4 lutego 2018

Sekret Australijskiej opalenizny


Myśląc o Australii zawsze miałam gdzieś w głowie obraz słoecznych dni i pięknie opalonych ciał w bikini. Jakim zaskoczeniem dla mnie było odkrycie, że opalanie natryskowe oraz produkty opalające są tu tak popularne. Wydawało mi się to wręcz nielogiczne, tyle słońca i sztuczna opalenizna? W drogeriach półki aż się uginają pod produktami opalającymi i kremami z bardzo wysokim filtrem. Większość marek jest Australijska. Na początku nie mogłam tego pojąć. 
Słońce w Australii jest o wiele silniejsze niż w Europie i o poparzenia nietrudno nawet kiedy wydaje się, że jest na to za zimno. Od najmłodszych lat uczy się tutaj jak niebezpieczne jest słońce i jak ważna jest ochrona przed nim. Kilka razy usłyszałam żebym się nie opalała bo będę mieć raka skóry. Znając Europejskie słońce wydawało mi się to mocną przesadą. 
Pewnego chłodnego dnia czekałam na kolegę siedząc w słońcu. Był początek wiosny, żałowałam, że nie mam na sobie nic cieplejszego od cienkiego sweterka. Wróciłam dość zmarznięta do domu i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam, że moja szyja jest czerwona, opalona niczym po kilku godzinnym wylegiwaniu się latem na plaży. Wtedy zrozumiałam, że promieniowanie w Australii jest dość poważne i bez filtra lepiej nie wychodzić z domu nawet jeśli pozornie pogoda nie sprzyja poparzeniom.
Kolejny raz poszłam z koleżanką na plażę, tym razem przygotowana z kremem z filtrem. Nie wiem jak to się stało, ale pominęłam środek pleców. Spaliły się na czerwono, dosłownie było można zobaczyć na mojej skórze odcisk mojej dłoni, tak jak próbowałam nałożyć krem. Innym razem przy dokładaniu kremu pominęłam nos. Było to przed świętami Bożego Narodzenia, z powodzeniem mogłabym grać Rudolfa z jakimś przedstawieniu i nie potrzebowałabym specjalnie się przebierać. Moja skóra dosłownie pękała i męczyłam się z własnym odbiciem w lustrze przynajmniej tydzień. Nic przyjemnego.
Po tych przygodach jestem dużo ostrożniejsza i naprawdę widzę sens sztucznej opalenizny. Nigdy nie byłam jej wielką fanką, ale mając na uwadze jak niebezpieczne jest słońce w Australii musiałam trochę zmienić swoje podejście. W Polsce kiedy miałam wesele czy inną uroczystość po prostu szłam na solarium dwa razy i efekt muśnięcia słońcem gotowy. Nie znajdziecie takich miejsc  w Australii i pewnie dobrze. Teraz już wiem, że sekret idealnie opalonej skóry Australijek to nie słoneczna pogoda a cały szereg produktów opalających na sklepowych półkach.


26 stycznia 2018

Jak szybko wynająć mieszkanie w Australii


Z dzisiejszym wpisem wracam do tematu Australii. Pytacie o to najczęściej, więc zakładam, że ta tematyka bardzo Was interesuje. Dostałam bardzo dużo pytań dotyczących poszukiwań mieszkania. Pamiętam jak bardzo byłam zestresowana przed wyjazdem, że nie znajdę w porę miejsca dla siebie. Jak kiedyś wspominałam, wynajęłam pokój już drugiego dnia po wylądowaniu, więc postanowiłam podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami i wskazówkami. Wynajęcie pokoju jest stosunkowo łatwe i nie trzeba się martwić czy jest to początek miesiąca czy też środek. W Polsce byłam przyzwyczajona do wynajmowania od początku miesiąca i opłatach co miesiąc. W Australii zazwyczaj płaci się co tydzień (lub co dwa, ale cena podawana jest od tygodnia). Ceny są bardzo zróżnicowane pod względem lokalizacji i standardu, powinniście się nastawić na cenę ok 200 - 250$ za tydzień plus co jakiś czas opłaty. Już przed przylotem powinniście przeglądać oferty i wysyłać wiadomości. W ten sposób bardzo szybko zorientujecie się jakie są ceny w danej dzielnicy i na jaki standard możecie liczyć. Ogłoszeń można szukać na różnych stronach, ja bardzo polecam flatmates.com.au. Możecie tam założyć swój profil i opisać czego poszukujecie. Znajdziecie też na tej stronie wiele praktycznych wskazówek na temat wynajmowania, kaucji, są tam też linki do innych stron z wynajmem. Wspomniałam, że warto pisać wiadomości wcześniej, ponieważ osoby ogłaszające pokoje muszą mieć płatne konto aby odczytać wiadomości i czasem dostają je z opóźnieniem. W moim przypadku napisałam wiadomość kilka dni przed wylotem, dostałam odpowiedź pierwszego dnia po przylocie, tego samego dnia pojechałam zobaczyć mieszkanie, a następnego się wprowadziłam. Oczywiście nie możecie się nastawiać, że pokój wynajmiecie od pierwszego dnia, więc proponowałabym Wam na początek zarezerwować pokój na booking.com (moje ostatnie miesiące w Australii pracowałam w hotelu, z doświadczenia wiem, że cenny na booking są znacznie niższe niż bezpośrednio w hotelu) lub Airbnb. Myślę, że bezpieczny czas na znalezienie pokoju w Australii to tydzień i na taki czas proponowałabym Wam zarezerwowanie lokum tymczasowego. Jeśli tak jak ja wybieracie się na wizie studenckiej, wiele uczelni oferuje wynajęcie pokoju w czymś w rodzaju akademika. Osobiście nie polecałabym Wam tej opcji na dłuższą metę, ponieważ cena jest dość wysoka jak na oferowane warunki i na pewno znajdziecie coś lepszego na własną rękę. Niestety wynajęcie całego mieszkania przez osobę, które dopiero przyjechała do Australii graniczy z cudem. Jeśli jesteście zainteresowani jak wyglądają poszukiwania, wynajem i z czym to się wiążę piszcie w komentarzach.Mam nadzieję, że moje wskazówki Wam pomogą!

4 sierpnia 2017

Amusement park in Melbourne


Większość moich znajomych wie, że rok w rok nie świętuję swoich urodzin z powodu zimowej sesji egzaminacyjnej. Z utęsknieniem czekałam na ubiegły styczeń i moje pierwsze letnie urodziny, jednak i w tym roku skończyło się tylko na wyjściu do klubu. Przyzwyczaiłam się, że obchodzę imieniny w lipcu i jest to taka mała rekompensata za brak imprezy urodzinowej. W Australii nikt nie obchodzi imienin i niestety lipiec jest tutaj środkiem zimy zamiast lata. Mimo to ubiegłą niedzielę spędziłam świętując. 
Pogoda wyjątkowo dopisała, więc postanowiliśmy się wybrać do wesołego miasteczka przy plaży. Karuzele od zawsze lubiłam, szczególnie te duże i szybkie. Dla mnie to mnóstwo śmiechu i zabawy. Trafiliśmy na dobrą godzinę, zbliżał się zachód słońca a my byliśmy zwróceni w jego stronę będąc na karuzeli. Po przejażdżce przyszła kolej na watę cukrową. Na pewno już o tym wspominałam, że z niewyjaśnionych powodów ta słodycz zawsze poprawia mi humor o dwieście procent. 
Wesołe miasteczko było tuż obok Luna Parku. Zazwyczaj jest zamknięty kiedy jestem w pobliżu jednak tym razem udało mi się wejść do środka i zobaczyć go z bliska. Szczerze mówiąc po dużej karuzeli nic nie wyglądało zachęcająco, ale miło było się tam przespacerować. 
Nie jestem fanką skomplikowanego jedzenia, dlatego włoska restauracja jest dla mnie zawsze bezpiecznym i najlepszym wyborem. Miałam szczęście, że miejsce koło kominka było wolne. Przypomnę tylko, że w restauracjach często jest zimno (pisałam o tym w poprzednim poście - tutaj).
Podsumowując, ten dzień zaliczam do bardzo udanych. Połączenie dobrego towarzystwa, zabawy, jedzenia i wina nie może się nie udać. 

Eng.
Most of my friends know that usually I don’t celebrate my birthday because of the winter exam session. I was looking forward for the last January and my first summer birthday, but this year it also ended up just going to the club. I got used to celebrate my name day in July and I treat it as a small compensation for the lack of my birthday party. Nobody has a name day in Australia and unfortunately for me, July is the middle of the winter instead of summer here. Nevertheless, I spent the last Sunday celebrating. 
The weather was exceptionally good, so we decided to go to amusement park close to the beach. I have always liked the carousels, especially those big and fast. It’s a lot of fun and laugh for me. We arrived at a good hour, the sunset was approaching and we were turned towards it on the carousel. After the ride it was a time for a candy-floss. I’m sure I have already mentioned that for the unexplained reasons this sweetness always improves my mood by two hundred percent. 
The amusement park was right next to Luna Park. It is usually closed when I’m nearby, however this time I was able to go inside and see it close up. Honestly, after a ride on a large carousel nothing looked encouragingly, but it was nice to have a walk around. 
I’m not a big fan of complicated food, so Italian restaurant is always safe and the best choice for me. I was lucky that the place next to the fireplace was empty. I’ll just remind you that restaurants are often a bit cold (I wrote about it in the previous post - here).
In conclusion, I include this day as very successful. The combination of good company, fun, food and wine can not fail.










25 lipca 2017

Come in! It's warm inside.



Przywykłam do tego, że polska zima jest jest wyjątkowo mroźna, ale w mieszkaniach, sklepach czy restauracjach jest zawsze bardzo ciepło. Zima w Melbourne jest niezwykle łaskawa i szczerze mówiąc za śniegiem wcale nie tęsknię. Spacerując zauważyłam kartki na drzwiach “wejdź, w środku jest ciepło”. Zaskoczyło mnie to bo dla mnie było to oczywiste, że skoro jest to pomieszczenie to powinno być tam ciepło, więc skąd ta dziwna informacja. Nie mogłam zrozumieć dlaczego wywieszane są te kartki bo przecież “wewnątrz” jest dla mnie równoznaczne z “ciepło”. Powiedziałam o tym swojemu chłopakowi który jest Australijczykiem, na co on się zaśmiał i powiedział, że dla niego to było takie dziwne, że w Europie za każdym razem kiedy szedł na zakupy musiał zdejmować kurtkę bo dla niego było za gorąco. Otóż w Australii sklepy czy restauracje ogrzewane nie są dlatego lokale, w których jest ciepło informują i zachęcają aby wejść do środka i się ogrzać.
To co dla mnie jest denerwujące i nie do pomyślenia, jak wizyta w restauracji gdzie muszę jeść będąc w płaszczu czy wyjście na zakupy i przymierzanie ubrań w zimnej przymierzalni, dla Australijczyków jest normą. Ich z kolei denerwuje zdejmowanie płaszczy wchodząc do lokalu. Czasami wydaje mi się, że ludzie tutaj starają się żyć w przekonaniu, że zima w Australii nie występuje, i mimo, że faktycznie jest ona łagodna, moim zdaniem chłód jest wyraźnie odczuwalny, szczególnie w Melbourne.

Eng.
I got used to the fact that Polish winter is extremely cold, but in houses, shops or restaurants it’s always very warm. Winter in Melbourne is very gracious and to be honest I do not miss snow at all. While I was walking I noticed signs on the doors along the street: “Come in! It’s warm inside”. It surprised me because it was obvious that since it is indoors it should be warm there, so why is this strange information on the door? I could not understand why these signs were hung up because “inside” is synonymous with “warmth”. I told it to my boyfriend who is Australian and he just laughed and said that to him it was so strange that in Europe he had to take off his jacket every time he went shopping because it was too hot for him. In Australia, shops and restaurants are usually not heated, so the places with heating inform people about it and encourage them to come in and warm up.
What is annoying for me is the norm for Australians. I do not like going to restaurants when I have to eat while I am wearing my coat, or going out shopping and dressing in a cold fitting room. I think Australians are annoyed when they need to take off their jackets upon entering the room. Sometimes it seems to me that people in Australia try to live in the belief that winter does not exist here, and even though it is actually quite mild, in my opinion the chill is still clearly noticeable, especially in Melbourne.



21 lutego 2017

Romantyczna Brugia

Na wstępie muszę powiedzieć, że nie planowałam wpisu ze zdjęciami z Belgii. Cały wyjazd był na tyle spontaniczny, że nie było mowy o jakimkolwiek zaplanowaniu zwiedzania. Z perspektywy roku, bo byłam tam na początku marca ubiegłego roku, wiem, że ten niewinny wyjazd stał się początkiem wilkiej zmiany w moim życiu. Nie odpowiem Wam na pytanie co warto zobaczyć i gdzie dobrze zjeść, ale podziele się moim małym sentymentem do tego miejsca.
Brugia nigdy nie znajdowała się na mojej liście miejsc "must see". Jest to dość małe miasteczko i szczerze mówiąc nie wiedziałam zbyt dużo na jego temat. Mimo, że jestem zwolenniczką dużych, zatłoczonych miast, to miejsce skradło moje serce. Brugia jest wyjątkowo romantycznym miejscem, do tego bardzo spokojnym - trudno się tu nie zakochać! Mówią, że jest to Flamandzka Wenecja, kanały w całym mieście zdecydowanie dodają uroku. Każda uliczka jest magiczna, więc nawet jeśli zabłądzisz, a to bardziej niż pewne w tym miejscu, nie pożałujesz dodatkowych kliometrów spaceru. Znajdziesz tu wiele urokliwych kawiarni, kupisz słynne belgijskie czekoladki, przespacerujesz się pomiędzy wiatrakami, a wieczór spędzisz w pubie pijąc belgijskie piwo. Brzmi cudownie, a jest jeszcze lepiej. 
Minął rok, a decyzja o tej spontanicznej podróży była najlepszą jaką podjęłam w ubiegłym roku. To tutaj narodził się też pomysł przeprowadzki do Australii. Moja podróż obejmuję również jeden dzień w Brukseli, ale szczerze mówiąc nie mam za dużo do powiedzenia o tym miejscu, więc dodam tylko kilka zdjęć. Może niebawem uda mi się odwiedzić to miejsce ponownie podczas wizyty w Europie. 
Mam nadzieję, że zachęciłam Cię do odwiedzenia malowniczej Brugii :)











Bruksela:








ZapiszZapisz

26 października 2015

London sightseeing


Witajcie! Przychodzę do Was dzisiaj z ostatnią stylizacją z Londynu. Na pewno pojawią się jeszcze posty o organizacji takiego wyjazdu i mix zdjęć. W grudniu planuję jeszcze jedną podróż do tego pięknego miasta. Mimo, że tym razem będę krócej, mam nadzieję przywieźć kolejną porcję pięknych zdjęć i jeszcze lepsze wspomnienia. Powoli staram się rozplanować cały wyjazd, żeby nie stracić ani minuty i znów jak najwięcej zobaczyć :) 
Dzień, w którym robiłam te zdjęcia był mocno "chodzonym" dniem. Dużo zwiedzania od samego rana aż do późnego wieczora, stąd taki wygodny i nie rzucający się w oczy zestaw ;)

kurtka: zara
bluzka: oasap
spodnie: cubus
torebka: zara
botki: stradivarius
szalik: cubus








12 października 2015

Camden Town

Witajcie! Camden Town to dzielnica, która wyróżnia się na tle reszty Londynu. Ta okolica szczególnie mi się spodobała i bardzo żałuję, że zabrakło czasu żeby wrócić tam za dnia. Camden Town ma swój specyficzny, alternatywny klimat, który zapewne nie każdemu przypadnie do gustu. Skóry, glany, punki są tutaj na porządku dziennym. Fasady budynków na Camden High Street chyba są znane wszystkim. Ozdoby wystające z nad licznych sklepów czy studiów tatuażu są bardzo charakterystyczne. Oprócz sklepików znajdziecie tam liczne budki z jedzeniem z całego świata, vintage shopy, miejsca koncertowe i puby. Osobiście bardzo podobał mi się klimat w The World's End. Przyjemne wnętrze i muzyka wyjątkowo trafiająca w moje upodobania. 


kurtka: zara
bluza: primark
top: matalan
spodnie: primark
botki: stradivarius
plecak: primark