Nie cierpię zimy. Na poprawę nastroju postanowiłam uszyć tulipanki materiałowe, które to podpatrzyłam na pintereście :) Jak tylko pochwaliłam się swoim zamiarem, rodzinka od razu również wyraziła nagłą chęć posiadania takowych :D No i zaczął się tulipankowy hurt. Tak więc mama już swoje ma, (szt. 11) córa też (szt. 13)... dziś czas na szycie bukietu dla siostry (szt. 15) :) Tulipanki tak szybko wędrowały do nowych właścicielek że jedyne zdjęcie gotowego bukietu jakie mi się udało zrobić, to tego dla mamy, poglądowo na szybko w słoiku. W słoiku bo okazało się, że jako zdeklarowana "niemiłośniczka" ciętych kwiatów nie posiadam w domu ani pół flakonu ;) W między czasie przybywało szalika... przybywało aż do dziś kiedy to nagle zabrakło włóczki - oczywiście z wieeeelką niechęcią udałam się w internety na przymusowe zakupy i póki co czekam z dalszą robótką na kuriera z dodatkowym kłębkiem wełny... i całą resztą zamówienia zrobionego przy okazji :D