Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciuszki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciuszki. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 lutego 2013

Brak...

Normalnie weny brak! Siedzę i już któryś dzień z rzędu próbuję coś sklecić, coś napisać, coś stworzyć. Znaczy się post jakiś wypadałoby opracować, a tu pustka w głowie.
Wydarzeń nadzwyczajnych brak, zwyczajne po prostu są zwyczajne.
No dobra, z rzeczy mniej zwyczajnych to nowy laptop. Piszę jakby był jakiś stary, a przecież to mój pierwszy w życiu laptop. Urodzinowy już. Troszkę wcześniejszy ten prezent, bo ja niecierpliwa jestem.

W tym momencie w pełnej zgodzie M.na stacjonarnym film ogląda, a ja radosną twórczość blogową uskuteczniam. I nie muszę przebierać nogami, aż film się skończy i miejsce przed komputerem zwolni. Jupiii!

A, i kupiłam sobie wczoraj wątrobiankę. Wieki nie żarłam, więc się nią wczoraj obżarłam. Zcebulką. Ależ mniamniuśna. W ramach diety odchudzającej zakazana pewnie, ale co tam. Zresztą to wszystko przez faceta z kolejki. Gdyby on nie brał, to pewnie ja bym też nie wzięła, bo nie brałam od lat kilku. A tu masz. Normalnie ślinotoku dostałam i kupiłam.

Zapomniałabym o lumpeksie.Wlazłam tam jakoś w zeszłym tygodniu i trochę dzieciom nakupowałam, zwłaszcza Wikusi. Kilka bluzeczek, tunik, jakieś dżinsy i kurteczkę. Cud, miód, malinka.
Wprawdzie ja tak całkiem przesłodzonych ciuszków dla dziewczynek nie lubię, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Nie mogłam tam zostawić tej kurteczki i już.


I jeszcze tu lumpeksowy zestaw


Ykhm...sceneria nie bardzo, ale co tam. Zdjęcie robione na żywioł. Spodenki i bluzeczka( na 5-6 lat), która u Wikusi gra rolę tuniczki.
Przy okazji okazało się, że córcia moja, jak ma się pokazać tatusiowi lub braciszkowi, to bardzo chętnie się w fatałaszki różne ubiera i bez protestu przebiera w kolejne. Modelka rośnie czy jak?

środa, 12 grudnia 2012

Miało nie być

Jakoś weny brak, więc i notki miało nie być. Ale w faktach wieczornych wspomniano o dzisiejszej dacie. Uznałam, że w takim dniu warto jednak coś napisać ku pamięci.
Tylko co?
Dzień o dziwo nie obfitował w jakieś ciekawe wydarzenia poza porannym buntem Małej Księżniczki, która nie chciała założyć rękawiczek.
Dziatwa w miarę spokojnie w żłobku i przedszkolu zmieniła przyodziewek. Kurka wodna, no nie ma się czego przyczepić.
Było dziś zebranie Rady rodziców w przedszkolu, które trwało aż 25 minut. Sami byliśmy zdziwieni, że tak nam sprawnie poszło.
Aaa, no przecież miało miejsce wielkie wydarzenie dzisiaj. Sama zrobiłam naleśniki!!! I sama je zeżarłam, bo nikt inny nie chciał. Dobrze, że byłam przewidująca i ciasta zrobiłam na 6 sztuk.
Wszystko odbyło się pod czujnym okiem mojej mamy, która uznała, że nie może być tak, że ja naleśników nie umiem, bo przecież one są takie proste. No cóż, rzeczywiście są proste :)
I to by było na tyle.
Acha i jeszcze mi się coś przypomniało. Udało mi się na allegro wylicytować ciuszki dla Wikusi


W sumie zapłaciłam za nie około 30 zł z przesyłką.
Aż jestem ciekawa jak wyglądają w rzeczywistości.
Uwielbiam "przekopywać" allegro.