Wyjechaliśmy na Pogórze w jesiennej aurze, a w międzyczasie zrobiła się zima..
Przyszedł czas na zapalenie w kominku w małym pokoiku, siedziałam w cieple i obrywałam owocki z gałązek, które zdążyłam jeszcze zebrać z winorośli. Powstało trochę słoików z kompotami, resztę jedzą kosy. Przy okazji zebrało nas na wspominki, przeważnie z Rumunii ... a pamiętasz? ... a pamiętasz?
Zrobiliśmy sobie wolny piątek, bo miałam do krus-u zawieźć decyzję o przyznaniu emerytury, żeby mnie wypisali z rzeszy rolników. U drzwi przywitała kolejka zmarzniętych ludzi, nie wpuszczają do środka, tylko przyjmują w przedsionku ... ze względu na covid. Duża pusta sala, przy stanowiskach pracy przesłony, a tylko JEDNA urzędniczka odbiera dokumenty w przedsionku, reszta gdzieś pochowana na zapleczu. Wparowałam do środka zostawić tylko papier ...o, nie! nie tak szybko, TU NIE WOLNO WCHODZIĆ! a poza tym oni nie kserują sobie dokumentów ... Nie wykonujemy usługi kserowania, jak to zaznaczyła pani, trzeba iść poszukać punktu, który to robi, a papiery można wrzucić do pudła w przedsionku, ale można wejść tam dopiero, jak będzie pusto, do sali głównej NIE WOLNO. ... Nie wykonują usługi kserowania, a inne dokumenty, ja się pytam, co? biegają z każdym też do punktu? Na drzwiach wywieszki, że zabrania się fotografować, filmować, oprócz tego nie wolno wnosić, broni, ostrych narzędzi, różnych substancji, normalnie jak zmilitaryzowany zakład w stanie wojennym. Jakem spokojny człowiek, tak krew we mnie zawrzała ... przecież czy te panie urzędniczki nie prowadzą innego życia oprócz pracy? nie robią zakupów, nie wychodzą na ulicę, nie odprowadzają przedszkolaków? Tak im po prostu wygodnie, nikt nie zawraca głowy. Może coś zmieniło się od zeszłego tygodnia, ale to granda w biały dzień. Co mają powiedzieć choćby sprzedawczynie w jakimkolwiek sklepie?
Na złagodzenie mego wzburzenia zrobiliśmy sobie wycieczkę, do Birczy:-) na stary cmentarz, bo jak długo jesteśmy na Pogórzu, tak na starym cmentarzu jeszcze nie byliśmy, no i do tego lektura "W krwawym zakolu Sanu". Cmentarz jest pięknie położony, na górce, oprócz tego chyba nie ma tam już pochówków, ciasnoty, błyszczących chińskich marmurów, jest przestrzeń, stare drzewa, ładne widoki na położoną poniżej miejscowość, a ponieważ to dzień powszedni, to ani żywej duszy nie spotkaliśmy. Ponieważ wchodziliśmy od górnej bramy, na kaplicę rodu Kowalskich, dawnych właścicieli Birczy, spojrzeliśmy z wysokości.
Drzwi kaplicy były otwarte, w środku pusto, tylko na ścianach wmurowane tablice z nazwiskami, nisza z malunkiem Ukrzyżowanego, miejsce na ustawienie świeczek, kwiatów. Lubię odczytywać stare napisy, te sentencje nagrobkowe, zacne daty.