Hej Wam!
Dzisiaj moje male wyznanie winy, a do tego ochota by chociaż na chwile zatrzymać z nami lato.
Z serii smutne ale prawdziwe:
Od kiedy tylko poszłam do szkoły, to stałam się mocno nerwowa osoba. To niestety odbiło się na moich paznokciach, których regularnie 'nie było' przez około 11 lat. Jednak w końcu wzięłam się w garść i zerwałam z nałogiem. Od 5 lat staram się o nie dbać, pielęgnować i uważać by ich nie narażać na gorsze warunki atmosferyczne.
Od kiedy tylko poszłam do szkoły, to stałam się mocno nerwowa osoba. To niestety odbiło się na moich paznokciach, których regularnie 'nie było' przez około 11 lat. Jednak w końcu wzięłam się w garść i zerwałam z nałogiem. Od 5 lat staram się o nie dbać, pielęgnować i uważać by ich nie narażać na gorsze warunki atmosferyczne.
Jednak nałóg, to nałóg i kiedy tylko paznokieć mi się złamie muszę szybko pomalować je u obu dłoni na jasny kolor bo
A) inaczej póki jest krótki będę go nieświadomie sama skracać
B) jeden mały wypierdek wygląda tragicznie, gdy paznokcie pomalowała bym na jakiś jesienny kolor.
A) inaczej póki jest krótki będę go nieświadomie sama skracać
B) jeden mały wypierdek wygląda tragicznie, gdy paznokcie pomalowała bym na jakiś jesienny kolor.