Zmiany w mieszkaniu
Przez to całe "siedzenie w domu" mam ochotę na zmiany najbliższego otoczenia. Napisałam ten wpis tydzień wcześniej, a właśnie siedzę i czekam, czy ogłoszą kolejny lockdown???
Długi czas: koce, poduszki i takie pierdoły nie robiły na mnie wrażenia, im mniej było tych rzeczy w mieszkaniu, tym mniej odkładania na miejsce, prania, zwyczajnie zawracania sobie nimi głowy. Z biegiem czasu zauważyłam, że na kanapie wygodniej się siedzi mając poduszkę pod lędźwiami... a koce na kanapie, pomimo że jasne chronią kanapę od brudu, nie muszę jej codziennie odkłaczać po kotach, wystarczy strzepać paprochy na podłogę, a odkurzacz je wciągnie. I tak miło wieczorem zakopać się pod kocem! Jasne beże ociepliły wnętrze, zrobiło się przytulniej. Dźwięk się mniej nosi, nie odbija od pustych ścian.
Swoją drogą wciąż białych ścian, stanowiących świetne tło do dodatków. Przymierzam się do nowej galerii plakatów w pokoju dziennym i tak myślę, co by tu powiesić? By było bliskie mojej estetyce i nie opatrzyło się za szybko. Plakaty z napisami na korytarzu wciąż wiszą i podobają mi się.
Próbowałam przekonać moje kocury, by nie obgryzały do zera wszystkiego zielonego co w zasięgu ich oczu... na marne. Nie pomogła ani trawa specjalnie wysiewana dla kotów, ani tabletki z trawą, tych to w ogóle nie lubią, więc dla dobra ogółu, kwiaty wiszą pod sufitem! Z drugiej strony, ja za bardzo na pielęgnacji kwiatów się nie znam i potrzebuję takich mało wymagających.
Rok temu pomalowałam kafelki w toalecie i nieskromnie powiem, że wyszło pięknie. Wielka zmiana za małe pieniądze! Zbieram się w sobie, by odmalować łazienkę, bo zanim ją wyremontujemy, to jeszcze trochę minie... chociaż kafelki na podłogę już mamy kupione.
Jesteśmy na świeżo z remontem korytarza i kuchni, zdążyliśmy skończyć na dzień przed Wigilią, a wydawało nam się, że max. tydzień, dwa w październiku i będzie gotowe! Tacy z nas naiwniacy, trzeba było poczekać na materiały, ekipę, meble... Dużo robiliśmy sami "po godzinach", co wydłużało o kolejne dni. Gotowanie w pokoju, ten cały bajzel i jednocześnie mieszkanie w tym samym miejscu podczas remontu, jesteśmy zmęczeni tą dłubaniną. Na remont łazienki, koniecznie wyjeżdżamy!
Mieszkamy tu już 10 lat i nigdy nie przykładaliśmy aż tyle uwagi do tego, jak mieszkamy? Zawsze goniłam myślami, gdzie by tu pojechać, co nowego doświadczyć? Owszem stopniowo wymienialiśmy rzeczy najpotrzebniejsze, cekolowaliśmy by było gładko, malowaliśmy, by było czysto. Wymieniliśmy okna, drzwi. Mieliśmy podstawowe meble. Kuchnia czekała i z perspektywy czasu to była dobra decyzja, bo i tak na początku, nie wiedziałam, co będzie praktyczne? Teraz za to spoglądamy z ogromnych zachwytem na kuchnie, jedząc razem lub pijąc kawę przy stole. I samo gotowanie sprawia mi dużo frajdy.
Cieszymy się, że trafiliśmy na to mieszkanie, pomimo że kredyt hipoteczny trochę nam ciążył na początku, to teraz widzimy, w jak komfortowej sytuacji jesteśmy. Bo ceny mieszkań poszybowały w górę jak szalone. To mieszkanie ma wszystko, czego nasza dwuosobowa rodzina potrzebuje i jest jeszcze sporo miejsca dla naszych dwóch koteczków.
Wychodzi na to, że to nasz etap urządzania się, jesteśmy tu szczęśliwi, wdzięczni za to, co mamy, mimo tego całej pandemii dookoła...
A Wy, jak sobie radzicie?
jejku jak pięknie i przytulnie a jednocześnie spokojnie bez nadmiar zbędnych przedmiotów, też staram się nie mieć niemal niczego na wierzchu
OdpowiedzUsuńDobrze rozplanowane meble to ułatwiają :) Brakuje mi jeszcze tylko takich schowków w łazience, ale przy remoncie coś wymyślimy.
UsuńOj tak ceny mieszkań są teraz tak przerażające, że ja zaczynam wątpić czy kiedykolwiek uda nam się kupić coś swojego... Ja lubię minimalistyczne wnętrza, ale tak jak Ty przytulne. Nie lubię nadmiaru, ale parę poduszek i koc muszą być. Kiedyś kupowałam różnie ozdóbki, a teraz powoli się ich pozbywam i twierdzę, że najlepszą ozdobą są kwiaty, zdjęcia i świeczki ;) U nas wiszą dwa plakaty, które mój mąż trzyma zawzięcie z czasów "młodości" choć do niczego nie nawiązują i do niczego nie pasują, ale muszę z nimi żyć :) Chętnie bym zmieniła prawie wszystko w tym mieszkaniu, bo jest dla mnie zbyt kolorowe i bardzo źle zorganizowane, że mimo małej ilości rzeczy nie ma się jak prawidłowo pomieścić... No ale niestety nie jest moje, muszę jakoś wytrzymać;)
OdpowiedzUsuńWszystko tylko nie świeczki. Wiem, że niektórzy je lubią i rzeczywiście fajnie wyglądają ale jakoś nie potrafię się do nich przekonać. Specyficzny zapach palącej się świeczki i sam płomień świecy budzi we mnie jedno skojarzenie - znicze na cmentarzu. Ne widzę też nic romantycznego w kolacji przy świecach.
UsuńMarta
Marlena przyjdzie dzień, że w końcu doczekacie się swojego mieszkania i już jesteś bogatsza o pewne doświadczenia i wiesz, czego absolutnie u siebie nie będziesz chciała, a jakie rozwiązania się sprawdzają :)
UsuńJa bardzo lubię świeczki, dają mi takie poczucie ciepła, przytulności i trochę rekompensują brak kominka jesienią/zimą :) Nigdy nie miałam skojarzenia ze zniczem cmentarnym, może kwestia jakie świece się kupuje?
Mi też nigdy świeczki nie kojarzyły się ze zniczami:) Dla mnie wyglądają zupełnie inaczej. Niektóre potrafią być nawet jak małe dzieła sztuki. Staram się też kupować takie z wosku sojowego czy pszczelego. Bardzo ładnie się palą i pachną, Choć wiadomo gusta są różne ;)
UsuńU mnie wraz z nadejściem cieplejszych dni też postanowiłam nieco odmienić swoje wnętrza. Kupiłam wielką poduchę, na której zamierzam oglądać filmy w letnie wieczory. Do tego poduszka z gorczycy dla wygody i kilka nowych roślin, żeby trochę ożywić pokój kolorem.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńArtykuł bardzo dobry ! zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńale tu wiele fajnych wiadomości
OdpowiedzUsuń