poniedziałek, 23 września 2013
...i spadają kolorowe liście z drzew...
Etykiety:
bawełna,
knot,
koszyczki,
koszyki,
koszyki ze sznurka,
łazienka,
minimalizm,
niebieski,
pralnia handmade,
przechowywanie,
rudy,
sznurek,
zielony
piątek, 20 września 2013
...deszcz zaczyna padać po tej nieznośnej suszy ;) cd
i zaczęło się wykańczanie... zdjęcia zrobione w półmrocznym pomieszczeniu - tak to bywa gdy brak prądu... ;)
środa, 11 września 2013
...deszcz zaczyna padać po tej nieznośnej suszy ;)
...a niech tam pada! Niech leje cebrami!
Koszyczki w stanie surowym bez żadnych dodatków, myślę jednak, że się na tym nie skończy kwestia tylko czy tradycynie kwiatki jako dodatki czy realizujemy jakiś szatański plan z efektem zaskoczenia? ...........................................hmmmmmmmmmmmm........................................
Koszyczki w stanie surowym bez żadnych dodatków, myślę jednak, że się na tym nie skończy kwestia tylko czy tradycynie kwiatki jako dodatki czy realizujemy jakiś szatański plan z efektem zaskoczenia? ...........................................hmmmmmmmmmmmm........................................
czwartek, 15 sierpnia 2013
zielono mi :)
Sznurek ciągle w tym samym kolorze, a ja tęsknię za kolorem... i tak na pożegnanie mijającego lata zielony...
Czasami wydaje mi się, że jedynym zmysłem potrzebnym mi do życia jest wzrok...
Czasami wydaje mi się, że jedynym zmysłem potrzebnym mi do życia jest wzrok...
piątek, 2 sierpnia 2013
niebiesko!!!
Miłą rzeczą jaka może spotkać człowieka jest...zaskoczenie. Wybicie z nudnego rytmu tych samych kroków, jak potknięcie się na równym wydawać by się mogło chodniku.
sznurka ciąg dalszy....
...i tak zaczyna się moja mania... zszywania...Brązy jak zawsze neutralne, nienachalne...
...koszyk do przechowywania
...koszyk do przechowywania
wtorek, 23 lipca 2013
koszyk po prostu
niedziela, 7 lipca 2013
palety drugie życie
Drewno w jakiejkolwiek postaci zachwyca. Paradoksalnie czym mocniej wyeksploatowane tym rysunek słoi staje się jeszcze wyraźniejszy i takie zwykłe deski porozrzucane na placu budowy, kawałki drewna w ogóle zdają się być jedynymi w swoim rodzaju dziełami sztuki w moim odczuciu. Fascynacja teksturą drewna zapoczątkowała moją manię do zbierania... drewna. Póki co fragment palety został odratowany z przyblokowego cmentarzyska desek...
poniedziałek, 17 czerwca 2013
wianek po prostu...
Proste formy mają w sobie jakąś szlachetność... i niepodważalne piękno. W tej odsłonie wianuszek z brzozowych gałązek zbieranych w mglisty wilgotny dzień. Czemu to takie istotne?
Wilgotne gałązki cudownie się zaplatają - suche kłopotliwie łamią bez szacunku dla naszego czasu.
ps. Gdyby komuś przyszła chęć na wianek nazbierać trzeba naręcz mokrych brzozowych gałązek długości ok. 30cm czy więcej. Z dwóch najdłuższych zrobić kółko i drucikiem przewiązać tak by kółko podczas wyplatania nie rozpadło się i stanowić mogło szkielet wyplatanego wianka. Kiedy mamy już kółko gotowe zabieramy się za zaplatanie - polega to na tym, że ogonek każdej kolejnej gałązki wsuwamy między gałązki naszego szkieletu i następnie owijamy szkielet tak jak na zdjęciu. Wianek powstaje po nawinięciu kilkudziesięciu gałązek. Ważne, aby wszystkie gałązki nawijać w tym samym kierunku i dosyć ścisłe - całość będzie trwalsza i nie rozsypie się, kiedy z czasem gałązki zaczną obsychać.
Wilgotne gałązki cudownie się zaplatają - suche kłopotliwie łamią bez szacunku dla naszego czasu.
ps. Gdyby komuś przyszła chęć na wianek nazbierać trzeba naręcz mokrych brzozowych gałązek długości ok. 30cm czy więcej. Z dwóch najdłuższych zrobić kółko i drucikiem przewiązać tak by kółko podczas wyplatania nie rozpadło się i stanowić mogło szkielet wyplatanego wianka. Kiedy mamy już kółko gotowe zabieramy się za zaplatanie - polega to na tym, że ogonek każdej kolejnej gałązki wsuwamy między gałązki naszego szkieletu i następnie owijamy szkielet tak jak na zdjęciu. Wianek powstaje po nawinięciu kilkudziesięciu gałązek. Ważne, aby wszystkie gałązki nawijać w tym samym kierunku i dosyć ścisłe - całość będzie trwalsza i nie rozsypie się, kiedy z czasem gałązki zaczną obsychać.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
moje pranie
...a tak naprawdę nie o pranie, a o zwykły bawełniany sznurek do wieszania bielizny chodzi. Dla kogoś kto uwielbia jak ja wyraziste tekstury, sznurek jest materiałem idealnym pozwalającym uzyskać formy prążkowane i jednocześnie łagodne w kształcie. Oszalałam na punkcie sznurka i jego cudownych możliwości formowania przedmiotu. Po co o tym piszę? Nie szukam amatorów bawełnianej linki, ale przez chwilę cichych wielbicieli... ;) Obejrzyjcie.
Torebka ... ze sznurka
...i tu podobnie...
tym razem koszyk do przechowywania różności... prosto po prostu minimalizm
koszyk cd.
...stado ;)
...zabawa formą... tak troszkę inaczej
Torebka ... ze sznurka
...i tu podobnie...
tym razem koszyk do przechowywania różności... prosto po prostu minimalizm
koszyk cd.
...stado ;)
...zabawa formą... tak troszkę inaczej
papier do... koszyków
Nie uwierzyłabym gdybym nie sprawdziła sama, że koszyki czy w ogóle przedmioty z papierowej wikliny potrafią być dosłownie pancerne. Kiedy wiklinowe koszyki z ikea czy innego molochu dawno poszły w niepamięć moje mają się całkiem nieźle biorąc pod uwagę oddziaływanie dziecięcej dupki...
...łezka
...kolejny mały krzywik
...tu już wersja maxi w formie nieregularnej
Niechcący osiągnęłam bogatą paletę brązów...
Dla odmiany wersja prosta.
...łezka
...kolejny mały krzywik
...tu już wersja maxi w formie nieregularnej
Niechcący osiągnęłam bogatą paletę brązów...
Dla odmiany wersja prosta.
środa, 29 maja 2013
jakoś się wszystko zaczyna...
Jestem straszną bałaganiarą. Dom w którym mieszkam nijak ma się do tych sterylnych ze zdjęć jakich pełno w internecie. Mój dom jest pełen mnie i całej mojej rodziny - kiedyś martwiłam się tym, ale z czasem ta granica mojego zmartwienia przesunęła się w stronę zdrowego rozsądku. Albo mieszkanie dla nas albo my dla naszego mieszkania... Muszę się jednak przyznać pokornie, że wiarę swoją zarzuciłam na moment po tym, jak udało mi się zrobić stroik... mój pierwszy własnoręcznie wykonany. Niby nic, ale ten cholerny stroik nijak nie pasował do naszego rozgardiaszu i musiałam zakasać rękawy, żeby to coś mogło ostatecznie zawisnąć na tle białych firanek i świeżo umytej szyby. Rzecz prezentowała się nadzwyczaj ładnie ku mojemu zaskoczeniu i wtedy w mojej głowie źdźbło zaczęło kiełkować, że palcami rąk tak wiele można zrobić. I tak wpadłam po uszy...
i wieloryb...
i wieloryb...
Subskrybuj:
Posty (Atom)