Jak mogliśmy się spodziewać, dzisiejszy obiekt nie prezentuje niczego interesującego. Sterta zbutwiałych gratów wala się pod nogami. |
Próżno tu szukać śladów z Powstania, lub po więźniach NKWD. |
Najlepsza z całej wycieczki, była obrana przez nas metoda wejścia do środka. Głośna czy nie, ważne, że skuteczna. Z pobliskich kamienic powyłazili wszyscy dresiarze zaciekawieni hałasami. |
Widok z dachu zrekompensował trudy wyprawy. Można chwilę tu odpocząć. |
Pooglądać sąsiadów. |
Akordeon chyba już nie zagra. |
Tak czy tak obiekt odhaczony, za chwilę pewnie go nie będzie. |
Nie udało się nam znaleźć żadnych informacji o obiekcie, jednak widać, że stoi tu od dłuższego czasu :) |
Dawno nie widzieliśmy tak wielkiej pajęczyny, może kiedyś na jednej randce ... nie ważne. |
Na wszelki wypadek sprawdzimy piwnicę. Może ukryto tam Bursztynową Komnatę, a my pójdziemy sobie i nie dowiemy się o tym. |
Zaplątujemy się w pajęczyny. |
Znajdujemy tylko Menelską Komnatę. |
To było na tyle. Wysmerfowujemy się z kamienicy w taki sam cichy sposób, w jaki się do niej dostaliśmy. Pozostawiamy po sobie smród i niewyspanie okolicznych mieszkańców. |
Za chwilę mogą pojawić się tu inne służby. Jest prawdopodobne, że ktoś mógł zadzwonić do Urzędu Bezpieczeństwa, a co za tym idzie Pogotowie MO może interweniować. |
Jeszcze szybka fotka z zewnątrz i idziemy się pomodlić. Na wieczorną mszę ... |
do Kościoła Świętego Lindleya. |