Profesor Anna Grey jest wirusologiem w szpitalu w Saint Louis i dzieli spokojne, dostatnie życie ze swoim życiowym partnerem, Davidem. Z kolei starzejący się Harry Erskine wciąż chce być złotym, beztroskim chłopakiem. Mieszka na Florydzie, kątem u przyjaciela, i zarabia pieniądze, przepowiadając przyszłość bogatym i znudzonym klientkom. Oboje, Anna i Harry, zostali wybrani, żeby przestrzec Stany Zjednoczone przed okrutnym atakiem grożącym błyskawicznym unicestwieniem ludności w całym kraju.
Ich losy niespodziewanie splotą się, gdy przyjdzie im wspólnie walczyć z zagrożeniem, którego źródła leżą w mrocznej historii Ameryki sprzed ponad trzystu lat. Duchy wymordowanych przed wiekami Indian szykują bowiem współczesnym Stanom Zjednoczonym nieuchronną apokalipsę!
Ha! Czy Wy widzicie tą koszmarnie straszną i jednocześnie rewelacyjnie dobraną do treści okładkę?! Już od samego patrzenia na nią, ma się ciary, a co dopiero po przeczytaniu tej książki. Ja jestem nią koszmarnie zachwycona! Ostatnią książką, która potrafiła mnie przerazić, był "Cmętarz Zwieżąt", autorstwa Stephena Kinga. Piszę o tym, ponieważ, to pierwsza książka, która sprawiała, że ogarniał mnie niepokój podczas lektury. Tak samo było tym razem z "Infekcją". Nadmienię, że jednak książka Mastertona była bardziej przerażająca od tej Kinga. I od momentu, kiedy ją przeczytałam... Prześladują mnie zakonnice! W telewizji, jakiś reportaż o zakonnicach. W gazecie artykuł i zdjęcia zakonnic. W kościele, ksiądz gada o zakonnicach. W radio wzmianka o kim? ha! Jakżeby inaczej, o zakonnicach. Oglądaliśmy horror o jakim tytule? No zgadnijcie: Zakonnica. Z tym, że akurat ten film okazał się niestety słaby. Wszędzie zakonnice!
Tak więc sami widzicie, zakonnice mnie prześladują! Grahamie Mastertonie, cóżeś mi uczynił?!
A teraz poważnie, przejdę do rzeczy. Infekcja już na samym starcie daje czytelnikowi takie mocne łupnięcie, że ten wie... iż nie będzie lekko. Domyśla się, że nie ma tutaj taryfy ulgowej. Ja np. po zerknięciu na okładkę i przeczytaniu pierwszej strony zastanawiałam się: Boże, co ja czytam?! I dlaczego to czytam?! I czytałam dalej, bo nie mogłam się oderwać. Chciałam więcej. Chciałam wiedzieć, dlaczego to się dzieje. Jak to się rozwinie. Jak potoczą się losy bohaterów i kim do cholery są te duchy! Czego chcą!
Autor rewelacyjnie stworzył tę książkę. Począwszy od charakterystycznych postaci, o których złego słowa powiedzieć i napisać nie mogę, które poprowadził przez treść tak lekko, że czytając książkę miałam wrażenie, jakbym oglądała bardzo dobry film. Przechodząc przez mrocznie skonstruowaną fabułę, a kończąc na budowaniu napięcia, grozy, niepokoju, niepewności i niesamowitej ciekawości.
Nawiedzenia, dziwne choroby, nieprzyjemne wizje, egzorcyzmy, duchy, klątwy, zemsta, zgorszenie, śmierć i przerażenie. To wszystko, a nawet więcej znajdziecie w "Infekcji" Mastertona. Ja wiem, że to jest 6 tom serii Manitou, a ja nie czytałam poprzednich. Jednak nie ma się czego obawiać, przynajmniej ja nie odczułam braku znajomości poprzednich tomów. I czytało mi się świetnie! Jeśli więc ma ktoś jakieś obiekcje przed sięgnięciem po "Infekcję", to mogę tylko podpowiedzieć, że nie ma potrzeby znać poprzednie tomy. Chociaż ja je pewnie kiedyś nadrobię z czystej ciekawości, czy są tak samo interesujące, jak tom szósty.
Zatem, cóż ja mogę rzec... Czytajcie, bójcie się i bądźcie zadowoleni z lektury. Niech zakonnice będą z Wami!