sobota, 14 maja 2011

KULTURA


Łukasz Lewicki


Kultura wysoka i niska w literaturze



            To nie jest kolejny apokaliptyczny artykuł, straszący śmiercią czytelnictwa. Ale warto go przeczytać.

            Czym się różni kultura wysoka od niższej? Ta kwestia była wielokrotnie podejmowana na konwersatoriach na czwartym roku socjologii. Kultury wyższa jest: elitarna, niełatwa w odbiorze, wymagająca refleksji, harmonijna, przekazująca wartości. W opozycji kultury wysokiej niemal zawsze stawia się niską, utożsamianą z popularną lub masową. Wśród jej cech wymienia się: komercjalizację, pozbawienie wartości, odwołanie się do emocji, dostępność dla wszystkich. Na zajęciach usłyszałem opinię, z którą od razu się zgodziłem: Kultura wysoka i niska to kwestia percepcji społecznej - innymi słowy to, co jest uważane za elitarne lub pospolite ustalają ludzie, składający się na dane społeczeństwo. Coś podobnego usłyszałem od kogoś mi bliskiego: Szklanka nie jest ani w połowie pusta, ani połowie pełna. Ocena prawdziwego stanu rzeczy jest niemożliwa dla człowieka, ale lepiej patrzeć optymistycznie. Prawda, że można zastosować to w każdej dziedzinie życia?



            Ale wróćmy do kultury. Dzieła takie jak Iliada i Odyseja, Trylogia Sienkiewiczowska, Pan Tadeusz, Zbrodnia i kara, Chłopi czy Noce i dnie można umownie nazwać klasykami (kultura wysoka). Być może większości z nas wywołują reakcją alergiczną, bo kojarzą z lekturami, z których maglowała nas nauczycielka od języka polskiego. Ale dziś nie mając żadnego przymusu, możemy przecież po nie sięgnąć, by się trochę „ukulturalnić”. Osobiście byłem ciekawy twórczości Emile Zoli i Gustave’a Flauberta, ponieważ moja polonistka mówiła, że ich książki zawierają bardzo ponury obraz człowieka (patrz termin „naturalizm”). Ale nie mogłem przecież pójść za sugestią nauczycielki, bo straciłbym swój „obraz buntownika z wyboru” we własnych oczach…J Przeczytałem je całkiem niedawno i mogę z czystym sumieniem polecić zarówno „Germinal" Zoli, jak i „Pani Bovary” Flauberta każdemu, kto ma odwagę spojrzeć na „brzydko prawdziwą naturę” człowieka. Inną klasyczną książką, którą mogę podsunąć, jest „Imię Roży” Umberto Eco - pozycja trudna, ale ciekawa i dająca olbrzymią satysfakcję z czytania. Z całą pełnością zasługuje na naszą pełną szacunku uwagę. Dzieł klasycznych jest więcej: Tołstoj, Dostojewski, Tolkien….. i wielu innych, a wszystkie one są spragnione dotyku Waszych rąk.



            Dzisiaj popularnymi wśród młodszych (ale i nie tylko) są serie o Harrym Potterze J.K. Rowling czy o jego niezłym naśladowcy Percym Jacksonie Ricka Riodana, seria Zmierzchu Stephena Meyera i masa innych - po prostu wysyp współczesnego neoromantyzmu. Warto się chwilę zadumać nad tym wątkiem - dlaczego wampiry we współczesnej kulturze straciły tę upiorność klasycznego nosferatu? Przedstawieni sobie jak półbogowie, piękni długowieczni i niemal niezniszczalni. Wampir Edward nawet nie obawia się słońca, które każdego szanującego tradycje wampira zamieniłoby w popiół. Czy są wyrazem skrytych pragnień ludzkich o osiągnięciu wiecznego piękna oraz młodości i potęgi drapieżców? Nieco dojrzalszymi pozycjami o wampirach są powieści Anne Rice, jak Wywiad z Wampirem czy Królowa Potępionych, choć trzeba przyznać, że czytelnik może się zastanawiać podczas jej lektury, czy biseksualność wampirów ma coś wspólnego z orientacją autorki… Tak czy inaczej książki można wykorzystać do analizy umysłów pisarzy, co może być równie fascynujące, jak ich twórczość. Dalej z literatury sensacyjnej sztandarowym tworem są powieści Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci” czy „Anioły i demony” - choć budzą kontrowersje, są pełne interesujących wątków, jak konfrontacja nauki i religii, historie tajnych stowarzyszeń oraz znaczenie symboli. Kryminały to przede wszystkimi seria Millenium (np. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet) szwedzkiego pisarza… No i fantastyka polska, jak dzieła Andrzeja Sapkowskiego (Saga o Wiedźminie czy Trylogia Husycka). Ponadto godnymi uwagi są: Andrzeja Ziemiańskiego trylogia o Achai i Toy Wars, Andrzeja Pilipiuka seria o Jakubie Wędrowyczu czy Norweski dziennik oraz Jacka Piekary seria o inkwizytorze Madderdinie.

            Czy można porównywać klasyka Imię Róży do choćby Kodu Leonarda da Vinci  czy Władcę Pierścieni do Wiedźmina? Można, tylko po co? Dzielą je lata, ale bynajmniej nie jakość. Uczą bawiąc - dają nam możliwość poznania nowych historii, innych światów oraz przede wszystkim wspaniałych bohaterów, przy czym bardziej niż filmy, gimnastykują umysł. Czego więcej pragnąć od literatury? Najlepsze dzieła kultury popularnej także staną się wkrótce klasykami i znów będą w opozycji do dzieła nowych, które staną przed wyzwaniem próby czasów.