czwartek, 28 czerwca 2012

Magnesik z kotkiem

Szybko i przyjemnie się go haftowało. Wystarczyło kilka chwil wieczorkiem.
Powiem tylko, że wkradł się błąd. Nie wiem jak mogłam go zrobić i tego nie zauważyć... A gdy już skończyłam, to nie chciało mi się pruć, wiec tak zostało. Kto zgadnie gdzie ten zonk?

Tak wyglądał na moim mini tamborku


A tak po oprawieniu i w użyciu:)



Córuś pokolorowała obrazek dla mamy, to mama musiała zrobić coś dla Córy:)
A że moja córka to kociara, to dostała podobiznę swojego ukochanego rudego kotka.

Pozdrawiam



środa, 27 czerwca 2012

Zakupy:)

Dzisiaj rano zapukał Pan Doręczyciel i przyniósł to...


...a w środku było to...



...a tam znalazłam takie coś...




Zamówiłam brakujące mulinki do kolejnego haftu, mulinę lnianą w kolorze ecru, na wykorzystanie której też mam już plan oraz perłówkę na próby z needlepointem.

Ponieważ zamówienie złożyłam w firmowym sklepie DMC do paczuszki od razu został dołączony gratis, czyli mini zestawik  z misiem i książeczka ze wzorami. Wszystko to w ramach promocji "Diagram za mulinę DMC". 



Lubię takie mini prezenciki;) Znalazłam kilka ciekawych wzorków. Najbardziej spodobały mi się mini mini motywy na taśmy, ale inne propozycje też niczego sobie:)








A teraz siadam do pisania petycji o wydłużenie doby, żeby mi więcej czasu na hafciki zostawało:)
Pozdrawiam

wtorek, 26 czerwca 2012

Orchidea odsłona pierwsza...

        Nadszedł czas pokazać nad czym pracuję obecnie. Oto Orchidea firmy Lanarte.

Zdjęcie pochodzi ze strony  http://haftkrzyzykowy.istore.pl

            Zakochałam się w tym obrazie od pierwszego wejrzenia i już od dawna chciałam go wyszyć. Niestety dość wysoka cena zestawu skutecznie mnie zniechęcała. Nadszedł jednak ten dzień gdy w moje drżące łapki dostał się schemat. Od razu zamówiłam brakujące mulinki i... i zaczęłam haftować jakieś pół roku później. Sama nie wiem dlaczego. Chyba wielkość materiału mnie przeraziła. Nigdy nie haftowałam nic tak dużego. Oczywiście nie ma tu tła, więc krzyżyków nie jest jakoś specjalnie dużo, ale rozmiar... jak dla mnie olbrzym:)
            Zaczęłam jakieś 2 tygodnie temu. Pierwszy raz w życiu zaczęłam haft od środka (dolny prawy róg na zdjęciu poniżej). I pierwszy raz od bardzo dawna haftuję coś dużego bez linii pomocniczych...

        
          A tak wygląda całość. Widać, że jeszcze sporo przede mną...


        Ponieważ haftuję na białym materiale (w oryginale jest podmalowane tło), to zamieniłam białą mulinę na DMC 3865, żeby brzegi kwiatów były lepiej widoczne.


           I jeszcze kilka szczegółów.



         Cały czas piszę, że haftuję na "materiale".  Otóż nie mam pojęcia co to jest.
         Jakiś czas temu dość ostro grasowałam w okolicznych lumpeksach i w jednym z nich znalazłam wielki kawał tegoż materiału (140x150cm za całe 7zł:)). Tamte zakupy do dzisiaj uważam za najlepsze zakupy ciucholandowe w życiu;) Nigdy się tak nie cieszyłam. Ale wracając do mojego płótna... Jest równiutko tkane, lekko błyszczące, miękkie. Niestety nie policzyłam ilości nitek na 10cm przed praniem i teraz wychodzi mi ok. 115. Obstawiam, że miało wcześniej 112. Zakupiłam nawet wzornik tkanin, ale z tych malutkich kawałeczków ciężko wywnioskować co to jest.  Dostałam też w prezencie kawałek Lindy 27ct i  to moje płótno jest podobne, tylko drobniejsze i chyba bardziej miękkie, ale to akurat może być efektem prania, któremu zostało poddane zaraz po kupnie. 
      Do tej pory haftowałam na Aidzie albo Belfaście i nie mam porównania z innymi materiałami, ale na tym czymś haftuje się super. Nitka gładko przechodzi i nawet mniej się plącze. Płótno mogłoby być jedynie trochę gęściejsze.
      Kontynuując wątek zakupowy pochwalę się, że dzisiaj przy okazji załatwiania spraw urzędowych zaszłam do pasmanterii i nabyłam tam kilka przydasiów.



        Na razie mam plan jedynie co do cieniowanej mulinki, ale i  reszta na pewno prędzej czy później znajdzie jakieś zastosowanie:)

sobota, 23 czerwca 2012

Moje prace

         Długo zastanawiałam się od czego zacząć i co na początek tutaj umieścić. Wybrałam więc pierwsze prace w różnych technikach. Na pierwszy ogień idzie kot, który był drugim lub trzecim obrazkiem, jaki wyszyłam. 


          Pierwszą rzeczą jaką uszyłam na maszynie (jakieś 13 lat temu na starym Łuczniku mamy) była poszewka na poduszkę, która do niedawna była w użyciu. Potem jeszcze coś tam powstało, jednak szycie nie przypadło mi wtedy do gustu. Jakieś 2 lata temu poczułam znów potrzebę posiadania maszyny. Nadal wyciągam ją sporadycznie, ale jednak od czasu do czasu coś powstaje. Pierwszą rzeczą uszytą na mojej nowej maszynie była Katastrofa, czyli wielki kocur. Sówka była druga. Obie maskotki w ciągłym użyciu i już nadszarpnięte zębem czasu, a raczej rączkami mojej starszej córy:)








          Kolejne zauroczenie to sutasz, głównie kolczyki. Zielone to moje pierwsze, szyte wieczorem, straszne krzywulce. Różowe były drugie. Nawet je nosiłam, gdy miałam długie włosy. Trzecie, których zdjęcia nie mam zrobione z myślą o przyjaciółce nadawały się na prezent i wywołały ogromny zachwyt:)



          A teraz kilka ostatnich ukończonych prac. Dużym projektem była róża Lanarte. Niestety nie dysponuję zdjęciem całości.




           Obrazek jest duży: 20cm x 60cm, ale bez tła. Choć krzyżyków nie było zbyt wiele, to wyszywałam ją dość długo. Głównie dlatego, że w trakcie powstało kilka małych obrazków, z których kiedyś coś powstanie. Kiedy i co nie wiadomo. 
          W ciągu ostatniego tygodnia wyszyłam śliczną elfę firmy Niume, która zauroczyła mnie już  dawno. Z książeczki mojej córki dowiedziałam się, że elfy, to kobiety, a elf mężczyzna to wróbel:) Czyli liczba pojedyncza rodzaj żeński to elfa;)





          Z potrzeby chwili powstał też taki prototyp bucików. Uszyte ręcznie w czasie drzemki mojego brzdąca.




         To by było na tyle jeśli chodzi o przegląd moich głównych zainteresowań:)


        Mam nadzieję, że starczy mi czasu i chęci do relacjonowania tutaj swoich kolejnych poczynań.

środa, 20 czerwca 2012

Witajcie!

Witajcie!!! Zaczynam swoją przygodę z blogiem. Będę tu pisać o moim hobby, czyli zapędach "hand made".
Uwielbiam mieć czymś zajęte ręce. Głównie jest to tamborek i igła, ale czasami też masa solna, materiał i maszyna, sznureczki i koraliki do sutaszu i wiele innych. Właściwie to uwielbiam to od dziecka. Jako kilkulatka szyłam lalkom wymyślne suknie (kilka się nawet zachowało:)), etui na okulary i igielniki dla babci, plotłam bransoletki przyjaźni. Próbowałam dziergać szydełkiem (obrabiałam serwetki, ale i staniczek bikini sobie strzeliłam;)). Mama uczyła mnie haftu płaskiego, robótek na drutach. Jednym słowem trochę się tego uzbierało. 
Jednak na dobre wciągnęło mnie, gdy pewnego dnia u mojej cioci zobaczyłam wyszyty krzyżykami obraz, a właściwie serię typu cztery pory roku. Dostałam wtedy w prezencie prosty schemat misia oraz kilka wskazówek. Pamiętam swoje początki - Hafty Polskie, Moje Robótki, kanwa niewiadomego pochodzenia 11ct. Trochę od tamtej pory się zmieniło.  Gdy w ww. gazetkach nie znajdowałam już ciekawych wzorów porzuciłam moje hobby...
Do czasu... Gdy odkryłam sklepy internetowe, strony ze wzorami oraz świetne blogi wciągnęło mnie na nowo. Teraz, jak pewnie większość hafciarek jestem uzależniona od wyszukiwania i zbierania nowych wzorów oraz od zakupów przydasiowych:)
Zapraszam Was do wspólnego krzyżykowania...

wtorek, 19 czerwca 2012

3-2-1 START!

"Jeśli czegoś nie ma w internecie, nie ma tego w ogóle." Prawda lub nie, ale ja od dziś już istnieję:)