Pragne poinformowac ze w najblizszych tygodniach (tak jak w kilku ostatnich) nie bedzie mnie widac i slychac. Powodow jest kilka: mam w domu "Komunistke", czyli corcia idzie do Komunii, nagonke gosci z POlski, Francji i Anglii- wszystko w 3 pokojowym mieszkanku i wyjazd do Polski. Wroce z nowymi przepisami i glowa pelna pomyslow i energii. Na dzien dzisiejszy jestem delikatnie powiedziawszy wypompowana.
Pozdrawiam wszystkich goraco
agata
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tak sobie plote. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tak sobie plote. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 14 czerwca 2009
piątek, 10 kwietnia 2009
Podsumowanie
No coz, musze sie przyznac ze wstydem ze wpadlam po uszy w przygotowania swiateczne i zupelnie zapomnialam o podsumowaniu. Przepraszam. Oto one:
Osobom ktore przechodza jakis stres, zalamanie nerwowe nie polecam ponizszego programu detox, z tego powodu ze jest dosyc ciezko w nim wytrwac.
Ubylo mi 3kg ktore z pewnoscia nadrobie w czasie wielkanocnego szalenstwa, mam tu na mysli wypieki:))) Wlasnie pieke piekne babki adwokatowe ktore az sie prosza by je umiescic na blogu.
Ogolnie w czasie programu nie odczuwa sie glodu, jedynie moze na poczatku. Ma sie mase energii i dobre samopoczucie.
Bardzo dla mnie waznym elementem byla mozliwosc spozywania miesa i ryb, co w znacznym stopniu ulatwilo dobrniecie do konca.
Minelo juz kilka dni a ja nadal zaczynam dzien woda z cytrynka, jem regularnie, wcinam owoce i (staram sie) pije duzo wody, ograniczam cukier w kawie i herbacie- czyli cos jednak pozytecznego pozostalo:))
Na wiosne taki program jak znalazl:)) polecam
pozdrawiam przedswiatecznie
Osobom ktore przechodza jakis stres, zalamanie nerwowe nie polecam ponizszego programu detox, z tego powodu ze jest dosyc ciezko w nim wytrwac.
Ubylo mi 3kg ktore z pewnoscia nadrobie w czasie wielkanocnego szalenstwa, mam tu na mysli wypieki:))) Wlasnie pieke piekne babki adwokatowe ktore az sie prosza by je umiescic na blogu.
Ogolnie w czasie programu nie odczuwa sie glodu, jedynie moze na poczatku. Ma sie mase energii i dobre samopoczucie.
Bardzo dla mnie waznym elementem byla mozliwosc spozywania miesa i ryb, co w znacznym stopniu ulatwilo dobrniecie do konca.
Minelo juz kilka dni a ja nadal zaczynam dzien woda z cytrynka, jem regularnie, wcinam owoce i (staram sie) pije duzo wody, ograniczam cukier w kawie i herbacie- czyli cos jednak pozytecznego pozostalo:))
Na wiosne taki program jak znalazl:)) polecam
pozdrawiam przedswiatecznie
niedziela, 8 marca 2009
DZIEN 4- pozostalo 24 dni
Dzien 4 przypadl na sobote i jak sie spodziewalam jest duzo trudniej gdyz wchodzi w gre rodzina i jej potrzeby. Bylo warto jednak ponaciagac reguly programu, zwlaszcza stale godziny posilkow. Naszym pierwotnym planem byl wyjazd do parku na rolki, potem plan sie "troszeczke" zmienil i wyladowalismy w Porto- ponad 260km. Porto to naprawde piekne miasto i niebawem wybierzemy sie na dokladne zwiedzanie.
Upewnilam sie w przekonaniu ze internet to naprawde fajna rzecz, bo dzieki niemu poznalam osobiscie moja przodowniczke blogowa:) I zapomnialam wyludzic od niej sloiczka zakwasu do wypieku chlebka. Moze to i dobrze bo podejrzewam ze detox poszedlby w zapomnienie, ale nastepnym razem nie daruje:)))))
Upewnilam sie w przekonaniu ze internet to naprawde fajna rzecz, bo dzieki niemu poznalam osobiscie moja przodowniczke blogowa:) I zapomnialam wyludzic od niej sloiczka zakwasu do wypieku chlebka. Moze to i dobrze bo podejrzewam ze detox poszedlby w zapomnienie, ale nastepnym razem nie daruje:)))))
poniedziałek, 2 marca 2009
Przygotowania do programu: detox
Gdy przygotowywalam wieczorna kapiel dzieciaczkowi- szatankowi moj telefon komorkowy wyladowal w wannie. To moj kochany aniolek wymyslil sobie nowa zabawe. Cale szczescie w wannie nie bylo duzo wody wiec telefon zamoczyl sie tylko troche. Rozebralam komoreczke czym predzej na czesci pierwsze i wysuszylam suszarka do wlosow. W taki oto sposob moja przyjaciolka wyratowala swoj telefon z kapieli w sedesie. W tej chwili dziala bez zastrzezen. Oby!!
Jak ja wytrzymam przez 28 dni bez porannej kawy???? I ciasteczek do niej? Dzis mialam juz maly terening. Goraca wode z cytryna pije juz od tygodnia, ale dzis dodalam zdrowe sniadanko z platkami owsianymi, potem tez zdrowy lunch i poleglam ok godz.18.00 To moj czas na herbatke, z dwoma lyzeczkami cukru a potem zwabily mnie ciacha, a jeszcze chrupy, a fuj!! Mam kaca moralnego co daje mi do myslenia: podolam czy nie? Mam nauczke: ok godz 18.00 wypije herbatke rumiankowa i przegryze ciastkiem ryzowym. Takie "przecinki" sa bardzo wazne, gdy dopada glod dobrze miec pod reka owoc, orzechy, ciastka ryzowe bez soli, hummus.
Jeszcze kilka waznych faktow, ktore powinnam przestrzegac:
* dziennie spozywac 3 posilki o regularnych porach
* dziennie zjesc 3 porcje warzyw
* dziennie zjesc 3 porcje owocow
* 1 porcja brazowego ryzu
* ostatni posilek spozyc przed godz 19.00
Juz teraz podaje jadlospic na pierwszy dzien. Calkiem sympatyczny:
SNIADANIE

1/4 szklanki platkow owsianych
pol pokrojonego jablka
1-2 lyzki rodzynek
pol lyzeczki cynamonu
lyzka miodu (moim zdaniem pol lyzki wystarczy)
Platki zalac odrobina przegotowanej zimnej wody i zostawic pod przykryciem na noc. Rano dodac reszte skladnikow, pomieszac i wcinac!
LUNCH porcja dla 2 osob

Ryzowa salatka
1/2 zielonej papryki- pokroic
1/2 czerwonej papryki- pokroic
kawalek ogorka- 5 cm
60g ugotowanego brazowego ryzu
30g zielonego groszku
30g kukurydzy
sos sojowy
czarny pieprz
malenka szczypta soli
Wszystko wymieszac i doprawic do smaku sosem sojowym i sola. Zakonczyc owockiem.
DINNER
1 plat z dorsza (w moim przypadku bacalhau)
2 duze ziemniaki
1 maly por, pokrojony w slupki
kawalek zielonej kapusty- pokrojony
1 zabek czosnku
oliwa z oliwek
czarny pieprz
Ziemniaki obrac i ugotowac, dodac lyzke oliwy z oliwek i utluc na papke. Dorsza zgrilowac na zloty kolor. Na patelni z odrobina oliwy z oliwek podsmazyc pora, kapuste i czosnek- do lekkiego zbrazowienia. Wyrzucic na talez i wcinac. Zakonczyc owockiem:)
Nie wiem jak wy, ale ja po tylu latach za granica przyzwyczailam sie do jedzenia w poludnie a potem zamiast lekkiej kolacji- drugiego obiadu. Narod portugalski jest bardzo zarloczny i wlasnie w taki sposob sie odzywia. Autorka ksiazki tez preferuje taki podzial posilkow, niestety.
Chyba nie bedzie tak zle?
Jak ja wytrzymam przez 28 dni bez porannej kawy???? I ciasteczek do niej? Dzis mialam juz maly terening. Goraca wode z cytryna pije juz od tygodnia, ale dzis dodalam zdrowe sniadanko z platkami owsianymi, potem tez zdrowy lunch i poleglam ok godz.18.00 To moj czas na herbatke, z dwoma lyzeczkami cukru a potem zwabily mnie ciacha, a jeszcze chrupy, a fuj!! Mam kaca moralnego co daje mi do myslenia: podolam czy nie? Mam nauczke: ok godz 18.00 wypije herbatke rumiankowa i przegryze ciastkiem ryzowym. Takie "przecinki" sa bardzo wazne, gdy dopada glod dobrze miec pod reka owoc, orzechy, ciastka ryzowe bez soli, hummus.
Jeszcze kilka waznych faktow, ktore powinnam przestrzegac:
* dziennie spozywac 3 posilki o regularnych porach
* dziennie zjesc 3 porcje warzyw
* dziennie zjesc 3 porcje owocow
* 1 porcja brazowego ryzu
* ostatni posilek spozyc przed godz 19.00
Juz teraz podaje jadlospic na pierwszy dzien. Calkiem sympatyczny:
SNIADANIE

1/4 szklanki platkow owsianych
pol pokrojonego jablka
1-2 lyzki rodzynek
pol lyzeczki cynamonu
lyzka miodu (moim zdaniem pol lyzki wystarczy)
Platki zalac odrobina przegotowanej zimnej wody i zostawic pod przykryciem na noc. Rano dodac reszte skladnikow, pomieszac i wcinac!
LUNCH porcja dla 2 osob

Ryzowa salatka
1/2 zielonej papryki- pokroic
1/2 czerwonej papryki- pokroic
kawalek ogorka- 5 cm
60g ugotowanego brazowego ryzu
30g zielonego groszku
30g kukurydzy
sos sojowy
czarny pieprz
malenka szczypta soli
Wszystko wymieszac i doprawic do smaku sosem sojowym i sola. Zakonczyc owockiem.
DINNER
1 plat z dorsza (w moim przypadku bacalhau)
2 duze ziemniaki
1 maly por, pokrojony w slupki
kawalek zielonej kapusty- pokrojony
1 zabek czosnku
oliwa z oliwek
czarny pieprz
Ziemniaki obrac i ugotowac, dodac lyzke oliwy z oliwek i utluc na papke. Dorsza zgrilowac na zloty kolor. Na patelni z odrobina oliwy z oliwek podsmazyc pora, kapuste i czosnek- do lekkiego zbrazowienia. Wyrzucic na talez i wcinac. Zakonczyc owockiem:)
Nie wiem jak wy, ale ja po tylu latach za granica przyzwyczailam sie do jedzenia w poludnie a potem zamiast lekkiej kolacji- drugiego obiadu. Narod portugalski jest bardzo zarloczny i wlasnie w taki sposob sie odzywia. Autorka ksiazki tez preferuje taki podzial posilkow, niestety.
Chyba nie bedzie tak zle?
niedziela, 1 marca 2009
28 dni i bede nowa!!

Dopadlam zapomniana na polce ksiazke: "28 days to a new you" napisana przez Christine Green. Ucieszylam sie ogromnie bo pogoda w Portugalii sie polepsza, do sezonu krotkich spodenek tuz tuz (nie nosze z powodu "pajaczkow") a waleczkow przybylo tu i tam. Po przeczytaniu kilkudziesieciu stron zdecydowalam sie na program: odtruwajaco-energetyzujaco-plaskobrzuszasto-pupaiudasto-bezcelulitasto-letnioprzygotowawczy.
Nie jestem osoba ktora potrafi powstrzymac sie od przyjemnosci jedzenia, wiec mam nadzieje ze moze jakas osoba do mnie dolaczy:) Codziennie bede zamieszczac jadlospis na nastepny dzien, miejmy nadzieje z dolaczonym pozniej zdjeciem i moje obserwacje. We wtorek ide na zakupy, wiec program rozpocznie sie od srody 4 marca.
Program nie jest trudny i polega na pozbyciu sie wszystkich chemikalii zadomowionych w naszym ciele i poprawienia wygladu zewnetrznego i wewnetrznego:)
Zaczne od wymienienia osob ktore nie powinny do niego przystapic:
*kobiety w ciazy lub karmiace piersia
*osoby cierpiace na jakiekolwiek doleglosci polaczone z ragularnymi wizytami u lekarza
*osoby z typem 1 cukrzycy
*anemia
*osoby z niedowaga
*osoby w stresie
*osoby przyjmujace codziennie leki
Autorka ksiazki poleca przed przystapieniem do programu wizyte u lekarza lub pielegniarki w celu zasiegnienia informacji.
Podam jeszcze produkty ktorch w najblizszych 28 dniach moj talerz lub tez miska nie uswiadczy (mam nadzieje):
*slodziki
*awokado
*banany
*chleb
*mleko/ser krowi
*soczewica
*pieczarki
*pomarancze
*czerwone mieso
*sol
*szpinak
*cukier
*pomidory
W czasie programu nalezy zazywac komplet witamin przez pierwsze 15 dni, oraz:
*rano- szklanka goracej wody z wycisnietym sokiem z cytryny lub limonki
Pozwoli to na energiczny start dla watroby- organu ktory odgrywa najwieksza role w oczyszczeniu organizmu
*Woda woda i jeszcze raz woda!! Przynajmniej 1.7 litra kazdego dnia- dla mnie bedzie to najgorszy problem do przebrniecia
*Tonik dla watroby. Przynajmniej dwie z ponizszych pozycji:
-dwie filizanki herbaty z kopru wloskiego lub mniszka lekarskiego
-szklanka swiezego soku z marchewki lub buraka
-sredniej wielkosci kisc winogron
-wlaczyc swiezy zabek czosnku do posilku
*Tonik dla nerek. Jak poprzednio wybrac dwie propozycje:
-Szklanka swiezego soku z zurawiny
-pol sredniej wielkosci melona
-szklanka goracej wody z rozpuszczona lyzeczka miodu
*Pod koniec codziennego prysznica zmienic wode na zimna brrrrrrr
*Szczotkowanie skory. Musze przyznac ze brzmi to dziwnie, ale z pewnoscia po kilku dniach beda widoczne rezultaty. Mozna do tego uzyc sucha szmatke flanelowa lub szczotke o naturalnym wlosiu. Okraglymi ruchami zaczynajac od stop i posuwajac sie ku gorze masujemy cale cialo. Brzuch masujemy delikatnie wokol pepka stopniowo powiekszajac kola zgodnie ze wskazowkami zegara.
*Przyjemnosci sa bardzo wskazane zatem ciuszek, paznokietki kwiatuszek na balkon lub inne rzeczy ktore sprawia nam przyjemnosc maga pomoc nam przebrnac przez dni zwlaszcza te ciezsze bo takie z pewnoscia nadejda.
*Cwiczenia.
Osoby nie przyzwyczajone do cwiczen musza zaczac bardzo ostroznie gdyz obciazone miesnie("zakwasy") wytwarzaja kwas ktory bedzie dodatkowa substancja do pozbycia sie z organizmu. A tego nie chcemy. Zatem spacerek- 15 min, kazdego dnia zwiekszamy tempo i czas do 30-45 min. Rower i plywanie sa fantastyczne dla naszego ciala. Ja jednak obstawiam sprzatanie, jako forme cwiczen- oczywiscie nie kazdego dnia bo na spacerek tez sie przejde. Polega to na wykonaniu czynnosci w polowie czasu jaki normalnie potrzebujemy. Juz widze te dziesiate poty wylewane z odkurzaczem w reku.
*Uzycie kremow i pilingu w codziennej higienie
*Smiech. To samo zdrowie.
Kiedy ostatnio smialiscie sie tak ze nie mogliscie sie powstrzymac? Mnie ostatnio "glupi zlapal" jak okresla to moja mama, w teatrze. Trzeslam sie jak galareta, lzy plynely a to wszystko przez moja corke, bo glupawka ja pierwsza dopadla. Dopiero syczacy na nas ludzie z przodu sprowadzili nas na ziemie. Zatem smiech to zdrowie: relaksuje miesnie twarzy, i te w srodku ciala, poglebia oddech, poprawia krazenie krwi, relaksuje i obniza cisnienie.
No i co? Ktos chetny do zabawy w zdrowie?
Jezeli nie to trzymajcie kciuki!!
Pozdrawiam goraco
czwartek, 26 lutego 2009
Carnaval 2009
W Polsce karnawal jest hucznie obchodzony juz od Sylwestra a Portugalia zaczyna sie bawic dopiero na "ostatki", kiedy my opychamy sie paczkami Portugalczycy biegaja jak oparzeni i kupuja/szyja wyszukane kostiumy sobie i swoim pociechom. Moje dziecko jako ze w zeszlym roku wdzialo skore tygrysa (przypomnienie tutaj w tym roku zapragnelo byc klaunem. Cieszy mnie ze nie lubi przywdziewac szat ksiezniczek, aniolow i takich tam girly szatek, jak wiekszosc jej kolezanek z klasy. Musze powiedziec ze ceny kostiumow w supermarketach byly przerazajace, nie mowiac juz o sklepach specjalizujacych sie w tego typu produktach. Na pomoc w takich momentach przychodza sklepy Chinczykow- potrzeba troche wyobrazni i czasu by pogrzebac w pudlach i mozna stworzyc fajne, niepowtarzalne stroje. Smuci mnie troche fakt ze jako corka krawcowej nie posiadam maszyny do szycia i w odroznieniu od mojej mamy uwielbiam szyc i wtedy taki stroj bylby naprawde niepowtarzalny. Oczywiscie jak w zeszlym roku makijaz jest czescia bardzo wazna, wiec skoro swit, przy kawie z jeszcze zaspana reka malowalam twarz corki na szkolna parade.

wtorek, 7 października 2008
Powrot leniwca pospolitego

To niby o mnie. Okropnie sie rozleniwilam po tych wakacjach, i choc psychicznie doszlam juz do siebie to wdrazenie sie w swoja rutyne nie jest proste. A o leniuchowaniu moge sobie tylko pomarzyc- przy dwojce dzieci sie po prostu nie da, i w dodatku zachcialo mi sie krecenia- interesow. Niestety dopiero teraz przekonalam sie ze w Portugalii jest to przedsiewziecie samobojcy- biurokracja i tempo dzialania urzednikow rozwalaja na lapatki. Mam jeszcze troche pasji i energii, wiec nie poddam sie bez walki!! O Nie!!

Tak sobie patrze na te sliczne grzybki i teskno mi Panie do Polski, oj teskno. Moje dziecko ma typowo polska nature, nie tylko uwielbia nasza kuchnie ale rowniez jest zachwycona grzybobraniem. Wyobrazcie sobie- w czasie pobytu w Polsce dowiedzialam sie ze w Portugalii rosna grzyby- jadalne. Jest jakis lasek nie daleko Lizbony, a za kazdym drzewem kto sie czai? Polak! Jak ktos ma ochote na spotkanie z rodakami to zapraszamy do lasu, tylko najpierw musze wybadac gdzie taki lasek sie znajduje... i wcale nie obiecuje ze sie ta wiadomoscia podziele ;)
A takie grzybki jak ten ponizej to tylko podziwiam.

bo sa cudne.
wtorek, 1 lipca 2008
Kociaczek

Mamy w domu nastepna rewolucje, tym razem nie monsterowa a kocia. Przez caly niedzielny poranek razem z corka i polowa bloku probowalismy wyciagnac malego kociaczka spod samochodow na parkingu. Kociaczek malutki ale za to szybki jak blyskawica, a podkarmiany na przynete najadl sie do syta, wlazl przez dziure za kolem do silnika i ucial sobie drzemke. Niestety nie wiedzielismy czyj to samochod, wiec co bylo dalej robic...rozeszlisy sie po domach. Zaczelam pytac znajomych i jedna osoba zgodzila sie zaopiekowac kociakiem, oczywiscie gdy lowy sie udadza. Gdy po jakims czasie wyjrzalam z tarasu by sprawdzic czy kociak sie obudzil zobaczylam wielki zadek jakiegos przysadzistego pana pakujacego rzeczy do bagaznika owego nieszczesnego samochodu. Jak strzala runelam na dol bo nie chcialam z gory glosno wydzierac sie i uzywac mojego lamanego portugalskiego, jak juz sie osmieszac to przed jedna osoba nie calym osiedlem:)) Pan wysluchal historii po czym otworzyl klape silnika. Nic. Zagladamy w prawo w lewo. Nic. Nawet wlaczenie silnika nie pomoglo. Znowu zagladalismy w silnik, pan cos zauwazyl i za pomoca parasola wypchnal to cos na zewnatrz...pod inny samochod. Bylam juz zmeczona i brudna, poszlam do domu. Potem walczyla corka i kilkoro innych osob. Kotek stal sie slawny:) O 23godz ktos zadzwonil do drzwi- to pewna pani cala umorusana w sadzy przyniosla kotka, potulnego jak owieczka. To tylko do 1-go lipca, dwa dni, jakos wytrzymamy, pomyslalam. W miedzyczasie osoba ktora obiecala wziac kotka sie rozmyslila. Kociak byl sliczny, caly czarny, i jak sie okazalo nie tylko z natury bo caly w sadzy rowniez, zaglodzony i wymeczony przez upaly. Wykapalam go, "odwszylam", nakarmilam i ku zdziwieniu przespal cala noc bez miauczenia, i caly nastepny dzien tez. Po dwoch dniach, gdy nabral energii zaczelo sie szalenstwo- kociak jest zafascynowany wszystkim, nie koniecznie tym w ruchu. Podejrzewamy ze kot w poprzednim wcieleniu byl psem bo gania za nogami jak szalony, lub koniem bo biega po domu z takim lomotem ze sciany sie trzesa. Jest bardzo czysty i kochany, ale mamy male dziecko w domu i juz mu sie zdazylo pomylic nozke, lub raczke synka z zabawka. To chyba nie za zdrowy zwiazek, male dziecko i kociak? Czy ktos z was ma/mial kota przy malym dziecku? Pani weterynarz twierdzi ze nie ma przeciwskazan dopoki kot bedzie odrobaczany i szczepiony regularnie. Sama nie wiem. Jezeli zdecydujemy sie go oddac musze to zrobic szybko zanim do konca skradnie nasze serducha ten bezimienny szaleniec. No wlasnie, jak go nazwac? Moze ktos ma pomysl na jakies portugalskie imie dla kota?
wtorek, 24 czerwca 2008
Straszace rusztowanie i Monster
Od kilku tygodni na moim tarasie straszylo rusztowanie wspinajace sie do osmego pietra naszego budynku. Powodem byly opadajace kafelki, ktore dzieki Bogu nie wyrzadzily nikomu zadnej krzywdy, bo tego samego poranka z malenstwem wygrzewalismy sie na tarasie i popijalismy bezkofeinowa kawke- malenstwo z kilku-godzinnym opoznieniem jako ze moja przetwornia mleczna tak dziala:))
Jak na portugalski styl pracy przystalo: czyli spiesz sie powoli, panowie budowniczy przybyli, sprawe obadali, zabronili wychodzic na taras, zagrodzili parking pod blokiem i znikneli na 4 dni. Po tym czasie pojawila sie spora grupka panow robotnikow sprytnie stawiajaca rusztowanie, co bylo z pewnoscia zasluga litrow piwa, ktore w siebie wlewali. Jak nagle przyszli, tak nagle znikneli, pozostawiajac jedynego robotnika, ktory przez jakies 4 dni naprawial kafle calego pionu budynku. Rusztowanie straszylo przez nastepny miesiac, doprowadzajac mnie do szalu, bo lato w pelni, moj bialy, piekny redodendron, ktory kupilam dzien przed opadaniem kafli zupelnie zniszczony, juka ledwo zipie, na tarasie i oknach tony kurzu. Wczoraj nad ranem uslyszalam jakies halasy. To panowie robotnicy raczyli sobie przypomniec o moim istnieniu, a moze po prostu bylo im potrzebne rusztowanie. W ciagu 2 dni uporali sie z praca, a ten sam pan pracus zostal obarczony sprzataniem. Spisal sie na piatke i nawet na moje podchwytliwe pytanie czy okna tez umyje, dlugo sie zastanawial. Umylam sama, dzisiaj. Piekny dzien, sloneczko grzalo w plecki, uporalam sie z praca dosyc szybko i zabralam sie za moje 3 kwiatki. Juke podlalam, pnacy jakis, ktorego nazwy nie znam, zupelnie zgubil liscie a redodendron zbrazowial i stracil kwiaty. Podnioslam doniczke, ktora nadal tkwila w reklamowce (pelnej wody, jako ze przez kilka ostatnich tygodni dosc czesto padalo) i spod spodu wypelzl monster, jak macie odwade to kliknijcie TUTAJ
Przerazona rzucilam doniczka i przygniotlam mu ogon- odruch zupelnie nie planowany. Corka uslyszawszy moj wrzask przybiegla i tez zamarla w bezruchu. Jeszcze 4 lata temu, bedac w irlandzkiej szkole katolickiej powiedzialaby: Mamo, przeciez to stworzenie boskie....dzis tak nie powiedziala, za co jestem jej bardzo wdzieczna, bo lapanie malej myszki w nie-zatrzaskowa pulapke to cos zupelnie innego. Przez bardzo dlugi czas zastanawialysmy sie jak pozbyc sie goscia, bo z pewnoscia wlezie nam do domu, i po niechrzesciajansku monster wyladowal w smietniku daleko od mojego bloku. Gdy emocje opadly, choc gesia skorka pozostala na wiele godzin, zalowalam ze nie zrobilam zdjecia, ba nawet przelecial mi przez mysl plan by isc i wyciagnac stwora ze smieci. Corka szybko wybila mi ten pomysl z glowy. Spedzilam nastepne kilka godzin buszujac w internecie i szukajac nazwy tego wielonogiego potwora. Najbardziej przypomina to Skolopendre, tej ze zdjecia. Wiekszosc z nich posiada jad w kazdym odnozu, co jest ponoc dosyc nieprzyjemnym doswiadczeniem, a dla malych dzieci wrecz niebezpiecznym. Byc moze to wcale nie byla Skolopendra, wiec jezeli ktos z was mieszka w Portugalii i spotkal sie z tym brzydactwem- ok.15 cm, grubosci baterii AAA, w paski, z zoltymi nozkami, niech mi podpowie. Wolalabym wiedziec ze jest to kraj z nieszkodliwymi wielonogami. Brrrr, co za dzien!!
Jak na portugalski styl pracy przystalo: czyli spiesz sie powoli, panowie budowniczy przybyli, sprawe obadali, zabronili wychodzic na taras, zagrodzili parking pod blokiem i znikneli na 4 dni. Po tym czasie pojawila sie spora grupka panow robotnikow sprytnie stawiajaca rusztowanie, co bylo z pewnoscia zasluga litrow piwa, ktore w siebie wlewali. Jak nagle przyszli, tak nagle znikneli, pozostawiajac jedynego robotnika, ktory przez jakies 4 dni naprawial kafle calego pionu budynku. Rusztowanie straszylo przez nastepny miesiac, doprowadzajac mnie do szalu, bo lato w pelni, moj bialy, piekny redodendron, ktory kupilam dzien przed opadaniem kafli zupelnie zniszczony, juka ledwo zipie, na tarasie i oknach tony kurzu. Wczoraj nad ranem uslyszalam jakies halasy. To panowie robotnicy raczyli sobie przypomniec o moim istnieniu, a moze po prostu bylo im potrzebne rusztowanie. W ciagu 2 dni uporali sie z praca, a ten sam pan pracus zostal obarczony sprzataniem. Spisal sie na piatke i nawet na moje podchwytliwe pytanie czy okna tez umyje, dlugo sie zastanawial. Umylam sama, dzisiaj. Piekny dzien, sloneczko grzalo w plecki, uporalam sie z praca dosyc szybko i zabralam sie za moje 3 kwiatki. Juke podlalam, pnacy jakis, ktorego nazwy nie znam, zupelnie zgubil liscie a redodendron zbrazowial i stracil kwiaty. Podnioslam doniczke, ktora nadal tkwila w reklamowce (pelnej wody, jako ze przez kilka ostatnich tygodni dosc czesto padalo) i spod spodu wypelzl monster, jak macie odwade to kliknijcie TUTAJ
Przerazona rzucilam doniczka i przygniotlam mu ogon- odruch zupelnie nie planowany. Corka uslyszawszy moj wrzask przybiegla i tez zamarla w bezruchu. Jeszcze 4 lata temu, bedac w irlandzkiej szkole katolickiej powiedzialaby: Mamo, przeciez to stworzenie boskie....dzis tak nie powiedziala, za co jestem jej bardzo wdzieczna, bo lapanie malej myszki w nie-zatrzaskowa pulapke to cos zupelnie innego. Przez bardzo dlugi czas zastanawialysmy sie jak pozbyc sie goscia, bo z pewnoscia wlezie nam do domu, i po niechrzesciajansku monster wyladowal w smietniku daleko od mojego bloku. Gdy emocje opadly, choc gesia skorka pozostala na wiele godzin, zalowalam ze nie zrobilam zdjecia, ba nawet przelecial mi przez mysl plan by isc i wyciagnac stwora ze smieci. Corka szybko wybila mi ten pomysl z glowy. Spedzilam nastepne kilka godzin buszujac w internecie i szukajac nazwy tego wielonogiego potwora. Najbardziej przypomina to Skolopendre, tej ze zdjecia. Wiekszosc z nich posiada jad w kazdym odnozu, co jest ponoc dosyc nieprzyjemnym doswiadczeniem, a dla malych dzieci wrecz niebezpiecznym. Byc moze to wcale nie byla Skolopendra, wiec jezeli ktos z was mieszka w Portugalii i spotkal sie z tym brzydactwem- ok.15 cm, grubosci baterii AAA, w paski, z zoltymi nozkami, niech mi podpowie. Wolalabym wiedziec ze jest to kraj z nieszkodliwymi wielonogami. Brrrr, co za dzien!!
piątek, 29 lutego 2008
Gdzie sa Ci Dzentelmeni??
Tak mnie jakos wzielo na bla bla, poniewaz przypomnialam sobie kilka bardzo ciekawym momentow w moim zyciu z udzialem mojego meza.
Czy Wasi faceci sa dzentelmenami?
No wlasnie, mozna dlugo dyskutowac i przekomarzac sie gdzie sie konczy dobre wychowanie a zaczyna "dzentelmenizm"? Nie chodzi mi oczywiscie o filmowe sceny typu- facet wybiega na skrecenie karku z samochodu by otworzyc drzwi swojej pani po to tylko by sobie moze paznokcia nie zlamala klameczka. Chyba by mnie rozerwalo na strzepy, bo dziesiec razy szybciej wysiadlabym bez jego pomocy.
Musze przyznac, ze mezusia swojego musialam do tego rodzaju zachowania przyuczyc, czyli otwieranie drzwi i wpuszczanie mnie przed siebie...takie podstawy. Oczywiscie w jedwabnych rekawiczkach, bo inaczej to stawia rogi i nici z moich "wskazowek". I wlasnie gdy myslalam ze podstawowa wiedza zostala opanowana nastapil klops. No moze nie tak zupelny, bo wszystko da sie wytlumaczyc, ale wyobrazcie sobie:
Jestem w osmym miesiacu ciazy (czuje sie jakbym byla slonica, czyli w dwuletniej ciazy) wielka jak lokomotywa, jedziemy z mezuskiem samochodem do szpitala na cotygodniowe juz ogledziny. Jako ze ostatnia wizyta (4 godz czekania) byla urozmaicona moim omdleniem, tym razem przygotowalam plecaczek swiezutkich buleczek, jablek i soku, z tym ze polowe pochlonelismy juz w samochodzie. Najpierw zostalam wezwana do pokoju pielegniarek, a moj przejety maz zostal na poczekalni. Musze przyznac ze trwalo to dosyc dlugo, gdyz dzieck zdecydowalo sie poprzestawiac mi rzebra, potem mialo czkawke, potem jeszcze sie powiercilo, znowu czkawka...i tak z godzine trwalo zanim wykaz bicia jego serduszka mogl byc odczytany. Kazda pacjentka wychodzila z pokoju z karteczka dlugosci 10 cm, moj wykaz mial 3 metry.
Z rozmarzeniem rzucilam sie na plecaczek z jedzeniem, nurkuje... a tam same papierki ...pozarl wszystkie, nie_do_wiary!! Swojej ciezarnej zonce od ust odebral, zloczynca!! Ale zostawilem ci jablko, powiedzial. No coz zapchalam sie tym jabkiem i nadal czekalismy tym razem na wizyte u lekarza. Sala wygladala jak plaza z fokami, takie wielkie, rozlane na dosc wygodnych fotelach. Piekne, tylko te czekanie dobijajace. Moj mezus wlasnie sobie drzemal i postanowil polozyc glowke mi na ramieniu, bo mu bylo niewygodnie...No nie! Nie dosc ze mi jedzenia zaluje to jeszcze mu ciasno. Rozejrzyj sie wokol, a co maja powiedziec te biedne foczki??! Pomyslalam. Syknelam jedynie, czy mu poduszeczki nie przyniesc.
Sama tez juz przysypialam, starajac sie jednak trzymac prosto glowe, gdy nagle uslyszalam: Pani Agata proszona do pokoju nr 2. Jak ten (mezus kochany) nie wyrwie ze swojego krzesla, tylko sie zakurzylo, zostawil mnie w tyle, zapomnial milionow toreb i papierow, ktore musialam pozbierac. Poczlapalam za nim (czy foki czlapia?) dzielnie jak tragarz, usmiechajac sie od ucha do ucha. Moj kochany spiacy dzentelmen.
wtorek, 22 stycznia 2008
Rosja-sprawca zamieszania
Pewien hinduski chlopak, mieszkajacy w Portugalii, mial dosyc harowki u swojego taty w sklepie spozywczym, a ze glupi nie byl zapragnal studiowac w Anglii. Namowil swojego przyjaciela, ktory podstawil sie za niego na telefoniczna rozmowe kwalifikacyjna z Uniwersytetem, i po kilku miesiacach szczycil sie mianem studenta. Dzieki czytaniu gazet-na poczatku brytyjskich brukowcow wyuczyl sie tak angielskiego ze niejeden Brytyjczyk moglby mu pozazdroscic. Gdy przyszlo do wymiany studenckiej nie skusil sie na USA jak wiekszosc a wybral jako jedyny Rosje- Petersburg (oczywiscie nie mowil po rosyjsku). Poznal tam Kasie, Polke, zostal jej rzepikiem.
Pewna Polka pewnego dnia otrzymala kartke pocztowa od kolezanki, ktora wlasnie byla na roboczych wakacjach w Londynie. Agniesia opisywala swoje przygody londynskie i zaproponowala oddanie swoich prac Polce. Po kilku dniach Polka siedziala juz w autokarze z wycieczka jadaca do Londynu. Widzialy sie tylko dwa dni- Agnieszka wrocila do Polski a Polka zostala zupelnie sama z jednym domem do sprzatania i pozyczonymi 300 funtami w kieszeni. Dowiedziala sie ze na Ealing Brodway jest polski Kosciol, prowadzony przez ksiezy Marianow. Tam spotykali sie ludzie by sie pomodlic, a takze po mszy na herbatce wypytac o prace czy pokoje do wynajecia. Na jednym z wyjazdow ze znajomymi z Kosciola Polka poznala Kasie- sliczna, perfekt mowiaca po angielsku (ku zazdrosci wszystkich dukajacych) z przedzikim i rozbrajajacym smiechem. Po kilku miesiacach Kasia zaprosila Polke na impreze u kolegi w domu- kolegi Hindusa.
A wszystko to przez te wyjazdy, za co jestem losowi niezmiernie wdzieczna.
Pewna Polka pewnego dnia otrzymala kartke pocztowa od kolezanki, ktora wlasnie byla na roboczych wakacjach w Londynie. Agniesia opisywala swoje przygody londynskie i zaproponowala oddanie swoich prac Polce. Po kilku dniach Polka siedziala juz w autokarze z wycieczka jadaca do Londynu. Widzialy sie tylko dwa dni- Agnieszka wrocila do Polski a Polka zostala zupelnie sama z jednym domem do sprzatania i pozyczonymi 300 funtami w kieszeni. Dowiedziala sie ze na Ealing Brodway jest polski Kosciol, prowadzony przez ksiezy Marianow. Tam spotykali sie ludzie by sie pomodlic, a takze po mszy na herbatce wypytac o prace czy pokoje do wynajecia. Na jednym z wyjazdow ze znajomymi z Kosciola Polka poznala Kasie- sliczna, perfekt mowiaca po angielsku (ku zazdrosci wszystkich dukajacych) z przedzikim i rozbrajajacym smiechem. Po kilku miesiacach Kasia zaprosila Polke na impreze u kolegi w domu- kolegi Hindusa.
A wszystko to przez te wyjazdy, za co jestem losowi niezmiernie wdzieczna.
niedziela, 20 stycznia 2008
Swietna oferta pracy w Portugalii dla biegle znajacych jezyki
Chcesz zamieszkac w Portugalii, ale nie masz szans na prace bo nie wladasz jezykiem tubylcow? To cos dla Ciebie.
Amerykanska firma CISCO (nowa grupa Hercules) z siedziba w Oeiras, poszukuje pracownikow (FSRM- Field Sales Relationship Manager) ze znaomoscia jezykow- ANGIELSKI (jako podstawowy) i dodatkowo jeden z: FRANCUSKI, NIEMIECKI, WLOSKI, HISZPANSKI, HOLENDERSKI.
Prosze sie nie zrazac slowem Manager, bo nie ma to nic wspolnego ze stanowiskiem kierowniczym.
UWAGA: Nie polecam naciagania w CV gdyz przyszli pracownicy sa dokladnie weryfikowani przez agencje zatrudniajaca.
CISCO to naprawde swietna firma, znam ludzi tam pracujacych, ktorzy sa bardzo zadowoleni, szczegolnie z wynagrodzenia, ktore na marne warunki portugalskie jest dosc wysokie.
Wiecej informacji na www.rayhumancapital.com
Zycze powodzenia
Amerykanska firma CISCO (nowa grupa Hercules) z siedziba w Oeiras, poszukuje pracownikow (FSRM- Field Sales Relationship Manager) ze znaomoscia jezykow- ANGIELSKI (jako podstawowy) i dodatkowo jeden z: FRANCUSKI, NIEMIECKI, WLOSKI, HISZPANSKI, HOLENDERSKI.
Prosze sie nie zrazac slowem Manager, bo nie ma to nic wspolnego ze stanowiskiem kierowniczym.
UWAGA: Nie polecam naciagania w CV gdyz przyszli pracownicy sa dokladnie weryfikowani przez agencje zatrudniajaca.
CISCO to naprawde swietna firma, znam ludzi tam pracujacych, ktorzy sa bardzo zadowoleni, szczegolnie z wynagrodzenia, ktore na marne warunki portugalskie jest dosc wysokie.
Wiecej informacji na www.rayhumancapital.com
Zycze powodzenia
poniedziałek, 7 stycznia 2008
Obczyzna-Polszczyzna
Czy obczyzna nas oglupia?
To zalezy oczywiscie pod jakim wzgledem, bo jezeli chodzi o polszczyzne, to z wlasnego doswiadczenia wiem, ze tak. Najbardziej cierpi na tym zasob slownictwa i pisownia, zwlaszcza ortografia. Jak tego uniknac? Jak wy zyjacy z dala od Polski radzicie sobie z tym problemem. A moze rodacy w kraju podsuna jakis ciekawy pomysl? Ja mam kilka...
a)czytac polskie ksiazki. Pomysl swietny, gorzej z realizacja, poniewaz tu gdzie mieszkam, w Portugalii, nie ma w sklepach polskich ksiazek, a serwis wysylkowy jest dosyc drogi. W dodatku przy dwojce malych dzieci dni sa o wiele za krotkie by znalezc czas na ksiazke.
b)Zaprzyjaznic sie z Polakami. No coz latwiej byloby w Irlandii, gdzie mieszkalismy 7 lat i gdzie teraz jezyk polski jest czesciej slyszany na ulicach, w restauracjach , sklepach, niz jezyk angielski. Tu jest tylko ok 500 zarejestrowanych Polakow.
c)ZALOZYC BLOGA!! To najlepsze rozwiazanie.
Zycze Wam zatem cierpliwosci w czytaniu moich mysli i wybaczaniu bleduf wszelkiego kalibru.
To zalezy oczywiscie pod jakim wzgledem, bo jezeli chodzi o polszczyzne, to z wlasnego doswiadczenia wiem, ze tak. Najbardziej cierpi na tym zasob slownictwa i pisownia, zwlaszcza ortografia. Jak tego uniknac? Jak wy zyjacy z dala od Polski radzicie sobie z tym problemem. A moze rodacy w kraju podsuna jakis ciekawy pomysl? Ja mam kilka...
a)czytac polskie ksiazki. Pomysl swietny, gorzej z realizacja, poniewaz tu gdzie mieszkam, w Portugalii, nie ma w sklepach polskich ksiazek, a serwis wysylkowy jest dosyc drogi. W dodatku przy dwojce malych dzieci dni sa o wiele za krotkie by znalezc czas na ksiazke.
b)Zaprzyjaznic sie z Polakami. No coz latwiej byloby w Irlandii, gdzie mieszkalismy 7 lat i gdzie teraz jezyk polski jest czesciej slyszany na ulicach, w restauracjach , sklepach, niz jezyk angielski. Tu jest tylko ok 500 zarejestrowanych Polakow.
c)ZALOZYC BLOGA!! To najlepsze rozwiazanie.
Zycze Wam zatem cierpliwosci w czytaniu moich mysli i wybaczaniu bleduf wszelkiego kalibru.
piątek, 4 stycznia 2008
Pierwsze koty za ploty...
Od godziny wisze nad klawiatura zastanawiajac sie od czego zaczac i po raz setny zmieniam kolory, szablony i czcionki.
Od jakiegos czasu nurtuje mnie pytanie ile jest mieszanych malzenstw polsko- hinduskich? Jak sobie radza? Ktore tradycje zaakceptowaly, a ktore nie....Jedna z nich zdecydowanie nie- czyli aranzowane malzenstwo. Ten zwyczaj nadal jest stosowany nawet w takich krajach jak Anglia czy Portugalia jednak nie jest tak drastyczny jak dawniej, gdzie mlodzi nie mogli wyrazic swojej opinii o przyszlym malzonku. Ida wiec na "randke" lub kilka, poznaja sie i dopiero wtedy decyduja. Ktos kiedys powiedzial, ze typowe malzenstwo, czyli z milosci, to jak garnek goracej zupy na zimnym palniku, a hinduskie to garnek z zimna zupa, ktora sie pomalu podgrzewa na gazie. Gorzej jak zabraknie gazu...Ja wybralam goraca zupe, wynikiem czego mam super meza i przesliczne dzieciaki.
Dwa razy do roku obchodzimy Boze Narodzenie, czyli podwojny wydatek, ale tez podwojna radocha, chodzimy na sluby hinduskie, przebrane w piekne sari, i jemy pyszne hinduskie potrawy- to zasluga lekcji gotowania mojej tesciowej, babci i szwagierki. Prawie wszyscy z rodziny mojego meza sa wegetarianami, my niestety bardzo lubimy miesne potrawy, rowniez te portugalskie, zatem hinduska kuchnia goruje w piatki, gdy zabraknie miesa w lodowce, lub po Swietach gdy juz nawet sam zapach grzybow, czy kapusty przyprawia o mdlosci.
W moich postach znajdziecie ciekawostki dotyczace kultury hinduskiej, portugalskiej, czy irlandzkiej. Jezeli macie jakies pytania, lub watpliwosci, prosze piszcie a ja w miare mozliwosci odpowiem jak najszybciej. No i oczywiscie czekam na glosy tych z nietypowych mieszanych malzenstw.
Do przeczytania niebawem.
Od jakiegos czasu nurtuje mnie pytanie ile jest mieszanych malzenstw polsko- hinduskich? Jak sobie radza? Ktore tradycje zaakceptowaly, a ktore nie....Jedna z nich zdecydowanie nie- czyli aranzowane malzenstwo. Ten zwyczaj nadal jest stosowany nawet w takich krajach jak Anglia czy Portugalia jednak nie jest tak drastyczny jak dawniej, gdzie mlodzi nie mogli wyrazic swojej opinii o przyszlym malzonku. Ida wiec na "randke" lub kilka, poznaja sie i dopiero wtedy decyduja. Ktos kiedys powiedzial, ze typowe malzenstwo, czyli z milosci, to jak garnek goracej zupy na zimnym palniku, a hinduskie to garnek z zimna zupa, ktora sie pomalu podgrzewa na gazie. Gorzej jak zabraknie gazu...Ja wybralam goraca zupe, wynikiem czego mam super meza i przesliczne dzieciaki.
Dwa razy do roku obchodzimy Boze Narodzenie, czyli podwojny wydatek, ale tez podwojna radocha, chodzimy na sluby hinduskie, przebrane w piekne sari, i jemy pyszne hinduskie potrawy- to zasluga lekcji gotowania mojej tesciowej, babci i szwagierki. Prawie wszyscy z rodziny mojego meza sa wegetarianami, my niestety bardzo lubimy miesne potrawy, rowniez te portugalskie, zatem hinduska kuchnia goruje w piatki, gdy zabraknie miesa w lodowce, lub po Swietach gdy juz nawet sam zapach grzybow, czy kapusty przyprawia o mdlosci.
W moich postach znajdziecie ciekawostki dotyczace kultury hinduskiej, portugalskiej, czy irlandzkiej. Jezeli macie jakies pytania, lub watpliwosci, prosze piszcie a ja w miare mozliwosci odpowiem jak najszybciej. No i oczywiscie czekam na glosy tych z nietypowych mieszanych malzenstw.
Do przeczytania niebawem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)