyjątkiem lat podzielnych przez 400, które
przestępne będą. Dzięki wprowadzeniu tej zasady pory roku przestały się
przesuwać względem dat kalendarzowych.
Najszybciej reformę kalendarza
wprowadziły kraje katolickie, w tym Polska, później protestanckie, np. Wielka
Brytania w 1752 r., w dalszej kolejności kraje prawosławne. Z tego powodu
Święto Rewolucji Październikowej obchodzono 7 listopada - zmianę kalendarza
Rosja przyjęła dopiero w 1918 r., choć w liturgii prawosławnej nadal obowiązuje
kalendarz juliański. Ostatnim krajem, który wprowadził kalendarz gregoriański,
była w 1927 r. Turcja.
O co naprawdę chodziło? Otóż w
roku 1533 pojawiła się wielka kometa, która zbulwersowała Ludzkość a przede
wszystkim astronomów. Na jej temat była prowadzona dysputa, w której udział
wziął także Mikołaj Kopernik
(1473-1543). Jej orbita była powodem wielkiej dysputy (magna (...) fuit
decertatio) między Kopernikiem z Wrocławia, Apianem z Ingolstadtub, Hieronimem
Scalą i Cardanem z Mediolanu oraz Gemmą
z Fryzji.
Jak pisze Vandenberg, Kopernik
wyliczył, że w 1582 roku kometa ta zderzy się z Ziemią, co spowoduje koniec
świata. W obliczenia genialnego astronoma wkradł się błąd i kometa przeleciała
koło Ziemi bez szwanku dla naszej planety. Kopernikowi to nie zaszkodziło, ale
obraz końca świata tak wrył się w pamięć ludzkości, że decyzją Grzegorza XIII
trzeba było coś z tym zrobić. No i zrobił – po prostu poprzez zmianę kalendarza
wyrzucił z ludzkiej pamięci wspomnienie o klątwie Kopernika. 10 dni
pomiędzy 4. a 15.X.1582 roku (kiedy to
miał nastąpić impakt komety) zostały po prostu wykreślone z historii i
zapomniane. Też za sprawą komety…
Wiedza o kometach w tamtym
czasie była – delikatnie mówiąc – więcej niż skromna. Wystarczy wspomnieć napisane
100 lat później dzieło krakowskiego astronoma z Jagiellonki – Kaspra Stanisława Ciechanowskiego (?-1698)
pt.: „Abryz Komety z astronomiczney y Astrologiczney uwagi pod meridianem
krakowskim od dnia 29 Grudnia roku 1680 aże do pierwszych dni Lutego 1681
wyrachowany”, napisanej z okazji pojawienia się komety w 1680 roku.
W dziele tym prof. Ciechanowski
pisze m.in., że:
Kometa: Iest wapor gorący y suchy, tłusty y lipki, mocą
Gwiazd z Ziemię wyciągniony aż pod Spherę Ognia wyciągnięty y tamże zapalony,
bieg swoy wraz z trzecią powietrza krainą w koło Ziemię odprawuiący.
Wedle niego, kometa miała
powstać z gazów bagiennych wyciągniętych z Ziemi przez planety i uformowanych w
górnych warstwach atmosfery – jakbyśmy to nazwali dzisiejszym językiem. A co
wskazuje na to, że pogląd na naturę komet nie zmienił się od 2500 lat, od
czasów Arystotelesa, bo jak pisze on
w swym dziele:
Osobliwie trojaki zwykł się rodzić Kometa: to iest z
Ogonem, kiedy materya exhallacyi wyciągnie się długo, kiedy exhallacya iest
subtelna y spuści się na dół, kiedy exhallacya pośrzodku iest gęstsza a w
cyrkumferencyey subtelnieysza. […]
Kometa znaczy śmierć Monarchów, Królów y Wodzów. Kometa
znaczy Powietrze, znaczy Woynę. Komety wywierają złość na Podmiesięczne rzeczy.
Ciechanowski twierdzi ponadto,
że kometa może spowodować i koniec świata, stwierdza jednak że:
… ia obowiązany nauką Mattheusa Świętego. Luboć to
niektórzy, chcąc się wzbić nad Astrologiczną naukę dla pokazania się Komety, y
inszych Obrotów Niebieskich, sądny dzień opowiadają, ia to zostawuię Świętemu
Enochowi, y Eliaszowi, y inszym Prorokom…
No cóż, zacny profesor nie
mylił się co do jednego – rzeczywiście w atmosferach komet znajduje się metan,
który także stanowi część gazów bagiennych – ale nie pochodzi on z Ziemi… - no
i niestety kometa może spowodować koniec świata. Ale to już temat na inną
dysputę o innych tego rodzaju przypadkach.