Lasy znikają na naszych oczach, lecz na rodzimym rynku brakuje papieru, bo większość drewna sprzedajemy poza granice kraju. Dla mnie to podwójnie irytujące, ponieważ moja praca jest związana właśnie z papierem, a ja sama zaliczam się do osób, dla których grzybobranie stanowi styl życia wpleciony w dany sezon...
Z perspektywy kulturoznawcy mogę też powiedzieć, że zbieranie grzybów to faktycznie polski nieoficjalny sport narodowy 😀 I dobrze. Wszak to samo zdrowie dla ciała i ducha... A do tego: radość dla kubków smakowych.
W tym wyjątkowo zimnym roku - kurki obrodziły 3-4 tyg. później. Ale za to jak! Za sobą mam już 7 konkretnych zbiorów + 2 takie mini, mini... Może byłoby więcej, gdyby nie brak czasu i energii spowodowany zmienną, męczącą aurą. "Rodzynkiem" moich zbieraczych plonów okazał się niezwykły Borowik Piaskowy. Pod tą nazwą znam go z lat dzieciństwa, ale posiada jeszcze wiele innych: piaskowiec modrzak, grzyb piaskowy, podgrzybek siny, huba siniak.
Ponad tydzień temu temperatura spadła o ok. 15 stopni C. Nagle nastała jesień z zimnymi nocami i grzyby póki co się nie pojawiają. Znamienne, że w ubiegłych latach zbierałam w lipcu i sierpniu całkiem sporo podgrzybków, a w tym roku nie znalazłam ani jednego...
A tak było jeszcze niedawno:
Pomarańczowe kapelusze czają się w wilgotnym mchu, kulą na piaszczystych przestrzeniach, skąd trzeba wykopywać je nożykiem (maleńkie owocniki są idealne do marynowania!)
i rosną śmiało tuż przy drodze.
Ja zaś eksperymentuję kulinarnie 👍
Kurki z ryżem,
czy jajecznicą, to oczywista klasyka:
Bardzo przyjemnie smakują też z kuskusem, na którym kładę plasterek żółtego sera.
Amatorom ostrych wrażeń polecam kurki z czuszką i cebulą, ale trzeba uważać, by pikantna papryczka nie zabiła całkiem smaku grzybów.
W kwestii zieleniny zdecydowanie preferuję natkę lub rukolę (jeśli lubicie) z własnej hodowli, ale potrawa przyjemnie smakuje też liśćmi sałaty musztardowej.
SMACZNEGO! 😋