Pół roku temu zauroczyła mnie pewna chusta. Stworzona przez Stevena Westa - Shawlography ! Dostępny jest też na Raverly - Shawlography W związku z tym zauroczeniem, chyba pierwszy raz, kupiłam wzór i zaczęłam dziergać. Zauroczenie było tak wielkie, że na przestrzeni pół roku powstały aż cztery chusty - trzy znalazły nowe właścicielki, a jedna jest moja :) Wzór jest cudny, świetnie opisany i do niego są dokładne filmy instruktażowe, które prowadzą oczko po oczku - cud, miód i orzeszki! Wszystkie chusty robiłam z włóczki o grubości light fingering (400m/100g) - z Shoppel-Wolle Admiral (ta w szarościach z granatem), z Baby Merino z Dropsa i z Flory również Dropsa (ta w kolorach koralowych). Druty wszedzie nr 3.
Miesiąc temu pojawiły się u nas w domu. Sześciotygodniowe, malutkie i przestraszone. Ze stresu nie chciały jeść ani pić, chociaż podobno umiały już same jeść z miseczki. Wiadomo jednak, że gwałtowne zmiany powodują cofnięcie nawyków. Kupiłam mleko w proszku dla kociąt i małą strzykawkę, i pierwsze karmienie odbyło się za jej pomocą. Jadły chętnie, ufff... :) Potem powędrowały do kuwety i okazało się, że dokładnie wiedzą do czego służy - drugie "ufff..." :) Na trzeci dzień jadły z miseczek i sypiałydo góry brzuszkami. W międzyczasie była wizyta u weta zostały zbadane i odrobaczone - zdrowe, bez pcheł, dobrze zbudowane, same plusy. Za to w domu trwała burza mózgów w sprawie imion, bo jak długo można mówić "Ten z Białym Brzuszkiem" i "Ten z Ciemnymi Łapkami". Teraz mają 10 tygodni, są po pierwszym szczepieniu, biegają po całym domu, bawią się zawięcie, sypiają w szufladzie biurka, do której wchodzą z dołu od tyłu i którą to miejscówkę same odkryły. Przy...