Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Catrice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Catrice. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 lipca 2014

Catrice Minter Wonderland - lakier do paznokci

Mimo że moda na miętusy powoli przemija, naszła mnie ostatnio chęć, żeby zafundować sobie taki kolor na paznokciach. Akurat będąc w drogerii trafiłam na odpowiedni odcień lakieru Catrice o interesującej nazwie Minter Wonderland (nr 56).



wtorek, 9 lipca 2013

Catrice Revoltaire Colour Bomb - lakier do paznokci


Limitka Catrice Revoltaire dostępna była w Naturach w zeszłe wakacje. Co skłoniło mnie do pokazania lakieru z niedostępnej już limitki, która cieszyła się dużą popularniścią i, którego już raczej nie kupicie? Zdecydowałam się na to ze względu na przepiękny kolor kosmetyku. W mojej opinii jest idealny - słodki róż, ale nie w stylu Barbie, idealny na lato. Ponieważ kolekcja stara, nie ma większego sensu rozpisywać się nad właściwościami, dlatego przedstawię Wam ten lakier wg kryteriów, które kiedyś, specjalnie na tę okoliczność przygotowałam. W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę jedynie na przepiękne opakowanie lakieru - cała ta kolekcja była pod tym względem wybitnie dopracowana.


Kolor: 10/10 - patrz wstęp, cudny róż, ciepły i dziewczęcy. <3
Krycie: 5/10 - tragicznie nie jest, ale po dwóch warstwach trochę prześwitują końcówki.
Konsystencja: 10/10 - nakłada się szybko, wygodnie i - co najważniejsze - równomiernie..
Nakładanie: 10/10 - pędzelek superwygodny, nie rozlewa produktu po płytce. Duży plus za superszybkie schnięcie.
Trwałość: 3/10 - niestety już na drugi dzień od pomalowania ścierają się końcówki. Dziś - na trzeci dzień - stan ten utrzymał się, końcówki starte, ale odprysków brak.

Razem: 38/50, czyli wynik nie najgorszy.





Podsumowując: jeżeli traficie gdzieś na ten (lub dowolny inny) lakier z tej kolekcji - bierzcie w ciemno na moją odpowiedzialność.

piątek, 5 lipca 2013

Zapowiedź LE Catrice - L'Afrique c'est chic

Na stronie Catrice pojawiła się nowa edycja limitowana - L'Afrique c'est chic. Moim zdaniem prezentuje się całkiem nieźle:
Bardzo podobają mi się lakiery (zwłaszcza L'Orange) jednak największą ochotę mam na różobrązery i pędzel do nich. Cienie mają ładne kolory, ale raczej się nie zdecyduję. Pomadki - w mojej opinii - nie powalają.
A wam jak się podoba?


wtorek, 11 czerwca 2013

Zapowiedź: LE Catrice Glamazona i Matchpoint

Dziś - zgodnie z zapowiedzią - prezentacja kolejnych edycji limitowanych, tym razem firmy Catrice. Mamy dwie interesujące propozycje. Pierwsza z nich to 

Glamazona:


Wiem, że powyższy obrazek jest dosyć chaotyczny, ale tak to jest, kiedy wymyśla się takie długie nazwy kosmetyków. :) Tutaj zdecydowanie interesują mnie kredki do ust, rozświetlacz i róż I got a flower! Uważam, że kolory cieni i lakierów są śliczne, ale osobiście raczej na nic się nie zdecyduję.

Druga kolekcja nosi nazwę

Matchpoint


Również tutaj moją uwagę przykuły kredki do ust, a poza tym te cudne róże w sztyfcie! Znów plus za kolory cieni, z lakierów podoba mi się tylko The Winning Cream (chociaż myślę, że na żywo ChamPINKon również będzie piękny). Kosmetyczka też wygląda nieźle, ciekawa jestem jakiej będzie wielkości.

I to tyle! Nadrobiłam zaległości limitkowe! :) Co sądzicie o tych prezentowanych dzisiaj? Lubicie notki poświęcone edycjom limitowanym, czy niespecjalnie? Dajcie znać!

Zdjęcia produktów stąd, wycinanki i wklejanki - ja.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Zapowiedź: LE Catrice Hip Trip, czyli chcę wszystko! ;)

Od czasu do czasu zdarza się edycja limitowana, która doprowadza mnie do wniosku, że dobrze jest śledzić ten temat na bieżąco. Taka limitowanka sprawia, że ślinię się przez monitor do proponowanych w niej kosmetyków, kilka razy na tydzień wchodzę pogapić się na zdjęcia, a oprócz tego monitoruję fora internetowe i blogi w poszukiwaniu informacji na temat dostępności. Taka właśnie jest Hip Trip firmy Catrice, którą mam przyjemność Wam zaprezentować.


Po raz pierwszy podobają mi się wszystkie lakiery, pomadki i nawet ta nieszczęsna oprawka na paszport. :) Jak znam życie to pewnie zdecyduję się także na róż i - kto wie - może pierwszy raz od półtora roku wezmę i cienie. Drżyj Naturo, kiedy wystawisz stand z tą kolekcją natychmiast go ogołocę! :)

A co Wy sądzie o Hit Trip?




Zdjęcia ze strony Catrice, połączenie ich w tę cudowną całość oraz wykonanie podpisów to moja własna robota, o! ;)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Nowy BB podkład Catrice, czyli o bubelku słów kilka




Dzisiejszy wpis należałoby określić raczej jako "pierwsze wrażenie", niż recenzje. Wiem jednakże, że do tego produktu kolejnego podejścia już nie będzie. Stosowałam go przez cztery dni i ani razu nie udało mi się go oswoić, chociaż w małym stopniu. Dlatego ja dziękuję. Pamiętajcie, że fakt, że produkt nie przypadł do gustu mnie, wcale nie znaczy, że Wasze odczucia będą takie same. 


Produkt Catrice nie jest jednoznacznie przedstawiony jako BB Cream, jednakże spore literki BB, oraz analiza działania, sprawiają, że kupując produkt mamy wrażenie, że to właśnie taki typ kosmetyku. Według producenta, specyfik ma bardzo szerokie spektrum działania: pomaga radzić sobie z nadmiarem sebum, ujednolica koloryt cery, chroni przed promieniami UV, wygładza, maskuje niedoskonałości i nawilża. Brzmi nieźle? Może i tak, szkoda, że nie działa. :)


Do stosowania "BB Creamu" przystąpiłam niezwłocznie po jego zakupie. Nałożyłam go na oczyszczoną micelem twarz, licząc na obiecywane działanie nawilżające. Przeliczyłam się. Skóra była naciągnięta i szorstka, do tego stopnia, że musiałam zmyć kosmetyk.
Spróbowałam ponownie. Tym razem nałożyłam na twarz cieniutką warstewkę lekkiego kremu, a na wierzch nasz niesamowity produkt. Buzia świeciła się tak mocno, że zużyłam co najmniej dwukrotnie więcej pudru, niż zwykle, żeby nieco ją zmatowić (a musicie wiedzieć, że ostatnio jest w bardzo dobrym stanie - nie świeci się, a i nieprzyjaciół brak). Krycie jest średnie, na moich cieniach pod oczami i na skrzydełkach nosa prawie niewidoczne. Dobrze poradził sobie z zamaskowaniem przebarwień. Skóra może była nieco gładsza, ale z porami nie stało się zupełnie nic.


Ponieważ nigdy nie skreślam kosmetyku po pierwszym niepowodzeniu, stosowałam ten fantastyczny specyfik przez cztery kolejne dni (do dziś). Po przyjściu z zajęć zauważyłam wysyp drobnych krostek. Ponieważ ten krem to jedyne co ostatnio zmieniło się w mojej codziennej rutynie, podejrzewam, że to właśnie on spowodował ich wysyp. Dlatego ja się już z nim żegnam. Wiele jestem w stanie znieść, ale na powrót problemów z cerą się nie godzę i kropka!


Podsumowując: według producenta, kosmetyk ma spełniać sześć funkcji. U mnie spełnia zaledwie trzy. To niezbyt dobry podkład, który z BB Creamem nie ma nic wspólnego. Aż nie chce się wierzyć, że ta sama firma mogła wypuścić fantastyczny Infinite Matt. Ja zostanę właśnie przy nim, a temu kosmetykowi już podziękuję.




A zdjęcia słoneczne i żółte, bo ładne słońce jest i się cieszę. :)

poniedziałek, 18 marca 2013

LE Catrice: Geometrix


Postanowiłam, że będę Was na bieżąco informować o wszystkich edycjach limitowanych Essence, Catrice i Maca. Z tego powodu rośnie lista zaplanowanych recenzji, które nie mogą ujrzeć światła dziennego, ponieważ staram się dotrzymać wspomnianego postanowienia. Dziś przychodzę z kolejną taką notatką. ;)
 Panie i Panowie, kolekcja Geometrix od Catrice:


Powiem tak: uwielbiam wszystko co geometryczne, przemawia do mnie prostota nazewnictwa i doboru kolorów, ale zasadniczo - moim zdaniem - kolekcja tyłka nie urywa. Chętnie zdecydowałabym się na pędzel kabuki, z ciekawości na pewno wezmę też bibułki i może błyszczyk, ale to chyba tyle. ;)
A Wam jak się podoba?

Zdjęcia - jak zwykle - ze strony producenta, łączenie - jak zwykle - ja. ;)

sobota, 9 marca 2013

Catrice Revoltaire: Innocent Toxin - lakier do paznokci




Dziś pokażę Wam jeden z moich ulubionych lakierów, pochodzący z jednej z najlepszych limitowanych edycji z jakimi zdarzyło mi się zetknąć. Chodzi o Innocent Toxin z fantastycznej Catrice'owej Revoltaire. Kupiłam z niej niemal wszystko. ;) Recenzje innych kosmetyków przeczytacie pod poniższymi linkami:


Na początku nie polubiłam się z tym lakierem, wydawał mi się zbyt płynny, zbyt słabo napigmentowany i ogólnie jakiś taki bez sensu. Jedyne co od początku w nim polubiłam to kolor.
Odkopałam go niedawno, użyłam kilka razy i szczerze powiedziawszy nie zauważyłam żadnej z wad, które początkowo mnie w nim zirytowały. Nie wiem, czy zgęstniał, czy może ja trochę wprawiłam się w używaniu lakierów, ale obecnie maluje mi się nim wcale nieźle. Do pełnego pokrycia płytki wystarczą dwie warstwy (jeżeli kładziecie bardzo cienkie to może gdzieniegdzie trzeba będzie dołożyć trzecią), a konsystencja jest bardzo dobra - ani się nie leje, ani nie zasycha zanim zdążę dojechać pędzelkiem do końca paznokcia. Lakier nie smuży, nie robią się w nim bańki powietrza, które potem pękają i tworzą nieestetyczne kratery. Z trwałością też nie jest najgorzej - trzeciego dnia zmyłam praktycznie nienaruszoną emalię. Kosmetyk nie ściera się ani nie odpryskuje.
Poniżej swatche i jak zwykle przepraszam za skórki:



Podsumowując: piękny kolor i niezła jakość, czyli bardzo przyjemny lakier na piątkę.


Wybaczcie, że ostatnio piszę rzadziej i krócej, ale zmagam się z zapaleniem spojówek i alergią oczu, które sprawiają, że wszelkie komputerowe seanse trwające dłużej niż piętnaście minut stają się katorgą. Mam nadzieję, że niedługo mi przejdzie i będę mogła blogować na spokojnie. ;)

piątek, 15 lutego 2013

Catrice multi colour compact powder - puder




Osobiście bardzo lubię większość Naturowej kolorówki, zwłaszcza kosmetyki Essence i Catrice. Ponieważ zauważyłam, że recenzje ich kosmetyków cieszą się sporym powodzeniem, postanowiłam dodać opis produktu, który nie należy do mnie, ale którego zdarza mi się dosyć często używać. Opowiem mianowicie o kolorowym pudrze od Catrice, którego właścicielką jest moja mama. Początkowo myślałam, że nie dam rady go używać, bo będzie zbyt ciemny, ale kiedy któregoś razu zapomniałam zabrać ze sobą swojego MACzka postanowiłam zmatowić nim tylko newralgiczne okolice: brodę, nos i czoło. Kosmetyk dopasował się idealnie, więc od tego czasu zdarza mi się go używać.


Kosmetyk zamknięty jest w puderniczce, która jest solidna i nawet dosyć zgrabna, ale wykonana bez przesadnej dbałości o szczegóły. Po kilku tygodniach używania napisy zeszły w całości. Bez nich opakowanie wygląda nieco bazarowo, a szkoda, bo uważam, że ma potencjał. :)
Puderniczka jest zamykana na zatrzask, który trzyma dobrze. 
Mimo, że puder sprawia wrażenie solidnego, sądzę, że nie przetrwałaby upadku. 
Zainteresowane zapraszam do przeczytania składu:


Mozaika składa się z czterech głównych kolorów, które mieszają się tworząc niezliczoną liczbę odcieni. Produkt jest miękki i dobrze zmielony, a także dość mocno sprasowany. Na wierzchu regularnie tworzy się twarda skorupka, którą trzeba zdrapać przed użyciem, ale myślę, że wiąże się to raczej ze skandalicznym sposobem przechowywania go przez moją mamę. 
Kolor, który daje puder jest bardzo neutralny. Nie ma w nim odcieni pomarańczowych, oliwkowych ani żółtych, jest idealnie cielisty.
Mimo mocnego sprasowania nakłada się go dobrze i łatwo - bez problemu przenosi się na pędzel, a z niego na twarz. Mimo że nie jest to produkt transparentny, nie zauważyłam, żeby dodatkowo maskował niedoskonałości. Raczej pomaga wykończyć makijaż i stopić wszystkie warstwy położone pod nim w ładną całość. 
Produkt nie jest nadmiernie widoczny, na pewno nie daje efektu maski. 
Jeżeli chodzi o matowanie, to na mojej cerze radzi sobie nieźle, ale ja od jakiegoś czasu nie mam problemu z nadmiernym wydzielaniem sebum. Myślę, że na cerze tłustej by się nie sprawdził, ale nie jest też napisane, że jest to kosmetyk matujący.
Puder mnie nie uczula, nie warzy się i ładnie dopasowuje się do skóry, dzięki czemu jest uniwersalny.


Tak prezentuje się nałożony w dużej ilości. Nie pokazuję jak wygląda roztarty, bo po prostu go nie widać. ;))


Podsumowując: dobry puder w rozsądnej cenie. Nie posiada w zasadzie cech dodatkowych, jest typowo wykończeniowy, ale osobiście bardzo przypadł mi do gustu. :)


wtorek, 15 stycznia 2013

Zapowiedź limitowanek Catrice: NeoGeisha i Siberian Call


Chciałam Wam dzisiaj zaprezentować dwie nowe limitowanki Catrice, na które czekam z utęsknieniem. Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu zdecydowanie bardziej podobają mi się kolekcję tej firmy, niż jej starszej siostry - Essence. 
Obrazki wzięłam ze strony Catrice, połączyłam je i dodałam napisy. Wiem, że napisów może być trochę zbyt dużo, ale bardzo podobały mi się nazwy, więc zależało mi, żeby je umieścić.




Jak Wam się podoba? Ja jestem zachwycona, nie mogę się doczekać NeoGeishy, ale i w Sibierian jest kilka rzeczy, do których zaświeciły mi się oczy. ;))

wtorek, 30 października 2012

Catrice Ultimate Colour: Lovely Lilac - szminka



Aż nie mogę uwierzyć w to, że kiedy zaczynałam blogowanie uwielbiałam pomadki zupełnie nienawidząc błyszczyków. Obecnie sytuacja nieco się zmieniła. Owszem, nadal uwielbiam wszelkiego rodzaju szminki, ale ponieważ błyszczyki uwielbiam jeszcze bardziej, niezbyt często mam okazję je nosić. ;) Bo owszem, klasycznej, intensywnej czerwieni nie zastąpi żadna porcja blasku na wargach, ale też jak często taką czerwień wypada nosić? Ja w każdym razie póki co czułabym się głupio nosząc tak zdecydowane barwy na codzień.
Tym niemniej moja kolekcja pomadek powiększa się nadal. To już typowe zbieractwo i swego rodzaju uzależnienie, ale nie umiem z tym wygrać. ;) Dziś zaprezentuję Wam jeden z nabytków, którego używam już od jakiegoś czasu, a zupełnie o nim zapomniałam. Chodzi o pomadkę firmy Catrice Ultimate Colour.


 Pomadka zamknięta jest w typowym dla Catrice czarnym, okrągłym opakowaniu. Plastik jest lakierowany, a na nim wytłoczone zostały litery składające się na nazwę firmy. Spód zakończony jest fragmentem, który jest przezroczysty. To tam umieszczono nalepkę z nazwą i próbką koloru. 
Opakowanie jest bardzo solidne. Myślę, że żaden upadek nie jest straszny nie tylko samemu pudełeczku, ale nawet zatrzaskowi, na który zamykana jest pomadka. Ten ostatni trzyma mocno, co pozwala zminimalizować obawy podczas noszenia kosmetyku w torebce.


Sam sztyft jest dosyć twardy i lekko tępy. Nie jest to jedna z tych niesamowicie kremowych pomadek, które w konsystencji niczym nie różnią się od delikatnego, łagodzącego balsamu do ust. Mimo tego szminka nie jest sucha, nałożona na ustach nie wysusza ich ani nie podkreśla skórek. Właściwości pielęgnacyjnych nie zauważyłam. 
Kosmetyk ma jakby satynowe wykończenie - ta warstewka blasku, którą widzicie na poniższym zdjęciu (zrobionym bez flasha) stworzona jest przy pomocy drobinek i lekkiego połysku, a nie na skutek odbicia światła od  kremowej, czy mokrej konsystencji.
Na ustach trzyma się przeciętnie długo i raczej przyjemnie. Schodzi równomiernie nie zostawiając ciemniejszej obwódki i pustego środka. Kolor na moich wargach nie jest tak intensywny, jak na poniższym swatchu - może wynika to z faktu, że same w sobie są dosyć wyraziste. Powiedziałabym, że szminka podbija naturalną barwę dodając tę delikatną, satynową poświatę. 


Niestety nie posiadam zdjęcia pomadki na ustach. Nawet je zrobiłam, ale na komputerze okazało się nieostre i brzydkie. 
W ramach rekompensaty zamieszczam zdjęcie mojego asystenta:


Podsumowując: pomadka Ultimate Colour od Catrice jest w mojej opinii przeciętna. Nie najgorsza, ale też nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Na plus zaliczyć należy dużą ilość kolorów, oraz ładne opakowanie. Jeżeli znajdziecie w szafie firmy wymarzony kolor, o którym marzycie od dawna, myślę, że warto wziąć, bo pod względem właściwości jest nieźle. 


poniedziałek, 29 października 2012

Konkurs: Wypytaj swoją nagrodę ;)




Podczas dzisiejszych zakupów udało mi się dotrzeć do dużej części najnowszej limitowanki Essence. To co widzicie na zdjęciach nie jest jednak następną porcją zakupów dla mnie. Pomyślałam, że skoro dawno nie było tutaj żadnego konkursu, czas najwyższy przewidzieć coś dla Was.
Ponieważ od jakiegoś czasu otrzymuję od Was sporo maili z pytaniami, postanowiłam stworzyć na stronie coś w rodzaju FAQ. Niniejszym konkursem zamierzam połączyć przyjemne z pożytecznym, upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czy jak jeszcze można to nazwać. Konkurs będzie polegał na zadawaniu pytań. Dokładnie mówiąc: co najmniej dwóch. ;)

Żeby wziąć udział w konkursie należy zostawić pod niniejszą notką komentarz. W komentarzu powinny się znaleźć następujące rzeczy:
1. co najmniej dwa pytania skierowane do autorki bloga, czyli do mnie. Oczywiście jeżeli zadasz ich więcej, zwiększasz swoją szansę na wygraną,
2. nick, pod którym obserwujesz Z mejkapem jej do twarzy,
3. adres e-mail (żebym mogła wysłać maila, że wygrałaś ;)),
4. informację, którą nagrodę wybierasz.

Konkurs trwa od dzisiaj, tj od 29 października 2012 roku, do 5 listopada 2012 roku. Spośród zadanych pytań wybiorę te, które najbardziej przypadną mi do gustu. Wybór będzie więc jeszcze bardziej subiektywny, niż na ogół. ;) Mogę jedynie powiedzieć, że pytania niekoniecznie muszą być niesamowicie oryginalne, czy postrzelone, bo chodzi głównie o przyjemność jaką sprawi mi odpowiadanie na nie. Wyniki zamieszczę najpóźniej 12 listopada.
W najbliższych tygodniach postaram się odpowiedzieć na łamach bloga na wszystko, o co będziecie chciały zapytać. Później wszystkie linki wstawię do specjalnej zakładki tworząc wspomniany na początku dział FAQ. ;)
To chyba tyle. Przed wzięciem udziału należy zapoznać się z regulaminem, który na pewno wyjaśni wszelkie niejasności.

I. Postanowienia ogólne
1. Organizatorem konkursu jestem ja (redhead) - właścicielka bloga Z mejkapem jej do twarzy (http://redheadexperiments.blogspot.com/). Konkurs prowadzony jest w związku z działaniem w/w witryny, wszystkie dodatkowe informacje z nim związane będą zamieszczone na jej łamach.
2. Zasady konkursu określa niniejszy regulamin.
3. Konkurs odbywa się w terminie 29.10.2012 - 5.11.2012 r.

II. Uczestnictwo
4. Osoby biorące udział w konkursie muszą mieć skończone 18 lat lub zgodę rodziców lub prawnych opiekunów.
5. Konkurs jest przeprowadzany wyłącznie dla publicznych obserwatorów Z mejkapem jej do twarzy.
6. Warunkiem udziału w konkursie jest nadesłanie pracy konkursowej - co najmniej dwóch pytań skierowanych do autorki bloga.
7. Zgłoszenia do konkursu dokonuje się w komentarzu pod notką dodaną dnia 29.10.2012 r., w której konkurs został ogłoszony. W zgłoszeniu należy zawrzeć:
a) nick, pod którym uczestnik obserwuje bloga Z mejkapem jej do twarzy,
b) adres e-mail, w celu skontaktowania się ze zwycięzcą,
c) odpowiedź na pytanie konkursowe,
d) wybór preferowanej nagrody (jednej z czterech).
8. Przesyłając odpowiedź, uczestnik zgadza się na wykorzystanie jego odpowiedzi poprzez publikację na blogu Z mejkapem jej do twarzy.

III. Nagrody
9. W konkursie przewidziane zostały cztery nagrody.
10. Nagrodę zdobędą cztery osoby, których wypowiedź zostanie wybrana przez komisję konkursową (skład komisji - na życzenie - do wglądu u Organizatora). Wyróżnione zostaną cztery odpowiedzi, których autorzy otrzymają po jednym kosmetyku.
11. Nagrodą w konkursie są kosmetyki: dwa pędzle do makijażu firmy Essence, cień do powiek firmy Essence oraz róż do policzków firmy Catrice. Każdy ze zwycięzców otrzyma jeden z powyższych kosmetyków.
12. Ogłoszenie wyników nastąpi w terminie 7 dni od dnia zakończenia konkursu. Zwycięzca zobowiązany będzie do nadesłania swoich danych adresowych w terminie 3 (trzech) dni od rozstrzygnięcia konkursu. Jeżeli do tego czasu nie otrzymam danych, wybrana zostanie kolejna praca.
13. Nagroda nie podlega wymianie na inną, ani na ekwiwalent pieniężny.

IV. Postanowienia końcowe
14. Uczestnik zgłaszający się do konkursu wyraża zgodę na:
a) publikację jego wypowiedzi na stronie Z mejkapem jej do twarzy,
b) publikację jego nicka w przypadku wygranej
c) przetwarzanie jego danych osobowych w sprawach związanych z konkursem.
15. Domniemywa się, że uczestnik biorący udział w konkursie akceptuje niniejszy regulamin.
16. Wszelkie spory powstałe w trakcie trwania konkursu, a nie przewidziane w niniejszym regulaminie rozstrzyga Organizator.
17. Każdy uczestnik ma prawo wnieść skargę na tryb przeprowadzenia konkursu w terminie 7 dni od jego zakończenia.
18. Organizator zastrzega sobie prawo zmian w niniejszym regulaminie.




środa, 19 września 2012

Wyprzedażowe zdobycze

Niechcący usunęłam tę notkę! Strasznie żałuję, ponieważ znalazło się pod nią aż 31 komentarzy! Jeżeli chcecie skomentować ponownie - zapraszam. :)


Wczoraj celem zabicia chwili czasu, którą miałam po południu, odwiedziłam kilka moich ulubionych drogerii. Zostałam mile zaskoczona, ponieważ okazało się, że mnóstwo rzeczy jest przecenionych. Oczywiście nie wszystko, co widzicie na zdjęciach nabyłam na promocji, ale - co bardzo mnie ucieszyło - udało mi się upolować dwie rzeczy z limitek Catrice, na które miałam wielką ochotę, a których pierwotna cena wydawała mi się zbyt wysoka. 


Maseczki nabyłam dla siebie, zaś odżywkę do paznokci - dla mamy. Strasznie śmieszy mnie pani na obrazku produktu znajdującego się po lewej stronie. Kojarzy mi się bardziej z reklamą klubu nocnego, niż z kosmetykiem, ale mniejsza o to. :)


Na powyższym zdjęciu widzicie właśnie wspomniane rzeczy, które przed przeceną wydawały mi się zbyt drogie. Jest to błyszczyk z edycji Nymphelia, który nabyłam za 8,99 zł, a wcześniej kosztował 15,99 zł, oraz paletka z Cruise Couture, która kosztowała mnie 11,99 zł, zaś przed przeceną - 19,99 zł.


Oprócz tego kolejna kredka do oczu, siostra tej, o której pisałam niedawno, a także Essence'owy balsam do ust i malutki zmywacz Sesique.

Fankom Essence i Catrice z Katowic polecam wizytę w Naturze na Staromiejskiej. Znajdziecie tam całe mnóstwo rzeczy z różnych limitek, nawet tych które wydawałyby się niedostępne. Widziałam nawet cienie z Cute as Hell za około 4 zł. Myślę, że warto się wybrać, bo ceny są sporo niższe, niż początkowo.

A jak tam Wasze wyprzedażowe łupy?



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...