Translate

3 października 2015

Randka w Hotelu Ritz

Oj dawno mnie tu na blogu nie było :( noworoczne postanowienie, że na bieżąco będę go prowadzić, szlag trafił. No ale po prawdzie, nic przez ten czas koralikowego nie stworzyłam. Dopiero kolejny konkurs Royal Stone dał mi kopa do działania. I to tak mocnego, że od razu dwa naszyjniki machnęłam.


I mój drugi, subtelniejszy wytwór.



Można je lajkować na fanpagu Royal Stone - tu i tu

A po za tym do konkursu zostało zgłoszone całe mnóstwo cudownych prac. Ekipa Royal Stone, będzie miała nie lada problem w wyborze trójki zwycięzców.

31 marca 2015

Lawendowe muśnięcie

Po raz kolejny Royal Stone zorganizował konkurs na prace do Kalendarza 2016.
W tym roku inspiracje są przesłodkie i od samego patrzenia idące w biodra, a nie tam gdzie zazwyczaj byśmy chciały :).
Uwiedziona tymi smakołykami postanowiłam spróbować swoich sił i tak powstał naszyjnik inspirowany tym oto zdjęciem:



Moją pracę, jak również wiele innych zgłoszonych do tego konkursu można oglądać na fanpage'u Royal Stone





18 marca 2015

Thera

I kolejny wisior. Tym razem jaspis krajobrazowy i koral złoty. Tak cudny kamień nie wymagał wymyślnej oprawy. Całość bimba na pozłacanym łańcuszku typu rolo.

16 lutego 2015

Emperatriz

Kolejny wisior w moim wydaniu. Centralna część to chryzokola, kupiona na straganie z minerałami w Kudowie Zdrój. Mam wątpliwości czy jest prawdziwa, ale jest za to urodziwa :). Do tego jaspis, kryształki swarovskiego i zwykłe szklane kryształki. Całość bimba sobie na łańcuszku typu rolo.

7 lutego 2015

Lorita

Wisior z przepięknej urody krzemieniem pasiastym, zakupionym na jakimś straganie w Karpaczu. Długo kamlotki czekały na oprawę, ale myślę, że z tym delikatnym różem im do twarzy :)

1 lutego 2015

Amonit

Pamiętacie moje broszki z cyklu "Morskie opowieści"? Dziś przyszła kolej na następny rozdział. Tak spodobały mi się amonity, że postanowiłam wykonać kolejny, właśnie jako broszkę. Mam nadzieję, że chociaż troszkę widać na zdjęciach cieniowanie koralikami. Były aż trzy podejścia kolorystyczne do tej broszki. Moja osobista asystentka - "pruwaczka" (czyli moja mamuśka, która jest idealna do takiej czarnej roboty, bo ja do tego serca nie mam zupełnie), miała serdecznie dosyć kolejnych pruć, zwłaszcza, że koraliki przyszywane pojedynczo. Po kolejnym pruciu podniosła bunt i stwierdziła, że jak mi teraz nie wyjdzie to mam sobie sama pruć. Cóż, nic innego mi nie pozostało jak postarać się i dobrać kolory przynajmniej zadowalająco. Ostateczną ocenę pozostawiam Wam moi mili. A tak na marginesie pisząc, to zostało mi do sprucia chyba z 10 nieudanych pierdół, więc muszę ten bunt jakoś załagodzić :)