sobota, 14 lipca 2018

W pogodni za chwilą

Witajcie, chwilkę zawisłam w próżni blogowej ale to za sprawą ogromu pracy. Jak to pogoda potrafi się dostosować do naszego trybu pracy. Nie wiem jak u Was ale co roku gdy zaczyna się zbiór ogórków zaczyna padać. U Was tak samo? Co roku zaczynają się ogórki, siedzenie w kuchni przy wekach a za oknem deszcz. Dla mnie to naprawdę świetne zbiegnięcie się pogody z obowiązkami. Od trzech dni siedzę w wekach, ogórki w pomidorowym sosie, ogórki w curry, w occie, kiszone, sałatki szwedzkie, marynowana kalarepa i siekana na surówki zimą. Praca wre a ja czuję się jak ta ugotowana kalarepa w tym kotle :P Nie pada rzecz jasna cały czas, a gdy tylko wychodzi słoneczko idę na ogród po kolejne partie warzyw do przerobienia. Między czasie oczywiście przerób mleka i prace porządkowe. Znów jestem na pełnym obiegu i uwierzcie mi,nic mnie tak nie cieszy. Pierwszy zbiór jabłek czeka na nas jutro. Pierwsze soki wyciskane do ostatnich sił. W tym roku prócz tradycyjnych przetworów będziemy także robić swoje własne soki pasteryzowane. Będą przechowywane w butelkach w piwnicy.Wyciskarkę do soków mam 12 litrową więc szybko pójdzie dodatkowo zostaną nam wytłoczyny które będę suszyć na zimę dla kóz. Nic nie może się zmarnować.







Suszą się zioła


Oczywiście oprócz pracy jeszcze znajdujemy chwilę na przyjemność. Na spędzenie razem czasu, zatrzymanie się w tej gonitwie.....




Nie tylko pracą człowiek żyje :) Pozdrawiam