Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyrodniczo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyrodniczo. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 sierpnia 2018

Kocia poszewka na poduszkę

Hej :).

Dzisiaj wpadam na chwilę z zaległą poszewką na poduszkę, robioną na zamówienie:


 Użyłam farb do jasnych tkanin i zrobiłam stempelek w kształcie łapki.


 ********************************

Jako bonus wstawiam zdjęcie puszczyka, zrobione dzisiaj w lesie:


Wygląda na wkurzonego :P.

Pozdrawiam :).

wtorek, 31 lipca 2018

Na ludowo

Hej :).

Dzisiaj, z uwagi na trwające wyzwania, ludowo-kwiatowe klimaty:


Obrazek jest wyhaftowany na zwykłej maszynie i podmalowany farbami do tkanin. Nie pytajcie się, jaka to technika, bo nie mam pojęcia, to moja ułańska fantazja :P. Niżej można zobaczyć na filmiku, jak go wyszywałam. Wszystkie kontury są robione na Łuczniku 884, którego oddała mi babcia (jeszcze nie kupiłam maszynohafciarki), ściegiem prostym, bo zygzak się psuje. Nie wykorzystałam flizeliny, bo jej nie mam, stopki do haftowania też nie, więc użyłam uniwersalnej, ząbków transportowych także nie wyłączyłam, czyli totalna amatorszczyzna. Polecam, niezła zabawa :P.

Wykorzystam panel jako przód torby płóciennej, ale do tego już muszę mieć działający zygzak lub ścieg owerlockowy (też nie działa), czyli nową maszynę.


 Szkoda, że mój Łucznik nie ma funkcji obcinania nici, przy ryglu, bo po uprasowaniu robią się takie "kropki" z nici, jak widać na oku, a obcięłam ją najbliżej, jak się dało ręcznie :/. W sumie on nic nie ma, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda :P.


 Nie starałam się jeździć idealnie po konturze z farb, bo obrazek z zamysłu miał przypominać szkic.


Wspomniany wyżej filmik:


Nawet słychać skrzypiący pedał xD. Koszulka w sowy musi być :D.

Pracę zgłaszam na wyzwania:

* "polne kwiaty" na blogu DIY

https://diytozts.blogspot.com/2018/07/33-wyzwanie-polne-kwiaty.html


*"folklor" w KTM

https://klub-tworczych-mam.blogspot.com/2018/07/wyzwanie-cykliczne-folklor.html

*****************************

A na deser zdjęcie modliszki, która dzisiaj zawitała w naszym bloku:


Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby ją zobaczyć, bo jest bardzo rzadka (chociaż najłatwiej właśnie latem).

Przez te upały odechciewa się cokolwiek robić :/.

Pozdrowienia z jakże egzotycznej Warszawy :P!

wtorek, 1 maja 2018

Czaszka z koralików i pelikan

Hej :).

Nauczyłam się ostatnio ściegu flat peyote i teraz produkuję zawieszki :D. Dzisiaj chciałabym pokazać czaszkę:


Użyłam Toho 15/0 i karabińczyka 12 mm. Podczas robienia wyskoczył problem, bo okazało się, że mam za grubą igłę i piętnastki pekają od niej, a na cieńszą nie dało rady nawlec żyłki. Muszę kupić inną żyłkę, bo takie łatanie dziur po koralikach psuje efekt.

Zgłaszam pracę do zabawy na blogu DIY. Bransoletkę flat spiral też zrobiłam, ale nie wszystko naraz ;).

**************************

Ostatnio na Stawach Raszyńskich pod Warszawą pojawił się pelikan różowy. Pojechaliśmy go zobaczyć i od razu zauważyliśmy charakterystyczny kształt na wodzie:




Zdjęcia nie powalają, ale mam tylko dwunastokrotny zoom w aparacie, nie posiadam również lunety, żeby móc robic zdjęcia przy pomocy digiscopingu.

Ale i tak najważniejsze, że pelikan był :D.
 Swoją drogą to głupie, że po polsku nazywa się różowy, a po angielsku Great white pelican :P.

Pojechałam dzisiaj z mamą na jezioro Zgorzała (pod Warszawę) i widziałyśmy perkozy rdzawoszyje i zauszniki z bliska, ale aparat nie zmieścił mi się do sakwy w rowerze, więc wzięłam tylko lornetkę. Szkoda :/.

Pelikanowe pozdrowienia :D.

piątek, 6 kwietnia 2018

Zielony paw

Hej :).

Do dzisiejszego posta na blogu wprosił się paw:


Z serduszka na swoim ogonie śle Wam duuużo miłości, he, he :D.



Zrobiłam go techniką origami modułowego według własnego pomysłu i wzoru. Składa się z około 600 papierowych modułów w rozmiarze 1/16 kartki A4. Ani kropli kleju :). Ma koło 23 cm wysokości, średnica podstawy wynosi 9,5 cm.

Paw chętnie zgłasza swoje zielone jestestwo na wyzwanie "Zielono mi" na blogu DIY zrób to sam:

https://diytozts.blogspot.com/2018/04/30-wyzwanie-zielono-mi.html

***************************************

Znalazłam na komputerze zdjęcie nietoperza, którego kiedys widziałam:


Jako, że został wypatrzony w mieście, najpewniej jest to mroczek późny, ale w internecie brak kluczy do rozpoznawania nietoperzy. Szkoda :(.


Paw pozdrawia teraz was,
Na wyzwanie lecieć czas :).

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozpoznaj ptaka i wygraj nagrodę!

Hej :).
Dawno tu nie było żadnego konkursu ani rozdania, więc wypadałoby to nadrobić :).
Zasady są proste: należy rozpoznać gatunek ptaka (wymagam polską dwuczłonową nazwę [np. myszołów zwyczajny, nur lodowiec], może być też łacińska) i napisać odpowiedź w komentarzu pod tym postem razem ze swoim mailem. Każdy może podać tylko jedną nazwę. Będę odpowiadać w komentarzu czy jest prawidłowa. Pierwsza osoba, która zgadnie, otrzyma niespodziankę związaną z ptakami, w tym celu napiszę na maila podanego w jej komentarzu.
Nie przedłużając, oto zdjęcie:


Wskazówką jest to, że to ja je zrobiłam, czyli to nie może być coś bardzo rzadkiego, bo inaczej bym się pochwaliła zamiast robić konkurs :). Druga wskazówka znajdowała się w jednym z postów dość dawno temu, a trzecia wymaga nieco spostrzegawczości ;).

Na poprawę humoru moje (i przeze mnie przerobione) zdjęcie łyski:


Przez tą minę i obrączkę na szyi aż się o to prosiła ;).

Powodzenia!

EDIT:

Konkurs jest już zakończony, więc napiszę, po czym poznać, że na zdjęciu jest puszczyk zwyczajny. Żeby było wszystko lepiej widać, dodam zdjęcie, na którym siedzi przodem (specjalnie dałam tamto, żeby nie było tak łatwo):


Chyba każdy od razu się domyślił, że na zdjęciu jest jakaś sowa :). Lista gatunków sów występujących w Polsce:
1. płomykówka
2. puchacz
3. sowa śnieżna
4. puszczyk zwyczajny
5. puszczyk uralski
6. puszczyk mszarny
7. uszatka zwyczajna
8. uszatka błotna
9. sowa jarzębata
10. sóweczka
11. włochatka
12. pójdźka
13. syczek

* mając porównanie do drzewa widać, że jest średniej wielkości, więc odpadają duże gatunki ( puchacz, sowa śnieżna, puszczyk uralski i mszarny) oraz małe (sóweczka, włochatka, pójdźka, syczek)
* siedzi na pniu drzewa, a w tle widać następne, więc odpadają uszatka błotna i płomykówka, które żyją w środowiskach z co najwyżej pojedynczymi drzewami
* jest brązowa, więc odpada sowa jarzębata
* nie ma na głowie "uszu" z piór, więc odpada uszatka zwyczajna
I tym sposobem pozostał tylko puszczyk zwyczajny. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że napisałam, że nie jest szczególnie rzadki, to już na wstępie odpada nam większość gatunków. Nawiasem mówiąc puszczyk zwyczajny jest najpospolitszą polska sową.

Mam nadzieję, ze mój tok rozumowania jest jasny dla wszystkich :).
Zdjęcie zrobiłam w Parku Arkadia koło Królikarni Warszawie. Znam kilka lokalizacji puszczyków zw. w moim mieście i jeśli ktoś będzie chętny to napiszę gdzie. :)

sobota, 11 kwietnia 2015

Podróżny pojemnik kotek i przyrodniczo

Hej :).
Też macie ten problem, że chcecie zabrać na wyjazd rzeczy do tworzenia, ale nie wiecie, gdzie je schować? Ja od tej pory będę miała miłego i przydatnego towarzysza podróży, który grzecznie przechowa w swoim wnętrzu rzeczy mogące się łatwo zniszczyć:







Kotek ma w środku wyjmowany plastikowy wkład i dlatego nie będę musiała się bać o delikatne rzeczy:


Wkład zrobiłam z pustej butelki po żelu pod prysznic (obranej z etykiety, przyciętej i wypolerowanej):


I pomyśleć, że najpierw chciałam ją wyrzucić ;).

Kot jest robiony na szydełku, a oczy i nos są z filcu malowanego farbami akrylowymi. Przykleiłam je na Guttermann, więc można go prać (ale w nie za wysokiej temperaturze z uwagi na filc). Troczek służący do wiązania to wstążka. Zobaczcie, pomyślałam nawet o wąsach (żyłka):


Widok z góry:



Żeby nie wypadły nawet najmniejsze i najchudsze rzeczy, do ich przewożenia należy włożyć wkład do góry dnem. Oczywiście można go używać też bez wkładu jak zależy nam, żeby zajmował mało miejsca i nie przewozimy nic delikatnego.


Miau!

Kot normalnie stoi i z wkładem, i bez niego.
A jak komuś bardzo się nudzi, to wkładu może użyć jako kija do baseballa lub jako kubek. Widzicie jaki to genialny wynalazek ;)?

Kota zgłaszam na wyzwanie KK Organizer:



-------------------

Zobaczcie, kogo znalazłam dzisiaj w stawie:


To samica pływaka żółtobrzeżka. Chyba utknęła w wodzie pomiędzy zeschniętymi trzcinami, więc wyłowiłam ją znalezionym obok misko-śmieciem (nie chciałam brać jej do ręki, bo to drapieżny chrząszcz wyposażony w silny aparat gębowy i mógł mnie ugryźć) i przeniosłam w miejsce bez trzcin (oczywiście w tym samym stawie). Niby to pospolity chrząszcz, a ja widziałam go pierwszy raz.

Przy tym samym stawie zaczynają się już zbierać ropuchy szare:



Nie podoba mi się, że widuję coraz więcej żółwi wypuszczonych, bo komuś się znudziły, ponieważ zabierają pożywienie rodzimym zwierzętom. Takiego żółwia dzisiaj spotkałam:


Nie mam zielonego pojęcia co to za gatunek, bo to na pewno nie czerwonolicy, który jest najpopularniejszy. Muszę poszukać.

Tego żonkila też widziałam dzisiaj. Zobaczcie jaką ma dużą "trąbkę":



Ale was zasypałam zdjęciami, chyba pobiłam rekord ich ilości w jednym poście ;). Zapominałam uprzedzić na początku, że zaglądającym tu przyda się łopata :P.
Miłego wieczoru!

wtorek, 31 marca 2015

Robal na wyzwanie i nie tylko

Hej :).
Szykuje się długachny post, więc usiądźcie wygodnie oraz przynieście sobie jedzenie i picie. Osobom szczególnie wrażliwym polecam zabranie przed komputer plastikowej miski, zwłaszcza, jeśli jecie lub dopiero co jedliście. Piszę to, żebyście mi nie mówili, że nie ostrzegałam i w skrajnym przypadku kazali płacić za zmarnowane jedzenie :P.
A więc powiem "Yhm, yhm" jak Dolores Umbridge (ci, co czytali część piątą HP wiedzą, o co chodzi :)), a Wy zamieńcie się w (ropuchy paskudne jak Umbridge!) słuch, a właściwie w "czyt" ;). Zaczynamy!

 Mój ostatni POLIMEROWY (no co, staram się, żeby to brzmiało bardziej profesjonalnie xD) projekt siedzący na niepolimerowym liściu:


 No dobra, już zobaczyliście i pewnie sobie pomyśleliście: "Ale ohydny robal, ale jakiś taki dziwny i nigdy czegoś takiego nie widziałem/am". Ale to to wcale takie rzadkie nie jest, widziałam takiego owada dwa razy (wiedząc, co to jest), a jego postać dorosła widujemy bardzo często. Jest to larwa owada, który jest bardzo lubiany przez ludzi (ale to, że ten fajny żuczek był kiedyś larwą jakoś nikomu nie przychodzi do głowy).


Pisząc "żuczek" już sporo Wam podpowiedziałam. No dobra, zdradzę ten sekret, bo przeciągać można w nieskończoność, ale po co: to larwa biedronki. Nie żartuję, przecież pierwszy kwietnia jest dopiero jutro. Serio. Jak mi nie wierzycie, to wpiszcie sobie "larwa biedronki" w Google. A tu macie zdjęcie, którym się inspirowałam. Larwo, mam nadzieje, że nie zastrzegłaś swojego wyglądu. jeśli tak, to możesz mnie zjeść.


Zastrzegłaś?! Nie, proszę, nie rób mi tego, ja tylko żartowałam z tym zjedzeniem! Zgiń, przepadnij, siło nieczysta! Ale jakoś tak nie mam serca cię rozdeptać, szkoda mi masy... ;)
- Wyluzuj - powiedziała larwa. - Naprawdę myślisz, ze chciałoby mi się chodzić gdzieś daleko, żeby zastrzec mój wygląd? Mam mnóstwo ważniejszych spraw na głowie, na przykład przepoczwarzanie się. Możesz mnie spokojnie wetknąć do tej fajnej paprotki i postawić na oknie.


Larwa wiedziała, jakie jest jej przeznaczenie, bo pamiętała jak robiłam jej dziurę w brzuchu do wetknięcia patyczka, żeby móc ją włożyć do rośliny. Umieściłam ją na docelowym miejscu, gdzie grzecznie pozowała do zdjęcia.


Ten patyczek to patyczek do szaszłyków. Otwór jest na styk, dzięki czemu można wyciągać patyczek i wkładać z powrotem, aż larwa się zniecierpliwi.

Pewnie się zastanawiacie czemu znowu larwa. Jak nie mózg, to larwa, a jak nie larwa to mózg. Bo larwy są fajne, ot co! Tak na serio to dlatego, że temat wyzwania w MMH brzmi owady:


Wiem, ze zgłaszam się na ostatnią chwilę, ale wcześniej nie miałam czasu przez kiermasz. O, właśnie, relacja z kiermaszu będzie niedługo, bo z przyczyn trzydziestego pierwszego dnia miesiąca ten post musiał być pierwszy. :)

Mam ostatnio niebywałe szczęście, ostatnio wygrałam w dwóch wyzwaniach pod rząd:

http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2015/03/wyniki-otworz-szuflade-z-alicja.html

http://kreatywnykufer.blogspot.com/2015/03/wyniki-wyzwania-mapka-1.html

Wyniki z Szuflady były dosyć dawno, ale przez roztargnienie związane z kiermaszem zapomniałam o tym napisać w poprzednich postach. Jeden banner już zawisł na pasku bocznym, a drugi zaraz wstawię.
-------------------------------------

Świdrowałam dzisiaj ludzi w metrze, szkole i na ulicy wzrokiem za pomocą wielu par oczu. Jak tego dokonałam? Za pomocą oczu na ubraniach. Pierwsze z nich są aż wytrzeszczone od smrodu, który muszą znosić podczas noszenia:


Idąc do szkoły specjalnie założyłam slip-ony, bo to moje najniższe trampki (są na razie zwykłe, czarne i nadal takie jak na końcu poprzedniego posta) i podwinęłam nogawki, coby oczy miały lepszy widok.
Drugie oczy są skromne, bo to tylko jedna para, ale za to jaka! To gały-patrzały puchacza z jednej z moich ulubionych bluz (zdjęcie całej TU i zresztą w tym samym miejscu ją kupiłam):


 I tym gało-patrzałowym akcentem kończę dzisiejszy post. Wyczekujcie relacji! :).

PS: Ta paprotka z larwą stoi na parapecie w moim pokoju, w końcu to jakaś odmiana od kwiatów origami, które mamy powtykane do wielu roślin w domu.

poniedziałek, 23 marca 2015

Dzięcioł zielony i parę kawałów

Hej :).
Na początek zrobione wczoraj zdjęcie samca dzięcioła zielonego:


Najpierw grzebał w widocznej za nim dziupli, ale w końcu postanowił zapozować do zdjęcia ;).
Coś mi się wydaje, że dzięki zdjęciu tego gatunku dzięcioła z łasicą, które zawojowało internet ostatnio, dosyć sporo osób zostało uświadomionych, że takowy istnieje. :)

A teraz parę kawałów znalezionych w ostatnim czasie. Natknęłam się na nie po raz pierwszy, więc chyba nie są zbyt znane:

Przychodzi facet do sklepu i pyta się:
-Widział pan stado baranów?
-Nie. A co, zgubił się pan?

Co to jest absolutna starość?
Kiedy wychodzisz z muzeum i uruchamia się alarm.

Kowalski zawsze parkował swój samochód przed blokiem. W samochodzie nie miał alarmu, wiec zostawiał kartkę:
-Brak benzyny, silnika i akumulatora
Pewnego dnia na kartce ktoś dopisał:
-To koła tez ci nie będą potrzebne.

-Tato, dlaczego pies sąsiadów nie szczeka?
-Nie pyskuj smarkaczu, tylko jedz kotlety!

Wczoraj śmialiśmy się z dziadkiem do utraty tchu. Dziadek wygrał.

Przychodzi kościotrup do lekarza, a lekarz:
-Dlaczego tak późno?

Lekarz do pacjenta:
-Ma pan kamienie w woreczku żółciowym, piasek w nerkach i zwapnienia w płucach.
-Jak tylko mi pan doktor powie, gdzie mam tapety, to zaczynam remont w domu!

Mam nadzieje, że chociaż trochę się pośmialiście. Następny post będzie już o rękodziele.
Miłego wieczoru! :)

niedziela, 1 marca 2015

Bransoletka millefiori i uszatki

Hej :).
Miałam dodać tę bransoletkę jutro, ale chcąc się pochwalić obserwacją uszatek dodaję go już dzisiaj :). Najpierw bransoletka:


Do zrobienia koralików użyłam techniki millefiori. Powstała przy okazji pierścionka z mózgiem, który pokazywałam w poprzednim poście, bo postanowiłam wykorzystać cały bloczek spiralkę (to ten z czarną obwódką). Zielony od zewnątrz dorobiłam specjalnie w tym celu ;).

Na ręce:



A teraz parę s(ł)ów o uszatkach:
Pamiętacie post o wypluwkach? Wspominałam tam też o uszatkach na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Wtedy nie udało mi się ich zobaczyć, ale byłam tam też dzisiaj na zorganizowanej wycieczce STOPu i były! Dwie sowy siedziały w koronie drzewa, ale były na tyle schowane, że ktoś wypatrzył je dlatego, że jedna z nich się poruszyła (chyba, nie jestem pewna, bo to nie byłam ja :)). Zdjęcie, na którym otoczyłam uszatkę czerwoną obwódką:


Na razie w swoim życiu widziałam cztery gatunki sów: wyżej wspomniane uszatki, puszczyki zwyczajne, płomykówkę i puszczyka uralskiego. Jeśli Was to interesuje, to mogę napisać gdzie. Mam nadzieję, że na tym ta lista się nie zakończy :).

Miłego wieczoru!