Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urban Decay. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urban Decay. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 stycznia 2013

Makijaż z "Golaską" ;)

Bez obaw, golizny u mnie nie uraczycie ;), ale w obliczu sprzyjających okoliczności przyrody, czyli sporej ilości wolnego czasu i obecności dziennego światła (alleluja!) pokażę Wam, co zmalowałam dzisiaj z pomocą paletki Naked 2.
Całość prezentuje się mega prosto. Mimo całej mojej fascynacji kosmetykami w kwestii makijaży jestem trochę ograniczona, bo zawsze stosuje ten sam schemat: 

- jeden odcień na środek ruchomej powieki (YDK)
- mały twist w postaci dodatkowego koloru w wewnętrznym kąciku (Pistol)
- ciemniejszy odcień w załamaniu (Busted)
- jasny cień w wewnętrznym kąciku i do roztarcia górnej granicy (Verve)
- cielisty mat pod łukiem brwiowym jakich wiele (Foxy)
- eyeliner w żelu wzdłuż górnej linii rzęs (Catrice It`s Mambo Nr. 2)
- na dolnej powiece powtórka z rozrywki nałożona na kredkę (UD Bourbon)
- jedna warstwa tuszu do rzęs (MaxFactor 2000 Calorie)


Czy już wspominałam, jak bardzo uwielbiam tę paletkę? Pewnie jakiś tryliard razy i na razie zdania nie zmieniam! Wspomnę jeszcze tylko, że na buzi mam meteoryty, a zdjęcia nie były retuszowane. Widzicie ten aksamitny woal? Ja tam widzę :P




niedziela, 20 stycznia 2013

Goło i wesoło, czyli Naked 2 ;)

Wszyscy mają Naked 2, mam i ja! :D

Uległam... Tyle się naczytałam, tyle naoglądałam, że kolejny hype dopadł mnie w swoje macki i kupiłam, w ramach prezentu urodzinowego ode mnie dla siebie ;))). Trochę bolało, kiedy z konta spłynęło mi jakieś 170 zł (normalnie paletka kosztuje 189 zł, z kartą Sephora miałam jednak 10% zniżki), ale muszę powiedzieć, że po jakimś tygodniu bardzo intensywnego używania nie żałuję ani trochę - paletka jest REWELACYJNA!


W metalowym opakowaniu mieści się 12 naturalnych odcieni, zarówno perłowych jak i matowych, w ciepłej i chłodnej tonacji, przy pomocy których możemy wyczarować zarówno dzienny, niemalże niewidoczny makijaż, jak i wieczorowego "smoka". W kasetce zamknięty jest również dwustronny pędzelek, a do całego zestawu dołączono miniaturowy błyszczyk.


Wszystkie cienie są naprawdę fantastycznej jakości, mają dobrą pigmentację, nie osypują się przy aplikacji (no może poza jednym wyjątkiem) i, co mnie najbardziej cieszy, z każdego jestem w stanie zrobić użytek na oku.
Foxy to matowy beż o nieco słabszej pigmentacji, ale świetnie nadaje się do rozcierania, wewnętrznego kącika, czy pod łuk brwiowy.
Half Baked to ciepły, złoty brąz o wykończeniu frost.
Bootycall to chłodny, delikatny róż o satynowym wykończeniu, który pięknie rozświetla wewnętrzny kącik oka, ale sprawdzi się również jako cień na całą powiekę. Jeden z moich ulubieńców!
Chopper to ciepły brąz wpadający w miedź o wykończeniu frost.
Tease to matowy brąz z gatunku tych brudnych, mających w sobie kapkę różu.
Snakebite to ciemny brąz o raczej chłodnej bazie i złotych refleksach, ma świetną pigmentację i rewelacyjnie się nakłada.
Suspect to jasny, szampański brąz o metalicznym połysku. Piękny!
Pistol to szarość z domieszką brązu o raczej satynowym niż frostowym wykończeniu. Także miodzio!
Verve to mieszanka beżu, szarości i różu o wykończeniu frost. Bardzo ciekawy odcień!
YDK to brąz podbity różem, przypomina mi czerwone złoto, wykończenie frost. Jedyny odcień, który dość mocno osypuje się podczas aplikacji.
Busted głęboki, chłodny brąz o satynowym wykończeniu. Również jeden z moich ulubieńców.
Blackout to matowa, dość intensywna czerń.

Praca z tymi cieniami to prawdziwa przyjemność. Do tej pory unikałam matowych cieni większości znanych marek, bo stworzenie nimi estetycznie wyglądającego makijażu na moich powiekach graniczyło z cudem. Tutaj maty są idealnie zmielone, nie tworzą plam podczas aplikacji i nie znikają podczas rozcierania. Satynowe i perłowe cienie to prawdziwa bajka! Na pędzel nakładają się jak masełko i tak samo suną po powiece. Chwilowo wszystkie moje MACzki i inne malowidła do powiek poszły w odstawkę. Paletka jest w zasadzie samowystarczalna.

Dołączony do zestawu pędzelek też sprawdza się całkiem nieźle. Mamy końcówkę typową do nakładania cieni oraz drugą do blendowania, całość wykonana jest ze syntetycznego włosia. Wiele osób narzekało, że jest ono twarde i drażni powieki, ja jednak nie odczuwam żadnego dyskomfortu, choć muszę przyznać, że nie przepadam za takimi dwustronnymi rozwiązaniami.


Najsłabszym ogniwem paletki jest w moim odczuciu błyszczyk w odcieniu Naked. Jest to delikatny, neutralny róż z drobinkami. Błyszczyk zamknięty jest w miękkie opakowanie z gumowym aplikatorem, co uważam za pomysł całkiem zmyślny, nie odpowiada mi jednak jego miętowy smak, który dość wyczuwalnie mrowi usta. W jego miejscu widziałabym chętniej słynną już bazę pod cienie UD Primer Potion lub minikredkę do powiek.


Uwielbiam tę paletkę! Po długiej przerwie znowu mam ochotę czarować coś więcej na powiekach, a nie tylko machać jednym cieniem po całości ;). Bardzo, ale to baaaardzo bym chciała, żeby UD wreszcie na stałe zawitało do Polski. Pani z Sephory nie potrafiła mi jednak odpowiedzieć na pytanie, czy pojawienie się paletek zapowiada wkroczenie marki na nasz rynek. Śmiem w to wątpić, a szkoda... Myślę, że niejedno kosmetyczne serce zabiłoby szybciej. Mam rację? ;D  


P.S. Jeśli jesteście spragnione większej ilości zdjęć, zwłaszcza swatchy, zajrzyjcie tutaj. Temptalia wszystko pięknie obfociła :).



piątek, 28 stycznia 2011

Cudze chwalicie, swego nie znacie :)

Się u mnie zakurzyło na blogu... Nowa praca pochłania w 100%, ale mamy piątek (tygodnia koniec i początek;)), znalazła się więc i chwila na sklecenie posta :))).

Dziś będzie o spełnionym makijażowym marzeniu i o nowym kosmetycznym odkryciu.Od chwili, w której zaczęła się moja urodowa przygoda, chciałam wypróbować słynne konturówki do powiek 24/7 Glide-On Eye Pencil firmy Urban Decay. Marzenie spełniło się dzięki uprzejmości jednej z moich ulubionych wirtualnych koleżanek (dziękuję!:)). Do mojej dość pokaźnej kolekcji kredek dołączyły odcienie Bourbon i Gunmetal.
Bourbon to ciepły metaliczny brąz, Gunmetal zaś to grafit ze srebrnymi drobinkami. Obie kredki są bardzo miękkie, łatwo narysować nimi kreskę, rysik niemalże sunie po powiece, pigmentacja nie pozostawia nic do życzenia. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi jednak Bourbon, gdyż Gunmetal ze względu na zawartość drobinek jest nieco mniej przyjemny w użyciu, nie do końca jestem przekonana do efektu, który pozostawia na powiece. Obie konturówki są natomiast bardzo trwałe, na moich powiekach (zaznaczam, że nie są one zbyt problematyczne) produkt trzyma się cały dzień, na linii wodnej kolor również pozostaje dobrych kilka godzin. Jedyna wada, jaką dostrzegam, to wydajność. Kredki są miękkie i przez to wymagają częstego ostrzenia, co owocuje sporą stratą produktu. Na niekorzyść przemawia również ograniczona dostępność (kredki można kupić w UK lub USA) oraz wysoka cena (11,50 Ł).

Mam dla Was jednak dobrą wiadomość! Aby cieszyć się produktem wysokiej jakości, wcale nie musicie zamawiać tych kredek on-line, czy prosić znajomych o zakup, bo świetną ich alternatywą są żelowe konturówki do oczu Superschock firmy Avon!

W swojej konsystencji, miękkości i pigmentacji kredki Superschock w niczym nie ustępują konturówkom z Urban Decay. Świetnie rozprowadzają się na powiece, nie szarpią skóry i przede wszystkim kosztują ok. 20 zł (cena zależy od aktualnych promocji). Niestety zauważyłam, że zdarza się, iż nie są dostępne w każdym katalogu i że wybór kolorów bywa dość ograniczony, ale naprawdę warto na nie polować :))). Mieszkankom Poznania mogę zdradzić, że Avon ma swój firmowy sklep w Andersii, więc nawet nie trzeba składać zamówienia u konsultantki, żeby zakupić pożądany produkt :))).
Od lewej: Gunmetal (u góry), Bourbon (na dole), Bronze
Dobre opinie o Urban Decay mogę zdecydowanie potwierdzić, ale nie powiedziałabym, że są to najlepsze produkty w swej kategorii, gdyż podobną (jeśli nie taką samą) jakość można mieć za zdecydowanie niższą cenę. Wysoka jakość i niska cena to chyba to, co kosmetykomaniaczki lubią najbardziej, czyż nie?;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...