Znów mnie wcięło na trochę, ale po chorobie Mikusia mieliśmy dużo do nadrobienia.
Zaległości w szkole i na dodatkowych zajęciach, przełożyły się na to, że ostatnie dwa tygodnie spędziłam jako kierowca swojego synunia i wredna matka, która zmusza biedne dziecko do katorżniczej pracy przy wypełnianiu ćwiczeniówek ;) Kto by powiedział, że dzieci w zerówce mają tyle nauki ;) Mikuś ma ciężej, ponieważ jako pięciolatek trafił do zerówki ze starszymi dziećmi, bo nie było dla niego miejsca w grupie przedszkolnej. Z perspektywy czasu nie żałuje, że tam został, ma cudowną panią, która jest nauczycielem z pasją i kocha swoją pracę, a to bardzo ważne :)
***
A dziś na tapecie kolejna moja zaległość, bo czekała na swoje pięć minut niemal rok :)
Całe szczęście zdjęcia też są z tego okresu, bo teraz nie warto byłoby pokazywać cokolwiek ;)
Biurko powstało z potrzeby chwili, Gabi rosła i przeszkadzała Mikusiowi we wszystkim co robił, brakowało miejsca na trzymanie kredek, kartek, malowanek i całej reszty potrzebnych przydasiów. I tak po jakimś czasie powstało biurko. Najpierw był projekt, który zmieniał się w trakcie, a potem wspólna realizacja z panem mężem :) Ciągle nie udało mi się skończyć kontenerka pod biurko, ale liczę, że wkrótce to nastąpi. Na zdjęciach nie ma jeszcze krzesła, które pojawiło się później, ale kiedyś to nadrobię. Na początku korzystał z naszej maty, a my w tym czasie szukaliśmy takiej jak chciał - z dinozaurami ;)
A starość zdjęć potwierdza wiosna za oknem ;)
Obecnie biurko posiada liczne ślady użytkowania ;)
Marzy mi się takie dla mnie, ale może kiedyś się doczekam kąta z biurkiem tylko dla mnie :)
Kiedyś pokażę jak aktualnie prezentuje się Mikusiowe stanowisko pracy ;)
Miłego weekendu z dużą ilością słońca :)
Buziaki!
Monika