Cześć, witajcie!
Dawno mnie tu nie było, nie wiem, czy jeszcze zaglądacie, ale jeśli tak, to wracam z porcją wrześniowych (!) zdjęć, które pstryknęłam dawno temu, a nie miałam czasu ich posegregować i wrzucić do nowego posta. Wrzesień i październik był dla mnie bardzo intensywny w pracy, też mocno wyjazdowy, w związku z tym sprawy domowe i wnętrzarskie zeszły na sam koniec. Dodatkowo niemal cały wrzesień Paweł spędził w Kołobrzegu ogarniając grubsze sprawy remontowe u mojej mamy (robiliśmy m.in. dach, wymienialiśmy okna na górze i drzwi wejściowe), co oznaczało, że również sprawy domowe/szkolne były tylko na mojej głowie. Żyjąc od weekendu do weekendu, nie wiem kiedy, mamy koniec października i listopad za chwilę...
Dzisiaj nie pokażę Wam żadnych nowości, czy zmian, bo takich nie było, po prostu zwykła codzienność;) Jedynym urozmaiceniem były i są świeże kwiaty, które uwielbiam i jestem w stanie znosić je do domu tonami;) O tej porze roku moje ulubione, to dalie, które jak widziałam, stały się teraz modne i często można je zobaczyć na różnych profilach wnętrzarskich. Mam na działce jedną starą karpę białej dalii, która pięknie kwitła, ale nie wiem, czy uda mi się ją przechować do następnego roku. Ratuje mnie lokalna kwiaciarnia i bazarek ursynowski, gdzie można obkupić się zawsze w świeże kwiecie:)
***
Na początku października dojechałam do Pawła do Kołobrzegu na kilka dni, skąd już razem wróciliśmy do Warszawy.
Polecam nasz Bałtyk jesienią, jest pusto, dużo jodu, chociaż wieje okropnie;)
Ale oprócz spacerów zdążyłam w weekend przed wyjazdem odmalować mamie pergole na górnym tarasie:) A w samym domu u mamy czeka nas jeszcze trochę pracy. Grubsze zewnętrzne roboty, które były konieczne do zrobienia są za nami, ale do wykończenia są teraz pokoje na górze. Jakiekolwiek prace ciężko planować, nadzorować, a tym bardziej w nich uczestniczyć będąc 500 km stąd...ech...
Mam nadzieję, ze kolejny post uda mi się wrzucić szybciej, niż za 5 tygodni...;)
Pozdrawiam ciepło!
Asia