W takim świecie czasem odechciewa mi się żyć! W takich realiach odechciewa mi się kontaktów z sąsiadami, ludźmi którzy nas otaczają. Nie! nie jestem dziwakiem tylko aż mnie nie raz mdli na ludzką głupotę i znieczulicę! Czy zawsze Polska wieś musi się kojarzyć z zacofaniem ??Z psami na metrowych łańcuszkach wśród własnych odchodów, krów czarnych od brudu ? Jesteśmy średniowieczem w Europejskich barwach!!! Wybaczcie ale trzęsie mnie na samą myśl po tym jak byłam dziś świadkiem takiego braku empatii i chamstwa że muszę się wygadać. Opowiem więc to co mną dziś wzburzyło.... Tomek wrócił ze sklepu i mówi :
-Prawie nam facet zabił psa samochodem jak wracał ze mną ze sklepu , tak szybo jechał! Niestety potrącił jakiegoś małego pieska.
Szybko więc założyłam buty i nawet nie zauważyłam, że leciałam na ulice ze ścierką do naczyń w dłoniach. Niestety piesek już nie żył, miał roztrzaskaną czaszkę, było to szczenię a jego matka lizała go po głowie i uszach skąd wylatywała strumieniami krew. Od razu skojarzyłam gdzie tego pieska i jego matkę widziałam więc poszłam do sąsiada. Zapukałam do drzwi, wychylił się sąsiad a przy nim stał jego 4 letni syn ( który chodzi z moim synem do średniaków). Powiedziałam mu co się stało, że samochód zabił mu szczenię.... Wiecie co mi odpowiedział??? Zamurowało mnie !!!
- Następny? I bardzo dobrze!- następnie zamknął mi drzwi przed nosem!!!!
Co za egoistyczny empatyczny drań!!!! Jak można mieć takie podejście do żywych stworzeń!! Tym bardziej, że jego syn przy nim stał , jaki daje dziecku przykład , czego go uczy??? W jakim ja świecie żyję??? I ten chłopczyk ma być kiedyś kolegą mojego syna??? W co będzie się bawił za parę lat? W wydłubywanie oczu kotom czy podpalanie psów?? Nie mogę się z tym ani oswoić ani przeżyć. Pieska zabrałam, zakopaliśmy go pod czarną olchą. Łzy popłynęły mi po policzkach z tej bezsilności. Wracając z pola do domu zobaczyłam moją kotkę leżącą na wycieraczce, słaba z zaropiałymi oczami i noskiem. Rano była zdrowa a teraz nie ma siły chodzić. Nie wiem co się stało ale podejrzewam, że zjadła coś co ją zatruło. Kury też od czasu gdy zamknęłam je i ogrodziłam im mały wybieg przestały padać, ktoś truje mi zwierzynę :(((
Cały dzień nie był aż taki zły i przepełniony złymi emocjami, w ciągu dnia ogarnęłam gruntownie dom i upiekłam drożdżówkę. Stylem ciasta zainspirowała mnie Magdalena z bloga
Nasze życie na wsi . Upiekłam więc ciasto drożdżowe ( z przepisu mojej babci) dla każdego coś dobrego. Jest doskonałe!!!
Przed:
I po:
Tak więc koję nerwy przegryzając ciacho i popijając gorącym mlekiem z miodem nawłociowym. I staram się nie myśleć o tym co było dzisiaj....Pozdrawiam