czwartek, 20 września 2012

Sposób na jesienno-zimową depresję...




Jesień i zima w warunkach polskich to czas, kiedy promienie słoneczne goszczą u nas nieczęsto i niedługo. Są słabe, często przefiltrowane przez grubą warstwę chmur. Brak słońca powoduje, że ludzka skóra staje się bielsza, a myśli coraz ciemniejsze... Wiele osób wpada wtedy w stan dobrze znany jako jesienno-zimowa depresja. Albo raczej fachowo- sezonowe wahania nastroju. Na szczęście  do zimy jeszcze daleko...mam nadzieje a czas jesieni wykorzystać możemy na przykład na spacer po lesie połączony z grzybobraniem ...

A jeśli będziemy mieli odrobinę szczęścia
po powrocie możemy przygotować prawdziwą ucztę
O to kilka naprawdę interesujących przepisów na grzyby inaczej…


       Zapraszam-kliknij na moją patelnie by przenieś sie do przepisów kulinarnych 

Pamiętajmy jednak ,że grzyby bywają zdradliwe i jeśli nasza wiedza w tym zakresie nie jest wystarczająca ,w drodze z grzybobrania podjedzmy pod leśniczówkę i dopytajmy co tak naprawdę znajduje się w naszym koszyku…… ;)


poniedziałek, 16 lipca 2012

12-15 LIPCA



Agat to jeden z najładniejszych i najciekawszych kamieni. Przyjmuje się, że nazwa agat (gr. agathos – dobry - tu w znaczeniu przynoszący dobro) pochodzi od rzeki Achates (obecnie Dirillo) na Sycylii. Niektórzy jednak uważają, że pochodzi od słowa Aqiq, starosemickiej nazwy oazy Medyna, gdzie niegdyś, tak jak nad Achates pozyskiwano ten minerał. Agat jest wielobarwną, wstęgową odmianą chalcedonu. Powstawanie pasm było prawdopodobnie wynikiem zachodzących procesów wielokrotnego wydzielania się krzemionki z roztworów lub cyklicznego wytrącania się pigmentu w żelu krzemionkowym Odmiennie zabarwione warstewki noszą nazwę pierścieni Lieseganga. Powstanie agatów ma ścisły związek z działalnością wulkaniczną. Agaty występują w postaci owalnych migdałów lub geod, a niekiedy żył wśród skał pochodzenia wulkanicznego typu bazaltów lub ryolitów, a rzadziej w skałach osadowych.




W tym samym czasie 300 kilometrów dalej odbyła się kolejna odsłona również cyklicznej imprezy:

Agatowe lato 2012

Do Lwówka śląskiego ściągnęli z całej Polski i nie tylko miłośnicy kamieni;)
Lwóweckie Lato Agatowe (święto poszukiwaczy skarbów Ziemi) to impreza plenerowa, której głównym elementem jest międzynarodowa giełda minerałów uważana za największą mineralogiczną imprezę w Polsce:
- ponad 200 stoisk w tym ponad 60 prezentujących wyłącznie minerały i skamieniałości,
- kilkanaście wystaw tematycznych i kolekcjonerskich,
- kilka stanowisk z prezentacjami cięcia i szlifowania kamieni ozdobnych oraz płukania złota,
- chata walońska z zaaranżowanym wyrobiskiem agatowym,
- bezpłatne ekspertyzy okazów,
Lwóweckie Lato Agatowe odwiedza corocznie około 50.000 osób z kraju i zagranicy.
Co można zobaczyć na stoiskach tej imprezy?:

 
             Po przecięciu czegoś co przypomina kamień polny doznajemy zauroczenia

                                           

W czasie gdy Panie buszowały po stoiskach z biżuterią, których nie sposób było zliczyć panowie raczyli się zimnym Lwóweckim. 

12-15 LIPCA



W ostatni weekend odbyły się 2 ciekawe imprezy:
(zapewne było ich więcej ale te przyciągnęły moją uwagę.)
Relacje zacznę od imprezy troszkę odbiegającej od tematyki bloga –jednak mocno nawiązującej do moich zainteresowań i pasji.

Zlot grup rekonstrukcyjnych Podrzecze 2012

W dniach 12-15 lipca 2012 r. w m. Podrzecze k. Gostynia odbył się jedyny w swoim rodzaju zlot grup rekonstrukcyjnych z unikalnym sprzętem wojskowym nigdzie dotąd nie prezentowanym.
Strefa Militarna to coroczne spotkanie miłośników historii militarnej, które odbywa się w Podrzeczu koło Gostynia i Piasków w Wielkopolsce. Uczestniczą w nim środowiska zajmujące się odtwórstwem historycznym oraz kolekcjonerzy z całej Polski i z zagranicy.

Organizatorami Zlotu są pasjonaci historii skupieni w Stowarzyszeniu Historia Militaris, a reprezentujący różne środowiska zaangażowane poprzednie edycje Strefy.
 zainteresowanych serdecznie zapraszam na stronę :
                http://www.strefamilitarna.info/sm/


Zdjęcia które znajdziecie w galeriach, nie są zdjęciami pamiątkowymi z czasów wojen to zdjęcia zrobione współcześnie  w czasie trwania imprezy ;)

wtorek, 26 czerwca 2012

Lubomierz pogodniej;)

/>

Zabytki Jurysdykcji Karnej

                                             Szubienica w Lubomierzu

Artykuł został opublikowany w czerwcowym (2010 r.) numerze czasopisma „SUDETY”. 

Mimo niesprzyjającej aury, wiatru, ustawicznego deszczu i temperatury spadającej nawet do 4-5 °C członkom Stowarzyszenia Ochrony i Badań Zabytków Prawa udało się odnaleźć i w pełni rozpoznać pozostałości lubomierskiej szubienicy. Obiekt pierwotnie został zlokalizowany poza murami miejskimi na dobrze widocznym wyniesieniu terenu przy trakcie, którym można było dostać się do Jeleniej Góry. Do samej szubienicy z miasta prowadziła droga określana w źródłach jako Armesünderweg (Droga Biednego Grzesznika). Odnalezione relikty pochodziły z wybudowanej w tym miejscu w 1607 r. kamiennej konstrukcji. Zastąpiono prawdopodobnie w ten sposób wcześniejszy, drewniany obiekt, o czym czytamy w wydanym przez cesarza Rudolfa II przywileju - zezwalamy i przyznajemy Wam, żebyście Waszą szubienicę, która dotychczas zbudowana była z drewna, odtąd na trwale z kamienia, tak jak w innych miastach posiadających prawo wyższego i niższego sądownictwa wybudowali. Bogaty jest również lubomierski pitaval, świadczący o częstym wykorzystywaniu szubienicy w celach, do jakich została wzniesiona. W niedługim czasie po jej wybudowaniu w lutym 1609 r. wyegzekwowano najwyższy wymiar kary na członkach bandy wyłapanej w okolicy, z której pięciu skazańców powieszono, a dwójkę łamano kołem egzekucyjnym. Pięć lat później, dnia 5 sierpnia 1614 r. powieszono tutaj złodzieja Christopha Heindericha. Natomiast w październiku tego roku na lubomierskim miejscy kaźni zgładzono Catharinę Höpner, oskarżoną o współudział w morderstwach, rabunkach kościołów, zabójstwo dwójki dzieci i prostytucję. Kaźń kobiety była okrutnym widowiskiem, skazaną kat rwał rozżarzonymi cęgami, następnie odrąbano jej dłoń i pogrzebano jeszcze żyjącą koło murowanej szubienicy. Natomiast 2 sierpień 1647 r. ścięto i pośmiertnie łamano kołem egzekucyjnym Adama Bartscha, którego skazano na ten rodzaj kary za zabójstwo. Dnia 20 października 1661 r. koło szubienicy spalono zwłoki, po wcześniejszej dekapitacji pewnego sodomity, który spółkował z owcą. Trzy lata później, we wrześniu 1664 r. pod szubienicą pogrzebano samobójcę Antona Metziga. Ostatnia egzekucja uchwytna źródłowo na tym etapie badań odbyła się przy lubomierskiej szubienicy 3 lipca 1676 r., kiedy powieszono pewnego złodzieja. Niewątpliwie egzekucje na tym placu kaźni odbywały się nadal, zapewne jeszcze do II połowy XVIII stulecia, brak jednak materiału źródłowego do tego okresu, uniemożliwia ich potwierdzenie.

Badania odbywały się bez przerw w dniach od 1 do 9 maja b.r. Przypuszczalne miejsce, gdzie mogło pierwotnie stać poszukiwane urządzenie penitencjarne wytypowane zostało dzięki dokładnej mapie pochodzącej z początku XIX w. i pniu lipy, która rosła jeszcze najpewniej trzy lata temu, póki nie uszkodził jej piorun i nie została wycięta. Jak podejrzewali badacze drzewo zostało posadzone na miejscu szubienicy. Ich przypuszczenia potwierdziła odnaleziona, podczas remontu lubomierskiego ratusza XIX wieczna kronika miasta, w której znalazły się informacje o rozbiórce kamiennej szubienicy, podczas której odzyskano 104 fury materiału budowlanego i na pamiątkę zasadzono w jej wnętrzu lipę.

W pierwszym etapie badań archeologicznych wytyczony został wykop przy pozostałościach drzewa, który zorientowano na linii płn.-płd. o wymiarach 10 × 4 m. Już po zdjęciu cienkiej warstwy humusu, miejscami dochodzącego tylko do 15 cm głębokości, udało się odsłonić półokrągły zarys wchodzący w zachodni profil wykopu. Jak się następnie okazało fundament w tej części został prawie całkowicie rozebrany, lecz zachował bardzo dobrze czytelny negatyw konstrukcji wypełniony porozbiórkowym gruzem i nielicznymi kamieniami większych rozmiarów, których nie wydobyto z pierwotnej podstawy fundamentu. Po odsłonięciu tego fragmentu wykop został poszerzony w kierunku zachodnim i objął swoim zasięgiem łącznie obszar o wymiarach 10 × 11,5 m. Okazało się, że w tej partii fundament był stosunkowo dobrze zachowany a w niektórych fragmentach znajdował się zaledwie 5-10 cm pod powierzchnią ziemi. Należy dodać, że przez okres, który dzielił nas od rozbiórki szubienicy do dnia dzisiejszego ten fragment pola, ze względu na rosnące drzewo był wyłączony z prac rolnych. Uchroniło to tym samym resztki opisywanego urządzenia przed całkowitym zniszczeniem. Odkryty fundament składał się z kamieni dużych i średnich rozmiarów spojonych mocną zaprawą wapienną, był stosunkowo płytki i miejscami dochodził do 35 cm głębokości. Ława fundamentowa wahała się w szerokości od 0,9 do 1,1 m. Można było zauważyć, że konstrukcja szubienicy nie była idealnie okrągła i jej maksymalna średnica dochodziła do ok. 7 m. Wśród warstwy użytkowej wnętrza szubienicy odnalezione zostały także liczne luźne ludzkie kości potwierdzające także dla tego miejsca praktykę pozostawiania wiszących skazańców, aż do momentu całkowitego rozkładu tkanek miękkich.

Duże zainteresowanie badaczy wzbudził odnaleziony we wnętrzu pierwotnej szubienicznej cembrowiny podwójny pochówek. Mimo tego, że kości były stosunkowo dobrze zachowane grób został w niektórych partiach naruszony przez korzenie lipy. Na szczęście udało się w pełni odsłonić odnalezione szkielety i zadokumentować położenie kości. Bezsprzecznie można stwierdzić, że dwójka złożonych do grobu osobników zmarła w nagły sposób. Ich ręce zostały wygięte do tyłu i skrępowane. Ciała zostały złożone w zbyt krótkiej jamie niedostosowanej do pierwotnego wzrostu pochowanych. Jeden z osobników miał podkurczone w kolanach kończyny dolne, drugi leżał po przekątnej jamy grobowej. Układ jednego ze szkieletów wskazuje na to, że oprócz skrępowanych rąk człowiek ten mógł mieć również skrępowane nogi. Dziwnym był, mimo dobrego stanu zachowania kości, całkowity brak kości dłoni u tego osobnika. Trudno jednak przed pełną analizą antropologiczną wypowiedzieć się na temat tego czy osoba ta została pochowana rzeczywiście z tymi brakami. Dodatkowym, jasno czytelnym elementem zabiegów hańbiących wobec obu pochowanych był fakt, że złożono ich do grobu twarzami do ziemi. Jama grobowa zorientowana była na osi płn.-zach. płd.-wsch. Pewnym jest, że oba ciała zostały zakopane w tym samym czasie. Trudno jednak powiedzieć, czy egzekucja miała miejsce jednocześnie. Mogło się zdarzyć, że przestępcy zostali straceni w nieokreślonym bliżej odstępie czasowym.

W XVII stuleciu w Lubomierzu wyroki wykonywał zapewne kat sprowadzany w razie potrzeby z pobliskiego Gryfowa Śląskiego, Lwówka lub Jeleniej Góry. Potwierdzone źródłowo informacje o lubomierskim kacie pochodzą dopiero z pierwszej połowy XVIII wieku. Wzmiankowany jest wówczas mistrz Johann Wilhelm Kühn. Po rodzinie Kühn katowskim rzemiosłem w Lubomierzu zajmowała się familia Haaße, a następnie Birko.



Dzięki gościnności  znajomych miałem okazje zobaczyć na własne oczy prace archeologiczne.

sobota, 14 kwietnia 2012

Weidmann Mühle




Od pewnego czasu śledzę losy pewnej budowli w Modlikowicach.
Obiekt jest naprawdę wart uwagi ale ogrom owej budowli(4657m2) przeraża .Będąc lotto-milionerem można by o nim pomyśleć bardzo poważnie ;).
O czym mowa : Stary Młyn (niem.Weidmann Mühle) Modlikowice - Modelsdorf(niem.)
Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy oczy mi się zaświeciły a gęba uśmiechnęła ,jednak po malej analizie opartej na zdrowym rozsądku przyszło przebudzenie.


Obecnie znów jest do nabycia.

Mimo że nowy właściciel ostro wziął się do pracy, a stan obecny uległ poprawie to jednak doprowadzenie tego obiektu do stanu używalności jest ponad możliwości normalnego człowieka ;)
Myślę ,że przyczyną ponownej sprzedaży obiektu  jest po prostu  brak środków na renowacje.
Kwota która w tym wypadku była by potrzebna by przywrócić dawny blask i tchnąć życie w stary młyn przyprawić może o zawrót głowy.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Wiosna-Wielkanoc


…..wielkanocne przemyślenia ….jakoś tak pod górkę ostatnio ? ..choć pewnym optymizmem napawa tegoroczny weekend majowy zapowiada się dłuuugi ;) …
......może uda się pojechać na poszukiwania magicznego miejsca …. 
Przeglądając posty szczęśliwców posiadających „magiczne” miejsce", u których praca wre na całego przy adaptacji ,renowacji siedlisk ,łza w oku kreci się z nie-mocy ,a może żal d...e ściska ,że nie mogę energii posiadanej spożytkować w podobny sposób  mam nadzieje ,że ten rok przyniesie zaplanowane zmiany i mógł będę  wreszcie podziałać …
Światełko w tunelu pojawia się na horyzoncie .. jeden z właścicieli chałup podupadających który posiadał zdanie swoje brzmiące mniej - więcej tak „ nie sprzedam panie –nie bo nie „ zmienił zdanie i zamierza się spotkać i porozmawiać … czyżby coś drgnęło …;)
I tym pozytywnym akcentem …. życzę wszystkim tu zaglądającym...

           Zdrowych i Spokojnych Świąt