Nie ma już jej...
Odeszła od nas, tam gdzie jest jej lepiej...
Tam gdzie już nie cierpi...
Za bardzo już się męczyła, więc musieliśmy jej pomóc przestać cierpieć...
W czwartek po pracy pojechałam do domu, ze wszystkimi się pożegnała, ze mną spała całą noc. Niestety w piątek, musieliśmy się z nią pożegnać. Na zawsze...
Ale wiem, że teraz jej lepiej.
Wszędzie w domu czuje się jej obecność. Jej duszek tam jest.
Już nigdy nie będzie tak samo, bo jej już nie ma.
Byłam z nią do samego końca...
W sobotę byliśmy na weselu, w niedzielę na poprawinach. Spokojniejsza byłam. Wiedziałam, że już nie cierpi. To niby tylko kot,zwierzę, ale ona była bardzo mądra i widzieliśmy po niej, że nie chce żebyśmy się martwili. Bawiłam się na weselu bardzo dobrze, ale cały czas i tak o niej pamiętam.
Wkrótce zrobię mały albumik z jej zdjęciami.
A tak przy okazji candy u Nulki i u Kobens
szkoda, że tak nie cieszy jak zawsze ;(